Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Etruskowie - Święte Księgi Etrusków

Święte Księgi Etrusków
ALFABET I ELEMENTARZE

Pragnęlibyśmy wiedzieć, któremu z narodowych bohaterów przypisywali Etruskowie wynalazek pisma, jak Grecy Kadmosowi czy Palamedesowi, a Rzymianie staremu królowi Euandrowi. W każdym razie rola tego narodu w rozpowszechnianiu w Italii środkowej i północnej, od Kampanii aż do Alp, pisma pochodzącego od alfabetu greckiego, stanowi jeden z najpoważniejszych czynników ich cywilizacyjnego wpływu. Właśnie przy pomocy etruskich liter, mniej lub więcej ułożonych i przystosowanych do potrzeb swych języków, nauczyli się pisać swoje pierwsze teksty  Umbrowie z Gubbio, Weneci z Este, Oskowie z Kapui, Latynowie z Praeneste, a wreszcie sami Rzymianie. Posiadamy zabytki, dzięki którym możemy z całą pewnością ustalić, że już w czasach bardzo odległych mali Etruskowie sylabizowali swoje a, b, c i swoje b-a ba.

Małe miasteczko nadmorskiej Etrurii, położone za laguną koło Orbetello, Marsiliana d'Albegna, cieszyło się w VII w. p.n.e. wielkim dobrobytem, dorównując pod tym względem takiej Vetulonii czy Caere. Później jednak, koło 600 r. p.n.e., upadło bez wątpienia pod razami swej rywalki Saturnii, miasta znad górnego biegu rzeki. Jej właśnie groby dostarczyły nam oprócz sławnej złotej fibuli, ozdobionej zachwycającym szeregiem kaczek, i wielu przedmiotów z kości słoniowej w stylu orientalizującym, małą tabliczkę do pisania, o wymiarach 9 na 5 cm, z zachowanym jeszcze miejscami woskiem, na tabliczce tej jakiś uczeń znaczył rylcem swoje kreski. Jako wzór służył mu alfabet z 26 liter, wypisany na dłuższej ramce tabliczki.

Tabliczka z Marsiliana d'Albegna

Ten sam, nieco tylko późniejszy alfabet, ale również z VII w. p.n.e., odnajdujemy na podstawie butelki (laguncula) z bucchero w grobie Regolini-Galassi z Caerea Co więcej, na brzuścu tego samego naczynia wypisane są sylaby: ci ca cu ce vi va vu ve zi za zu ze itd.
Naśladując Etrusków, którzy ze swej strony naśladowali Greków, cały półwysep zaczął się uczyć ich liter. Mamy wiele tego rodzaju alfabetów na czarach z Noli w Kampanii, a w Este u ujścia Padu znaleziono dużo pokratkowanych tabliczek z brązu z szeregiem liter przeznaczonych do nauki pisania i nawet przepisami interpunkcji, obowiązującymi u Wenetów.

Gdybyśmy jednak widzieli w tych  wzorcowych alfabetach, wywołujących wspomnienia niewinnych pierwszych lat szkolnych, jednakich zawsze i wszędzie, jedynie pomoce pedagogiczne, popełnilibyśmy wielki błąd. Michel Lejeune słusznie zaznacza w jednej ze swych pięknych prac o języku Wenetów, że tabliczki z alfabetem z Este stanowiły część zespołu przedmiotów wotywnych, ofiarowanych miejscowej bogini Reitia.

Bez wątpienia więc służyły one do celów nie tylko dydaktycznych, ale miały również znaczenie magiczne lub święte. „Ta nauka, która zaczęła się w sanktuariach, przez długi czas zachowała charakter sakralny." To była broń, rzeczywiście groźna, narzędzie potęg: godne podziwu i niepokojące, zdolne ujarzmić pierwotną wyobraźnię, którym zostali nagle obdarzeni ci, co władając tajemnicą pisma, stali się zdolni zatrzymywać słowa w ich locie. A czyż sami Grecy zdołali się uwolnić od „czci religijnej", jaką otaczali litery alfabetu, stoicheia czy elementa, w których ich filozofowie widzieli pierwotne „początki rzeczy''?  I co tu mówić o Wenetach? Etruskowie, zawsze tak bardzo pochłonięci sprawami nadprzyrodzonymi, tym bardziej nie mogli patrzeć na swe abecadła i elementarze tylko pod kątem ich użyteczności dydaktycznej. Tabliczka z Marsiliana d'Albegna nie różni się tak bardzo od tylu innych zachowanych starożytnych tabulae ceratae z Pompei czy skądinąd, dlatego że była nie z drzewa, lecz z kości słoniowej, lecz dlatego że jako przedmiot zbytku znaleziono ją w grobie.a Podobnie ma się sprawa z wazą z Caere i z innymi alfabetami. Mamy nawet jeden, z którego zmarli na pewno nie mogli uczyć się za życia, towarzyszył im dopiero po śmierci: grób komorowy w Colle koło Sieny ukazuje nam piękny przykład takiego abcd i ma me mi mu wymalowanego na jednej z jego ścian. To właśnie sztuka pisania, wyzwalając człowieka spod władzy chwili i zapomnienia, była ściśle związana z ideą trwania, a może nawet wieczności.

Tak się złożyło, że nazwa etruska czynności pisania należy do słów nam znanych. Według dwujęzycznego epitafium z Chiusi, Vel Zicu każe się nazwać po łacinie. Q. Scribonius C. f. Wnioskujemy stąd, że źródłosłów zie- lub zich- odpowiada łacińskiemu scrib- i to dostarczyło klucza otwierającego wszystkie drzwi, do których się tylko nadawał. Czasownik w czasie przeszłym zichuche, zichunce znajdujący się na końcu inskrypcji rytualnej z Kapui i kontraktu granicznego z Perugii tworzy końcową formułę: „Taki a taki to napisał ... "  Jest nawet możliwe, że słowo to, wyryte na wazach jest tym samym co greckie egrapsen  i stanowi sygnaturę malarza. Larth Vetes zichu na jednej urnie  znaczy prawdopodobnie Lars V ettius scriba, czyli sekretarz lub rytownik. W końcu volumen, który przypuszczalny urzędnik z Tarkwinii rozwija przed sobą, przypominający jego karierę urzędniczą, zaczyna się słowami „ancn zich" „to pismo ... "; uzyskaliśmy w ten sposób termin oznaczający książkę w języku etruskim.

TABLICZKI I ZWOJE

Materiały służące do pisania, jakimi dysponowali Etruskowie, były takie same jak u innych ludów śródziemnomorskich. Znamy je jedynie z zabytków grobowych, fakt ten potwierdza nasz dopiero co wypowiedziany wniosek o magicznym i sakralnym charakterze pisma. Księgi Śmierci, które w formie dyptychów lub zwojów widzimy w grobach, w rękach zmarłego czy bóstw podziemnych, już samym wyglądem przypominają nieodwołalne wyroki fatum.

W grobie degli Scudi w Tarkwinii  znajduje się fresk z takim dyptychem, czyli dwiema tabliczkami złączonymi razem swymi dłuższymi bokami. Młody demon z nagim torsem i rozwiniętymi szeroko czerwonymi skrzydłami siedzi jak szlifierz, trzymając na kolanach duży dyptych, którego połowa opada na dół. Dwie czarne linie między tabliczkami oznaczają zawiasy, które je łączą. Wzdłuż spuszczonej na dół połowy dyptychu są zapisane trzy linijki, rozpoczynające się od wewnętrznego jej brzegu i biegnące wzdłuż prostokąta. W ten sam sposób jeszcze bankier Cecyliusz Jucundus w Pompei używał swoich tabliczek.

Na drugiej części dyptychu demon znaczy niewidzialnym rylcem ciąg dalszy swego tekstu: doszedł już do końca drugiej linii. Można przeczytać tekst: zilci Velus Hulchniesi Larth Velchas Velthurs Aprthnalc elan sacnisa thu.i eith suthith acazr, czyli „za urzędowania Vela Hulchnie (= Fulnicius) (w Rzymie wymieniooo by konsulów) Larth Velcha (Lars Volcius) syn Velthura i Aprthni (Aburtennii) został w tym grobie uczczony pogrzebem". Tylko dwa słowa sacnisa acazr niezupełnie są zrozumiałe, lecz sens ich jest bliski podanemu powyżej.

Inny dyptych widzimy na lusterku z Bolseny, o którym już mówiliśmy: przedstawia on Aulusa i Celiusza Vibennę, napadających w świętym gaju na wieszczka Cacusa, który śpiewa przy akompaniamencie liry. U jego nóg siedzi na ziemi młodziutki słuchacz, Artile (Ar[n]tile), mały Arruns z Clusium, i śpiewa czytając z rozłożonego na kolanach dyptychu. Przywodzi on nieco na myśl aniołów-muzykantów Fiero della Francesca i Luca della Robbia. Przy braku jakichkolwiek innych świeckich przedstawień związanych z nauczaniem, ta scena dostarcza nam, pod mityczną osłoną, obrazu ucznia etruskiego recytującego swą lekcję.

O wiele częściej niż tabliczki pojawiają się na urnach lub malowidłach volumina, czyli zwoje. Są one symbolami suwerennych wyroków przeznaczenia, bez względu na to, co na nich napisane - imię Furii czy epitafium zmarłego. Dlatego widzimy je w rękach Charuna jako broń nie mniej skuteczną niż młot , który ten stróż Podziemia trzyma w drugiej ręce. Zmarli, leżący na wieku swego sarkofagu, często mają taki zwój w ręce.

Z czego były zrobione te zwoje? Jest mało prawdopodobne, by były z papirusu, chociaż Strabon wylicza papirus wśród roślin wodnych rosnących na brzegach Jeziora Trazymeńskiego czy Bolseny i dodaje, że obładowane nim statki ciągnęły Tybrem aż do Rzymu. Zdaje się jednak, że nazywano tak w Italii wszelkiego rodzaju sitowia lub trzciny, mimo że były nieodpowiednie do wyrobu papieru. Możliwe, że nawet przed rozpowszechnieniem się na zachodzie pergaminu, istniały już w Etrurii „książki skózane", jeżeli inskrypcję z Tarkwinii zich nethsrac, należącą do Larisa Pulenas, tak należy rozumieć. Przeważnie były one jednak płócienne, podobne do tych libri lintei, o których piszą historycy, przechowywanych w Rzymie w świątyni Junony Moneta, zawierających spisy urzędników począwszy od V w. p.n.e.

LNIANA KSIĘGA MUMII Z ZAGRZEBIA

Wyjątkowy przypadek dostarczył nam takiej „płóciennej księgi", i to nie wymalowanej ani wyrzeźbionej, lecz zupełnie autentycznej. W połowie XIX w. jakiś turysta chorwacki przywiózł z Egiptu mumię kobiecą, która była przez jakiś czas ozdobą jego zbiorów w Wiedniu, a po jego śmierci dostała się do Muzeum w Zagrzebiu. Ale, gdy rozwinięto bandaże, w które mumia była owinięta (przy czym nieco je podarto), i zaczęto się im uważniej przypatrywać, okazało się, że są one pokryte pismem, które początkowo wzięto za słowa arabskie lub etiopskie; wreszcie J. Krall rozpoznał w tych zapisach język etruski
Liber Linteus (Księga lniana) - Zagrzeb

Trzeba było, oczywiście, specjalnego zbiegu okoliczności, by z literatury sakralnej tego narodu, o którym tak szczupłe mamy świadectwa, znaleźć tak cenny zabytek, jakiego nie przekazały nam ani Grecja, ani Rzym. Romans Mumii Teofila Gautier wydaje się mdły w porównaniu z cudowną historią tego volurnen. Pochodził on, jak na to wskazują charakterystyczne cechy języka, z północnej Etrurii z Chiusi lub Perugii, a przeznaczeniem jego było okryć ciało zmarłej kobiety, pochowanej gdzieś koło Delty czy Fayum (nie znamy dokładnego miejsca znalezienia mumii), gdzie suchy klimat dobrze zakonserwował volumen, który ostatnia podróż zaprowadziła do Europy, aby ostatecznie pozostać w pewnym mieście Jugosławii. Uczeni gubią się w domysłach, w jakich warunkach dostał się ów volumen do Egiptu w czasach, zresztą już dość późnych, między 150 a 30 r. p.n.e. Typ fizyczny zmarłej nic nam nie mówi o jej rasie: miała ona 1,62 m wzrostu i jeśli jej włosy dzisiaj są rudawe, to, być może, zblakły z biegiem czasu lub na skutek chemicznego działania substancji użytych przy balsamowaniu. Bez względu na to, czy pochodziła z Etrurii, czy też urodziła się nad brzegami Nilu, była na pewno żoną lub córką jakiegoś Etruska, który osiedlił się w Egipcie.

Mimo że przyjął on zwyczaje pogrzebowe przybranej ojczyzny, owinął jednak swą towarzyszkę w zwoje świętej relikwii, przywiezionej z sobą, przypominającej mu religię ojców. Przypuszczano, że był to kupiec na usługach Ptolemeuszów - znamy kilku takich Etrusków począwszy od III w. p.n.e. - osiedlony jako kleruch lub żołnierz-rolnik, w którymś z nomów środkowego Egiptu. Jest to zupełnie możliwe. Tylko trudno sobie wyobrazić - mimo że życie religijne w wojsku hellenistycznym było dosyć intensywne - jak w rzeczywistości ten nasz Miles gloriosus mógł przewieźć w swoich bagażach tak drogocenną, a tak łatwą do uszkodzenia bibliotekę. Ale wśród świty dowódców rzymskich, którzy byli w Egipcie, jak Gabiniusz, Cezar, Antoniusz, Korneliusz Gallus, znajdowali się haruspikowie. W ogóle świat hellenistyczny żył blisko i obracał się wśród swoich kapłanów, magów i wróżbitów. Egipt zaś, typowa ojczyzna tajemnic, w którym w epoce hellenistycznej dokonywać się synkretyzm wszystkich religii, stanowił ognisko tak bardzo przyciągające, że możemy sobie jednak wyobrazić powody, które skłoniły jakiegoś adepta Etruscae disciplinae do tego, że postanowił porównać prawdę swej religii z naukami kapłanów Aleksandrii lub tradycjami królewskich pisarzy z Memfis. Widzieliśmy już wśród imion w rodzinach etruskich imię Zarapiu - Serapion.

Sam tekst zwoju nie dotyczył osobiście tej, której służył jako całun, nie zawierał nawet, tak jak egipskie Księgi Zmarłych, przepisów, które miały jej zapewnić szczęśliwość pośmiertną. Zdaje mi się, że mamy podstawę do twierdzenia, że każda księga święta Etrusków, bez względu na swoją zawartość, mówiła właściwie przede wszystkim o wszechpotędze przeznaczenia. Ta nasza, której ogólną treść zdołało się uchwycić dzięki pracom Kralla, Torpa, Herbiga, Runesa, Cortsena, Pallottina, Vettera i Olzschy, była rytuałem w formie kalendarza z wyliczeniem obrzędów przypadających na dany dzień roku np. 18 czerwiec, 26 wrzesień itp. ku czci Jowisza, Neptuna i innych bogów. I tutaj także etruskologowie wiedzą więcej, niż się przypuszcza, a mniej, niżby pragnęli.

Te bandaże Mumii z Zagrzebia stały się niespodziewanie uprzywilejowanym okazem starożytnego volumen. Jest to „księga płócienna", co w kraju, w którym posługiwano się papirusem, świadczy o pochodzeniu cudzoziemskim. To, co z niej ocalało, tj. blisko połowa, składała się z dwunastu płatów zmiennej długości (17 cm do 3,24 m) i szerokości prawie stałej (od 6 do 7 cm). Wiele z nich na szczęście można połączyć ze sobą i odtworzyć z nich całość. Był to zatem zwój na 13,75 m długi (zwoje papirusu zwykle były o wiele krótsze: 20 złożonych obok siebie kartek wynosiło około 5 m). Szerokości jednak nie można było określić : przekraczała ona 33 cm. Cały ten pas podzielony był wzdłuż na dwanaście kolumn oddzielonych od siebie prostopadłymi kreskami, każda kolumna szeroka na 25 cm i w częściach najmniej uszkodzonych (cztery łączące się fragmenty) licząca 23 lub 24 linie. Kolumn tych powinno być wszystkich około trzydzieści. Tekst czyta się, jak normalnie u Etrusków, od strony prawej ku lewej i tak też należy szeregować następujące po sobie kolumny: XII, XI, X, IX ... III, II, I. Wszystko, tj. litery i interpunkcja, pisane jest czerwonym atramentem, bardzo wyraźnie i starannie, co dowodzi, jak wielką wartość miała ta księga dla przepisującego ją haruspika.

Nie ma bowiem istotnie wątpliwości, że volumen z Zagrzebia był jednym z tych słynnych Etrusci libri, o których często mówią autorzy łacińscy, zwłaszcza przy końcu Republiki, kiedy mogli zaczerpnąć dokładniejszych wiadomości o nauce etruskiej od zromanizowanych, ale dumnych ze swych narodowych tradycji, Aulusa Caeciny z Volterra, przyjaciela Cycerona, lub Lucjusza Tarquitiusa Priscusa, przyjaciela vV arrona. Zaczęły się one zresztą rozpowszechniać wśród publiczności.

Niespokojne czasy i chaos w pojęciach sprzyjały temu, że ludzie woleli się uciekać do pism ezoterycznych, a zwłaszcza do starych ksiąg czarodziejskich, by tam szukać pewności, której nie dawała im ani religia oficjalna, ani filozofia wykładana w szkołach. Lukrecjusz nadaremnie usiłował przekonać Rzymian, że zjawiska przyrodnicze dadzą się wytłumaczyć rozumową teorią. Coraz więcej było takich, którzy woleli szukać pomocy w „księgach etruskich".

„Oto, co się nazywa przeniknąć istotę gromu i widzieć jasno, jaką mocą dokonywa swych cudów, a nie, rozwijając w tył tyrreńskie zaklęcia, na darmo szukać znaków tajnego zamysłu bogów."

Non Tyrrhena Tetro volventem carmina frustra
indicia occultae divum perquirere mentis.


Zwykle się tłumaczy retro volventem przez „czytając tam i z powrotem", jak gdyby retro nie znaczyło nic więcej jak tylko „na nowo". Ale historyk Niebuhr z początków XIX w. zwrócił słusznie uwagę, że jest to, zdaje się, aluzja do pisania od strony prawej ku lewej, sukcesji kolumn w książkach etruskich takich, jak księga Mumii z Zagrzebia, która rozwijała się od prawej ku lewej stronie, tj. w kierunku przeciwnym do tego, do którego Rzymianie byli przyzwyczajeni. „Rozwijać w tył tyrreńskie zaklęcia„ musiało się wydawać Lukrecjuszowi równie dziwaczne, jak chrześcijaninowi podobna lektura Koranu. Cytat ten jest zresztą dowodem, że Lukrecjusz widział i miał w ręku te księgi etruskie. (Czyż nie przypuszczano parokrotnie, że był on pochodzenia etruskiego, a jego walka z wiarą w kary pozagrobowe była właśnie typowo etruską obawą przed śmiercią?) Jest to również dowodem, jaki wpływ wywierała ta dziwna literatura na współczesnych Cyceronowi. Nawet sam mówca w swej De divinatione cytuje wiersze, które poświęcił swojemu konsulatowi z 63 r. p.n.e. i cudom, jakie objawiły się dwa lata przedtem, w momencie, kiedy Katylina zawiązał spisek; przeraziły one zabobonnych Rzymian. Oto piorun uderzył w Wilczycę Kapitolińską i strącił Bliźnięta, które karmiła. Któż wtedy, czytając księgi dawnych, znających się na tym autorów, nie starał się w kartach etruskich (chartae Etruscae) znaleźć złowróżbnych przepowiedni?"

KSIĘGI PRZEZNACZENIA

Do tych ksiąg etruskich robią często aluzje autorzy rzymscy i nawet przytaczają z nich sporo pouczających wyjątków dostarczających nam wielu wiadomości i szczegółów. Normalnie dzieli się księgi etruskie na trzy kategorie: najpierw libri haruspicini, zawierające zdobyte w ciągu wieków doświadczenia Etrusków w obserwowaniu wnętrzności zwierząt (exta). Była to specjalna dziedzina haruspików. Następnie libri fulgurales, dotyczące tłumaczenia piorunów; część tych ksiąg jest nam znana między innymi z Naturales quaestiones Seneki. I w końcu libri rituales, obejmujące bardzo obszerny materiał: przepisy dotyczące zakładania miast, poświęcania ołtarzy i świątyń, nietykalności obwarowań, praw dotyczących bram miasta, podziału na tribus, kurie i centurie, organizacji armii i wszystkiego, co miało związek z wojną lub pokojem.  Krótko mówiąc, nie było takiej czynności z dziedziny życia publicznego czy społecznego, której te „księgi obrzędowe" nie przewidziały i nie ustaliły jej przebiegu. Do nich należy również rytuał w formie kalendarza Mumii z Zagrzebia. Obejmowały one także tzw. libri Acherontici, których celem było prowadzenie zmarłych po drogach zaświata, i libri fatales, z których można się było dowiedzieć o wyrokach przeznaczenia. Zawierały one naukę o wszystkich dających się zrozumieć rodzajach znaków cudownych (ostenta), dzięki którym objawiały się ludziom, znającym się na nich, ukryte zamysły bogów.

W ten sposób cała sceneria etruskiego życia mogła nagle objawić przez rośliny czy zwierzęta domowe ukryte groźby czy obietnice. W ogrodzie należało się mieć na baczności przed wszystkimi rodzajami krzewów z natury złowrogich i spalić je zaraz, skoro tylko wzejdą: dzika róża, paproć, dereń o czerwonych liściach, czarna figa i w ogóle wszystkie krzewy o czarnych owocach czy jagodach były to ulubione rośliny bóstw podziemnych. Natomiast laur przynosił szczęście ludziom ambitnym i jeśli przypadkowo znal azł się na rufie okrętu. można się było spodziewać zwycięstwa na morzu. Drzewo laurowe wyrosło obok brzoskwini (persicum) i w ciągu niecałego roku ją przerosło, uznano to za cud, o którym nie wątpiono, że zapowiada klęskę Persów„. Obyczaje pszczół zasługują również na szczególniejszą uwagę. Legendy miały tu duże pole do popisu: jedna z nich podaje na przykład, że gdy pszczoły ,,.. usiadły na ustach Platona, kiedy jeszcze leżał w kołysce, „przepowiedziały w ten sposób jego słodką wymowę".

Etruskowie jednak uważali za niepomyślne wróżby przez nie zapowiadane: np. jak wtedy, gdy w Cassino spadł cały ich rój na Forum. Jest prawdą, że w tym samym czasie w Rzymie myszy pogryzły złoto złożone w świątyni Jowisza. Jeśli się zdarzyło, że olbrzymi lew rzucił się na maszerującą armię i zginął przeszyty strzałami, to haruspikowie, którzy jeszcze w IV w. n.e. towarzyszyli cesarzowi Julianowi, ogłosili, że zwiastuje to bliską śmierć króla. Ale jakiego? Jego przeciwnika Sapera czy jego samego? Tego już nie sprecyzowali. Węże zjawiają się często we wróżbiarstwie etruskim, przynosząc wróżby dobre lub złe, tak samo jak ptaki. Np. na głowie pretora Aeliusa Tuberona, podczas wymiaru sprawiedliwości na Forum, usiadła sroka i tak dalece się go nie bala, że ją wziął do ręki. Wieszczkowie orzekli, że jeśli ją puści wolno, to państwu grozi katastrofa, jeśli zabije - to jemu. Pretor bez wahania porąbał ptaka na sztuki. I to zapowiadało bitwę pod Kannami, po której wprawdzie Rzym zdołał się podnieść, jednak poległo siedemnastu członków gentis Aeliae.

Jak już wspomnieliśmy, Tarkwiniusz Pyszny dojeżdżając do Rzymu zobaczył orła, który porwał mu nakrycie głowy, uniósł w powietrze, a potem delikatnie położył z powrotem. Tanaquil nie omieszkała oprzeć na tym daleko idących nadziei. Podobnie opowiadają, że kiedy August będąc dzieckiem usiadł na skraju drogi, nadleciał orzeł i porwał mu chleb z ręki, by w chwilę potem mu zwrócić. Ale szczególnie interesujący jest tekst przetłumaczony, jak się zdaje, dosłownie z języka etruskiego na łacinę, który sobie Wergiliusz przypomniał w IV Eklodze: „Jeśli runo owieczki lub barana pokryje się purpurą lub złotem, wróży to księciu wielkie szczęście i powodzenie w jego rządach i jego rodzie i zapowiada, że ród jego i potomstwo rozrośnie się i okryje większą chwałą." W świecie odrodzonym dzięki narodzeniu się dziecięcia „już na łące - jak śpiewa poeta - runo barana przybierze piękną barwę fenickiej purpury lub złoty odcień szafranu, a pasące się jagnięta same z siebie zabarwią się szkarłatem".

Można sobie wyobrazić, jak gorliwie zajmowali się Etruskowie koszmarnymi snami ciężarnych kobiet, a cóż powiedzieć o przedwczesnych urodzeniach, o androgynach, o dwugłowych córkach, o chłopcach z głową słonia i o tym cielęciu, które na terytorium Piacenzy, za czasów Nerona, urodziło się na skraju drogi z głową w biodrze? Na podstawie ostatniego zdarzenia haruspikowie wywróżyli natychmiast, że istnieje spisek, mający na celu zmianę głowy państwa, ale ta zmiana nie będzie korzystna ani spisek dostatecznie ukryty, ponieważ cielę miało już głowę cofniętą, gdy było w łonie matki, a również i dlatego, że urodziło się na skraju drogi.

Zjawiska niebieskie szczególnie podniecały przenikliwość egzegetów. Nie tylko lot ptaków, ale i bieg gwiazd, a zwłaszcza ukazywanie się komet, uważanych w ogóle za zły znak, a także burze, deszcze, deszcze mleczne, krwawe, deszcze żelaza, wełny czy cegieł - wszystko to zapowiadało powszechne nieszczęście. Lecz deszcz białej kredy z 98 r. p.n.e. został uznany za przepowiednię dobrych zbiorów i pogody. Wojny domowe z końca Rzeczypospolitej były poprzedzone trzęsieniami ziemi, tajemniczymi głosami trąb i niewytłumaczalnym szczękiem broni w obłokach.

Posiadamy mowę Cycerona z 56 r. p.n.e., która dowodzi jak wielki autorytet posiadała stara cywilizacja etruska w świadomości Rzymian. Pewnego dnia jakieś gwałtowne i głuche odgłosy przeraziły jedną z dzielnic Rzymu, leżącą koło bram miasta. Zapytano haruspików, którzy poradziwszy się swych ksiąg orzekli, że sprofanowano jakieś poświęcone miejsce. Wtedy Publiusz Klodiusz, zawzięty wróg Cycerona, oznajmił, że chodzi tu o teren, na którym Cycero odbudował dom zburzony w czasie wygnania, który mu skonfiskowano i ofiarowano bogini Wolności. Wcale tak nie jest - odpierał mówca - bogom chodzi o dom sąsiedni, należący właśnie do Klodiusza. Został on zamieniony na jaskinię rozpusty, mimo ołtarzy i sanktuarium, które się w nim znajdują. Rozwijając swoją replikę twierdzi dalej Cyceron, że dokładniej czytając libri fulgurales doszedł do przekonania, że bogowie są zagniewani jeszcze o inne przestępstwa, za które Klodiusz jest odpowiedzialny: zaniedbał lub znieważył igrzyska, zabił posłów wbrew obowiązującym prawom i sprawiedliwości, zaniedbał starożytne misteria i krzywoprzysięgał, naraził Senat i kierowników państwa na ogromne niebezpieczeństwo siejąc niezgodę wśród optymatów. Zauważono przy tej sposobności, że haruspikowie, wypowiadając tę wróżbę, nie tyle charakteryzowali społeczeństwo rzymskie, szukające w ich księgach pomocy, ile swoje własne, etruskie, które w tych księgach zawarło swój niepokój religijny i upodobanie do instytucji arystokratycznych.

W innej liber fulguralis, którą A. Piganiol odnalazł w tłumaczeniu greckim u jednego z autorów bizantyjskich, mamy tekst, który sześć wieków wcześniej przetłumaczył współczesny również Cyceronowi Nigidiusz Figulus. Jest to kalendarz „brontoskopijny", czyli tłumaczący znaczenie uderzenia piorunów dla wszystkich dni roku. Np. jeśli grzmi 11 września, należy się obawiać rewolucji politycznej ze strony klientów przeciw szlachcie; jeśli zaś 24 października, lud weźmie górę nad swymi panami wskutek ich niezgody; jeśli grzmi 3 grudnia, ludzie z powodu braku ryb zjedzą mięso swoich trzód; jeśli grzmi na 26 marca, okręty z niewolnikami zawiną do portu, jeśli na 14 lipca, rządy przejdą w ręce jednego człowieka, który będzie je niesprawiedliwie sprawował. Jeśli zaś grzmi 19 sierpnia, kobiety i niewolnicy popełnią morderstwa.

RELIGIA ETRUSKA I JEJ PROROCY

Religia etruska, w odróżnieniu od greckiej i rzymskiej, a podobnie jak żydowska i chrześcijańska była religią objawioną. Księgi, o których dopiero co mówiliśmy, uważano za wypowiedzi osób natchnionych, półboskich, które przed śmiertelnikami odkryły tajemnice wszechświata. Najsławniejszy z proroków Tages  był czczony głównie w religii Tarkwinii. Opowiadano - jak już wspomnieliśmy - że gdy pewnego dnia rolnik zapuścił pług zbyt głęboko w ziemię, z bruzdy tej natychmiast wyskoczył Tages. Miał on wygląd dziecka, a mądrość starca. Wkrótce cała Etruria zbiegła się, by go słuchać i utrwalać pismem jego słowa.

Na lusterku z Tuskanii widnieje właśnie ów Tages uczący Tarchona sztuki odgadywania przyszłości z wątroby zwierzęcia. Wielka ilość ksiąg świętych była przypisana Tagesowi, choćby np. kalendarz brontoskopijny, tłumaczony przez Nigidiusza Figulusa. Libri Tagetici, jak je nazywano, miały długo powodzenie w Rzymie; zwłaszcza od II w. n.e. były niestrudzenie czytane i komentowane przez filozofów, czerpiących z nich wiedzę ezoteryczną, która mogła rywalizować z chrześcijaństwem w czasach jego pełnego rozkwitu. Apulejusz, autor Metamorfoz, poświęcił jedną całą księgę wyjaśnieniu „poematów" Tagesa.

Prorok czasem też przybierał imię Cacusa, dawnego bóstwa italskiego, które widzimy w Lacjum w zupełnie innym świetle, jako wstrętnego rabusia, kradnącego woły Herkulesowi. Natomiast na wielu urnach i na jednym lusterku z wewnętrznej Etrurii ukazuje się on jak drugi Apollo, który wypowiada swe wróżby grając na lirze, a u stóp jego siedzi Artile czy Ar[n]tile, mały Arnth, czyli Arruns, heros Clusium, i śpiewa mu odpowiedzi. Ale Celiusz i Aulus Vibenna wpadają do świętego gaju i starają się obezwładnić Cacusa. Temat schwytania i opanowania wróża, któremu niewtajemniczeni chcą wyrwać siłą jego tajemnice, jest znany i z innych przykładów religii etruskiej. Był on bardzo rozpowszechniony w śródziemnomorskim folklorze. Znamy morskiego starca, Proteusza, którego Menelaus u Homera, a Aristeus u Wergilego chcą pochwycić; ale on się im wymyka przybierając kształt lwa, węża. bieżącej wody; i dopiero wtedy zaczyna mówić.  A sylen w VI bukolice Wergilego godzi się śpiewać o stworzeniu świata, miłości Gallusa i dziełach Apollina dopiero wtedy, gdy go śpiącego i upitego winem schwytali dwaj pasterze.

Niekiedy także nimfa zostaje obdarzona tym posłannictwem przez bogów. I jak w Rzymie pobożny król Numa spotykał się w nocy z nimfą Egerią, która mu dawała wskazówki dotyczące jego zarządzeń religijnych, tak i w Clusium Arruns, jak podają niektóre legendy, dowiedział się od nimfy Vegoii „postanowień Jowisza i Sprawiedliwości".

Za czasów Cycerona Tarquitius Priscus przełożył na łacinę libri Vegoici, które przechowywano w świątyni Apollina na Palatynie. Dziwnym trafem dochował się do nas ich fragment, Wyciąg z ksiąg Vegoii [objawionych] Arrunsowi Velthumnusowi. Oto tłumaczenie całości, której część już cytowaliśmy:

„Wiedz, że morze zostało oddzielone od nieba. Kiedy więc Jowisz objął we władanie ziemię Etrurii, ustalił i nakazał, by pomierzono posiadłości i oznaczono pola. Znając chciwość ludzi i ich pragnienie posiadania ziemi, chciał, by wszystko było wyraźnie określone granicami. Jeśli pewnego dnia ktoś, powodowany chciwością, przy końcu VIII w., gardząc tą ziemią, która mu została przydzielona, zabierze cudzą, ludzie przez podstępne czyny pogwałcą, dotkną i zmienią te granice. Ale kto ich dotknie i zmieni, aby rozszerzyć swoją własność, a zmniejszyć cudzą, będzie za tę zbrodnię potępiony przez bogów. Jeśli to będą niewolnicy, dostaną się w jeszcze gorszą niewolę. Jeśli współwinowajcą będzie pan, dom jego wkrótce będzie zniszczony, a cały jego ród wyginie. Ci, co będą zmieniać granice, będą dotknięci najgorszymi chorobami, najgorszymi ranami i gnębieni osłabieniem członków. Ziemia będzie potem nawiedzana przez burze i wichury, które nią będą wstrząsały. Zbiory będą często niszczone, powalone deszczem i gradem, wyginą od suszy i zmarnuje je rdza. Będzie panowała niezgoda wśród ludzi. Wiedz, że takie będą kary, jeśli zostaną popełnione te zbrodnie. Dlatego nie bądź zdradliwy i niech twój język nie kłamie. Weź sobie do serca nasze nauki."

Nie będziemy szczegółowo objaśniać tej przepowiedni. Zawiera ona w opowiadaniu o stworzeniu świata, przywodzącym na myśl niektóre zdania z Genezis, mściwe przekleństwo przeciw tym, co przekroczą prawo własności nakazanej przez samego Jowisza. Jowisz etruski - mieliśmy sposobność już o tym mówić - jest Jowiszem granic i stróżem ich nienaruszalności, a cywilizacja etruska ukazuje się nam tutaj wśród wszystkich cywilizacji Italii jako cywilizacja wieśniaków silnie przywiązanych do „prawa ziemi Etrurii", ius terrae Etruriae. Dumne przekonanie o świętości granic, odnoszące się do zamierzchłych czasów z początków panowania Jowisza, jak i nasz fragment, mają bez wątpienia swoje źródło w bardzo odległej przeszłości. Lecz w tej formie, jaką mamy obecnie, został zredagowany dopiero wtedy, gdy ziemia etruska poniosła śmiertelny cios. Reforma rolna Grakchów i ich następców, przez osadzanie w Etrurii kolonistów, zagroziła wiekowej nienaruszalności granic.

Przybierając legendarne imię Vegoia, posługując się tradycyjnym stylem i formułami wróżb, widocznie jakiś haruspik z końca VIII etruskiego w., tj. w latach poprzedzających 88 r. p.n.e., odnowił przekleństwa Ksiąg świętych - przeciw tym, co usiłują naruszyć granice. Wykazaliśmy niedawno, że można podać dokładną datę proroctwa Vegoii: rok 91. Proroctwo to jest pamfletem propagandy ludowej, wyrazem buntu przeciw programowi trybuna Liwiusza Druzusa, którego w tekście oznaczono, zgodnie z językiem proroctwa, przez zaimek: „ktoś". Lecz znaną jest rzeczą, iż polityka tego trybuna wywołała zbrojny marsz na Rzym Etrusków wezwanych przez konsula Filippusa, który zginął w rozruchach. Gorąca atmosfera, jaka panowała w tych czasach, nadała temu fragmentowi ostry ton, ale duch jego i nastrój jest całkowicie etruski. Ostatnia fala przyniesiona przez ocean wieków rozbiła się u brzegów czasów klasycznych. Ale ten to właśnie rok 91 wybrał Cycero, by umieścić w nim spokojną i uczoną dysputę, jaką prowadzą w jego willi w Tusculum rozmówcy dzieła De oratore. Jakaż ogromna różnica między tym burzliwym końcem etruskiego dnia, oświetlonego zygzakami błyskawic - a tymi czystymi letnimi porankami dialogu!

*
* *

Prawdy objawione przez Tagesa, Cacusa i Vegoię, zawarte w księgach świętych, stanowią całość wiedzy, tradycji i nauki, której właściwa nazwa jest nam jeszcze nie znana, a która, być może, kryje się w inskrypcji ze słupa granicznego (cippus) z Perugii: tesns rasnes, jak to w ostatnich czasach przypuszcza Santo Mazzarino. W każdym razie jest to właśnie ta Etrusca disciplina, jak ją nazywali Rzymianie. Wyrażenie to powtarza się w naszych tekstach, a latyniści nie omieszkali zauważyć, że w tej stereotypowej formule rzeczownik jest poprzedzony przez przymiotnik; umiejscowienie znamienne, emfatyczne, podkreślające, że wiedza ta nie pochodzi z tradycji rzymskiej.

„Dyscyplina etruska", której powstaniu patronowali najsławniejsi legendarni lukumonowie: Tarchon z Tarkwinii, Arruns z Clusium, pozostała przez długi czas wspólną spuścizną wielkich arystokratycznych rodów. Nie wiemy jednak, jak dalece były one jej wierne, zanim znaczenie jej zaczęło słabnąć i powstała obawa, że spuścizna ta nie znajdzie chętnych spadkobierców. Cyceron w De divinatione  wspomina o uchwale Senatu, pochodzącej z II w. p.n.e„ nakazującej, by każde z etruskich miast związkowych oddało państwu po sześciu synów z szlacheckich rodów w celu odbycia studiów religijnych. Dzięki tej znamiennej inicjatywie pod opieką Senatu zorganizowano oficjalnie naukę „dyscypliny etruskiej".

W ten sposób Senat rzymski zaznaczył, że interesuje się wiedzą, do której tylekroć uciekał się po radę. Cycero umieszcza tę uchwałę wśród praw idealnej konstytucji: „niech Etruria uczy dyscypliny swych najznakomitszych obywateli" - Etruria principes disciplinam doceto. Formuła ta nie jest jasna i tekst Cycerona szybko został zepsuty. Pisarz o mętnej umysłowości, Waleriusz Maximus, mógł w początkach Cesarstwa wierzyć, że odnosi się to do młodych nobilów rzymskich, którzy mają być wysłani po dziesięciu do każdego z ludów etruskich na naukę. Tłumaczenie jednak, jakie podajemy zgodnie z poglądem prawie wszystkich historyków, znajduje potwierdzenie w aluzji, którą zrobił później cesarz Klaudiusz w jednej ze swych mów o kolegium haruspików. Oznajmił wtedy - a było to w 47 r. n.e. - że będzie walczył o to, by ta „najstarsza w Italii nauka nie zaginęła pod naporem obcych zabobonów", i oparł przy tym swą politykę na przykładzie dawnych czasów, kiedy to wielkie osobistości Etrurii, czy to dobrowolnie, czy zachęcone przez Senat, „utrzymywały i rozpowszechniały tę naukę w rodzinach".

*

Fragment książki: Jacques Heurgon - Życie codzienne Etrusków

 


Data utworzenia: 07/12/2018 @ 02:40
Ostatnie zmiany: 19/12/2018 @ 14:37
Kategoria : Etruskowie
Strona czytana 6297 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
bocca.jpg0-Suovetaurile_Louvre.jpg0-ap6.jpg0-meduza.jpg0-sol-invictus-1.jpgAugus-Pontifex Maximus.jpgpanteon-capitel-bm.pngClipeus_Selene_Terme.jpg0-TempioVesta.jpgluk-konstantyna.jpgA_HIRTIUS-coin.jpgmatri-magnae-coin.jpgdivus_julius-coin.jpgdivina-augusta-coin.pnggenii_2.jpgdivus-augustus-Gold_Coin.jpgforum_romanum.png0-scul.jpgTemplo_de_Augusto_Pula.jpgmaxim-pontif-coin.png0-Baalbek-Bacchus.jpgDenarius-Volteia-Roman-coin.jpg0-garni.jpg0-Columns-Nimes.JPG0-satiro-danzante.jpg0-Memento mori-Naples.jpgjuno.png0-tempio_di_minerva_assisi.jpgvenus-genetrix-coin.jpgarval.jpg0-nimes-the-maison-carree.jpg0-La_Maison_carree.JPG0-lupa.jpgkybele.jpgnero-coin.jpgpontifex-coin.jpg0-Vestal_Palatino.jpgcaesar-flamin-coin.jpghades.jpg0-telllus.jpeg0-Apollo Sol.jpg0-aura_velificans_su_cigno.jpg0-Ara_Pacis_Rom.jpg0-lararium.jpg0-Clipeus_Helios_Terme.jpgdiana-efeska-coin.jpg0-cupid-pom.jpg0-august.jpgvespasan-caduceus.jpg0-Mitreo_Ostia.jpg0-janus.jpg0-maison-carree.jpgmoneta-rzym-caduceusz.jpg0-mitra.jpg0-westalka.jpg0-lararium2.jpg0-ara-p.jpg0-Tempio_di_Iside.JPG0-bacchus.jpg0-maisone-carree-2a.jpg0-panteon.jpg0-lar.jpgcaracalla-serpent-coin.jpg0-panteon2.jpgswiatynia-saturna-rome.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6500821 odwiedzający

 107 odwiedzających online