Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Buddyzm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

=> Rzymskokatolicki - Boso czy w lektyce?

Boso czy w lektyce?
Na przełomie XI i XII wieku poganie wiecujący na wyspie Uznam (tam, gdzie dzisiaj leży Świnoujście) uznali, „że Bóg chrześcijański jest najlichszy i najsłabszy z bogów, ponieważ słudzy głoszący jego doktrynę są nieokrzesani, żebrzą i żyją w niedostatku". Opinię taką zasugerowało Pomorzanom postępowanie biskupa Bernarda, który w swojej pracy misyjnej chciał stosować się do słów Chrystusa: „Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów..." Niestety, to dobrowolne ubóstwo i pokora misjonarza spowodowały tylko, iż „naraził się na śmieszność u pogan i skompromitował w ich mniemaniu naukę, którą głosił". Doświadczenie nie poszło jednak w las i w parę lat później tenże biskup Bernard doradził swemu następcy, św. Ottonowi z Bambergu, wysłanemu przez Bolesława Krzywoustego na wyprawę (misyjną w kierunku Kamienia i Szczecina, by dostosował swój sposób postępowania do tamtejszych systemów wartości i zaopatrzył się obficie w bogate, pyszne nawet, upominki.

Historia ta, zrelacjonowana przez Herborda, niemieckiego kronikarza drugiej połowy XII wieku, ujawnia dylemat, przed którym niejednokrotnie przedtem i potem przyszło stawać misjonarzom. Czy oto propagować religię w jej „czystym" kształcie, nie ułatwiając jej asymilacji żadnymi formami dostosowanymi do obyczajów i przyzwyczajeń nawracanych ludów; czy też odwrotnie — koncentrować się tylko na przekazie podstawowych zasad teologicznych i moralnych, przy jednoczesnych ustępstwach na rzecz pogan w sprawach drugorzędnych.

Tendencja pierwsza zawiera, oczywiście, nader szeroki zakres możliwości: od nieustępliwego miecza w dłoni, aż po bezskuteczną pokorę biskupa Bernarda. Również i wariant drugi różnie może być interpretowany, a najdalej posunęli się w wykorzystywaniu jego założeń misjonarze jezuiccy działający od końca XV do początków XVIII wieku na terenie Indii i Chin. I tak w 1606 roku przybył do Maduraj w południowych Indiach włoski jezuita Roberto de Nobili. Pierwsi misjonarze dotarli tam przed nim już około roku 1545, ich sześćdziesięcioletnia działalność nie przyniosła jednak znaczących rezultatów, gdyż (cóż za podobieństwo z sytuacją Bernarda wśród Pomorzan!) byli ubodzy, zwracali się przede wszystkim do pariasów, toteż Chrystus uznany został przez hinduską społeczność za liche bóstwo nędzarzy.

Inaczej postępuje de Nobili; przedstawia wszem i wobec dokumenty świadczące o pochodzeniu z najlepszej szlachty, zbliża się do braminów, poddaje się całej surowości ich przepisów — rezygnując m.in. z mięsa i wina, zamieszkuje w szałasie, uczy się języków: telagu, tamil i sanskrytu, rezygnuje z jakichkolwiek kontaktów z innymi Europejczykami... Nawróconym pozwala de Nobili nie tylko na zachowywanie większości rodzimych zwyczajów (np. całej obrzędowości rodzimej, znaków i przedziałów kastowych), ale dostosowuje do ich tradycji liturgię chrześcijańską (m.in. odrzuca większość elementów rytuału chrztu), a nawet niektóre zasady teologii.

„Sposób, jaki obrał de Nobili, doprowadził do nieprzerwanego potoku nawróconych z całego obszaru Indii Południowych. Wielu jezuitów przyjęło jego metodę. W roku 1700, sto lat po Nobilim, przybył do Maduraj Constans Breschi, który nie tylko sam został braminem, ale zdobył sobie najwyższą powagę w społeczeństwie indyjskim. Kiedy przebywał u siebie w domu, uprawiał surowy ascetyzm, ale kiedy udawał się w dalszą drogę, podróżował w palankinie na skórach tygrysich. Sługa stał przy jednym i drugim jego boku i chłodził go wachlarzem z piór pawich; trzeci zaś stał z tyłu, trzymając nad jego głową jedwabny parasol ozdobiony złotą kulą. Nabab z Trichinopolis mianował go swym pierwszym ministrem, i odtąd nie wychodził on z domu inaczej niż w otoczeniu trzydziestu jeźdźców, dwunastu chorążych, z muzyką wojskową. Za nim kroczyła karawana wielbłądów. Wszyscy, których mijał po drodze — nie wyłączając innych jezuitów — musieli padać przed nim na twarz..."

Oczywiście — wyprzedziliśmy czas. Inna była sytuacja Kościoła i jego emisariuszy w średniowieczu, na kilka wieków przed Soborem Trydenckim, inna w XVII wieku. Ale problem — narzucać czy adaptować — był już i w średniowieczu w całej rozciągłości aktualny. O jego rozstrzygnięcie zwrócił się więc około roku 600 św. Augustyn z Canterbury, apostoł Brytów, do autorytetu najwyższego — papieża Grzegorza I Wielkiego. W odpowiedzi, którą uzyskał, śmiało widzieć można streszczenie ówczesnej taktyki Kościoła w dziedzinie nawracania, zastosowanej choćby podczas akcji chrystianizacji ludów germańskich:

„Nie burzyć świątyń pogańskich, ale chrzcić je wodą święconą, wznosić w nich ołtarze, umieszczając w nich relikwie. Tam, gdzie istnieje zwyczaj składania ofiar bożkom diabelskim, obchodzić w tym samym dniu [podkr. L.S.] uroczystości chrześcijańskie w innej formie. Na przykład, w dniu święta męczenników niech wierni zrobią z gałęzi szałasy i zorganizują agapy. Dając im zewnętrzne przyjemności, łatwiej osiągnie się radość wewnętrzną. Nie można od razu usunąć z tych dzikich serc całej przeszłości. Nie wchodzi się na górę w podskokach, ale wolnym krokiem."

Nie minie 270 lat, a instrukcja ta znajdzie potwierdzenie w słynnych 106 responsa ad consulta Bulgarorum papieża Mikołaja Wielkiego (pont. 858—867), wystosowanych z okazji nawracania Słowian. Jak widać, papieże „Wielcy" wykazywali się w interesującej nas sprawie charakterystyczną jednomyślnością, za ich zaś przewodem podążało całe grono wybitnych misjonarzy, na czele ze św.św. Ajdanem, Wilfrydem, Bonifacym, Willibrordem, Emmeramem, Ruipertem itd.

Byli oczywiście i inni. „Czyż poganie są mniejszymi niż Żydzi bezbożnikami, mniejszymi grzesznikami albo wrogami Chrystusa? [...] Nieszczęśliwym będzie każdy człowiek, który by uczestniczył w jakimkolwiek zebraniu bezbożnych, który stanąłby na jakiej bądź drodze grzeszników i zasiadałby na jakiejkolwiek stolicy zaraźliwości..." — grzmiał w początkach III wieku Kwintus Septymiusz Florens Tertulian z Kartaginy. Dziełem diabelskim są dlań wszelkie wierzenia ludowe, obyczaje i normy pogan, makijaż i kokieteria kobiet, teatr, igrzyska... „Pompa diaboli" — to jedno z częstszych bodaj określeń w pismach Tertuliana.

Dzielnie sekunduje mu w tym, w trzy stulecia później, św. Marcin z portugalskiej dzisiaj Bragi: „A czemuż to niektórzy z was, chociaż wyrzekli się szatana, jego sług i pokuszeń, znowu zaczynają go czcić? Bo czyż nie jest czczeniem szatana palenie ogni przy głazach, drzewach, źródłach i na rozstajach dróg? A czym jest, jeśli nie czczeniem szatana, wróżenie i przestrzeganie dni dawnych świąt. Obchodzić dzień Wulkana [w połowie sierpnia — przyp. L.S.] i Calendae Januarii, stroić stoły, ruszać naprzód zawsze prawą nogą, wylewać wino na płonący pień, wrzucać chleb do źródła — czy nie jest to czczenie szatana? A gdy kobiety zaklinają się na Minerwę, zaś na dzień ślubu rezerwują piątek, gdy dają baczenie na to, w którym dniu opuszczają dom rodzinny — czy nie jest to czczenie szatana? A zielarstwo i zamawianie — czy nie jest to czczenie szatana..." Z szatanem zaś na żadne kompromisy iść nie wolno!

Czyż można się więc dziwić, że spadkobiercy duchowi Tertuliana i św. Marcina z Bragi, gdziekolwiek się znaleźli, dążyli do doszczętnego wyniszczenia wszelkich zastanych tradycji przedchrześcijańskich, odznaczali się nietolerancją i pogardą dla niechrześcijan. „Gens bruta et imrationabilis, idiotae et sine literis" (lud tępy i nierozsądny, głupi i nie znający pisma) — charakteryzował nawracanych jeden z misjonarzy VIII wieku. Czyż warto było liczyć się z nieszkodliwymi nawet zachciankami i przyzwyczajeniami idiotarum? Toteż imiona takich krzewicieli chrześcijaństwa, jak Oswin z Deiry czy Hermann von Buxhoevden, a można by tu zaliczyć i większość mnichów skupionych wokół ośrodka w Cluny, nie zapisały się najlepiej ani w pamięci neofitów, ani późniejszych badaczy kultur przedchrześcijańskich — religioznawców, historyków, etnografów. Chociaż...

Nauka miewa swoje paradoksy. Gdyby więc taktyka misyjna średniowiecznego Kościoła była jednolicie akomodacyjna, mielibyśmy prawdopodobnie (szczególnie w Brytanii) folklor znacznie bogatszy w elementy wierzeń przedchrześcijańskich; stracilibyśmy za to cenną możliwość porównania. Tymczasem właśnie zestawienie dorobku misjonarzy nie uznających żadnych kompromisów z pogaństwem i tych spod znaków Grzegorza i Mikołaja, pozwala uzyskać wyniki o niespotykanej wręcz w naukach humanistycznych jednoznaczności: otóż wszystkie święta, które zaakceptować miała później polska kultura ludowa, propagowane były przede wszystkim przez „akomodystów"; natomiast uroczystości lansowane przez stronę przeciwną nie obrosły nigdy w bogatszą tradycję ludową, nawet gdy były forsowane tak uporczywie, jak powołane do życia w 988 roku, przez św. Odilona z Cluny, Commemoratio fidelium defunctorum, czyli listopadowe Zaduszki.

*

Fragment książki: Ludwik Stomma - Słońce rodzi się 13 grudnia


Data utworzenia: 20/03/2019 @ 23:28
Ostatnie zmiany: 09/04/2019 @ 19:03
Kategoria : => Rzymskokatolicki
Strona czytana 42797 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
Narody dawnej.jpgmeczenstwo_w_islamie.jpgmitoznawstwo-porownawcze.jpgewolucja-boga.jpgchrystianizacja-europy-kosciol.jpgtajemnice-smim.jpg100_filmow_Lis.jpgchrzescjianstwo-rusi-k.jpgprawo-koscielne-kat.jpgIDEA-XIX-2007.pngkompendium-nauki-sk.jpgMieszko_Pierwszy_Tajemniczy.jpgrozmyslania-marek-a 1913.jpgetnologia-religii-szyjewski.jpgwzory-kultury-b.jpgkissinger_dyplomacja.jpgCOLLECTANEA-PHILOLOGICA-XX-2017.jpgzarys-h-sz.jpg1908-o-wolnosci.pngwatykan-zd.jpg100-punk-zap.jpgmity-skandynawskie-ma.jpgbabilonskie-zaklecia.jpgnor-davies-boze-igrzysko.jpgslowianie-mitologie-swiata.jpgSaga-o-Nibelungach-Treumund.pngtrevel-his-a.jpgzli-papieze-c.jpgd-bog-urojony.jpgmaly-slownik-religiozna.jpgpolityka-jako-wyraz-lub-nastepstwo.jpgpascal-mysli.jpgzbikowski-legendy.jpgreligierzymu.jpgmit-azteko1.jpgdrioton-egipt-faraonow-2.jpgislam-wnuk.jpgJasienica-slowianski rodowod-1961.jpgprzeglad-religioznawczy.pngNAPISY--1994.jpgod-abrahama-do-ch.jpgbravo.jpghistoria-irlandii.jpgkaligula.jpgniemcy500.jpgpolskie-n.jpgleksykon-re.jpge-jastrzebowska.jpgMACHIAVELLI-Ksiaze-1917.jpgstudia-theologica-varsaviensia-1977-1.jpgamsterd-abc.jpganatomia hybrydy.jpghistorya-pow-h-3a.gifodrodzenie-2000-44.pngChiny-nowe.jpghis-euro.jpgod-mojzesza-do-mahometa-ke.jpgSzalenstwo w rel-swiata.jpgwewior-wstepujac-w.jpgsaggs.jpgilustrowany-slownik-terminow-lit.jpgprzeinaczanie-jezusa-bart-ehrman.jpgswieci-nie-swieci.jpgklucz-niebieski-k.jpgpliniusz-h-n.jpegkultura-smierci-1.jpgegipt-i-biblia-p-montet.jpegbogowie-slowian-m.jpglengauer-religijnosc.jpgRodzima wiara ukrainska - Lozko.jpgbutterwick.jpgpsychologia-religii-bernhard-grom.jpgetyka-prot-weber.jpgczary-i-czarty-polskie-tuwim.jpggrabski-mieszko.jpgHistoria bez cenzury - Hartwig.jpeggraves-mity-gr.jpgmysli-sw-jana-chr.pngprzeglad-historyczny-87-1996.jpgin-god-we-trust.pngbaschwitz-czarownice_dzieje.jpgrozmowy-z-diablem.jpgjudyta-postac-b-granic.jpgLeeuw-fenomonologia.pngputek-1966-mroki-s.jpgpsychoanaliza-i-religia.jpgMalinowski-Wierzenia_pierwotne.jpgSzyszko-Hinduizm-buddyzm-islam.jpgpod-sztandarem-nieba-wiara-ktora-zabija-w-iext43267118.jpgjoga-eliade.jpgmalinowski-zsdzikich.jpgTako rzecze-zaratustra-1922-Nietzsche.jpegeisenberg.jpgde-mello.jpgklengel-his-sy.jpgpolska_mieszka_i1.jpgpodstaw-wiedzy-muzulmanskiej.PNGkrotka-hi-islamu.pngpolska-X-XI.jpgCollectanea Theologica 83-2013-nr 4.jpg40-piesni-r.pngmargul-mity-z-pieciu.pnghinduizm_-k.jpgwilson-krwawiacy.pngmegalomania-narodowa-by.pngnowe-ateny.jpgcyw-zyd.jpgdelitsh-babilon-i.jpgo-duszy.jpgogarek-czoj.jpghistoria-kosciola-2-600-1500.jpegmarkus-chrzesc.jpgcamus-eseje.jpgczarn-mwxxw.jpgwatykan.jpghaidit-prawy-umysl.jpgtocqueville.jpgdemony-r.jpeghistoria-wenecji_norwich.jpeg101-tore-murphy.jpgreligia-a-wspolczesne-stosunki-miedzynarodowe.jpeggirard-koziol.jpgapokryfy-nowego-testamentu.jpghall-heretycy.jpgszrejter-mitologia.bmpMedzat_Studia Egiptologiczne-2-13-1.jpgmonarsze-sekrety-jankowski.jpegznak-1994-2-465.jpegpilarczyk-literatura-zydowska.jpgjero.jpghis-p-k.jpgSTUDIA-RELIGIOLOGICA-39_2006.jpgwiek-propagandy.jpgkartezjusz-roz.jpgheinemann-eunuchy.pngwu-wei-plyn-z-pradem-zycia-Fischer.jpghistoria-pow-sredniowiecza-zientara.jpegmagia-i-religia.jpgfuld-krotka.jpgprawo-wyznaniowe-2011.pnglisty-prof.jpgjerzy-adamski-historia-l-f.jpgHistoria-sztuki-eu_Meyer.pngdogon-ya-gali.jpgkonstytucja-laidler.jpgap06.jpgHistoria Czechoslowacji - Heck-Orzech.jpgLeksykon_duchowosci_katolickiej.jpgswity-koszmar-haught.jpegnieznane-arch-mis.jpglabuda-m.jpgerman-mity-s.jpgZycie-Buddy_1927.jpgbronk-podstawy-nauk-o-religii.jpgniwinski-mity-symbole.jpgpales.jpgedda-lelewel-1828.jpgency-archeo-z-s.jpgramadan-i-kurban.pngu-schylku-starozytnosci-2014-a.jpgmitologia-l-tur.jpgbugaj-hermetyzm.jpgreligie-sw.jpgmieszko-I-strzelczyk-1992.jpgstern-zlote-mysli.pnghistoria-mali-tymowski.jpegtylak-bog.jpgmilczenie-1-2012.jpgburszta-asteriks.pnghyperborea-religia-grekow-gebura.jpghis-b-w.jpgestreicher-zarys.jpgkrewzkrwijezusa.jpgsachs_muzyka-wswieciestar.jpgzapomniane-n-strzelczyk.jpgupaniszady-ut.jpgbancroft-wspolczesni.pngdynastia-piastow-ba.jpgrzeczpospolita_topolski.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 13091308 odwiedzający

 620 odwiedzających online