|
Święta Ruś
Michał I Romanow
Boże daj zdrowie prawosławnemu carowi
Wielkiemu Księciu Michałowi Fiodorowiczowi
Niech zachowa moskiewskie cesarstwo
I całą świętą, ruską ziemię.
Jak głosi popularna piosenka, ojciec Michała Romanowa, patriarcha Filaret, pobłogosławił syna tą modlitwą w 1619 roku, sześć lat po jego wstąpieniu na tron Rosji. Mit Świętej Rusi był ideą przyświecającą założeniu moskiewskiego carstwa, rozwijaną przez Romanowów od początku XVII stulecia. Założenie dynastii, jak przedstawiała to propaganda w jubileuszowym roku 1913, symbolizowało narodzenie się nowej rosyjskiej świadomości narodowej opartej na obronie prawosławia. Michał Romanow został, zgodnie z legendą, wybrany przez cały naród rosyjski w następstwie wojny domowej oraz polskiej interwencji w czasach „wielkiej smuty“ (1598-1613). I tak Święta Ruś została ponownie zjednoczona za dynastii Romanowów, a Michał ocalił prawosławną Rosję przed katolikami. Od tamtej pory idea Świętej Rusi, bastionu broniącego prawosławia, stała się fundamentalnym mitem sankcjonującym dynastię.
Nie znaczy to, że idea Świętej Rusi nie znajdowała oparcia wśród ludu. Ludowe piosenki i kozackie epopeje opiewały świętą ruską ziemię co najmniej od XVII wieku. To całkowicie naturalne, że chrześcijaństwo stało się symbolem powszechnej samoidentyfikacji dla Słowian na tym płaskim euroazjatyckim lądzie, któremu tak regularnie zagrażały mongolskie i tatarskie najazdy. Być Rosjaninem znaczyło być chrześcijaninem i członkiem Kościoła prawosławnego. W istocie oznaczało, że wyrażenie „Święta Ruś“ ( Swiataja Rus) może być używane jedynie z tą starszą nazwą Rosji, od której wywodzi się słowo „ruski“; nie można było powiedzieć Swiataja Rossija, ponieważ Rossija, nowsza nazwa kraju, odnosiła się wyłącznie do państwa carskiego. Jeszcze bardziej symptomatyczny jest fakt, że rosyjskie słowo oznaczające chłopa ( kriestianin), które we wszystkich innych językach europejskich wywodziło się z pojęcia kraju lub ziemi, tu kojarzyło się z wyrazem „chrześcijanin“ ( christianin).
Ale o ile ludowy mit Świętej Rusi uświęcał ludzi i ich zwyczaje, o tyle ten oficjalny uświęcał państwo w osobie cara. Moskwa stała się „Trzecim Rzymem“, spadkobierczynią dziedzictwa Bizancjum, ostatnią stolicą prawosławia; Rosja zaś stała się „świętą ziemią“ wybraną przez Boga dla zbawienia ludzkości. Ta mesjańska misja nadawała carom wyjątkową rolę religijną: głosić Słowo Prawdy i walczyć z herezją na świecie. Wizerunek cara nie przedstawiał po prostu króla, człowieka śmiertelnego, lecz rządzącego na mocy boskiego prawa, jak w zachodniej tradycji średniowiecznej; car był wykreowany na boga na ziemi, władcę z boskiego zrządzenia i świętego męża. W Rosji panowała długa tradycja kanonizowania książąt, którzy oddali swe życie pro patria et fides, jak wykazał Michael Cherniavsky w znakomitym studium rosyjskich mitów. Carowie wykorzystywali prawa kościelne do prześladowania swych politycznych przeciwników, czego nie czynił żaden władca zachodni.
Cała Rosja została przekształcona jakby w potężny klasztor pod rządem cara-archimandryty, z którego wypleniono wszelkie herezje.
Piotr I Wielki Dopiero od XVIII wieku owa religijna podstawa carskiej władzy zaczęła być stopniowo zastępowana świecką. Piotr Wielki dążył do zreformowania związków między Kościołem a państwem wedle absolutystycznego wzorca zachodniego. W celu podporządkowania Kościoła państwu administracja kościelna została przeniesiona z patriarchatu do Świętego Synodu, ciała złożonego z mianowanych przez cara osób świeckich oraz kleru. Przed nastaniem XIX wieku jego świecki przedstawiciel, oberprokurator, praktycznie zdobył status ministra spraw kościelnych, nadzorującego nominacje biskupie, edukację religijną oraz większość kościelnych finansów, choć nie kwestie teologicznego dogmatu. Święty Synod w przeważającej mierze pozostał wiernym narzędziem w rękach cara.
Niesprawianie kłopotów leżało w interesie Kościoła: w drugiej połowie XVIII wieku utracił on bowiem sporą część swoich ziem na rzecz państwa i obecnie był od niego zależny w kwestii środków finansowych na utrzymanie 100 000 parafialnych duchownych oraz ich rodzin. Mimo to błędem byłoby przedstawianie Kościoła jako organu uległego państwu. System carski był uzależniony od Cerkwi w takim samym stopniu, jak Cerkiew od systemu: zależność była obustronna. W takim ogromnym chłopskim kraju jak Rosja, gdzie większość populacji była analfabetami, Kościół stanowił istotną broń propagandową oraz środek społecznej kontroli.
Popów wzywano do potępiania z ambony wszelkich form sprzeciwu i oporu wobec cara oraz do informowania policji o elementach wywrotowych w obrębie parafii, nawet gdyby mieli uzyskiwać te informacje w konfesjonale. Nałożono na nich drobne obowiązki administracyjne: pomoc policji w kontrolowaniu włóczęgów, odczytywanie carskich dekretów i manifestów, dostarczanie władzom statystyk dotyczących narodzin, śmierci oraz małżeństw rejestrowanych w księgach parafialnych i tak dalej. Za pośrednictwem 41 000 szkół parafialnych prawosławni duchowni mieli również uczyć chłopskie dzieci okazywania lojalności, szacunku i posłuszeństwa nie tylko carowi i jego urzędnikom, lecz również starszym i wyżej postawionym. Oto fragment podstawowego katechizmu szkolnego opracowanego przez Święty Synod:
„P. Jak należy okazywać szacunek carowi?
O. 1. Powinniśmy być całkowicie wierni carowi i gotowi oddać za niego życie. 2. Powinniśmy bez sprzeciwu wypełniać jego rozkazy oraz być posłuszni mianowanym przez niego władzom. 3. Powinniśmy modlić się o jego zdrowie i zbawienie, jak również całego Domu Panującego.
P. Co powinniśmy myśleć o tych, którzy sprzeniewierzają się swym obowiązkom wobec władcy?
O. Są winni nie tylko przed władcą, lecz również przed Bogiem. Słowo Boże głosi: ‘Ktokolwiek zatem opiera się władzy, opiera się boskim nakazom’ (List do Rzymian 13, 2)“.
Za swoją rolę Cerkiew otrzymała wysoką pozycję w moralnym porządku starego reżimu. Tylko jej wolno było nawracać i prowadzić pracę misyjną w imperium. Rusyfikacyjna polityka reżimu pomagała krzewić prawosławie: na przykład za panowania cara Aleksandra III w Polsce i nad Bałtykiem nawrócono na prawosławie 40 000 katolików i luteranów, aczkolwiek tylko nominalnie. Kościół stosował szeroki wachlarz nacisków prawnych przeciwko dysydenckim sektom religijnym, zwłaszcza starowiercom. Do roku 1905 dla każdego członka Kościoła prawosławnego przejście na inną wiarę oraz publikowanie ataków na prawosławie było wykroczeniem. Wszystkie książki na temat religii i filozofii musiały przejść przez kościelną cenzurę.
Istniał ponadto cały zakres kwestii moralnych i społecznych, w których Cerkiew utrzymywała dominujący wpływ, czasem nawet przewyższający wpływy władz świeckich. Przypadki cudzołóstwa, kazirodztwa, sodomii i bluźnierstwa były rozpatrywane przez sądy kościelne. W wypadku wyroków skazujących nakładano kary wyłącznie religijne, żeby nie powiedzieć średniowieczne, takie jak pokuta i zamknięcie w klasztorze, ponieważ państwo pozostawiało tego rodzaju sprawy w rękach Cerkwi i powstrzymywało się od wymierzania własnych kar. Także w kwestii rozwodów wciąż decydował Kościół. Rozwód można było uzyskać jedynie w wypadku cudzołóstwa wyrokiem sądu kościelnego, co stanowiło proces trudny i często bolesny. Próby liberalizacji prawa rozwodowego i przeniesienia tej sfery do sądów karnych były skutecznie blokowane pod koniec XIX wieku przez Cerkiew, która stawała się coraz bardziej doktrynerska w kwestiach seksualności i która, stojąc na straży dawnego patriarchalnego porządku, stworzyła naturalny sojusz z dwoma ostatnimi carami w ich walce wymierzonej w nowoczesny liberalny świat. Krótko mówiąc, u schyłku swego istnienia carska Rosja wciąż była państwem prawosławnym.
Ale czy nadal świętym? Ta kwestia niepokoiła przywódców Kościoła. I z powodu tej właśnie troski wielu bardziej liberalnych prawosławnych duchownych wzywało w ostatnich dekadach carskiego reżimu do reformy w stosunkach państwo - Kościół. Po 1917 roku znalazło się wielu zbulwersowanych chrześcijan - Brusiłow był tu klasycznym przykładem - którzy utrzymywali, że rewolucję spowodowało załamanie się wpływów Kościoła. Był to oczywiście pogląd zbyt uproszczony, choć nie ulega wątpliwości, że rewolucja społeczna mocno wiązała się z zeświecczeniem społeczeństwa i w dużym stopniu na nim bazowała.
Gieorgij Gapon Jej przyczynę zasadniczą stanowiła urbanizacja. Tempo rozwoju miast dalece przewyższało tempo wznoszenia w nich nowych świątyń, w konsekwencji czego miliony robotników, wyrwanych ze wsi i oddalonych od cerkwi, zostało skazanych na życie w stanie bezbożności. Dla przykładu, na przełomie stuleci zaledwie jedna cerkiew przypadała na 40 000 mieszkańców przemysłowego przedmieścia Moskwy Oriechowo-Zujewo. Juzowka, górnicza stolica Donbasu, dziś nosząca nazwę Donieck, miała tylko dwie cerkwie na 20 000 mieszkańców. Jednak nie była to wyłącznie kwestia braku cegieł. Kościół nie zdołał odnaleźć się w mieście, zmierzyć z nowymi problemami miejskiego życia w taki sposób, jak chociażby uczynili to metodyści podczas brytyjskiej rewolucji przemysłowej. Prawosławni duchowni okazali się niezdolni do stworzenia popularnej religii dla świata fabryk i kamienic czynszowych. Tych, którzy podjęli takie próby, na przykład ojciec Gapon, radykalny kaznodzieja z Sankt Petersburga, który poprowadził marsz robotniczy pod Pałac Zimowy w styczniu 1905 roku, wkrótce konserwatywni przywódcy Cerkwi się wyrzekli, gdyż nie chcieli mieć nic wspólnego z płynącymi z religijnych inspiracji apelami o reformy społeczne.
Urbanizacja dodatkowo przyczyniła się do sekularyzacji. Młodzi chłopi migrujący do miast pozostawiali za sobą starą wiejską tradycję ustnego przekazu, w której popi i starszyzna wsi odgrywali główną rolę, i dołączali do kultury miejskiej, gdzie dominowało słowo pisane, a Kościół był zmuszony konkurować z nowymi ideologiami socjalistycznymi. Chłopem, który przebył taką drogę, był Siemion Kanatczikow. Doświadczenie pracy w fabryce zawiodło go prosto w szeregi bolszewików. W swych pamiętnikach wspominał, jak jego apostazja dojrzewała powoli w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, gdy opuścił rodzinną wioskę i wyjechał do Moskwy, gdzie podjął pracę w fabryce budowy maszyn, w której często agitowali socjaliści. Początkowo obawiał się nieco tych „studentów“, ponieważ „nie wierzyli w Boga i mogliby zachwiać moją wiarą, co z kolei mogłoby zakończyć się wiecznymi mękami piekielnymi w przyszłym świecie“. Zarazem jednak podziwiał ich, „ponieważ byli tak wolni, tak niezależni, tak doskonale o wszystkim poinformowani i ponieważ nie bali się nikogo i niczego na całej kuli ziemskiej“.
W miarę jak wiejski chłopak nabierał pewności siebie i starał się naśladować ich indywidualizm, dostawał się pod ich coraz silniejszy wpływ. Opowieści o skorumpowanych duchownych i sfałszowanych cudach zaczęły wstrząsać „moralnymi fundamentami, wśród których żyłem i dorastałem“. Pewien młody robotnik „dowiódł“, że to nie Bóg stworzył człowieka, pokazując, że jeśli wypełni się pudełko ziemią i będzie trzymać je w cieple, w końcu pojawią się w nim robaki i owady. Ten rodzaj popularyzowanej przeddarwinowskiej nauki, powszechnie obecnej w lewicowych broszurach tamtych czasów, wywierał potężny wpływ na młodych robotników typu Kanatczikowa. „Teraz moje wyzwalanie się z dawnych przesądów posuwało się naprzód w przyspieszonym tempie - pisał później. - Przestałem chodzić do popa na ‘spowiedź’, nie uczęszczałem już na msze i zacząłem jadać ‘zakazane’ pokarmy podczas Wielkiego Postu. Jednak przez długi czas nie porzuciłem zwyczaju żegnania się, zwłaszcza gdy wracałem do rodzinnej wsi na urlop“.
A co z samą wsią? To tam znajdowała się ostoja Świętej Rusi, rzekomy bastion Cerkwi. Dewocja rosyjskiego chłopa była jednym z najtrwalszych mitów - obok głębi rosyjskiej duszy - w historii Rosji. Tymczasem w rzeczywistości rosyjski wieśniak był zawsze na wpół oderwany od prawosławia. Jego prastarą pogańską kulturę ludową przykrywała jedynie cienka warstewka chrześcijaństwa. Niewątpliwie rosyjski chłop przejawiał wiele zewnętrznej pobożności. Bezustannie się żegnał, wypowiadał imię Pana w co drugim zdaniu, regularnie chadzał do cerkwi, zawsze przestrzegał Wielkiego Postu, nigdy nie pracował w święta religijne, a od czasu do czasu pielgrzymował nawet do świętych sanktuariów.
Słowianofilscy intelektualiści, jak Dostojewski czy Sołżenicyn, być może chcą widzieć w tym oznakę głębokiego przywiązania chłopów do wiary prawosławnej. I jest z pewnością prawdą, że większość chłopów uważała się za wyznawców prawosławia. Gdyby tak wejść do rosyjskiej wioski na przełomie stuleci i zapytać jej mieszkańców, kim są, prawdopodobnie otrzymałoby się taką oto odpowiedź: „My prawosławni i tutejsi“. Lecz religijność chłopów daleko odbiegała od chrześcijaństwa duchowieństwa. Wieśniacy łączyli pogańskie kulty i przesądy, magię i czary z wiernością prawosławiu. Była to ich własna lokalna religia ukształtowana tak, by odpowiadać potrzebom ich niepewnego rolniczego życia.
Jako analfabeta, przeciętny chłop bardzo słabo znał Ewangelię. Modlitwa Pańska oraz dziesięcioro przykazań były mu nieznane. Ale rozumiał mgliście pojęcia nieba i piekła i miał bez wątpienia nadzieję, że kultywowanie przez całe życie kościelnych rytuałów w jakiś sposób zbawi jego duszę. Wyobrażał sobie Boga jako prawdziwą istotę ludzką, a nie abstrakcyjnego ducha. Gorki opisał pewnego chłopa napotkanego w wiosce w pobliżu Kazania, który „przedstawiał sobie Boga jako rosłego, przystojnego starca, dobrotliwego, mądrego pana wszechświata, który nie może pokonać zła tylko dlatego, że: ‘Nie jest w stanie być wszędzie jednocześnie, bo narodziło się zbyt dużo ludzi. Ale uda mu się, zobaczycie. No ale całkiem nie potrafię zrozumieć Chrystusa! Jeśli chodzi o mnie, to nie służy on żadnemu celowi. Jest Bóg i wystarczy. A tu jeszcze jeden! Syn, mówią. I co z tego, że jest synem Bożym. Bóg nie umarł, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo’”.
Chłopska wiara skupiała się na ikonie. Wieśniak poznawał opowieści biblijne z ikon w swojej cerkwi i wierzył, że ikony mają cudowną moc. Narożnik w chłopskiej chacie, gdzie ustawiano rodzinną ikonę, był, podobnie jak piec, miejscem świętym. Stanowiło ono schronienie dla dusz zmarłych przodków oraz chroniło dom przed złymi duchami. Każdorazowo, gdy chłop wchodził do domu bądź z niego wychodził, miał zdjąć czapkę, ukłonić się i przeżegnać przed ikoną. Ale, jak Bieliński wskazał Gogolowi, chłop znalazł jeszcze inny użytek dla tego świętego przedmiotu. „Mówi o ikonie: ‘przydaje się do modlitwy - no i można zasłonić nią garnki’”.
Paraskewia Chłop uczestniczył w kościelnym kulcie świętych w podobnie przyziemny sposób, dodając swych własnych pogańskich bogów oraz duchy opiekuńcze związane ze światem rolniczym. Byli wśród nich Własij (opiekun bydła), Froł i Ławr (święci opiekunowie koni), Eliasz (święty burz i deszczu), męczennica Paraskewia (święta strażniczka przędzy i wrzeciona) i niezliczona ilość innych bóstw i duchów opiekuńczych - strzegących domostwa, rzeki, lasu, gór, jezior i mórz - wzywanych przez akuszerki, uzdrowicieli, szamanów, nastawiaczy kości, upuszczających krew, czarnoksiężników i czarownice w zaklęciach i modlitwach.
Chłopi słynęli z przesądności. Wierzyli, że nawiedzają ich demony i złe duchy, które rzucają urok na plony i bydło, odbierają płodność kobietom, sprowadzają nieszczęścia i choroby oraz przywołują dusze zmarłych, by ich straszyły. Od złego uroku może uwolnić jedynie duchowny albo inna osoba posiadająca szczególny dar za pomocą ikon, świec, ziół i prymitywnej alchemii. Był to osobliwy świat religii, na którego pełne zrozumienie próżno mieć nadzieję, pomimo licznych, przeprowadzonych w ostatnich latach wnikliwych badań.
Pozycja popa, który żył na nieustannie przesuwającej się granicy między oficjalną religią Kościoła a pogaństwem chłopów, była niepewna. Wedle wszystkich znaków chłopi nie darzyli swych kapłanów wielkim szacunkiem. Jak stwierdził jeden ze współczesnych, rosyjscy wieśniacy traktowali miejscowych popów nie tyle jak „duchowych przewodników czy doradców, ile klasę handlarzy prowadzących hurtową i detaliczną sprzedaż sakramentów“.
Nie będąc w stanie utrzymać się z mizernych subsydiów, jakie otrzymywali od państwa, czy też z uprawy własnych małych przycerkiewnych poletek, duchowni byli mocno uzależnieni od opłat pobieranych od chłopów za świadczone usługi: dwa ruble za ślub, kura za pobłogosławienie zbiorów, kilka butelek wódki za pogrzeb i tak dalej. Przygniatające ubóstwo chłopów oraz legendarna chciwość kleru często wydłużały i podgrzewały proces targowania się. Chłopskim narzeczonym kazano godzinami wystawać w cerkwi, zmarłych nie grzebano przez kilka dni, a w tym czasie chłopi targowali się z popem o wysokość zapłaty. Takie bezwstydne (choć często konieczne) kupczenie ze strony kleru musiało zaszkodzić prestiżowi Cerkwi. Niski poziom wykształcenia wielu duchownych, ich skłonność do korupcji i pijaństwa, powszechnie znane powiązania z policją oraz ogólna służalczość wobec lokalnego ziemiaństwa - wszystko to przyczyniało się do tego, że darzono ich niewielkim poważaniem. „Wszędzie - pisał pewien dziewiętnastowieczny pop - od najbardziej olśniewających salonów po zadymione wiejskie chaty ludzie traktują kler lekceważąco, z najbardziej zjadliwą drwiną, używając słów najgłębszej pogardy i bezgranicznej odrazy“.
Kościół mógł mieć nadzieję na obronę swej wiejskiej trzódki przed podstępną świecką kulturą współczesnego miasta z pewnością nie z pozycji siły. Pod koniec XIX wieku zaczynała zdawać sobie z tego sprawę rosnąca liczba prawosławnych duchownych. Martwiła ich malejąca frekwencja na mszach, co według nich było przyczyną chuligaństwa, brutalnych napaści na majątki ziemskie oraz innych społecznych plag na wsi. Właśnie z troski o chrześcijańskie przewodnictwo duchowe dla chłopstwa zaczęły pojawiać się coraz częstsze apele o radykalną reformę Cerkwi. Najpierw zgłaszało je pokolenie liberalnego kleru, które opuściło seminaria mniej więcej w połowie stulecia.
Lepiej wykształconych i bardziej sumiennych niż ich poprzednicy „klerykalnych liberałów“ inspirowały wielkie reformy z lat sześćdziesiątych XIX wieku. Mówili o obudzeniu życia parafii i wpojeniu w chłopskie umysły „świadomego“ chrześcijaństwa. Sądzili, iż mogą osiągnąć ten cel, przybliżając parafialną cerkiew chłopskiemu życiu: parafianie powinni mieć większą kontrolę nad swym lokalnym kościołem; powinno istnieć więcej szkół parafialnych; parafialnym duchownym należy pozwolić skupiać się na sprawach religijnych i duszpasterskich, zamiast obciążać ich drobnymi biurokratycznymi obowiązkami. Ponieważ stało się jasne, że Kościoła nie można ożywić, póki nie zostanie uwolniony od swych zobowiązań wobec państwa, żądania liberalnego kleru przekształciły się na przełomie stuleci w szerszy ruch na rzecz całkowitego zreformowania powiązań Cerkwi z państwem carskim. Kulminacją tego ruchu w 1905 roku były wezwania przez wielu przedstawicieli kleru do zastąpienia Świętego Synodu Radą Kościoła (Soborem). Wielu duchownych apelowało również o decentralizację władzy kościelnej z Sankt Petersburga i hierarchii klasztornej i przekazanie jej diecezjom, a stamtąd parafiom. Choć błędem byłoby twierdzić, że ten ruch był częścią demokratycznej rewolucji 1905 roku, z pewnością istniały paralele między wysuwanymi przez kler żądaniami reformy kościelnej a domaganiem się reform politycznych przez liberałów. Tak jak członkowie ziemstw liberalny kler pragnął większej samorządności, by móc lepiej służyć społecznościom lokalnym.
Siergiej Witte Konserwatyści ze struktur kościelnej hierarchii nie byli gotowi pójść aż tak daleko. Choć popierali ogólną ideę samorządności Kościoła, nie chcieli być świadkami osłabienia władzy mianowanych biskupów lub monastycznego kleru. Jeszcze mniej skłaniali się ku przyjęciu argumentu przedstawionego przez premiera, hrabiego Wittego, przy proponowaniu ustawy o tolerancji religijnej w 1905 roku, że położenie kresu dyskryminacji przeciwników prawosławia nie zaszkodzi Cerkwi pod warunkiem, że opowie się za reformami mającymi na celu zdynamizowanie życia religijnego. Starsi hierarchowie Kościoła mogli rozważać przez chwilę ekscytujące idee samorządności rozsiewane przez ich liberalnych braci, lecz naciski Wittego na tolerancję religijną jako cenę za tego rodzaju autonomię (polityka motywowana perspektywą zwabienia ważnych rynkowo grup w społecznościach starowierców i żydów) gwarantowały pchnięcie ich na powrót pod skrzydła reakcji. Po 1905 roku sprzymierzyli się z dworem i ekstremistycznymi organizacjami prawicowymi, takimi jak Związek Narodu Rosyjskiego, w oporze przeciw wszelkim dalszym podejmowanym przez liberałów próbom zreformowania Cerkwi i rozszerzenia tolerancji religijnej. Tak więc dawny sojusz „samowładztwa, prawosławia i narodowości“ ożył na nowo w obliczu groźby liberalnego porządku moralnego. To zderzenie ideologii w dużym stopniu przesądziło o kształcie rosyjskiej historii między rokiem 1905 a 1917.
Wraz z porażką liberalnego kleru Cerkiew się ostatecznie podzieliła i osłabła. Główna ideologiczna podpora carskiego reżimu zaczynała się kruszyć. Dojście Rasputina do władzy pod skrzydłami Kościoła sygnalizowało jego ostateczne popadnięcie w niełaskę. „Najświętszy Synod nigdy nie upadł tak nisko! - oświadczył pewien były minister francuskiemu ambasadorowi w lutym 1916 roku. - Gdyby chcieli zniszczyć wszelki szacunek dla religii, wszelką religijną wiarę, zabraliby się za to dokładnie w taki sposób. Co zostanie wkrótce z prawosławnego Kościoła? Kiedy carat, znalazłszy się w niebezpieczeństwie, zacznie szukać jego poparcia, przekona się, że nie zostało już nic“.
*
Fragment książki: Orlando Figes - Tragedia narodu. Rewolucja rosyjska 1891-1924
Data utworzenia: 17/04/2017 @ 03:30
Ostatnie zmiany: 25/10/2018 @ 21:56
Kategoria : PRAWOSŁAWIE <<==
Strona czytana 15192 razy
Wersja do druku
|
|