Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Celtowie - Druidzi w źródłach

Druidzi w oczach Greków i Rzymian
Posejdonios  z  Apamei  w  Syrii  (ok.  135 —  ok.  50  p.n.e.)  był  historykiem i filozofem,   który większość życia spędził na wyspie Rodos, gdzie objął kierownictwo szkoły stoickiej. Był wszechstronnym uczonym i wspaniałym przedstawicielem nauki hellenistycznej, której część przekazał  kulturze rzymskiej. Jego 52 księgi stanowiły kontynuacje historycznego dzieła Greka Polibiusza  ok. 200 — po 118 p.n.e.), który opisał historie Rzymu.

Historia Posejdoniosa obejmowała dzieje  Imperium w latach 146-81 p.n.e. Do naszych czasów zachowały się jedynie nieliczne fragmenty tego  dzieła, co  filologia klasyczna uważa za niepowetowana stratę. Posejdonios wiele podróżował, odwiedził także Galię. Mimo ze był Grekiem, fanatycznie wprost podziwiał wszechwładne Imperium Rzymskie, widząc w nim ucieleśnienie nauk stoików o powszechnym braterstwie. Prace Posejdoniosa miały za zadanie podtrzymać imperialne zapatrywania Rzymian poprzez ukazanie innych społeczeństw w sposób stronniczy i nieprzychylny. Należy o tym pamiętać, zwłaszcza gdy późniejsi autorzy cytują  go jako  autorytet  w  sprawie starożytnych  Celtów.

Sądzi się, że z prac Posejdoniosa o Celtach w Galii korzystali historyk Timayenes  z  Aleksandrii   (połowa  pierwszego  wieku  p.n.e.),  rzymski   wódz i dyktator Gajusz Juliusz Cezar ( 100-44 p.n.e.), grecki historyk Diodor Sycylijski (ok. 60 — ok. 21 p.n.e.) oraz grecki geograf z Amasei w Poncie, Strabon (64 p.n.e.— 24 n.e.). Tych czterech autorów nazywa się czasami Szkołą Posejdoniosa, ich dzieła należą do najwcześniejszych zachowanych pism, w których wspomina się o druidach. Jak widać, tworzyli mniej więcej w tym samym czasie.

Druid Druid - według artystów XVII w. Zarówno  Diodor, jak  i  Strabon  dzielili  galijską  klasę wykształconą  na  trzy grupy. Strabon tak pisze w Geografii:

We wszystkich szczepach są trzy grupy ludzi, którzy zażywają szczególnej czci: bardowie, wieszczowie i druidzi. Bardowie to śpiewacy i poeci; wieszczowie to wykonawcy obrzędu ofiarnego i badacze przyrody; druidzi zaś oprócz wiedzy  o przyrodzie studiują jeszcze filozofię moralną. Uważa się ich za najsprawiedliwszych z ludzi i dlatego powierza się im rozstrzyganie spraw dotyczących innych osób albo spraw publicznych; w dawnych czasach sprawowali oni arbitraż w czasie wojny i nieraz doprowadzali do pojednania przeciwników  już  mających  się  rozwinąć  w  szyk  bojowy;  w  większości  wypadków powierzano im też decyzje w sprawach o morderstwo... Ludzie ci, jak i inne powagi, orzekli, że dusze ludzkie i wszechświat są niezniszczalne, chociaż w pewnych okresach ogień albo woda mogą (czasowo) zapanować.

Podobnego podziału funkcji dokonuje  Diodor,  podkreślając,  że  druidzi cieszyli się wielkim szacunkiem i że wieszczowie przepowiadają przyszłość na podstawie lotu lub krzyku ptaków i z ofiar składanych ze świętych zwierząt. Diodor cytuje Timagenesa jako autorytet w sprawie druidów. Ten podział galijskiej klasy wykształconej na trzy grupy (druidzi, wieszczowie, bardowie) potwierdzają rodzime źródła celtyckie, w których odnajdujemy taką samą klasyfikacje  irlandzkich  warstw  wykształconych  (druid, bard, fili), co świadczy o wspólnym  pochodzeniu  celtyckiego  porządku  społecznego.

Podobny podział galijskiej inteligencji przeprowadza późniejszy historyk rzymski greckiego pochodzenia, Ammian  Marcellin  (Ammianus  Marcellinus, ok. 330—395 n.e.). Ammian, uznawany za  ostatniego wielkiego rzymskiego historyka, cytuje jako źródło swoich informacji  Greka  Timagenesa.   Timagenes był aleksandryjczykiem, który jako jeniec przybył do Rzymu w roku 55 p.n.e., następnie  został wyzwolony i założył szkołę retoryczną. Naraziwszy się na niełaskę cesarza Augusta spalił  swoje dzieła i opuścił Rzym. Zmarł prawdopodobnie  w  Mezopotamii.

Ammian Marcellin cytując Timagenesa, wspomina o wspólnotowej  organizacji druidów — sodalicis adstricti consortiis - i zauważa, że druidzi jako znawcy historii Galii potwierdzają, że  niektórzy z rasy galijskiej byli rdzennymi mieszkańcami   Galii,  podczas  gdy  inni  przedostali   się  z  zewnętrznych  wysp i terenów poza Renem. Wielka szkoda, ze Timagenes nie przytoczył dalszych nauk druidów o historii. Ta jedna uwaga, którą przytacza, zgodna jest ze wszystkim, co wiemy  o historii  i  archeologii Celtów.

W dalszym rozdziale Geografii Strabon krytycznie pisze o Celtach, wspominając o zwyczaju przynoszenia do domu jako zdobyczy wojennych głów nieprzyjaciół. Sam Strabon nie był świadkiem tego zwyczaju i nie w pełni go rozumie,  ale powołuje  się na  autorytet  Posejdoniosa  dodając, że:

Posejdonios powiada, że widział to w wielu miejscowościach; początkowo budziło to w nim wstręt, kiedy się jednak przyzwyczaił, mógł już na te głowy patrzeć spokojnie.

Strabon wspomina również o tym, jak Galowie balsamowali głowy co znamienitszych wrogów i nie chcieli ich sprzedawać. Następnie dodaje, a musimy pamiętać, że pisał po podboju Galii przez Rzym, że "Rzymianie zakazali tych obyczajów, tak jak i innych związanych ze składaniem ofiar, a sprzecznych z naszymi praktykami".

Diodor przekazuje znacznie pełniejszy obraz Celtów z Galii niż Strabon, zwłaszcza w odniesieniu do  społecznych i wojskowych obyczajów. On również, w sposób zaskakująco podobny do Strabona, pisze o zwyczaju obcinania głów wrogom i wspomina o wierze w nieśmiertelność duszy, przypisując ją nauczaniu Pitagorasa.

Według  Diodora:

Maja też pewnego rodzaju filozofów i teologów, zaznających szczególnej czci, których zwą druidami. Posługują się też jasnowidzami, uważając ich za ludzi godnych wielkiego uznania. Ci ostatni przez wieszcze obserwacje i przy okazji składania ofiar ze zwierząt potrafią przepowiadać przyszłość i trzymają cały lud w uległości. Kiedy zaś chcą zbadać jakieś sprawy wielkiej wagi, mają dziwny i  niewiarygodny obyczaj; mianowicie przeznaczają wtedy na śmierć istotę ludzką i przebijają tego człowieka sztyletem w miejscu powyżej przepony, a gdy on pada, przepowiadają przyszłość z jego upadku i z drgań jego członków, a także z broczenia krwi, opierając się na pradawnej i długotrwałej obserwacji takich praktyk. Obyczaj ich nakazuje, aby składane ofiary tylko w obecności filozofa; powiadają bowiem, że dziękować bogom powinni ludzie obeznajmieni z boską naturą, jak gdyby to byli  ludzie znający język bogów; twierdzą też, że również za ich pośrednictwem należy prosić  o dobrodziejstwa.

Niewątpliwie zarówno Strabon, jak i Diodor czerpią swoje informacje z tego samego źródła i posługują się podobnym tekstem. Strabon pisać o balsamowaniu głów cytuje Posejdoniosa; ale należy zapytać, czy obaj późniejsi autorzy cytują bezpośrednio z pism Posejdoniosa, czy może Timagenesa, który również korzystał z tego źródła.

Filolog klasyczny Alfred Klotz utrzymywał, że pośrednikiem w przekazie musiał być Timagenes, jako że dzieła Posejdoniosa zaginęły zanim Cezar, Strabon i Diodor zaczęli tworzyć. Jednakże jeszcze Atenajos (III w. n.e.) korzystał z dzieł Posejdoniosa, cytując go przy opisie obyczajów celtyckich, które przypominają zwyczaje opisane przez Diodora. Jednakże szereg innych cytatów wskazuje, że Atenajos miał dostęp do oryginalnego źródła i nie ograniczał się do powtarzania informacji podanych przez Diodora. Strabon  najprawdopodobniej  mógł mieć dostęp do dzieł Posejdoniosa i Timagenesa.  Czy korzystał  bezpośrednio  z tego pierwszego  źródła, czy tylko z pośrednictwa  Timagenesa — nie ma to dla naszych rozważań większego znaczenia. Zaznaczyć jednak należy, ze Diodor i Strabon wiele zawdzięczają jednemu  źródłu —  zaginionym  obecnie pismom  Posejdoniosa.

Co więcej, należy podkreslić, ze Geographia Strabona stanowiła ostry atak na Celtów, napisany jako usprawiedliwienie podboju Galii  dokonanego  przez Juliusza   Cezara   i   późniejszych    prób   wyniszczenia   inteligencji   celtyckiej i ośrodków nauki. Prorzymskie, stoickie przekonania Posejdoniosa czynił jego prace autorytatywnym   źródłem dla Strabona.

Przejdźmy teraz do owego rzymskiego wodza, który podbił Galię i usiłował narzucić całemu celtyckiemu światu (poza Irlandią) pax romana. Gajusz Juliusz Cezar (100-44 p.n.e.) próbując podbić Celtów, z pewnością spędził wśród nich dużo czasu i choćby z tego powodu dostarcza nam więcej informacji niż inni pisarze.

Wojnie galijskiej  pisze, ze społeczeństwo galijskie podzielone było na trzy klasy: wykształconych kapłanów (druides), wojowników (equites) i lud (plebs). W tym miejscu Cezar  klasyfikuje druidów w sposób właściwy, ale później opisuje raczej stan  kapłański, choć bez  przywoływania  tej nazwy.

O druidach Cezar pisze następująco:

Zajmują się sprawami boskimi, troszczy się o ofiary publiczne i prywatne, objaśniają zagadnienia religijne; do nich ściąga znaczna liczba mieszkańców dla pobierania nauki i w ogóle cieszą się oni wielkim u Gallów poważaniem. Albowiem we wszystkich niemal sprawach spornych tak publicznych, jak i  prywatnych oni rozstrzygaj:j, zwłaszcza jeśli dopuszczone się jakiegoś przestępstwa. gdy popełniono zbrodnie, jeśli toczą się spory o spadek czy miedze, oni również wyznaczają nagrody i określają wysokość kar; jeżeli ktoś, czy jednostka, czy plemię, nie podporządkuje się ich wyrokowi,  wykluczają z uczestnictwa w ofiarach. Jest to u nich najcięższa kara. Ci, których takie wykluczenie  obejmuje. są stawiani na równi z bezbożnikami i zbrodniarzami, wszyscy od nich stronią, unikają zetknięcia i rozmowy z nimi, aby przez te kontakty sami nie narazili się na nieszczęście. Nie maja oni prawa dochodzić sprawiedliwości. nie powierza im się żadnych godności.

Cezar wspomina także o sposobie organizacji druidów w Galii:

Na czele zaś wszystkich druidów stoi jeden. który cieszy się największym miedzy nimi poważaniem. Po  jego śmierci następca zostaje albo ktoś wyróżniający się spośród reszty zasługami, albo w wypadku  gdy jest wielu równych sobie, przez głosowanie druidów, a niekiedy nawet z bronią w reku walczą o  pierwszeństwo. W określonej porze roku druidzi zasiadają na poświęconym miejscu dla odbycia sądów.  Tu schodzą się zewsząd Wszyscy, którzy maja sprawy sporne, i poddają  się ich wyrokom  i  orzeczeniem’.

Zapoznam y się później  ze źródłami  irlandzkimi,  w  których  opisana  została podobna instytucja.

Cezar tak pisze o pochodzeniu druidyzmu:

Przypuszcza się, ze nauka druidów powstała w Brytanii i stamtąd została przeniesiona do Galii, i jeszcze ci teraz, którzy pragną lepiej ja zgłębić, udają się tam  na  studia.

W źródłach irlandzkich można znaleźć wzmianki na temat szkól druidycznych —  powrócimy  do tego zagadnienia  w następnych  rozdziałach. Cezar informuje nad również o pozycji społecznej druidów:

Druidzi nie biorą zazwyczaj udziału w wojnach i nie płacą podatków na równi z innymi, ale są zwolnieni od służby wojskowej i wszelkich innych powinności. Wielu młodych ludzi, zachęconych tymi  przywilejami, dobrowolnie zgłasza się do nich na naukę, przysyłają ich też rodzice i krewni. Podobno uczą się tam na pamięć wielkiej ilości wierszy. Tak więc niektórzy dwadzieścia lat spędzają na nauce.

Jedno z ważniejszych spostrzeżeń dokonanych przez Cezara dotyczy tego, ze druidzi:

Uważają, ze nie wolno tego, czego się uczą, przekazywać na piśmie, choć niemal we wszystkich innych  wypadkach, zwłaszcza w sprawach publicznych i prywatnych posługuj:j się greckim alfabetem. Zdaje mi  się, ze zasada ta została wprowadzona z dwu powodów, ponieważ nie chcą sami, by ich nauka stała się  dostępna ogółowi, ani by uczniowie, zawierzywszy pismu, nie zaniedbali starań o wyrobienie pamięci;  zazwyczaj wielu ludziom to się zdarza, ze licząc na pomoc pisma, z mniejsza pilnością przykładają  się do uczenia  się na  pamięć i do zapamiętywania  tekstów.

Druid Druid - według artystów XIX w. Powierzchowna interpretacja i niedokładne odczytanie tekstu Cezara doprowadziło wiele osób do przekonania, że starożytni Celtowie nie znali pisma. Jednakże w licznych miejscach zachowały się galijskie zapisy w alfabecie greckim oraz łacińskim, pochodzące z trzeciego i drugiego wieku p.n.e.

Inskrypcje z Galii Przedalpejskiej, na przykład  z kamieni w Saignon, Todi i Briona, zostały dokładnie przeanalizowane. Przez długi czas uważano kalendarz z Coligny (pochodzący z pierwszego  wieku p.n.e.) za najdłuższa zachowany tekst w języku celtyckim, jednakże w roku 1983 odkryto w La  Vayssicre ołowianą tabliczkę, znaną teraz jako inskrypcja z Larzac, zapisana łacińską kursywą i  uznawana za najdłuższy znany tekst galijski.

W grudniu 1992 roku dokonano kolejnego odkrycia — w  północnej Hiszpanii odnaleziono kolejny celtycki zapis na tabliczce z brązu. Współcześni badacze  zupełnie inaczej postrzegają teraz problem znajomości pisma u Celtów. Powrócimy do tego   tematu w rozdziale poświęconym „księgom druidycznym”.

O szeroko dyskutowanym nauczaniu druidów dotyczącym nieśmiertelności duszy  Cezar pisze  w sposób  następujący:

Druidzi przede wszystkim pragną wpoić przekonanie, że dusza nie ginie, lecz przechodzi po śmierci z jednego ciała do drugiego, i uważają, że wiara ta, usuwając strach przed śmiercią, jak najbardziej pobudza do waleczności".

W komentarzu  tym  pobrzmiewa  głos cynicznego żołnierza.Kolejna fascynująca uwaga, zgodna z innymi źródłami, dotyczy znajomości astronomii  wśród  druidów:

Ponadto rozprawiają oni wiele o gwiazdach i ich ruchach. o rozmiarach świata i krajów, o przyrodzie. o mocy i potędze bogów nieśmiertelnych i przekazują to młodzieży''.

Cezar podkreśla prestiż i znaczenie druidów w społeczności celtyckiej i fakt, że decyzje
podejmowane  przez  nich  są ostateczne.

Opis i komentarze zawarte w pracach Cezara (który wprawdzie przytacza dodatkowe informacje), Diodora i Strabona, wskazują na istnienie jednego wspólnego źródła — dzieła Posejdoniosa.

Mimo prorzymskiego nastawienia komentatorów i ich uprzedzeń docenić należy zebrane  i  podane  przez  nich  wiadomości,  zwłaszcza  Cezar,  uwikłany w bezpośredni  konflikt  z Celtami,  podaje informacje, których  brak  u Strabona i Diodora i których nie powtarza za Posejdoniosem. Warto  tu  zauważyć,  ze Cezar całą inteligencję  galijską  określa  mianem  druidów.

Pisząc o Cezarze nie sposób nie wspomnieć o dwóch braciach druidach, których Cezar dobrze znał. Dywicjak był przywódcą  (princeps) Eduów, których stolica znajdowała się w Bibracte (dziś Mont Beuvray). To Dywicjak dal Rzymianom pretekst do rozpoczęcia podboju Galii.

Poszukiwał  on silnego sprzymierzeńca, by razem odeprzeć najazdy Germanów. W roku 60 p.n.e. przybył do Rzymu, gdzie  pozwolono mu wystąpić przed senatem, co wykorzystał, by prosić o pomoc wojskową. W czasie pobytu  w Rzymie gościł u Kwintusa Cycerona  (Quintus Tullius Cicero,  102--43 p.n.e.),  pretora,  zarządcy   prowincji i młodszego brata słynnego mówcy i polityka, Cycerona (Marcus Tullius Cicero, l 06-43  p.n.e.). To Cyceron wspomina, że Dywicjak był druidem zaznajomionym z filozofią  przyrody  i   potrafiącym  przepowiadać  przyszłość.

W liście do brata Marek Cyceron stwierdza:

Ludy barbarzyńskie nię zaniedbują systemu wróżb. W Galii żyją druidzi, poznałem jednego z nich. Dywicjaka z ludu Eduów, twojego gościa i panegirystę. Twierdził, że zna prawa natury, które Grecy nazywają filozofią przyrody, przepowiadał przyszłość stosując zarówno wróżby jak  i wnioskowanie.

Gdy  Dywicjak  wrócił  w  strony  ojczyste,  zabrał  zapewne  z  sobą  rzymskie obietnice sojuszu, ponieważ z całych sił poświecił się popieraniu takiego sojuszu.

Tymczasem jednak Cezar przekonywał rzymski senat do udzielenia poparcia wrogowi   Dywicjaka,   Ariowistowi,   władcy   germańskich   Swebów.  Wreszcie w roku 58 p.n.e. Cezar znalazł sposobność, by wmieszać się w wewnętrzne sprawy  Galii  i  rozpocząć  podbój  ziem  uważanych   za  najważniejsze   tereny celtyckie.

Prorzymska polityka  Dywicjaka  doprowadzi do podziału  wśród Eduów. Frakcja antyrzymska skupiła się wokół Dumnoryksa (imię to znaczy „król świata”), młodszego brata Dywicjaka, który był nie  tylko  wodzem,  ale także druidem. Gdy Cezar na czele wojsk rzymskich wkroczył na  terytoria Eduów, wielu Celtów włączyło się do organizowanego przez  Dumnoryksa oporu.

Cezar zażądał, by Dywicjak pojmał swojego młodszego brata Dywicjak jednakże stanął po stronie brata, twierdząc, że ukaranie go zaszkodziłoby dobrej opinii,  którą  cieszył  się wśród  poddanych.  Dumnoryks  z całą  pewnością  był bardziej przewidujący niż  jego brat, przeczuwał bowiem, ze Cezar postara się zdobyć dla Rzymu całą Galię.

Wkrótce po klęsce  Belgów Dywicjak, król i druid, zniknął ze  sceny  historycznej.  Do  tego  momentu  stale  towarzyszył  Cezarowi w Galii, namawiając swoich  rodaków  do pokojowego  poddania  się Rzymowi. W   swym  dziele  Cezar  zamieszcza, jak  sam  twierdzi,  dosłowne  sprawozdania z przemów Dywicjaka,  sądzi się jednak, że Cezar włożył w usta Dywicjaka to, co sam chciałby usłyszeć na temat roli Rzymu  w Galii.

Przyjmując, że Dywicjak był druidem, w owych przemowach trudno doszukać się wartości przypisywanych druidom.  Należy   tu   wprawdzie zaznaczyć, że Cezar nigdy nie wspomina o  Dywicjaku jako druidzie, ale świadectwo Cycerona można uznać za w pełni wiarygodne.  Nora   Chadwick  twierdzi,  że:

Według wszelkiego prawdopodobieństwa i w świetle uwag Cycerona, Dywicjak był typowym druidem z  najlepszego okresu druidyzmu, a jego wpływ na Cezara i istotna pomoc polityczna, której mu  udzielił, nieomalże nakazują widzieć w nim ową polityczną moc przypisywaną druidom przez Diona Chryzostoma.

Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że kod moralny Dywicjaka, który bez skrupułów oddał swych rodaków, a nawet całą Galię, w ręce Rzymian,  był typowy dla druidów, chyba że się jest prorzymskim  doktrynerem, można jeszcze zastanowić się nad zniknięciem po roku 54 p.n.e. Dywicjaka ze sceny  historycznej. Czy zmarł śmiercią naturalna, czy też został zamordowany przez galijskich  patriotów?

W roku 54 p.n.e. to właśnie Dumnoryks stanął na czele Eduów i miał zostać zakładnikiem Rzymu. Cezar postanowił pojmać Dumnoryksa przed podbojem Brytanii, ponieważ zakładał,  że gdyby pod jego  nieobecność miało w Galii wybuchnąć powstanie, to z pewnością pod wodzą Dumnoryksa. Czekając nad brzegami kanału La Manche na  pogodę umożliwiającą żeglowanie, Cezar dowiedział się, że Dumnoryks i jego świta umknęli  porywaczom. Posłał za uciekającymi oddział jeźdźców, którzy dogonili i okrążyli galijskiego wodza.  Dumnoryks nie chciał się poddać, krzyczał, że jest wolnym człowiekiem i należy do wolnego ludu,  został jednak  pojmany i zabity. Jego śmierć stała się dla Galów punktem zwrotnym w rozpoczętej wojnie wyzwoleńczej, wojnie, której Rzymianie przez cztery lata nie potrafili  stłumić.

Nie brak dowodów na to, że Dumnoryks był wodzem Eduów, bardzo biegłym w sztuce wojennej. Ale jakie istnieją dowody na to, że był, podobnie jak jego brat, druidem? Po pierwsze, wskazywaliśmy już, że druidzi byli kastą ludzi wykształconych, intelektualną elitą, podobną do braminów, która później ograniczyła się do pełnienia funkcji kapłańskich.  Dumnoryks z całą pewnością  należał do tej kasty, tak jak i do kasty wojskowej. Szukając pretekstu by nie towarzyszyć Cezarowi w wyprawie do Brytanii, przedstawił kilka wymówek.  Jedną  z nich było pełnienie w tym czasie funkcji religijnych w Galii. Użycie zwrotu quo religionibus inipeditri sese diceret [w tł. Z. Konika: „względy religijne nie zezwalają na to”] wskazuje, że owe religijne zobowiązania wiązały się z funkcją kapłańską, i tylko on mógł je  spełnić.

Nora Chadwick rozpatruje wątpliwości związane z odpowiedzią na pytanie, czy  Dumnoryks  był  druidem:

Nie można mieć wątpliwości, że Dywicjak był druidem, możemy też przyjąć jego twierdzenie o znajomości filozofii i wróżb, tradycyjnie przypisywanych przez nasze najstarsze źródła druidom z Galii. Nie wiemy, czy pozostawał druidem po dostaniu się pod wpływy rzymskie. Prawdopodobnie  nie.  To tłumaczyłoby  brak dalszych wzmianek na ten temat u Cezara, choć inne wyjaśnienia są również możliwe.

W przypadku Durnnoryksa pytanie jest trudniejsze. W żadnym miejscu nie określa się go tym mianem, ale to o niczym  nie  świadczy.  Według  wszelkiego  prawdopodobieństwa   odebrał  takie samo wykształcenie jak jego brat. Cieszył się zaufaniem wodzów galijskich przeciwnych Cezarowi i ogromną popularnością wśród zwykłych ludzi. Cóż to były za religiones, religijne obowiązki, które — według Cezara — uniemożliwiały mu podróż do Brytanii? Jego oddanie sprawom Galii, skrajny konserwatyzm i  nieprzejednany  sprzeciw  wobec wpływów rzymskich czynią go typowym przedstawicielem klasy druidów, jakich spotykamy u późniejszych autorów. Pomijając świadectwo Cycerona dotyczące Dywicjaka, to właśnie Dumnoryks wyłania się z kart dzieła Cezara jako osoba bardziej niż jego brat odpowiadająca portretowi druida podburzającego Galów przeciw Rzymskim najeźdźcom.

Uważa   się,  że  pisząc   o  druidach   Cezar   nie   tylko nawiązał  do  szkoły Posejdoniosa, ale sam przyczynił się do powstania pewnej tradycji pisania na ten temat. Z całą pewnością Pomponiusz Mela z Tingentery (główne dzieło ok. 43 n.e.)  i  Lukan  (Marcus  Annaeus  Lucanus,  39-65  n.e.), obficie czerpali  z tekstu  Cezara.

Także Pliniusz Starszy (Caius Plinius Secundus, ok. 23—79), który pochodził z rodziny rzymskich kolonistów z Galii Przedalpejskiej i piastował urząd prokurator a Galii, zawdzięczał wiele dziełu Cezara. Pliniusz zginął w sierpniu 79 r.  n.e.  w  czasie słynnego   wybuchu   Wezuwiusza,   który   zniszczył   Pompeje i Herkulanum. Głównym i jedynym zachowanym  dziełem Pliniusza jest  Historia naturalna (Historia naturalis), w której znajduje się jeden z najpełniejszych zachowanych  opisów druidów  jako   badaczy  przyrody,  lekarzy  i  wróżbitów.  Pliniusz sam fascynował się magią i dlatego zrozumiałe jest jego  zainteresowanie tym aspektem życia druidów.

Być może właśnie fascynacja magią kazała  Pliniuszowi  wspomnieć  o  anguinam, „wężowych jajach”  lub „jajach druidów”. Za rządów Klaudiusza skazano na śmierć wodza galijskiego plemienia Wokoncjów ( Vocontii), ponieważ znaleziono przy  nim w trakcie procesu sądowego „wężowe jajo”.

Pliniusz  twierdzi, że druidzi uważali je za talizman przynoszący szczęście w trakcie procesów. Należy  zaznaczyć, że z tej opowieści, niezależnie od jej prawdziwości, nie wynika, jakoby prawo rzymskie karało za związki z druidyzmem. Pliniusz pisze, że widział jedno z tych „jaj druidów”, które było podobne do kryształu rozmiarów średniego jabłka.

Według słów Pliniusza owe jaja powstawały z piany  toczonej przez syczące węże. Tworzyła ona lepki śluz, przybierający kształt podrzucanej w górę kuli, która  po złapaniu przez druida mogła przeciwdziałać zaklęciom. Jaja widoczne na wizerunkach  niektórych celtyckich bóstw symbolizują płodność. W  Hochscheid (dzisiejsza Nadrenia w  Niemczech) odnaleziono figurkę Strony, galijskiej bogini płodności, uzdrowienia i odrodzenia,  trzymającą naczynie z trzema jajami. Co ciekawe, wokół ramion bogini wije się wąż, sięgający po  jaja.

W grobowcu galijskiego wodza odnaleziono jaja złożone do grobu z innymi darami. Jaja pojawiają się również w mitologii celtyckiej. Irlandzka bogini Cliodna miała dwa ptaki z Zaświatów,  czerwone, o zielonych głowach, które składały niebieskie i karmazynowe jaja. Gdy takie jaja zjadł zwykły człowiek, zmieniał się w ptaka  i porastał  piórami.

Druidzie jaja często pojawiają się w celtyckim folklorze. W Szkocji mówiono o glain-nan-Druidhe, czyli krysztale druidów. William Camden w dziele Biitannia ( 1586) wspomina o gemmae anguine, „małych szklanych amuletach, często na szerokość naszych pierścieni, ale znacznie grubszych, zielonych, często niebieskich, a niektóre z ciekawą domieszką błękitu, bieli i czerwieni”. Thomas Kendrick twierdzi, że „w Kornwalii, Walii i Szkocji zwano je wężowymi kamieniami, a w Walii i Irlandii czasami nazywano je szkłem  druidów”. Kendrick  sądzi, że  kryształ,  który  widział  Pliniusz,  był  ulepiony  z malutkich amonitów.

Pliniusz wspomina wielu wybitnych lekarzy z wczesnych lat pierwszego wieku n.e.,  którzy  albo  pochodzili  z  Galii,  albo  odebrali  tam  wykształcenie,  zanim zamknięto szkoły druidyczne. Crinias z Marsylii,   który   łączył   astrologię z  medycyną.  Charmis  z  Marsylii  oraz  Alcon,  zdobyli  wykształcenie  w  Galii; wspominając ich Pliniusz sugeruje, że galijscy lekarze cieszyli się uznaniem aż do czasu  podboju  rzymskiego  i  wprowadzenia  zakazu  uprawiania  druidyzmu.

W dalszych częściach tej książki powrócimy do celtyckich tradycji medycznych i   astrologicznych.

Pliniusz jako  pierwszy  wspomina  dębowe gaje i jemiołę:

Druidzi — tak bowiem nazywają swoich magi — nade wszystko czczą jemiołę i drzewo na której ona  rośnie,  pod  warunkiem  ze jest  to dąb.  Sadzą gaje  dębowe,  a wszystkim  ich ceremoniom religijnym towarzyszą liście dębowe, nazwę swą druidzi biorą od greckiego słowa.

Następnie Pliniusz podaje opis druidów, który upowszechnił się i należy dziś do najlepiej znanych.  Mówiąc o druidach  i ich  gajach  dębowych,  pisze:

Wszystko, co rośnie na tych drzewach, uznają za zesłane z niebios i znak, że drzewo to wybrali sami  bogowie. Jemioła występuje jednak rzadko, a gdy ją znajdą, zbierają bardzo uroczyście, zwłaszcza w sześć dni po pełni księżyca (...) Przygotowują rytualną ofiarę i ucztują pod drzewem, przyprowadzają dwa białe byki, których rogi obwiązują specjalnie na tę okazję. Kapłan przystrojony  w białe szaty wspina się na drzewo i złotym sierpem odcina jemiołę,  która spada w rozpostarte białe płótno. Następnie składają ofiarę ze swoich wrogów, modląc się, by bogowie im sprzyjali. Wierzą, że jemioła podana w napoju  - przywraca   płodność  jałowym   zwierzętom,  i  że  skutecznie  przeciwdziała   wszystkim truciznom.

Nora Chadwick zauważyła, że powyższy fragment stanowi jedynie „malowniczą  fantazję”:

Razem z opowieścią o królu Alfredzie i ciastkach, królu Kanucie i falach, królu Bruce i pająku, ten fragment zalicza się do klasyki powszechnej wiedzy popularnej (...) Biorąc pod uwagę bezkrytyczną  naturę opisów w pismach Pliniusza, należy z dużą ostrożnością podchodzić  do fragmentu  dotyczącego  jemioły  i druidów.

Jeżeli chodzi o druidów irlandzkich, to należy tu dodać, że jemioła nie występowała w Irlandii, wprowadzono  ją  dopiero  pod  koniec  osiemnastego lub na początku dwudziestego wieku. Gdyby przyjąć wszakże, że druidzi  galijscy rzeczywiście czcili jemioły, a  ceremonia  jej  zrywania  była  tak  ważna, jak sugeruje w swym opisie Pliniusz, to dziwny jest fakt, że brak jakiejkolwiek innej wzmianki na ten temat w pozostałych źródłach. Sam Pliniusz cytuje Polihistora (Alexandros Polyhistor, ur. ok. 105 p.n.e.), jako autorytet w dziedzinie dębów i jemioł, ale pisma Polihistora ani nie są źródłem, ani nie potwierdzają tego  typu  fantazji.

Pliniusz jako pierwszy pisarz wprowadził do portretu druidów gaje dębowe. Poza derywacją nazwy druidów w pismach Posejdoniosa i jego następców, drzewa nie pojawiają się jako istotny  aspekt  świata druidów.  Również rodzime celtyckie źródła nie poświęcają im zbyt wiele uwagi. Ale po Pliniuszu pojawia się prawdziwy  zalew opisów drzew i gajów.

Echo słów Pliniusza odnaleźć można u Lukana, który pisze o druidach zamieszkujących ostępy leśne, oddających się barbarzyńskim i złowrogim praktykom składania ofiar. Lukan, opisując w eposie historycznym Farsalia (Pharsalia) las w pobliżu  Marsylii,  określa go jako  niesamowite  i zaczarowane miejsce:  „ludzie nigdy  nie nawiedzali  tego miejsca, aby oddawać hold  bardzo blisko niego, lecz pozostawili je  bogom...  Sam kapłan  zbliża  się tam z lękiem i boi się tego, że mógłby  spotkać pana owego gaju”.  

Lukan wprawdzie  nie posuwa  się do tego, by nazwać owo miejsce lasem druidów, lecz taki wniosek zdaje się oczywisty. Farsalia nie są dziełem historycznym, ale nie można tu nie wspomnieć o  fragmencie, w którym Lukan opisuje pnie drzew pokryte prymitywnie rzeźbionymi podobiznami bogów  (simulacra maesta dcorum).

W roku 1963 odkryto w bagnistych okolicach wokół źródeł Sekwany około 140 drewnianych rzeźb, które znajdują się teraz w muzeum archeologicznym w Dijon. W miejscu tym  znajdowało się galijskie sanktuarium Sekwany, bogini tego źródła. Znaczenie znaleziska, w  połączeniu z uwagami Lukana, polega  na tym, że rzeźby wykonano w drewnie dębowym. Sądzi się, że te statuetki bogów i bogiń były ofiarami wotywnymi.

Laktancjusz w komentarzu do Tebaidy Stacjusza (Publius Statius, ok. 45—96 n.e.), zanotował: „druidzi to ci, którzy lubuja się w dębach”. Stacjusz wspomina „las gęsty i pradawny, nie tknięty ludzką ręką i nieczuły na promienie słońca”. Blade i niewyraźne  światło podkreślało złowrogą ciszę i wywoływało trwogę. Boska obecność Latony (łacińskie imię  greckiej bogini Leto, jednej z Tytanid, matki  Apollona  i  Artemidy)  „napełniała  las,  a  w  cieniu  drzew  cedrowych i dębowych  skrywał się jej  portret”.

Można by oczywiście uznać pisma Rzymian za wiarygodne i przypisać druidom ciemne  gaje  dębowe,   zwłaszcza  że  —  jak  wiemy  —  większość ludów indoeuropejskich uważała las za  miejsce  święte,   a  w  Indiach  ślady tego kultu widoczne są jeszcze dzisiaj. Pewne pytania i wątpliwości jednak  pozostają.

Tacyt (Publius Cornelius Tacitus, ok. 55 — po 117 n.e.) pisząc o ciemnych lasach na wyspie Anglesey, poświęconych barbarzyńskim przesądom i zniszczonym przez Swetoniusza Paulinusa ok. 61 r. n.e., zdaje  się  potwierdzać uwagi Pliniusza. Jednakże Tacyt nie był bezpośrednim świadkiem tych zdarzeń, czyżby więc współtworzył tradycję rozpoczętą przez Pliniusza? Oczywiście należy pamiętać, że teściem Tacyta był Agrykola (Cnaeus lulius Agricola, 40—93 n.e.), który odbył służbę wojskową w Brytanii za czasów Swetoniusza, a  później  sam  został  gubernatorem  prowincji.  

W  dziełach  Tacyta  pojawia się jednak pewien problematyczny wątek, zwłaszcza w Germanii, mianowicie cechy przypisywane przez niego Germanom sprawiają wrażenie celtyckich. Czyżby Tacyt i inni pisarze rzymscy pogubili się tak dalece  w  zwyczajach Celtów galijskich, że przypisywali  im  obyczaje  germańskie  i  odwrotnie? Według Tacyta to właśnie Germanie zamieszkiwali głębokie lasy i uważali je za święte.

Gaje i dąbrowy czczą, a miejsce poświęcone nosi imię bóstwa i nigdy nogą ludzką nie jest kalane. Ponura powaga napełnia to miejsce, czczone jedynie z oddali i widziane tylko w kontemplacji".

Pliniusz Młodszy (Caius Plinius Secundus, 61- 113 n.e.) podobne słowa wkłada w usta Germanów: „Uwielbiamy powagę lasu i cisze, która nas spowija”. Czyżby więc pisarze rzymscy, poczynając od Pliniusza, omyłkowo wprowadzili Celtów w święte gaje Germanów? Byłaby to pomyłka odbijająca się echem przez całe stulecia  nauki.

O jednym z plemion germańskich Tacyt błędnie pisze, że język ich jest mieszkańcom Brytanii bliższy.  Ci, o których wspomina, byli z całą pewnością Celtami, a nie Germanami. Twierdzi również, że  „Germanowie znają liczne wiersze, a recytatorzy zwani są w miejscowym języku bardami”. Tacyt ponownie myli tu Celtów z Germanami. Określa Velede jako boginię germańską, choć imię to z pewnością świadczy o celtyckim rodowodzie — powrócimy jeszcze do niej w rozdziale  poświęconym druidkom. Zwyczaj odczytywania wróżb z rózg wyciętych przez germańskich kapłanów w świętym gaju przypomina druidyczny kult jemioły  opisany przez Pliniusza  Starszego.

Nora Chadwick przedstawiła inną teorię tłumaczącą pojawienie się dębowych gajów u łacińskich autorów opisujących druidów w pierwszym wieku n.e. Galia, jak pamiętamy, uległa Rzymowi w pierwszym wieku p.n.e., a cesarze August, Tyberiusz i Klaudiusz z powodów, których możemy się domyślać, mieli zakazać druidom działalności. Gdyby tak było, to po wygnaniu ze społeczeństwa, zamknięciu szkół i zakazaniu otwartej działalności druidzi rzeczywiście mogliby skryć się w niedostępnych leśnych ostępach Galii i tam kontynuować swe nauczanie i tajemne praktyki. Pewnego poparcia tej tezie dostarcza Pomponiusz Meta pisząc w pięćdziesiąt  lat po wprowadzeniu  zakazu działalności  druidów:

„Nauczają wielu rzeczy najszlachetniejszych przedstawicieli swej rasy w ukrytych i odległych miejscach, w ciągu dwudziestu lat, w pieczarach lub niedostępnych lasach”.

Ten fragment przypomina opisy „szkól żywopłotowych” z Irlandii, gdzie po wprowadzeniu w siedemnastym wieku specjalnych karnych ustaw skierowanych przeciwko rodzinnej edukacji, rozpowszechniły się małe, tajne szkoły, lekcje odbywały się w zaroślach, a ukryty w przydrożnym żywopłocie uczeń ostrzegał przed nadejściem angielskich żołnierzy. Powrócimy do tego tematu w rozdziale poświęconym  szkołom  druidycznym.

To jednak Korneliusz Tacyt podaje nam bezcenne wiadomości o wiedzy historycznej druidów, cytując w Dziejach przepowiednie wygłoszona przez galijskich  druidów  w  czasie  panowania  cesarza  Wespazjana,  co  potwierdza w sposób pośredni,  że w tym czasie druidzi nie byli całkowicie wytępieni. W grudniu  roku  69 n.e. Wespazjan pokonał i zabił cesarza Witeliusza, a następnie obwołał się cesarzem.  Według Tacyta:

Gallowie podnieśli głowę, ten sam wszędy wojsk naszych los mieniąc, gdy rozgłosiła się wieść, jako  Sarmaci i Dacy  Moesijskie  i Panonskie zimowiska  oblegają. Podobnie o Brytanii zmyślano. Lecz nic równie jak pożar Kapitolu, że kres państwa nadszedł, wiary nie wzbudziło. Że zdobyli ongi Gallowie Miasto, lecz ocalona Jowisza siedziba ostało się państwo, dopustem ninie ognia znak gniewu niebo dało, i posiadło świata zaalpejskim ludom zwiastuje.

Tacyt cynicznie podsumowuje: „I tak to druidzi deklamowali swe puste przesądy” [Okęcki tłumaczy: „zabobonem czczym druidy śpiewały”]. Przepowiednia okazała się o trzysta lat przedwczesna, nie sposób bowiem nie zauważyć, że po upadku Rzymu to właśnie ludy germańskie z drugiej strony  Alp zapanowały  nad  światem.

Należy tu wskazać na pewien bardzo ciekawy szczegół — pamięć o zwycięstwie wojsk celtyckich nad armią rzymską w bitwie nad Allią 18 lipca roku 390 lub 387p.n.e. była wciąż żywa wśród druidów w roku 69 n.e. W czasie tej bitwy wojska celtyckie z Brennusem na czele złupiły Rzym, lecz nie zdołały zdobyć Kapitolu. Po negocjacjach Rzymianie zobowiązali się wypłacić okup w zamian za wycofanie się Celtów. Nie jest jasne, czy pamięć o tych wydarzeniach przetrwała w formie ustnej, czy też w postaci zapisów. Tacyt potwierdza tu, za Ammianem Marcellinem  cytującym  Timagenesa,  znaczenie  druidów jako  historyków.

Do tej pory zajmowaliśmy się pismami popierającymi  Imperium  Rzymskie. Ich autorami byli pisarze łacińscy lub greccy apologeci. Oprócz tych Greków, którzy pracowali dla Rzymu, istniała również inna szkoła, związana z pisarzami wykształconymi w Aleksandrii. Pojawili się oni w pierwszym wieku n.e., ale wykorzystywali także starsze materiały źródłowe. Ich zainteresowania  skupiały się na zbieraniu materiałów i opisywaniu tradycji.

Przykładali dużą wagę do dokładnego cytowania źródeł i raczej układali encyklopedie, nie sporządzając opisów  na  podstawie  bezpośredniej  obserwacji.  Profesor  Stuart Piggott, jeden z bardziej znanych współczesnych  naukowców  zajmujących  się  druidami, skłania się ku odrzuceniu prac szkoły aleksandryjskiej. Twierdzi, że pisma ich to tylko „kompilacje materiałów z drugiej ręki, pisane bez dostępu do autentycznych źródeł i bez kontaktu ze świadkami osobiście znającymi świat celtycki”.

Profesor Piggott sądzi, że teksty szkoły aleksandryjskiej doprowadziły do wykreowania obrazu druida jako „dzikiego mędrca”, który  swym  romantyzmem  urzekł  później  siedemnasto-  i osiemnastowiecznych  badaczy  francuskich i angielskich.

Z całą  pewnością  pisarze  ci  nie byli  zaangażowani  w  propagandę  na  rzecz Imperium Rzymskiego i pisali o Celtach i druidach w sposób  bardziej obiektywny. Jako pierwsi porównali druidów do kasty braminów z Indii. Nora Chadwick, przy całej swojej idealizacji dokonań rzymskich, zauważyła, że tradycja  aleksandryjska  jest  istotna.

Dion Chryzostom (Dio Cocceianus, ok. 40 — po 117 n.e.), zwany „złotoustym”, pochodził z Bitynii i był pierwszym wybitnym przedstawicielem szkoły aleksandryjskiej. Podczas pobytu w Rzymie wszedł w konflikt z cesarzem Domicjanem i został skazany na wygnanie. Podróżował po Grecji i Azji Mniejszej, gdzie spotkał Celtów w Galacji.

Dion Chryzostom daje w Mowach ciekawy i pełen szacunku  opis druidów. Jako pierwszy porównuje ich, całkiem słusznie moim zdaniem, do indyjskich braminów, wspomina  o ich politycznym  wpływie na społeczność celtycką oraz o ich starożytnej wiedzy  i proroctwach:

Celtowie ustanowili kastę druidów, którzy czytali wróżby, prorokowali i posiadali wiedzę. Bez nich nie wolno było królom ani działać, ani podejmować decyzji, w rzeczywistości to oni sprawowali prawdziwą władzę, a królowie im się podporządkowywali będąc tylko narzędziem w ich rękach, tymczasem druidzi zasiadali na złotych tronach, mieszkali we wspaniałych domach i oddawali się wystawnym ucztom.

To z pism szkoły aleksandryjskiej  dowiadujemy  się o porównaniu  druidów do pitagorejczyków, zwłaszcza w ich nauczaniu o nieśmiertelności duszy. Wrócimy do tego tematu później.

Święty Hipolit (Hippolytos, ok. 170-235 n.e.) twierdził, że druidzi przejęli naukę o nieśmiertelności duszy od Zalmoksisa, niewolnika Pitagorasa. Zaprzeczył temu Klemens Aleksandryjski (ok. 140 — ok.215) dowodząc, że to Pitagoras rozwinął swoje poglądy pod wpływem Celtów.

Dla Diogenesa Laertiosa (tworzył ok. 225-250 n.e.) największym autorytetem w sprawie doktryn Pitagorasa jest Polihistor, autor dzieła poświęconego Pitagorasowi. Dzieło to zaginęło, ale Diogenes najprawdopodobniej miał do niego dostęp. Znał argumenty Klemensa, ale opowiedział się po stronie Hipolita. Zresztą argumentacja Klemensa obracała się wokół dość dziwacznego twierdzenia: „Filozofia pochodzi od Greków, albowiem jej nazwa nie da się przetłumaczyć na żaden obcy język”.

Oprócz Diona Chryzostoma, Hipolita i Diogenesa Laertiosa, również Orygenes (ok. 185-255) i Cyryl Aleksandryjski (arcybiskup Aleksandrii w latach 412-444) wypowiedzieli się na temat druidów i ich filozofii.

Orygenes, następca Klemensa w aleksandryjskiej Szkole Katechetycznej, utrzymywał, że druidzi nauczali monoteizmu. Do wszystkich tych zagadnień powrócimy w rozdziale traktującym  o  filozofii  druidów.

Źródła aleksandryjskie wspominają wcześniejszych pisarzy, którzy zajmowali się badaniami nad Celtami i druidami, ale których pisma nie zachowały się. Zarówno  Diogenes  Laertios, jak  i  Klemens  Aleksandryjski  obficie  korzystali z pism Timajosa (Timaeus, ok. 356-260 p.n.e.).

Diogenes Laertios powoływał się także na autorytet Sotiona, filozofa z Aleksandrii (tworzył ok. 200-170 pn.e.). Cytowani są często również inni greccy pisarze, od Herodota z Halikarnasu (ok. 490-425 p.n.e.) po Polihistora (Alexandros Polyistor, ur. ok. 105 p.n.e.), ale autorzy ci nie wspominali druidów z nazwy.

Wśród autorytetów cytowano także Arystotelesa (354-322 p.n.e.), słynnego ucznia Platona. Jednakże, jak już wspominałem, okazało się, że Arystoteles nie był autorem dzieła Magicus, przypisanego mu przez Diogenesa. Ustalił to dopiero V. Rose (w Aristoteles Psetidepigraplius, Lipsk 1863).

Pomijając jednak kwestię  autorstwa,  dzieło  to,  powstałe  w  drugim  wieku  p.n.e.,  zawiera jedne z najwcześniejszych wzmianek o druidach i ich filozofii i dlatego warte jest naszego zainteresowania. Diogenes przypisał utwór Arystotelesowi na skutek mylnego odczytania Polihistora, błąd ten został poprawiony w pracy  R.D. Hicksa Diogenes Lacrtios (1958). Sam Diogenes Laertios utrzymywał, że druidzi nauczali w triadach i do podstaw ich tradycji należało „czcić bogów, nie czynić zła i wprawiać się w męstwie”.

Profesor Piggott przyznaje wprawdzie, że dzięki działalności pisarzy szkoły aleksandryjskiej zachowało się wiele fragmentów wcześniejszych tekstów, lecz on sam bardziej ceni tradycje szkoły Posejdoniosa, gdyż „dostarcza ona bezpośrednie wiadomości na temat celtyckich zwyczajów i tradycji”.

Piggott odrzuca tradycję aleksandryjską, zarzucając jej „budowanie romantycznego obrazu barbarzyńskich filozofów, druidów, jakich chcielibyśmy widzieć, a nie tych, jakimi byli naprawdę”. należy tu jednak wyraźnie zaznaczyć, że większość wiadomości podawanych przez pisarzy tej szkoły to jedynie powtórzenia za Posejdoniosem.

Nawet Cezar, który miał przecież otwarty dostęp do bezpośrednich wiadomości, obficie korzystał z dzieła Posejdoniosa, choć oczywiście uzupełniał je własnymi obserwacjami. Jak już wcześniej wspomniano, nie można mieć jednak pełnego zaufania do Cezara. Niektóre jego uwagi na temat Brytanii są zupełnie absurdalne:

Mieszkańcy środkowej części wyspy nie sieją na ogół zboża, ale żywia się mlekiem i mięsem, a odziewają w skóry. Wszyscy zaś Brytowie malują się urzetem barwierskim, który farbuje na niebiesko, i zyskują przez to groźniejszy wygląd w czasie walki; włosy noszą długie, a całe ciało golą prócz głowy i górnej wargi,

Celtowie znani byli ze swej troski o wygląd zewnętrzny. Diodor Sycylijski wspomina , że mydło było celtyckim wynalazkiem, razem z odpowiednim słowem (sapo). W czasach Cezara  produkty wełniane pochodzące z Brytanii cieszyły się uznaniem w całym Imperium, a  posiadanie brytyjskiego płaszcza wełnianego traktowano jako oznakę prestiżu. Nie miejsce tu na dokładne  odparcie złośliwych uwag Cezara. Nawet współczesny Cezarowi  Strabon  twierdził,  że handel z Brytanią, największą potęgą poza Imperium, powinien odbywać się na zasadzie równości, gdyż przynosiłby wtedy więcej korzyści, uczynienie natomiast z Brytanii prowincji rzymskiej wiązałoby się z nakładami na stacjonujące  tam wojska i urzędników. Nie da się tego opisu pogodzić z obrazem dzikiego kraju, jaki  starał się odmalować Cezar, by  usprawiedliwić  swój najazd  i podbój.

I jeszcze jedna uwaga na temat pisarzy ze szkoły Posejdoniosa. Zazwyczaj nie podawali oni źródła swoich informacji, podczas  gdy  aleksandryjczycy  zawsze byli w tym względzie bardzo skrupulatni. Obie grupy cytowały wcześniejsze źródła, mało kto miał bezpośredni kontakt ze społeczeństwem celtyckim, ale autorzy ze szkoły  Posejdoniosa w swych pismach wyraźnie kierowali się popieraniem  Imperium  Rzymskiego.

Te dwie szkoły — Posejdoniosa i aleksandryjska — stanowią dla nas antyczne źródła dotyczące druidów. Korzystając z nich należy ustawicznie pamiętać, że niezależnie   od  nastawienia   —   od  wyraźnie   antyceltyckiego   do  życzliwego — autorzy tych pism należeli do kultury i społeczności różnej od celtyckiej.

Dlatego też nawet najbardziej życzliwy obserwator mógł całkowicie błędnie zinterpretować nie znaną mu rzeczywistość. Z przykładem drastycznego przeinaczenia faktów spotkałem się zbierając materiały do mojej książki MacBeth. High King of Scotland 1040-57 (Makbet: Król Szkocji 1040-57, 1980).

Do jedenastego wieku obowiązywało w Szkocji celtyckie prawo, w którym nie istniało pojęcie primogenitury, czyli sukcesji syna pierworodnego. Głównego króla wybierano zgodnie z ograniczonymi zasadami  dziedziczenia: wyboru dokonywali najpierw przedstawiciele klanu (derbhfine), później wodzowie i inni władcy.

Jak ten zwyczaj mógł zostać odebrany przez kogoś przyzwyczajonego do systemu primogenitury? Przykładem takiej odpowiedzi jest komentarz wybitnego dziewiętnastowiecznego historyka  angielskiego, profesora A.I. Churcha. Church zauważył, bardzo pomysłowo, że walka o królestwo w Szkocji musiała przebiegać  szczególnie  krwawo,  ponieważ  „rzadko  kiedy  syn  zastępował  na  tronie ojca!”  Prawo  celtyckie  stanowiło,  ze  królem  mógł  zostać  najlepszy  kandydat z rodziny, niekoniecznie syn poprzedniego władcy.

W przytoczonym komentarzu widać całkowite niezrozumienie obowiązujących pojęć społecznych i kulturowych. Church wyobraził sobie chaos i  rozlew krwi, podczas gdy nic takiego nie miało miejsca. Toteż greckie i łacińskie komentarze są z  pewnością wartościowe,  ale nie można  przyjmować  ich bezkrytycznie.


*

Fragment książki:Peter Berresford Ellis - Druidzi


Data utworzenia: 04/01/2021 @ 22:25
Ostatnie zmiany: 17/01/2021 @ 03:13
Kategoria : Celtowie
Strona czytana 3626 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
divus-augustus-Gold_Coin.jpg0-TempioVesta.jpgforum_romanum.pngcaesar-flamin-coin.jpgClipeus_Selene_Terme.jpg0-ara-p.jpg0-La_Maison_carree.JPG0-august.jpg0-lupa.jpg0-Suovetaurile_Louvre.jpg0-panteon.jpg0-scul.jpg0-panteon2.jpgdiana-efeska-coin.jpg0-ap6.jpg0-Clipeus_Helios_Terme.jpgmaxim-pontif-coin.png0-lar.jpgpontifex-coin.jpggenii_2.jpgmoneta-rzym-caduceusz.jpg0-janus.jpghades.jpg0-Apollo Sol.jpgcaracalla-serpent-coin.jpgkybele.jpg0-telllus.jpegTemplo_de_Augusto_Pula.jpgdivus_julius-coin.jpg0-tempio_di_minerva_assisi.jpg0-Baalbek-Bacchus.jpgnero-coin.jpg0-aura_velificans_su_cigno.jpgdivina-augusta-coin.png0-nimes-the-maison-carree.jpg0-garni.jpgpanteon-capitel-bm.pngvenus-genetrix-coin.jpg0-westalka.jpgmatri-magnae-coin.jpgbocca.jpg0-Mitreo_Ostia.jpgDenarius-Volteia-Roman-coin.jpg0-Ara_Pacis_Rom.jpgjuno.png0-satiro-danzante.jpgvespasan-caduceus.jpgAugus-Pontifex Maximus.jpg0-Tempio_di_Iside.JPG0-lararium2.jpg0-Memento mori-Naples.jpgA_HIRTIUS-coin.jpg0-meduza.jpgswiatynia-saturna-rome.jpg0-cupid-pom.jpg0-lararium.jpg0-maison-carree.jpgarval.jpg0-maisone-carree-2a.jpg0-mitra.jpg0-bacchus.jpg0-sol-invictus-1.jpg0-Vestal_Palatino.jpgluk-konstantyna.jpg0-Columns-Nimes.JPG
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6500642 odwiedzający

 87 odwiedzających online