Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Rzym - Kult Kybele w Rzymie

Kult Kybele w Rzymie

W napisanej około 590 roku ósmej księdze hagiograficznego dzieła o cudach Grzegorz z Tours opowiada o pewnym zdarzeniu, którego świadkiem był Simplicius, biskup Autun w Galii, żyjący na przełomie IV i V wieku (zmarł w 418).

Biskup miał zwyczaj odbywać długie spacery wśród pól i winnic otaczających miasto. Pewnego dnia podczas takiej wycieczki spotkał tłum zawodzących i podrygujących w rytmicznym tańcu ludzi, którzy oprowadzali po polach posąg bogini umieszczony na wozie zaprzężonym w woły. Celem tej dziwnej procesji było zapewnienie miejscowym rolnikom dobrych zbiorów.

Oburzony tym widokiem biskup, uczyniwszy znak krzyża, zwrócił się z prośbą do Boga, aby pomógł tym nieszczęsnym ludziom zrozumieć, że wizerunek Berecyntii jest tylko nicością. Jego modlitwa została wysłuchana. Posąg, zrzucony z wozu ręką biskupa, nie dał się w żaden sposób podnieść, nawet wtedy, gdy bogini została wezwana, aby w obliczu chrześcijańskiego kapłana dowiodła swej mocy. Dopiero wobec takiego dowodu galijscy wieśniacy zwrócili się do prawdziwego Boga i zdecydowali się przyjąć chrzest.

Kybele Kybele
Muzeum Archeologiczne, Neapol, Włochy
A oto inny ciekawy przykład, tym razem dotyczący wschodniej części śródziemnomorskiego świata. Teolog bizantyjski z VIII wieku, Jan z Damaszku, w Homilii o zaśnięciu Dziewicy napominał wiernych, aby chrześcijańskie święta ku czci Matki Boskiej organizowali bez udziału fletnistów i korybantów należących do bogini, którą błędnie nazywa się Matką Bogów.

Obydwa przykłady dotyczą tego samego bóstwa i potwierdzają, że związane z jego kultem praktyki religijne były żywe jeszcze długo po oficjalnym triumfie chrześcijaństwa. Simplicius nazywa to bóstwo Berecyntią, Jan Damasceński Matką Bogów, ale to tylko niektóre z imion, jakimi obdarzano w starożytności Kybele.

Wyobrażenie żeńskiego bóstwa płodności towarzyszyło ludziom od czasów neolitu. Z tak odległej epoki pochodzą bowiem najstarsze figurki kobiet o bujnych kształtach, uważane za symboliczne wizerunki „Wielkiej bogini”.

Równie długą historię mają przedstawienia kobiety z dzieckiem przy piersi znajdowane w różnych rejonach świata śródziemnomorskiego. Najstarsze tego rodzaju zabytki, datowane na początek VI tysiąclecia p.n.e., pochodzą z Anatolii.

W bliższych nam epokach historycznych postacie bogiń-matek zaczynają się różnicować, poznajemy ich imiona i sfery oddziaływania. Nie oznacza to oczywiście, że wcześniej wszystkie były identyczne, ale ułomność naszej wiedzy o tak odległej przeszłości nie pozwala określić jakichkolwiek cech indywidualnych owych bogiń. Sytuacja ulega zmianie dopiero wraz z pojawieniem się źródeł pisanych.

W północno-zachodniej części Azji Mniejszej, we Frygii, popularnością cieszyła się bogini nazywana Kubabą lub Kubileią, co dla greckiego ucha brzmiało jak Kybele. W jej rodzinnych stronach czczono ja pod różnymi lokalnymi epitetami pochodzącymi od nazw gór i miejscowości.

Na przykład w Pessinuncie mówiono o niej Matka Idajska, ponieważ jedna z okolicznych gór nazywała się Ida. Frygia i świątynne państewko w Pessinuncie odegrały ważną rolę w spopularyzowaniu kultu Kybele w świecie grecko-rzymskim. Stamtąd pochodziły najważniejsze opowieści wyjaśniające charakterystyczne dla jej kultu obrzędy. Tam obiektem czci był sławny czarny kamień, zapewne meteoryt, uważany przez miejscową ludność za symbol bogini, który pod koniec wojny z Hannibalem przewieziono do Rzymu.

Dla Greków Frygia to ojczyzna Midasa, pazernego władcy, który przemieniał w złoto wszystko, czego dotknął, aż wreszcie umarł z głodu, ponieważ nawet chleb w jego rękach stawał się bryłą kruszcu. Skądinąd wiadomo, że Midas był postacią historyczną, a jego obecność w helleńskich mitach dowodzi przede wszystkim dawnych kontaktów Frygów z Grekami zamieszkującymi od schyłku II tysiąclecia wybrzeża Azji Mniejszej.

Za ich pośrednictwem pod koniec epoki archaicznej kult Kybele dotarł do Europy, o czym świadczą wizerunki frygijskiej bogini odnajdywane w różnych rejonach Grecji. Do najciekawszych należy przedstawienie jej na fryzie skarbca ufundowanego w Delfach w IV wieku p.n.e. przez mieszkańców wyspy Sifnos. Matka Bogów została na nim ukazana w sposób typowy dla jej późniejszych przedstawień, tzn. na wozie zaprzężonym w parę dzikich zwierząt.

W drugiej połowie V wieku bogini, zwana przez Greków najczęściej po prostu Matką (Meter), miała już świątynię na ateńskiej Agorze. Był to tzw. Metroon. Mieściło się tam również archiwum ateńskiej polis, gdzie przechowywano teksty uchwał Zgromadzenia Ludowego i dekretów Rady Pięciuset.

Wykonanie znajdującego się w tej świątyni posągu kultowego przypisywano w starożytności Fidiaszowi, ale w rzeczywistości był on dziełem innego sławnego rzeźbiarza z epoki klasycznej, Agorakritosa. Rzeźba, podobnie jak wiele innych dzieł greckich mistrzów, nie zachowała się do naszych czasów, ale jej wygląd znamy dzięki rzymskiej kopii zdobiącej Muzeum Agory w Atenach. Przedstawiała ona boginię z niewielkim bębenkiem w dłoni siedzącą na tronie strzeżonym przez dwa lwy.

W Atenach ceremonie ku czci Meter stanowiły część oficjalnych obrzędów religii publicznej z udziałem urzędników. Inskrypcje potwierdzają, że bogini była dla Ateńczyków uosobieniem sprawiedliwości lub, dokładniej rzecz ujmując, praworządności, podobnie jak bóstwa o imionach Temis i Dike.

Związek Meter z życiem politycznym ateńskiej polis został zachowany także w epoce hellenistycznej, kiedy to podczas przebudowy Metroonu połączono go z nową siedzibą Rady.

Nie ulega jednak wątpliwości, że kult Matki Bogów miał w Grecji także inne oblicze, odmienne od wizerunku bogini z ateńskiej Agory, a znacznie bliższe obrazowi bóstwa płodności i urodzaju z anatolijskich sanktuariów. Jego częścią były rytuały ku czci Demeter, której związki z ojczyzną Kybele wydają się aż nadto oczywiste.

Mianem Matki Bogów Grecy obdarzali również Reę, w kosmogonicznym micie Hezjoda przedstawianą jako córkę Uranosa i Gai. Dziećmi Rei byli Zeus, Posejdon i Hades oraz ich nie mniej sławne siostry Demeter i Hera. Wielka Matka Rea uchodziła za wynalazczynię tympanonu (nazywanego również tympanem), czyli niewielkiego bębenka, bez którego trudno wyobrazić sobie greckie sympozjony i przedstawienia teatralne.

O tym instrumencie pisał Eurypides w Bachantkach, że pochodził z Frygii, co wyraźnie wskazuje, że pod imieniem Rei w V wieku p.n.e. kryła się Kybele. "Jej to jednako miłe są grzechotki, bębny i flety, wilczy skowyt i pomruk przez lwy okrutne wydany" — pisał nieznany nam z imienia autor Hymnu homeryckiego do Matki Bogów.

Zapewne takie właśnie dźwięki słyszał w pobliżu swego domu w Tebach beocki poeta Pindar, który w jednym z utworów wspomina o nocnych obrzędach z udziałem młodych dziewcząt poświęconych bogini Matce.

Obok Rei-Kybele za wynalazcę tympanonu uważano również Dioniziosa, co potwierdza Eurypides, każąc bogu chwalić się tym osiągnięciem. Niepozorny bębenek nie był jedyną rzeczą, jaka łączyła obydwa bóstwa. Wiele wskazuje na to, że tak szybkie przyjęcie przez Greków ekstatycznych form kultu Kybele byłoby niemożliwe bez wcześniejszego oswojenia się z nimi poprzez rytuały dionizyjskie.

Korybantów, czyli tancerzy z orszaku frygijskiej bogini, porównuje się często do bakchantek, ponieważ ich szalony taniec przy dźwiękach fletów i tympanonów, podobnie jak w przypadku adoratorek Dionizosa, kończył się odmiennym stanem świadomości.

Platon w jednym ze swoich dialogów porównuje sofistów dyskutujących z uczniem do korybantów tańczących wokół siedzącego na tronie kandydata do wtajemniczenia.

Na tym nie koniec podobieństw między kultami Dionizosa i Kybele. Z obydwoma związani byli wędrowni kapłani oferujący ludziom wiedzę o obrzędach inicjacji. Współcześni autorzy przyrównują ich niekiedy do czarowników lub szamanów znanych z kultur afrykańskich bądź indiańskich. W świecie greckim propagatorów kultu Matki Bogów nazywano „żebrakami Meter” i znano ich już w epoce archaicznej, co potwierdzają poeci liryczni z tego okresu.

Wędrowni kapłani, nawet jeżeli nie wszyscy, to przynajmniej ich znaczna część, cieszyli się złą sławą i byli przedmiotem kpin. Z czasem po jawili się oni również w Rzymie i na ulicach miast Italii, gdzie, podobnie jak w Grecji, przyjmowano ich bez entuzjazmu. Ale to nie owi wędrowni szamani stali się symbolem kultu Kybele w świecie antycznym, rola ta przypadła kapłanom-kastratom, zwanym gallami, istnienie których uzasadniać miały mity o Attisie.

Attis Attis
Museo Chiaramonti, Rzym, Włochy
Spośród różnych, często trudnych do pogodzenia ze sobą opowieści o Attisie, jakie odnaleźć można w literaturze antycznej, na uwagę zasługuje przede wszystkim przekaz Arnobiusza, chrześcijańskiego autora z IV wieku, ponieważ niektóre z opowiedzianych przez niego epizodów pochodzą z tekstów z epoki hellenistycznej. Skompilowaną na podstawie jego relacji historię Attisa przedstawić można w sposób następujący.

Wszystko zaczęło się od narodzin ze związku Zeusa z ziemią dwupłciowej istoty o imieniu Agdistis, którą bogowie w obawie przed jej tajemniczą mocą pozbawili męskich genitaliów, a to oznacza, że w dalszej części opowieści występuje ona jako kobieta.

Z ziemi użyźnionej krwią wypływającą z okaleczonego ciała Agdistis wyrosło dorodne drzewo granatu. Jego owoce skusiły córkę Sangariosa, miejscowego władcy, ale zamiast zjeść, ukryła owoc w fałdach szaty.

Logika mitycznej opowieści pozwala bez trudu domyślić się, co z tego wyniknęło. Dziewczyna zaszła w ciążę, a rozgniewany ojciec skazał ją na Śmierć głodową. W tym miejscu opowieści pojawia się Kybele, która w tajemnicy przed rodziną karmi niefortunną miłośniczkę granatów. Dzięki pomocy bogini na świat przyszedł Attis, oddany następnie okolicznym pasterzom na wychowanie.

Kiedy młodzieniec dorósł męskiego wieku, bogini nie mogła oprzeć się jego urodzie i z powodzeniem zaczęła zabiegać o jego względy, podobnie jak Agdistis, która w owym momencie ponownie pojawia się na scenie. Sytuacja niebezpiecznie się komplikuje, gdy król Frygów postanawia ożenić Attisa ze swoją córką, czemu, jak można się domyślić, starają się przeszkodzić jego obydwie boskie kochanki.

Kiedy podczas nocy weselnej zamknięto bramy miasta, aby uchronić biesiadników przed nieproszonymi gośćmi, Kybele rozbija głową mury. Za nią na ucztę dostaje się Agdistis, która w akcie zemsty zsyła szaleństwo na Attisa i innych uczestników uroczystości. Dotknięty nim młodzieniec dokonuje samokastracji i umiera z upływu krwi u podnóża sosny. Warto ten szczegół zapamiętać, albowiem ma on znaczenie dla zrozumienia rytuałów ku czci Kybele spełnianych w okresie cesarstwa.

Tymczasem, jakby nie dość było jednej śmierci, dopiero co poślubiona żona Attisa popełnia samobójstwo, a tam, gdzie padają krople jej krwi, wyrastają fiołki. Rozpacz ogarnia również Kybele, aczkolwiek manifestuje ją w dosyć intrygujący sposób.

Ukrywa w pieczarze sosnę, pod którą zakończył życie jej kochanek, i odbywa wokół niej ekstatyczny taniec. Ogólnej żałobie poddaje się też Agdistis, sprawczyni całego nieszczęścia, co więcej podejmuje ona starania o przywrócenie Attisa do życia. Udało się jej wybłagać u Zeusa obietnicę, że ciało młodzieńca nie ulegnie rozkładowi. Jego włosy miały nigdy nie przestać rosnąć, miał też zachować zdolność poruszania najmniejszym ze swoich palców.

Historia opowiedziana przez Arnobiusza ma wszelkie cechy mitu wyjaśniającego, opracowanego przez kler Matki Bogów w Pessinuncie lub jakimś innym sanktuarium z tego rejonu. Jego celem było przede wszystkim wyjaśnienie obecności Attisa u boku bogini i genezy obchodzonych każdego roku obrzędów żałobnych ku jego czci.

gallus Gallus
Muzeum Kapitolińskie, Rzym, Włochy
Skądinąd wiadomo, że występująca w tej historii Agdistis to zapewne jakieś dawne bóstwo czczone w niektórych frygijskich sanktuariach, a jego miejsce z czasem zajęła Matka Bogów. W dosyć zawiły sposób mit wyjaśniał, dlaczego wśród sług frygijskiej bogini tak znaczącą rolę odgrywali kastraci i sama praktyka kastracji. Sądzono, że ich czyn był powtórzeniem czynu Attisa.

Zastanawiać musi termin „gallowie" na oznaczenie kapłanów kastratów. Nie ulega wątpliwości, że pojawił się on we frygijskich sanktuariach bogini. Kiedy? Zapewne po inwazji na Grecję i Azję Mniejszą Celtów, zwanych przez antycznych autorów Galatami lub właśnie Gallami, która nastąpiła w początkach III wieku p.n.e.

Ich wyobrażenia o Wielkiej Bogini, Matce Bogów odegrały niemałą rolę w kształtowaniu się mitologii i praktyk kultowych Kybele w epoce hellenistycznej. Dla przykładu wspomnę, iż czarny meteoryt z Pessinuntu można powiązać z występującymi w celtyckiej mitologii opowieściami o kamieniach pochodzących z nieba.

Z listów pisanych w II wieku p.n.e. przez władców Pergamonu, Eumenesa II i Attalosa II do kapłanów z Pessinuntu wynika, że najwyższą rangę w tamtejszej hierarchii kapłańskiej miał Attis. Najciekawsze jest jednak co innego. Otóż pewne aluzje do rodzinnych koligacji osób noszących ten tytuł pozwalają sądzić, że wywodziły się one z rodów celtyckich. Nic więc dziwnego, że dla Greków i Rzymian kapłani Kybele byli po prostu gallami.

Pierwsze literackie wzmianki o gallach pochodzą z II wieku p.n.e. W tekstach wcześniejszych kapłani Matki Bogów występują zwykle pod znanym nam już określeniem „żebraków Meter", a ponieważ nic nie wskazuje na to, aby byli oni eunuchami, należy chyba przyjąć, że ci drudzy pojawili się w Grecji dopiero wraz z epoką hellenistyczną.

Plutarch wspomina wprawdzie o jakimś desperacie z czasów wojny peloponeskiej, który pozbawił się męskości w przeddzień wypłynięcia na Sycylię ateńskiej ekspedycji pod wodzą Alkibiadesa, ale świadectwo to wydaje się nieco podejrzane. W czasach Plutarcha widok eunuchów Kybele na ulicach greckich miast był codziennością, dlatego też z łatwością mógł przenieść ten obraz w przeszłość. Nie budzi natomiast wątpliwości data pojawienia się gallów nad Tybrem, przybyli tam bowiem wraz ze swoją patronką pod koniec III wieku p.n.e.

Kybele, podobnie jak Asklepios, pojawiła się nad Tybrem na mocy decyzji senatu, podjętej na podstawie orzeczenia kolegium kapłanów opiekujących się księgami sybillińskimi, do których zwrÓcono się po radę w 205 roku p.n.e.

Dla potomków Romulusa był to niełatwy rok i to nie tylko z powodu toczonych od trzynastu lat zmagań z Hannibalem. Kiedy wojska punijczyka, korzystając z zimowej przerwy w działaniach wojennych, odpoczywały w ciepłym klimacie południowej Italii, rzymskich żołnierzy dziesiątkowała zaraza. Zatrwożeni miesz- kańcy Rzymu z niepokojem spoglądali w niebo, skąd nadchodziły nie wróżące nic dobrego znaki w rodzaju kamiennego deszczu. O tym, że nie były to czcze obawy, Świadczyła przedłużająca się susza, zapowiadająca klęskę głodu w roku następnym.

Wobec tak oczywistych dowodów nieprzychylności bogów uruchomiono zwyczajową w takiej sytuacji procedurę konsultacji ksiąg sybillińskich. Liwiusz przytacza orzeczenie, jakie wydali decemwirowie: „kiedy obcy wróg wyda wojnę ziemi italskiej, będzie go można wypędzić z Italii i pokonać, jeżeli do Rzymu sprowadzi się z Pessinuntu Matkę Idajską".

Realizacja woli bogów wymagała wysłania poselstwa do króla Pergamonu Attalosa I, który od  pewnego czasu był sojusznikiem Rzymu i, co najważniejsze, pozostawał w dobrych kontaktach z kapłanami zarządzającymi formalnie niezależnym państwem świątynnym w Pessinuncie.

Po drodze rzymska delegacja zatrzymała się w Delfach, gdzie Apollo ustami swej kapłanki przekazał jej członkom zalecenie, aby Matkę Bogów przyjął w Rzymie najuczciwszy z zamieszkujących miasto ludzi.

Dzięki pomocy Attalosa rzymscy posłowie spotkali się w Pessinuncie ze zrozumieniem i uzyskali zgodę na zabranie czarnego kamienia, symbolu bogini. Teraz pozostało już tylko wracać do Italii i przekazać cenny przedmiot w ręce najuczciwszego z uczciwych. Misję przyjęcia bogini powierzono młodemu człowiekowi z szacownej wprawdzie rodziny Korneliuszy Scipionów, ale bez żadnych własnych zasług. Nawet Liwiusz przyznaje bezradnie, że nie bardzo wie dlaczego wybór padł właśnie na niego. Dzisiaj z pewną dozą cynizmu powiedzielibyśmy zapewne, wybrano go, ponieważ nie miał jeszcze okazji osobiście nikomu się narazić.

Był już rok 204 p.n.e., kiedy statek z czarnym kamieniem z Frygii przybił do ujścia Tybru i Scipio Nazyka, odebrawszy go od frygijskich kapłanów, wyniósł na ląd. Tam czekały już rzymskie matrony, które po kolei przekazywały sobie święty symbol z rąk do rąk, w ten sposób dotarł on do samego serca Rzymu, na Palatyn.

Cenny nabytek złożono tymczasowo w świątyni Wiktorii, gdzie przez kilka lat oczekiwał na wybudowanie sanktuarium Kybele. Ze wzmianek autorów antycznych wynika, że wykonano z niego twarz posągu kultowego bogini, wywierał on wielkie wrażenie na tych, co mieli możliwaść oglądania go z bliska. Każdego roku, aż do późnej starożytności, w rocznicę przybycia Matki Bogów do Rzymu między 4 a 10 kwietnia celebrowano igrzyska ku jej czci zwane Iudi Megalenses.

Po zainstalowaniu Kybele na Palatynie wśród bogów opiekunów państwa rzymscy senatorowie znaleźli się w dosyć kłopotliwej sytuacji. Boginię wzywano bowiem jako Wielką Matkę Idajską, co miało swoją szczególną wymowę zważywszy, że Ida to nie tylko góra w okolicach Pessinuntu, lecz także góra w pobliżu Troi, skąd w osobach Eneasza i jego towarzyszy przybyli protoplaści ludu rzymskiego. Biorąc pod uwagę te mityczne koneksje, Kybele mogła być oficjalnie uznana za bóstwo rodzime i to być może zadecydowało o wzniesieniu jej świątyni na Palatynie, niedaleko miejsca, gdzie — jak sądzono — mieszkał Romulus, pierwszy z rzymskich królów.Rzecz jednak w tym, bogini nie przybyła nad Tyber sama, wraz z nią w mieście pojawił się hałaśliwy i różnobarwny tłum jej sług.

Dla wielu Rzymian tej epoki zapewne nie do przyjęcia były ekstatyczne tańce i hałaśliwa muzyka towarzysząca ceremoniom ku czci Matki Idajskiej. Trudno sobie też wyobrazić, aby widok eunuchów w kobiecych szatach nie uwłaczał męskiej godności niektórych strażników starorzymskich cnót.

Nic więc dziwnego, że władze republiki starały się ograniczyć ich obecność na ulicach Rzymu. W tym przypadku niechęć do dziwnych obyczajów nie mogła stanowić wystarczającego powodu do zakazania Rzymianom uczestnictwa w obrzędach Kybele.

Bezpośrednia interwencja wynikała z faktu, że z punktu widzenia prawa rzymskiego kastracja była praktyką niedozwoloną, a zakaz dotyczył zarówno ludzi wolnych jak i niewolników. W źródłach znaleźć można wiele przykładów karania właśnie za tego rodzaju przestępstwo. Na przykład, kastrata można było pozbawić prawa do dziedziczenia, ponieważ według prawa nie był on ani mężczyzną, ani kobietą.

Z relacji Dionizjosa z Halikarnasu wynika, że senat, powołując się na istniejące prawo, zakazał również obywatelom rzymskim kwestowania na rzecz Matki Bogów, ubierania się w pstre szaty charakterystyczne dla jej sług, czynnego uczestniczenia w procesjach oraz celebrowania rytuałów według frygijskiego obrządku.

Uwaga Dionizjosa o ulicznych kwestach potwierdza, że wędrowni kapłani znani z ulic greckich miast pojawili się w Rzymie wraz ze swoją patronką. Tego rodzaju żebractwo pod religijnymi pozorami drażniło Rzymian, ale z czasem ze względu na autorytet bóstwa w imieniu którego uprawiano ten proceder, musieli się z nim pogodzić. Interesujące jest w tej sprawie stanowisko Cicerona, z jednej strony dopuszcza on tę praktykę, z drugiej zaś zaznacza jednak w Prawach wyraźnie, że dozwolona jest tylko w wyznaczone kalendarzem dni świąteczne.

Biorąc pod uwagę powyższe uwagi, należy przyjąć, że Rzymianie mogli oddawać cześć bogini tylko w sposób aprobowany przez państwo, nadzorowany przez pretora. Prawnie ograniczono liczbę frygijskich kapłanów bogini do dwóch (jeden kapłan i jedna kapłanka), którzy mogli przebywać w jej rzymskim sanktuarium. Gallom i korybantom zabroniono wychodzić poza obręb świątyni. Ciekawskim pozostawało nasłuchiwanie dochodzących zza murów śpiewów i muzyki, brzmiących dla rzymskiego ucha niezwykle egzotycznie, by nie rzec — barbarzyńsko.

Tylko raz do roku, w dzień poprzedzający kwietniowe święto, otwierano podwoje świątyni i przez miasto przeciągał głośny korowód sług Kybele niosących na swoich barkach figurę bogini. Do tego celu służyły im zapewne specjalne nosze, być może podobne do tych, w jakich do dzisiaj w miastach i wsiach południowej Europy obnosi się wizerunki Madonny, lub naturalnej wielkości figury pasyjne. Nie wydaje się, aby kiedykolwiek brakowało chętnych do oglądania tego widowiska.

Pozostałe ceremonie w ramach ludi Megalenses miały już zdecydowanie rzymski i arystokratyczny charakter. Początkowo składały się na nie wyścigi wozów w cyrku, a później przedstawienia teatralne. Znaczna część sztuk komediopisarza Terencjusza miała swoje premiery właśnie podczas tego święta.

Przy okazji przedstawiciele pierwszych rodzin w mieście, zorganizowani w rodzaj bractw religijnych, zapraszali się na wspólne posiłki, które miały wzmacniać łączące ich więzy przyjaźni. Głównym daniem była potrawa z sera zmieszanego z ziołami, oliwą, czosnkiem i solą.

W źródłach znaleźć można ciekawy przykład ambiwalentnego stosunku Rzymian do sług Kybele. Chodzi tu o opisaną przez Diodora Sycylijskiego wizytę Battakesa, kapłana z Pessinuntu. Pojawił się on nad Tybrem około 102 roku w celu dopełnienia obrzędów oczyszczających zaleconych przez boginię, ponieważ jej świątynia w Pessinuncie została zbezczeszczona.

Przy okazji Battakes miał przekazać senatowi wyrocznię zapowiadającą zwycięstwo Rzymian w toczonej właśnie wojnie z Cymbrami i Teutonami. Przybysz uczynił zamieszanie już samym swoim wyglądem. Nie tylko nosił oblamowaną złotem szatę, lecz także ogromnych rozmiarów koronę i chociaż był honorowym gościem rzeczpospolitej, próbowano zakazać mu pokazywania się w tym charakterystycznym dla królów stroju w miejscach publicznych.

Jego zachowanie i wypowiedzi sprowokowały gwałtowne protesty trybuna ludowego, który chciał skłonić ludzi, aby wygnali Battakesa z miasta. Trzy dni później nieszczęsny trybun zmarł na tajemniczą gorączkę, a znaczna część Rzymian uznała to za widomy dowód potęgi obrażonej bogini. Od tej chwili nikt nie ważył się już niepokoić jej egzotycznego sługi, co więcej, Battakes stał się kimś w rodzaju gwiazdy sezonu, kiedy bowiem opuszczał Rzym, tłumy kobiet i mężczyzn odprowadzały go za miasto.

Pod koniec republiki w Rzymie pojawiły się rywalki frygijskiej Matki Bogów. Ich sprowadzenie nad Tyber było zasługą żołnierzy powracających do miasta pod koniec lat sześćdziesiątych I wieku p.n.e. z wojen z królem Pontu, Mitrydatesem. W północnych rejonach Azji Mniejszej zetknęli się oni bowiem z kilkoma innymi boginiami o podobnym charakterze. Należała do nich między innymi Mâ, której najsławniejsze ośrodki kultowe znajdowały się właśnie w Poncie i sąsiedniej Kappadocji. Było to okrutne i wojownicze bóstwo, które nad Tybrem chętnie utożsamiano z Belloną, od dawna w rzymskim panteonie patronującą wojnie.

Kapłani Mâ, zwani przez Rzymian fanatici, uzbrojeni i odziani w czarne szaty, tańcząc przy dźwiękach bębnów i piszczałek wprowadzali się w rodzaj transu, w czasie którego udzielali wyroczni. W kulminacyjnym momencie obrzędu kaleczyli swoje ciała i krwią spryskiwali wizerunek bogini, jak również zebranych wokół niego innych uczestników ceremonii.

Chrześcijański pisarz Tertulian uważał nawet, że wyznawcy Mâ-Bellony pili krew wypływającą z zadanych ran, co miało potwierdzać ich duchową wspólnotę. W samym Rzymie bogini ta jednak zdecydowanie przegrywała w rywalizacji z Kybele, cieszyła się natomiast znaczną popularnością w zachodnich prowincjach imperium, przede wszystkim w Hiszpanii.

Wspomniane praktyki kultowe ku czci kappadockiej Mâ dowodzą, że wiele obrzędów, wcześniej szokujących rzymskich tradycjonalistów, u schyłku republiki przestało już być skandaliczną sensacją.

Stopniowo oswajano się też z widokiem kastratów Kybele. Warto podkreślić, że już August, którego niechęć wobec niektórych egzotycznych bóstw napływających do Rzymu z różnych rejonów śródziemnomorskiego świata była powszechnie znana, włączył Kybele w swój program odnowy religii rzymskiej. W 3 roku n.e. rozbudował jej świątynię na Palatynie i od tej pory zdobiły ją przedstawienia gallów i korybantów oraz otoczonego lwami tronu bogini.

Sceny te nie mogły być mu niemiłe, zważywszy, że oglądał je na co dzień, ponieważ nieopodal przybytku Matki Bogów znajdował się dom princepsa. Wnioskując z aluzji Owidiusza można przyjąć, że już w czasach Augusta celebrowano publicznie frygijski rytuał obmywania posągu bogini w wodach Tybru (piszę o tym w dalszej części rozdziału), ale wszystkie prawne ograniczenia nałożone wcześniej na wyznawców Kybele zniósł dopiero cesarz Klaudiusz w połowie I wieku.

Zasługą Klaudiusza było przede wszystkim wprowadzenie do rzymskiego kalendarza liturgicznego świąt ku czci Attisa, które wcześniej odbywały się pod osłoną świątynnych murów i, co zrozumiałe, bez choćby biernego udziału rzymskich obywateli. W ruinach sanktuarium na Palatynie odnaleziono liczne gliniane wota przedstawiające intymne szczegóły męskiej anatomii, część z tych przedmiotów datowana jest nawet na II wiek p.n.e. Przesadą byłoby oczywiście mniemanie, iż pozostawili je tam wyłącznie kastraci, ponieważ forma obiektów wotywnych wiązała się bardziej z naturą bóstwa niż z kondycją wyznawcy. Kybele była bóstwem płodności i do tej sfery jej oddziaływania mogły odnosić się wspomniane wota, ale jest to tylko jedno z możliwych tłumaczeń.

Obecność kastratów w greckich i rzymskich sanktuariach Kybele niepokoi wielu współczesnych historyków, podobnie jak niepokoiła autorów antycznych. Stąd też pojawiająca się w niektórych publikacjach sugestia, że być może chodziło o pewną symbolikę, a nie o rzeczywisty zabieg.

W przypadku gallów nie ma jednak mowy o żadnej symbolice, wszystkie świadectwa jednoznacznie potwierdzają, że byli oni eunuchami. Na Wschodzie kastracja z powodów religijnych miała bardzo długą tradycję, spotykamy się z nią również w kultach innych bogiń o podobnych do Kybele funkcjach, jak na przykład Isztar, o czym zaświadczają akadyjskie teksty religijne.

W przypadku gallów rytuał kastracji był rodzajem inicjacji do stanu kapłańskiego i nic nie wskazuje na to, aby w sanktuariach Matki Bogów, czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie, kiedykolwiek brakowało kandydatów do tej szczególnej funkcji. Z oczywistych względów skutki decyzji o poświęceniu się służbie bogini były nieodwracalne, był to zawsze wybór na całe życie i nie ma powodów wątpić, że podejmowano go świadomie.

Na podstawie relacji antycznych autorów można by sądzić, że aktu samookaleczenia dokonywano spontanicznie, pod wpływem impulsu wywołanego atmosferą religijnego Święta.

Nawet jeżeli takie sytuacje się zdarzały, to nie dotyczyły one gallów, których liczbę w sanktuariach limitowano, a ich wybór w okresie republiki zatwierdzało kolegium kapłanów nadzorujących księgi sybillińskie. Przynajmniej tak działo się w odniesieniu do świątyni w Rzymie, która z kolei pełniła funkcję zwierzchnią innych ośrodków kultowych w Italii. Z tego też względu tamtejsi kapłani byli zobowiązani ubiegać się w rzymskim centrum o potwierdzenie swego wyboru.

Poza gallami w służbie bogini pozostawali też członkowie oficjalnych stowarzyszeń kultowych, którzy w okresie cesarstwa odgrywali bardzo ważną rolę w publicznych ceremoniach ku jej czci. Przynależność do tych stowarzyszeń nie wymagała żadnych szczególnych poświęceń, poza świadczeniami finansowymi, dlatego też były one otwarte dla rzymskich obywateli.

Od czasów Klaudiusza aż po przełom II i III wieku treść i forma obrzędów związanych z rnstacią Kybele i Attisa ulegały ciągłym zmianom. Nigdy nie doszło do ustalenia jakiegoś jednolitego scenariusza, ponieważ szczegóły ceremonii zależały w znacznym stopniu od sanktuarium, w którym się odbywały.

Na podstawie różnych informacji zawartych w źródłach da się jednak przedstawić ogólny schemat, według jakiego spełniano rytuały. Inna rzecz, że nie wszystko, co o obrzędach Kybele napisali antyczni autorzy, potrafimy zinterpretować. Mając na uwadze to zastrzeżenie, postaram się wyjaśnić, co mógł zobaczyć przygodny obserwator, gdyby znalazł się w Rzymie, powiedzmy u schyłku epoki Antoninów i na dodatek byłby to marzec, czyli miesiąc, kiedy każdego roku obchodzono nad Tybrem Święta ku czci bogini.

Układały się one w cykl, który można by określić mianem „świętego tygodnia", a ich nazwy podaję zgodnie z kolejnością, w jakiej zostały umieszczone w pochodzącym z IV wieku kalendarzu Filokalosa.

Wszystko zaczynało się 15 marca od ceremonii wstępnych, występujących we wspomnianym kalendarzu jako „Wniesienie trzciny" (Canna intrat). Główną rolę odgrywali w nim członkowie stowarzyszenia kannoforów, czyli „tych, którzy noszą trzcinę" (cannophori). W okresie cesarstwa, podobnie jak wymienione poniżej kolegium dendroforów, było to jedno z bardziej szacownych rzymskich stowarzyszeń religijnych. Kannoforzy nieśli przez miasto w uroczystej procesji trzcinę ściętą w tym samym czasie, kiedy kapłan Kybele składał ku jej czci ofiarę z byka. Obrzęd ten był wyraźnym nawiązaniem do porzucenia małego Attisa zaraz urodzeniu, co w jednej z wersji mitu miało miejsce wśród trzcin porastających brzegi rzeki.

Właściwy „święty tydzień" rozpoczynał się  22 marca od „Wniesienia drzewa" (Arbor intrat), którym była sosna ścięta przed świtem w lasku w pobliżu sanktuarium frygijskiej bogini. Korzenie sosny skrapiano krwią złożonego w ofierze barana. Tym razem bohaterami ceremonii byli członkowie kolegium kultowego dendroforów, czyli „tych, którzy noszą drzewo" (dendrophori). Intonując pieśni żałobne, przenosili oni sosnę na swoich ramionach. Procesję aranżowano na wzór konduktu pogrzebowego, ponieważ w tym przypadku drzewo uosabiało zmarłego Attisa, który, zgodnie z mitem, zakończył przy nim życie.

To, co działo się później, było również powtórzeniem kolejnych faz tradycyjnego pogrzebu. Arnobiusz pisał, że drzewo, podobnie jak zwłoki, owijano w lniane szaty, a po przyniesieniu do świątyni na Palatynie wystawiano na widok publiczny, gdzie przez cały dzień było przedmiotem adoracji ze strony tłumu, manifestacyjnie okazującego swój żal po śmierci boga. Katafalk, na którym złożono sosnę, podobnie jak kiedyś grób Attisa, pokrywały fiołki. Następny dzień był dniem żałoby, wyznawcy Kybele go poszcząc.

Drugie z wielkich marcowych świąt wypadało 24 dnia tego miesiąca. Był to „Dzień krwi" (Dies Sanguinis), kończący uroczystości pogrzebowe ku czci Attisa. W kulminacyjnym momencie obchodów gallowie na znak dany przez arcykapłana z krzykiem rozpoczynali ekstatyczny taniec wokół świętej sosny.

 Jedni przy dźwiękach fletów i cymbałów biczowali do krwi swoje ciała, inni kaleczyli je sosnowymi szyszkami, jeszcze inni zadawali sobie rany nożami, wszyscy zaś spryskiwali krwią święte drzewo i ołtarz bogini. Nastrój chwili udzielał się ponoć wielu ludziom ze zgromadzonego wokół tłumu. To wtedy, jak sugerują autorzy chrześcijańscy, niektórzy z przybyłych na uroczystość mężczyzn stawali się „Attisami", dokonując w religijnym uniesieniu samokastracji.

Nazajutrz Rzymianie obchodzili święto wiosny. Był to bowiem pierwszy dzień, kiedy słońce panowało dłużej niż noc, jak pisał Makrobiusz, autor z IV wieku. Wyznawcy Kybele spędzali go na radosnej zabawie, którą demonstrowali w sposób niezwykle widowiskowy.

Przyczyną ich radości były nie tylko zmiany w przyrodzie, tego dnia świętowano również zmartwychwstanie Attisa, tak przynajmniej wynika z późnoantycznych przekazów. Wydaje się, że potwierdzeniem tej interpretacji jest relief odnaleziony w Ostii, a datowany na II wiek. Widnieją na nim dwie postacie,  jedna przedstawia zmarłego, leżącego pod sosną Attisa, druga to mała figurka stojąca obok. W scenach misteryjnych tego rodzaju postaci dziecięcych rozmiarów oznaczały zwykle wtajemniczonego po przejściu inicjacji, czyli rozpoczynającego nowe życie.

Następny dzień wyczerpani wiosennym karnawałem wyznawcy Kybele spędzali odpoczywając i przygotowując się do ostatniego z marcowych obrzędów. Była to rytualna kąpiel bogini w wodach Tybru. W tym celu jej figurę wyprowadzano, a dokładniej wywożono, w uroczystej procesji ze świątyni na Palatynie. Wóz z wizerunkiem Matki Bogów poprzedzał tłum dostojników z członkami kolegium kwindecemwirów na czele.

Chrześcijański poeta Prudencjusz, którego wiersze powstałe około 400 roku są ważnym źródłem informacji o rytuałach frygijskiej bogini, tak widział tę scenę:

że dygnitarze w Matki Idajskiej
Kulcie przed wozem jej kroczą bosymi stopy.
Kamień sczerniały z kobiecą twarzą na wozie
Jedzie i siedzi zamknięty w srebrnej szkatule,
Gdy przed nim krocząc wieziecie go do kąpieli.

Mistrzem ceremonii był najwyższy kapłan Kybele, zwany archigallem, który mył figurę, wóz i wszystkie inne przedmioty związane z kultem, łącznie z nożami używanymi podczas obrzędów ofiarnych.

Kilka dni po ostatnim z cyklu marcowych świąt przychodził czas na wspominane już Iudi Megalenses, celebrowane nadal według republikańskiego scenariusza, z tą tylko różnicą,
że przedstawienia teatralne zostały zastąpione przez widowiska taneczne, w dosyć naturalistyczny sposób odtwarzające różne epizody z mitu o Kybele i Attisie.

Poza świętami stałymi, których daty znaleźć można było w oficjalnym kalendarzu liturgicznym, z kultem Matki Bogów w świecie rzymskim nieodłącznie związany był jeszcze jeden niezwykle ważny, i dodam, widowiskowy obrzęd. Trudno jest znaleźć dla niego określenie w języku polskim, najprościej będzie więc pozostać przy łacińskim terminie taurobolium.

Tauroblium to ofiara z byka, ale w ceremonii chodzi nie tyle o samo złożenie ofiary, co o rodzaj chrztu krwią zwierzęcia ofiarnego, któremu poddawał się kandydat do inicjacji. Był to bowiem rytuał inicjacyjny w pełnym tego słowa znaczeniu i jego obecność w liturgii Kybele pozwala zaliczyć jej kult do antycznych kultów misteryjnych. W przypadku taurobolium nic nie wskazuje na to, aby jakakolwiek część rytuału objęta była tajemnicą, wręcz przeciwnie, był to zapewne obrzęd o charakterze publicznym.


*

 

Fragment książki: Danuta Musiał - Antyczne korzenie chrześcijaństwa


Data utworzenia: 17/12/2021 @ 02:43
Ostatnie zmiany: 05/01/2022 @ 06:28
Kategoria : Rzym
Strona czytana 9103 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
Manastirea_Sinaia.jpgmonastery-picture04.jpg0-Jvari Monasteri-Georgia.jpgmonastery-picture03.jpgmonastery-picture06.jpg0-bhutan.jpgmonastery-picture01.jpgthiksey-gompa-in-ladakh.jpgjasna-gora.jpgpoblet.jpgmonastery-picture08.jpgOrvieto.jpgneamt-monastery-moldova.jpgdracula_mnsnagov.jpgmeteora_monastery.jpgjvari.jpgsantuario-tokio-japon.jpg0-armenia.jpgmonastery-picture02.jpggreek.jpgIonaAbbey.jpgmonastery-picture05.jpgbahaisquare.jpegjericho-st-georges-monastery.jpgCamedolite-Monastery.jpgbud101.jpgmonastery-picture07.jpgmonastery-mont-saint-michel.jpgdiveevo.jpgSofia.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8114367 odwiedzający

 394 odwiedzających online