Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Religie a seks - Pesymizm seksualny

Niechrześcijańskie korzenie chrześcijańskiego pesymizmu seksualnego
Nie jest tak, że to chrześcijaństwo narzuciło wesołemu, hołdującemu uciechom ciała i zmysłów pogaństwu ideał ascezy i panowania nad popędami. Niechęć do spraw ciała i pesymizm seksualny są raczej dziedzictwem antyku, dziedzictwem, które do dziś przechowuje zwłaszcza chrześcijaństwo. To nie chrześcijanie nauczali rozwiązłych i zdemoralizowanych pogan niechętnego stosunku do cielesnej rozkoszy i zalecali wstrzemięźliwość, to raczej poganie w pewnym momencie musieli przyznać, że pod tym względem chrześcijanie okazali się być niemal tacy sami, jak oni. Poganin i lekarz osobisty cesarza Marka Aureliusza, Grek Galen (II w.) uważał za pochwały godny fakt, że chrześcijanie, mimo niedostatków ich filozofii, realizowali tak cenione przezeń cnoty, jak dozgonna wstrzemięźliwość seksualna. Pisał:

Większość ludzi nie potrafi podążyć za spójnym wywodem logicznym; dlatego potrzebne im są przypowieści; z nich czerpią pożytek. Dzisiaj widzimy ludzi, nazywanych chrześcijanami, którzy z przypowieści i cudów czerpią swoją wiarę, a niekiedy postępują dokładnie tak samo jak ludzie żyjący zgodnie z filozofią. Pogarda, jaką żywią wobec śmierci i jej skutków, staje się dla nas z każdym dniem bardziej widoczna, tak samo jak ich seksualna wstrzemięźliwość. Są śród nich nie tylko mężczyźni, lecz także kobiety, które przez całe życie czynią zadość seksualnej wstrzemięźliwości. Żyją wśród nich także jednostki, które w samodyscyplinie i panowaniu nad sobą w sprawach jedzenia i picia, a także w dążeniu do sprawiedliwości osiągnęli szczebel nie niższy niż prawdziwi filozofowie.

Galen Galen (ok. 129 - ok. 200) Pesymizm seksualny antyku wywodził się głównie z wyobrażeń i poglądów medycznych, a zatem miał on inne korzenie niż w chrześcijaństwie, gdzie jego fundamentem był grzech oraz związane z nim przekleństwo i kara. Mówi się o Pitagorasie (VI w. przed Chrystusem), że nauczał, iż mężczyzna winien prowadzić życie płciowe zimą, a nie latem i, ale już z większym umiarkowaniem, jesienią i wiosną, przy czym, niezależnie od pory roku miało być to zawsze szkodliwe. Na pytanie zaś, kiedy jest najlepszy czas na miłość, odpowiadał: gdy człowiek pragnie się osłabić. Życie seksualne nie szkodziło natomiast kobietom, których przecież, odmiennie niż mężczyzn, nie dotyka utrata energii spowodowana wydaleniem nasienia.

Akt seksualny był przedstawiany jako niebezpieczny, trudny do opanowania, szkodzący zdrowiu i wyniszczający. Tak to widzieli Ksenofont, Platon, Arystoteles i lekarz Hipokrates (IV w. przed Chrystusem). Platon (zm. 348/347 r. przed Chrystusem) pisał w swych Prawach o zwycięzcy igrzysk olimpijskich, Issosie z Tarentu: był ambitny i „miał w swej duszy umiejętność i siłę umiarkowania”. Gdy poświęcał się treningowi, wtedy „nigdy, jak powiadają, nie zbliżył się do kobiety ani chłopca”.

Hipokrates zaś opisał losy młodego człowieka, który zmarł w obłędzie po trwającej dwadzieścia cztery dni chorobie, która zaczęła się od najzwyklejszego rozstroju żołądka. Wcześniej jednak młodzian ów zbyt intensywnie oddawał się rozkoszom cielesnym. Hipokrates uważał, że największą energię można nadać organizmowi poprzez zachowanie nasienia; jego utrata prowadzi bowiem do uwiądu rdzenia kręgowego i w następstwie do śmierci. Aktywność seksualna przeto to niebezpieczna utrata energii. Także Soranus z Efezu (II w.), osobisty lekarz cesarza Hadriana, traktował trwałą wstrzemięźliwość seksualną jako stan sprzyjający zdrowiu. Jego zdaniem jedynie potrzeba spłodzenia potomstwa usprawiedliwiała aktywność seksualną. Soranus przedstawiał szkodliwe skutki wszelkich ekscesów wykraczających poza potrzeby prokreacyjne.

Zmarły w 1984 r. Michel Foucault w swej Historii seksualności prześledził bliżej podobne wątki w poglądach myślicieli antycznych. Jego zdaniem w dwóch pierwszych wiekach naszej ery dokonała się deprecjacja aktywności seksualnej. Lekarze zalecali abstynencję i przedkładali dziewictwo nad dążność do zaspokajania zmysłów. Filozofowie szkoły stoickiej potępiali wszelką pozamałżeńską aktywność płciową i żądali dochowywania wierności małżeńskiej przez obie strony. Spadło pozytywne nastawienie do pederastii.

W ciągu dwu pierwszych wieków po Chrystusie dało się zauważyć umacnianie więzi małżeńskich; dopuszczano stosunki seksualne tylko w ramach małżeństwa. Seksualizm i małżeństwo stopiły się w jedno. Grecki pisarz Plutarch (zm. ok. 120 r.) jeden z najważniejszych i najbardziej poczytnych autorów literatury światowej, chwalił Laeliusa, który w swym długim życiu obcował cieleśnie tylko z jedną kobietą, pierwszą i jedyną, którą poślubił.

Ta coraz surowsza ocena aktywności seksualnej i tendencja do jej redukowania w ciągu pierwszych dwóch stuleci po Chrystusie była wynikiem wpływów stoików, największej szkoły filozoficznej tamtych czasów, istniejącej od około 300 r. przed do około 250 r. po Chrystusie. Słowo „stoicki” po dziś dzień oznacza postawę obojętności i beznamiętności. O ile filozofowie greccy, ogólnie rzecz biorąc, duże znaczenie nadawali dążeniu człowieka do radości zmysłowej, w niej właśnie widząc ideał życia, o tyle stoicy — przede wszystkim w dwóch pierwszych wiekach istnienia chrześcijaństwa — zaprzestali głoszenia tego rodzaju poglądów i odrzucili postulat oddawania się radości zmysłowej.

Jedynym pozytywnym skutkiem tego odrzucenia było koncentrowanie się aktywności seksualnej w małżeństwie. Równolegle do procesu deprecjacji popędu seksualnego i radości zmysłowej w ogóle, dokonywało się kwestionowanie wartości małżeństwa jako takiego; coraz większą rangę zyskiwał począł celibat. małżeństwo zaczęło uchodzić za ustępstwo na rzecz tych, którzy nie potrafili poddać się rygorom wstrzemięźliwości seksualnej; rodzaj koncesji wobec wszystkich, którym sprawa zaspokojenia żądzy zmysłów wydawała się niezbędna do życia.

Zapoczątkowane przez stoików konsekwentne wynoszenie stanu bezżennego i abstynencji seksualnej nad małżeństwo znalazło kontynuację i uwieńczenie w chrześcijańskim kulcie dziewictwa. Podejrzenie, jakie wzbudzało w stoikach dążenie do radości zmysłowej prowadziło z jednej strony do przyznania, że aktywność płciowa w ramach małżeństwa ma wartość wyższą niż nie uporządkowane życie płciowe, z drugiej jednak wiodło do lekceważenia tegoż małżeństwa jako zbyt odległego od ideału totalnej rezygnacji z pożądania i namiętności.

Filozof szkoły stoickiej, Seneka, sprawujący od 50 r. rolę wychowawcy jedenastoletniego Nerona, a w 65 r. przez tegoż Nerona, już cesarza, zmuszony do popełnienia samobójstwa (z powodu rzekomego udziału w spisku), tak pisał w o małżeństwie:

Każda miłość do żony innego jest haniebna. Ale haniebna jest także miłość ponad miarę do żony własnej. W miłości do małżonki mędrzec kieruje się rozsądkiem, nie afektem. Stawia czoło burzy namiętności i nie spełnia gwałtownie aktu małżeńskiego. Nie ma nic wszeteczniejszego nad kochanie własnej małżonki jak nałożnicy. Ci jednak mężczyźni, którzy powiadają, że łączą się z żoną, by ze względu na państwo lub ród ludzki spłodzić z nią dziecko, powinni wziąć sobie za przykład choćby zwierzęta i gdy łono ich kobiety zaokrągli się, baczyć, by nie zniszczyć potomstwa. Winni się okazać wobec żon mężami nie kochankami (to znaczy: nie utrzymywać stosunków seksualnych z ciężarną).

Seneka Seneka (ok. 4 p.n.e. - 65 r. n.e.) Fragment ten tak bardzo podobał się wrogiemu wszelkiej zmysłowości ojcu Kościoła Hieronimowi, że zacytował go w Przeciw Jowinianowi (I, 49) znanemu z odmiennych w tej materii poglądów. O cudzołóstwie z własną żoną mówi nawet papież Jan Paweł II. „Nie czynić nic dla rozkoszy” — było zasadą Seneki.

Współczesny mu, choć nieco młodszy Muzoniusz, działający w Rzymie jako nauczyciel filozofii stoickiej licznych Rzymian klasy panującej, głosił, że niemoralny jest stosunek płciowy, który nie służy zapłodnieniu. Jedynie seksualny akt małżeński skierowany na poczęcie jest — jego zdaniem — zgodny z naturą rzeczy. Człowiek spełniający ten akt, powodowany jedynie pragnieniem osiągnięcia rozkoszy, jest niemoralny, nawet jeśli ogranicza tę swoją aktywność do związku małżeńskiego. Tak więc stoicy wieku I zostali ojcami encykliki antykoncepcyjnej wieku XX. Muzoniusz zdecydowanie odrzucał antykoncepcję. Z tego względu zwracał się także przeciw homoseksualizmowi: akt seksualny miał być aktem zapłodnienia.

Oprócz celu prokreacyjnego stoicy przypisywali jednak małżeństwu, jako instytucji wzajemnej pomocy, pewną wartość. Gdy jeszcze Arystoteles mówił, że żadne więzy nie są ściślejsze niż więzy łączące rodziców z ich dziećmi, Muzoniusz najściślejszych więzi upatrywał w miłości między małżonkami. Gdy Arystoteles podkreślał podporządkowanie kobiety mężczyźnie, jego wyższość w cnocie, dla Muzoniusza mężczyźni i kobiety byli jednakowo cnotliwi. Muzoniusz opowiadał się za równouprawnieniem kobiet i za ich edukacją. Ta myśl nie znalazła zbyt wielu naśladowców w szeregach katolickich hierarchów, choćby z powodu ich mentalności przywiązującej kobiety do dzieci, kuchni i garnka.

Ale również chrześcijaństwo mówi o małżeństwie jako o „pomocy wzajemnej”, z tym że tak naprawdę widzi tę sprawę jednostronnie, stawiając kobietę w roli podporządkowanej mężczyźnie: Ewa została stworzona ku pomocy Adamowi, a nie odwrotnie. Podporządkowanie kobiety ma zatem sankcje Pisma Świętego. W tej sytuacji nie może dziwić fakt, że od czasów Tomasza z Akwinu do godności prawie ojca Kościoła w kwestii kobiecej został wyniesiony Arystoteles. Jednych i drugich, to znaczy stoików i chrześcijan, niezależnie od tego, czy ta „wzajemna pomoc” była traktowana w sensie równouprawnienia — jak u Muzoniusza — czy raczej podporządkowania kobiety — jak u chrześcijan — związało coś, co moglibyśmy nazwać odcieleśnieniem małżeństwa, a co polegało na wyizolowaniu zeń aspektu seksualnego i rozpatrywaniu go pod jednym tylko kątem: czy akt seksualny służy zaspokojeniu zmysłów, czy prokreacji. Akt małżeński pozostawał związany z pojęciem pożądliwości, nie udawało się go zintegrować, był napiętnowany nieufnością wobec wszystkich dążeń cielesnych mających na celu przeżycie rozkoszy. Wyobrażenie, że ma on być jedynie aktem służącym prokreacji, że w każdym innym wypadku powinien być łączony z, obciążonym negatywną oceną hasłem „pożądliwość”, a nie na przykład „miłość”, wycisnęło trwałe piętno na chrześcijaństwie.

U Seneki odnajdujemy myśl, która później miała spowodować fatalne koncentrowanie się na płciowości w dziedzinie moralności chrześcijańskiej. Oto co Seneka pisał do swej matki, Helwii:

Jeśli zważysz, że żądza płciowa nie została dana człowiekowi dla przyjemności, lecz dla rozmnożenia jego gatunku, tedy, gdy pożądliwość nie dotknęła cię jeszcze swym zatrutym oddechem, przejdzie mimo ciebie, nie dotykając cię wcale, także każda inna żądza. Rozum powala jednako na ziemię nie poszczególne, lecz wszystkie występki. Zwycięstwo odnosi się raz i powszechnie.

Zdania te znaczą przecież, że moralność to w swej istocie moralność seksualna. Okazać czujność w tej dziedzinie znaczy tyle, co ukazać czujność w ogóle.

Kult dziewictwa nie był pierwotnie ideałem chrześcijańskim. Cudotwórca Apolloniusz z Tyany (I w.) — jak relacjonował jego biograf, Filostratos — złożył ślub czystości, którego dochował do końca życia. A przyrodnik Pliniusz Starszy, który zginął w 79 r. podczas wybuchu Wezuwiusza, za przykład wart naśladowania dawał słonia, który parzy się tylko co dwa lata. Pliniusz uwzględniał w tym zaleceniu obowiązujący w jego czasach ideał, zaś u chrześcijańskich teologów i w nabożnej literaturze chrześcijańskiej cnotliwego pliniuszowego słonia czekała wielka przyszłość i długi żywot. Spotkamy go bowiem jeszcze u Ryszarda z St. Victor (zm. ok. 1173 r.), u Alana z Lilie (zm. 1202 r.) i w anonimowej summie z XIII w. (Codex latinus Monacensis 22233), a także u dominikanina Wilhelma Peraldusa (zm. przed 1270 r.). U biskupa genewskiego, Franciszka Salezego (zm. 1622 r.) pojawił się w 1609 r. na kartach jego religijnego pouczenia zatytułowanego Philothea. We wszystkich tych pismach słoń przedstawiany był małżonkom jako wzór ze wszech miar godny naśladowania.

Franciszek Salezy pisał:

Jest on tylko niekształtnym zwierzęciem, a przecież najgodniejszym, jakie żyje na ziemi i wyposażonym w najwięcej rozumu... Nigdy nie zmienia samicy i czule kocha tę, którą sobie wybrał, z którą jednak łączy się tylko raz na trzy lata i to tylko przez pięć dni, a tak się przy tym ukrywa, że podczas tego aktu nikt go nigdy nie ogląda; można go za to zobaczyć dnia szóstego, gdy kieruje się wprost do rzeki, w której myje całe swe ciało i nie wraca do stada, nim się całkowicie nie oczyści. Czyż nie jest to gatunek dobry i prawy?

Pełen zachwytu dla chrześcijańskiego ideału wstrzemięźliwości płciowej, Franciszek Salezy przyznawał cnotliwemu słoniowi Pliniusza dodatkowy rok abstynencji. U Pliniusza czytamy bowiem:

Ze względu na uczucie wstydu, słonie parzą się tylko w ukryciu... Czynią to jedynie co dwa lata, ale mówi się, że nawet wtedy nie dłużej niż przez pięć dni. Szóstego dnia kąpią się w rzece. Wcześniej do stada nie wracają. Zdrady małżeńskiej nie znają.

W chętnie kupowanych w księgarniach katolickich i przez określone kręgi pobożnych czytelników z uwagą czytanych Opowieściach Anny Kathariny Emmerick o życiu Jezusa, zapisanych przez Ciernemu Brentano ponownie napotykamy historię słonia, która staje się tam wręcz elementem nauczania Jezusa i pojawia w licznych fragmentach wizji, np.:

Jezus mówił także o wielkim zepsuciu w rozmnażaniu się człowieka i o tym, że po poczęciu należy zachowywać wstrzemięźliwość, a na dowód tego, jak nisko pod tym względem stoją ludzie wobec szlachetniejszych zwierząt, przytoczył przykład czystości i wstrzemięźliwości słoni.

Młoda para, odbywająca swe gody w Kanie, była tą opowieścią głęboko poruszona.

Na zakończenie uczty podszedł jeszcze do Jezusa sam pan młody, bardzo pokornie z nim rozmawiał i oświadczył, jak wielką czuje niechęć do pożądliwości cielesnej, i że chętnie wraz z narzeczoną będzie żył wstrzemięźliwie, jeśli ona wyrazi taką chęć, a potem także i narzeczona przyszła do Jezusa i powiedziała to samo, a Jezus przywołał do siebie ich oboje i mówił z nimi o małżeństwie i o miłej Bogu czystości.

Katolicka „Offertenzeitung” z września 1978 r., tak pisała o Annie Katharinie Emmerick, zakonnicy, stygmatyczce i wizjonerce, która zmarła w 1824 r.:

Chyba trudno o większy kontrast wobec sposobu, w jaki używają tego świata nasi nie modlący się współcześni niż miłowanie, cierpienie i czynienie pokuty przez tę żyjącą wyłącznie Bogiem naśladowczynię Chrystusa.

„Offertenzeitung” wyraziła nadzieję na „rychłą beatyfikację tej wielkiej służebnicy Bożej”.

Negatywna ocena seksualizmu, tak charakterystyczna dla szkoły stoickiej i pierwszych wieków nowej ery, została dodatkowo pogłębiona przez pesymizm, który na krótko przed narodzeniem Jezusa przywędrował ze Wschodu, przypuszczalnie z Persji, i stał się najniebezpieczniejszą konkurencją dla chrześcijaństwa. Przedstawiciele tego ruchu, który przyjął nazwę gnozy (poznania) uważali, że rozpoznali bezwartościowość i marność wszelkiego bytu, głosili potrzebę powstrzymywania się od małżeństwa, od spożywania mięsa i picia wina. Już w Nowym Testamencie pojawił się sprzeciw wobec gnozy i jej pogardy istnienia. Pierwszy List do Tymoteusza kończy się słowami: „O Tymoteuszu, strzeż depozytu... unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy (gnozy).”

Ciało było dla gnostyka „ożywionym zmysłami trupem, grobem, który ze sobą dźwigasz”. Nie od dobrego Boga pochodził świat, lecz od demonów. Jedynie dusza człowieka, to znaczy jego właściwe ja, jego esencja pojawić się tu mogła jak iskra światła z innego świata, pochwycona przez siły demonów i wrzucona do tego świata, który był światem ciemności. Dusza człowieka znajdowała się więc w obcym sobie, wrogim otoczeniu, przykuta do ponurego więzienia, jakim było ciało, zwiedziona hałasem i uciechami świata znalazła się w niebezpieczeństwie; groziło jej zgubienie drogi powrotnej do boga światła, od którego pochodziła. Demony bowiem próbowały ją otumanić, gdyż bez iskry światła, ten świat, twór demonów, popadłby na powrót w chaos i ciemności.

Gnoza stała się namiętnym protestem przeciw idei, że byt jest dobry. Była przeniknięta głębokim pesymizmem, przeciwstawianym późnoantycznemu pojmowaniu życia. Wprawdzie Grecy dobrze znali koncepcję znikomej wartości materii — już Platon mówił o ciele jako więzieniu duszy — ale kosmos (po polsku: piękno i porządek; por. kosmetyka) stanowił przecież jednolitą strukturę, przechodzącą stopniowo od materii do ducha, bez zrywania ciągłości.

Demonizowanie wszelkiej cielesności i wszelkiej materii nie występowało przed pojawieniem się gnozy. Nadejście gnostycznej negacji miało wszakże taką siłę, że było w stanie całkowicie odmienić antyczny sposób myślenia o życiu. Badania nad gnozą spowodowały, że radosny obraz antyku, malowany przez niemieckich klasyków, wymagać począł korekty.

Neoplatonizm (tak ważny dla św. Augustyna), który ukształtował się w III w. i był tak charakterystyczny dla atmosfery schyłkowej epoki antycznego sposobu myślenia w sprawach dotyczących pojmowania życia ukształtował się w znacznej mierze pod wpływem gnozy i, choć co prawda Plotyn (zm. 270 r.), twórczy duch neoplatonizmu, napisał dzieło skierowane przeciw gnostykom, to przecież on sam był mocno zarażony gnostycznym pesymizmem i myślami o ucieczce od spraw tego świata. „Wydawał się wstydzić tego, że miał ciało” — pisał jego biograf Porfiriusz. Neoplatonizm żądał od swych wyznawców życia wstrzemięźliwego, więcej, ascetycznego. Z neoplatonizmem stało się to samo, co z katolicyzmem: został zarażony gnostyczną wrogością wobec spraw ciała, mimo że od samego początku tak bardzo się gnozie przeciwstawiał.

Do czasu nastania gnozy (jej wpływy są widoczne na przykład w teorii i praktyce sekty z Qumran) asceza była obca judaizmowi. Świat i materia nie stanowiły zła. Przeciwstawienie się sprawom tego świata i negacja życia nie uchodziły w oczach żydów za dzieło pobożne. Dochowywanie przez wyznawców judaizmu wierności jednemu, dobremu Bogu, jako stwórcy wszelkiego stworzenia, osłabiło wpływ gnostycznego pesymizmu i negacji świata na sektę qumrańską.

W judaizmie Starego Testamentu nie odnajdujemy też pesymizmu seksualnego. A przecież wielu katolików dostrzega go właśnie już w Starym Testamencie, mianowicie w Księdze Tobiasza, która powstała około dwustu lat przed Chrystusem. Tymczasem owo biblijne uzasadnienie ascezy seksualnej jest dziełem zmarłego w 419 lub 420 r. ojca Kościoła, Hieronima. W swym tłumaczeniu Biblii na łacinę (Wulgata), przez Kościół katolicki do dziś traktowanym bez zastrzeżeń, Hieronim zmienił tekst oryginalny, dopasowując go do swego ideału dziewictwa.

Katolicki Leksykon Wetzera i Weltego (1899) podaje, że w noc poślubną Tobiasz pozostał przy życiu „dzięki wstrzemięźliwości nowożeńców”. Rzecz w tym, że jego oblubienica Sara straciła podczas swych poprzednich nocy poślubnych aż siedmiu mężów (a i dla Tobiasza grób także był już wykopany), Tobiasz zaś przeżył. O ile w tekście pierwotnym jest mowa o tym, że oboje spali ze sobą już owej pierwszej nocy, to Hieronim każe Tobiaszowi czekać trzy noce (nazwane później „Tobiaszowymi nocami”) na połączenie się z Sarą.

A kiedy wreszcie, po trzech nocach spędzonych na modlitwie, Tobiasz zbliża się do żony, wypowiedziane przezeń słowa: „A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale z miłości do potomstwa” są słowami Hieronima, nie zaś judaizmu. Te sfałszowane słowa Tobiasza są do dzisiaj cytowane przez wszystkich rygorystycznych teologów jako dowód na wyłączność prokreacyjnego celu małżeństwa.

Pierwotne zdanie Tobiasza, które cytuje on za Księgą Rodzaju (2, 18): „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”, mnich Hieronim po prostu opuszcza, by nie zamazać oczekiwanej wymowy. W nowszych katolickich przekładach Biblii te uzupełnienia i opuszczenia zostały pominięte.

Dawno też minęły czasy, gdy biskup Amiens i proboszczowie z Abbeville żądali od nowożeńców zapłaty od dyspensy za chęć spółkowania już podczas pierwszej nocy i rezygnację z trzech „nocy Tobiaszowych”.

W tym miejscu wypada dodać, że zmarły w 1778 r. Wolter dopatrywał się związku między należnościami dla biskupa Amiens a tak zwanym prawem pierwszej nocy (ius primae noctis), prawem feudała do spędzenia z żoną poddanego jej nocy poślubnej.

Istotnie między wstrzemięźliwością pana młodego, praktykowaną ze względu na Boga, jak (piórem Hieronima) opowiada historia Tobiasza, i jego wstrzemięźliwością ze względu na panującego, której wyrazem jest prawo pierwszej nocy a finansową odprawą dla biskupa za odstąpienie od tego prawa istnieje pewien związek. Myśl przewodnia jest ta sama: prawo do nocy poślubnej należy przede wszystkim osobie panującej, względnie Bogu. Na marginesie warto zauważyć, że w oczach ewangelików cała Księga Tobiasza (z „nocami Tobiaszowymi” czy bez nich) nie należy do Starego Testamentu, lecz do tak zwanych apokryfów (pism niekanonicznych).

Od czasu znalezisk w Qumran nad Morzem Martwym w 1947 r. potrafimy odtworzyć wyraźniejszy obraz owej pustynnej sekty z czasów Jezusa, znanej od starożytności pod nazwą Qumrańczyków. Wpływ gnozy i jej ascezy seksualnej, właściwie obcy judaizmowi jako takiemu, uwidaczniał się w obyczajach jej członków bardzo wyraźnie. Nie była ona co prawda regularną wspólnotą zakonną, gdyż należały do niej również osoby pozostające w związkach małżeńskich, ale wielki cmentarz położony na wschód od Qumran świadczy, że pełnoprawni członkowie o przywilejach przywódców byli mnichami. Już sam układ grobów dowodzi uprzywilejowania mężczyzn, nie znajdujących się w związkach małżeńskich i niskiej pozycji społecznej zarówno kobiet, jak i dzieci. (Osiedle zostało całkowicie zniszczone przez Rzymian w 68 r.).

Żydowska myśl o przepełnionym dobrem stworzeniu przez jednego i dobrego Boga stworzyciela uległa znacznym zniekształceniom pod wpływem gnozy. Świat według Qumran był ciemnością poddaną panowaniu szatana. Podobną w wymowie, gnostyczną formę wyrazu znajdujemy w Ewangelii według św. Jana, bo przecież mimo wszelkiej polemiki z ideami gnostycznymi, wpływ tego kierunku myślenia na Nowy Testament był bardzo znaczny, przy czym — ani w Nowym Testamencie, ani w koncepcjach żydowskiej gminy z Qumran — myśl żydowska o jednym, dobrym Bogu nigdy nie została zarzucona.

Na temat esseńczyków (sekty z Qumran) pisał żydowski historyk Józef Flawiusz (zm. ok. 100 r.): esseńczycy,

Żydzi od urodzenia... odwracają się od radości życia, jak od jakiegoś zła i traktują wstrzemięźliwość jako cnotę. małżeństwo oceniają ujemnie. Jednakże biorą do siebie dzieci innych, dopóki są one jeszcze w wieku pozwalającym na ich kształtowanie. Strzegą się niestałości kobiet i są przekonani, że żadna z nich nie potrafi być wierna swemu mężowi... Ani krzyk ani jakikolwiek inny hałas nigdy nie zakłóca świętego spokoju budynku... ale ludziom na zewnątrz ta cisza wydaje się jakąś straszną tajemnicą. Cisza ta jest wynikiem stale przestrzeganego nakazu trzeźwości i zwyczaju przyjmowania posiłków i napojów tylko w ilości niezbędnej do nasycenia głodu i pragnienia... Są oni przekonani, co stale podkreślają, że ciało przemija, a materia jest nietrwała, że jednak dusze są nieśmiertelne i wieczne... Co do dusz to wierzą, że wyłoniły się one z najdelikatniejszego eteru... Gdyby zostały oswobodzone z okowów ciała, czułyby się jak uwolnione z długiego więzienia i ponownie wzniosłyby się w górę w błogiej radości... Ale istnieje jeszcze inna grupa esseńczyków... Twierdzą oni, że kto rezygnuje z małżeństwa, zaniedbuje ważne dzieło życia, mianowicie płodzenie potomstwa, to znaczy, uważają, że gdyby wszyscy tak myśleli, oznaczałoby to rychły koniec rodzaju ludzkiego. Ale przez trzy lata wypróbowują oni swe żony, a gdy te... okazują się zdolne do rodzenia, zawierają z nimi małżeństwo. Gdy są brzemienne, nie zbliżają się do nich cieleśnie, z czego wynika, ze żenią się nie dla zaspokojenia zmysłów, lecz dla spłodzenia potomstwa.

Gdy pod wpływem nieżydowskiej gnozy, żydowska sekta z Qumran zajmowała postawę skrajnie negatywną wobec małżeństwa, w dziele współczesnego Jezusowi Filona z Aleksandrii, filozofa żydowsko-greckiego, natrafiamy na syntezę myśli żydowskiej i greckiej. U progu ery chrześcijańskiej ten wykształcony Żyd zbudował pomost łączący judaizm z hellenizmem, wiarę żydowską z filozofią grecką i usiłował, pozostając pod silnym wpływem filozofów greckich, przybliżyć żydowską Biblię (Stary Testament) swym nieżydowskim współczesnym. Ta żydowsko-grecka (przede wszystkim stoicka) mieszanka miała taki wydźwięk, jakby Filon był już pierwszym chrześcijańskim ojcem Kościoła, przynajmniej w ujęciu kwestii małżeństwa. Żydem pozostał on w tym, że nie ulegał rozwijającemu się we wczesnym chrześcijaństwie kultowi dziewictwa.

Wedle Filona, egipski Józef miał powiedzieć do swej uwodzicielki, żony Putyfara:

My, potomkowie Hebrajczyków, mamy szczególne obyczaje i obrzędy. Zawierając małżeństwo łączymy się czyści ze swymi czystymi oblubienicami i za cel stawiamy sobie nie rozkosz, lecz płodzenie legalnego potomstwa.

W swej interpretacji prawa mojżeszowego, w punkcie dotyczącym cudzołóstwa, mówił Filon o „lubieżnikach, którzy w swej nieokiełznanej namiętności nazbyt rozpustnie obcują nie z obcymi lecz swymi własnymi żonami”. Filon uważał, że stosunek płciowy w małżeństwie winien się odbywać jedynie w nadziei na spłodzenie potomstwa, a nie ze względu na związaną z nim rozkosz seksualną. Dlatego chwalił małżeństwo Abrahama, gdyż nie było ono — jego zdaniem — rezultatem lubieżności, lecz wynikało z woli pomnożenia potomstwa. Ba, w swym przekonaniu, że celem i sensem małżeństwa jest jedynie prokreacja, poszedł Filon dalej niż poprzedzający go Żydzi i Grecy:

Jeśli ktoś wie o niepłodności kobiety w jej wcześniejszym małżeństwie, a mimo to pojmuje ją za żonę, „uprawia... nieurodzajną i kamienistą rolę”, kieruje się jedynie lubieżnością, przeto jest godzien potępienia. Jeśli jednak niepłodność kobiety wyjdzie na jaw dopiero po zawarciu małżeństwa, jest rzeczą wybaczalną gdy mąż jej nie odprawi.

Ostatnie przeżytki myślenia, że małżeństwo musi być wspólnotą przeznaczoną wyłącznie dla płodzenia dzieci, zostały usunięte z katolickiego prawa małżeńskiego dopiero w 1977 r.: dla zawarcia prawomocnego małżeństwa również mężczyzna nie musi być zdolny do zapłodnienia, wystarczy by był zdolny do odbycia stosunku seksualnego.

Filon ostro wypowiadał się przeciw antykoncepcji:

„Ci, którzy podczas spółkowania powodują jednocześnie niszczenie nasienia, są niewątpliwie nieprzyjaciółmi natury”.

A z powodu jałowości ich aktów seksualnych, zdecydowanie potępiał też homoseksualistów:

„Homoseksualista, jak zły rolnik, pozostawia odłogiem ziemię urodzajną, a dniem i nocą trudzi się na roli, po której w ogóle nie można się spodziewać jakiegokolwiek plonu”.

Filon, który w wielu sprawach myślał po grecku, w swej awersji do homoseksualistów był całkowicie żydem:

„Wobec tych ludzi trzeba działać bezlitośnie, zgodnie z nakazem prawa, że zniewieściałego mężczyznę, który fałszuje naturę, należy bez wahania zabić, nie pozwalając mu żyć ani dnia, ani godziny nawet, gdyż hańbi on swój dom, swoją ojczyznę, cały ludzki rodzaj... iż ulega nienaturalnej pożądliwości i ze swej strony przyczynia się do pustoszenia i wyludniania miast... niszczy swoje nasienie.

 

*

Fragment książki: Uta Ranke-Heinemann - Eunuchy do raju


Data utworzenia: 14/06/2022 @ 04:39
Ostatnie zmiany: 30/06/2022 @ 12:02
Kategoria : Religie a seks
Strona czytana 1492 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
swiatynia-saturna-rome.jpgjuno.png0-scul.jpg0-satiro-danzante.jpg0-Apollo Sol.jpgdivus_julius-coin.jpg0-panteon2.jpg0-Vestal_Palatino.jpg0-sol-invictus-1.jpg0-cupid-pom.jpgforum_romanum.png0-garni.jpg0-meduza.jpg0-Baalbek-Bacchus.jpgAugus-Pontifex Maximus.jpg0-lupa.jpg0-Clipeus_Helios_Terme.jpgvenus-genetrix-coin.jpghades.jpggenii_2.jpgcaesar-flamin-coin.jpg0-Columns-Nimes.JPGpontifex-coin.jpg0-telllus.jpeg0-lararium.jpgTemplo_de_Augusto_Pula.jpgarval.jpg0-TempioVesta.jpgClipeus_Selene_Terme.jpg0-maison-carree.jpg0-La_Maison_carree.JPG0-mitra.jpgcaracalla-serpent-coin.jpgdiana-efeska-coin.jpg0-Mitreo_Ostia.jpg0-maisone-carree-2a.jpgnero-coin.jpgmaxim-pontif-coin.pngA_HIRTIUS-coin.jpgDenarius-Volteia-Roman-coin.jpgmatri-magnae-coin.jpg0-bacchus.jpg0-ara-p.jpg0-ap6.jpgdivus-augustus-Gold_Coin.jpgpanteon-capitel-bm.png0-tempio_di_minerva_assisi.jpg0-janus.jpg0-westalka.jpg0-august.jpg0-Suovetaurile_Louvre.jpgkybele.jpgdivina-augusta-coin.png0-Memento mori-Naples.jpg0-nimes-the-maison-carree.jpg0-Ara_Pacis_Rom.jpgluk-konstantyna.jpg0-aura_velificans_su_cigno.jpg0-lar.jpgvespasan-caduceus.jpg0-panteon.jpgmoneta-rzym-caduceusz.jpgbocca.jpg0-Tempio_di_Iside.JPG0-lararium2.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6500114 odwiedzający

 70 odwiedzających online