Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Religia a nauka - Choroba a religia w antyku

Asklepios Asklepios
Choroba a religia w antyku
Choroby zaczęły wywierać wpływ na rozwój cywilizacji wcześniej niż rozpoczęto spisywanie kronik. Mimo iż badający ludzkie szczątki archeolodzy dostarczają nam coraz więcej danych na temat schorzeń nękających człowieka we wczesnych stadiach rozwoju, najstarsze istniejące zapiski odnoszą się dopiero do okresu po 1500 roku p.n.e. Wśród nich najbardziej godny uwagi jest pochodzący mniej więcej z tej epoki papirus, odnaleziony w 1862 roku przez profesora Georga Ebersa w grobowcu w Tebach. Jest to obszerny katalog egipskich praktyk medycznych, przy czym możemy bezpiecznie założyć, iż opisuje fragmentarycznie typowe dolegliwości i wypróbowane metody leczenia. W okresie jego powstania tak jedne, jak i drugie mogły już liczyć setki lat, ponieważ z całą pewnością katalog stanowi kompilację starszych, zaginionych tekstów.

Natomiast w Biblii, w Drugiej Księdze Mojżeszowej znajdujemy opis zarazy, jaka nawiedziła Egipt około roku 1500 p.n.e., zabijając wszystkich pierworodnych począwszy od syna faraona, który miał zasiąść na tronie, aż do pierworodnego syna niewolnicy, która stoi przy żarnach i całe pierworodne potomstwo bydła domowego. Jest to klasyczny przykład wpływu, jaki może wywrzeć na historię choroba: ta straszliwa zaraza, ostatnia z dziesięciu plag nękających Egipt, zmusiła faraona do zezwolenia Izraelitom na wyjście z ziemi egipskiej. Po czterdziestu latach błąkania się po pustyni naród wybrany dotarł wreszcie do ziemi obiecanej. Doskonały opis sekwencji wojna-zaraza możemy znaleźć również w Pierwszej Księdze Samuela. Czytamy tam, że około roku 1140 p.n.e. Izraelici ruszyli na wojnę z Filistynami i ponieśli klęskę. Wyprowadzili wówczas na pole bitwy Arkę Przymierza i ponownie starli się z wrogiem,  ale znowu zostali pokonani, zaś Filistyni zdobyli Arkę i przewieźli ją do Aszdodu, gdzie natychmiast wybuchła zaraza. Wówczas — na żądanie mieszkańców — przenieśli ją do Gat, a potem do Ekronu, ale w obu miejscach również natychmiast pojawiała się zaraza. Po siedmiu miesiącach cierpień Filistyni uznali, że ich jedyną nadzieją jest zwrot Arki Izraelitom. Zanieśli ją więc na pole Jozuego, mieszkańca Bet-Szemesz, zaś Izraelici powitali jej powrót ofiarami. Jednak wścibscy mieszkańcy Bet-Szemesz zajrzeli do Arki i zostali ukarani za to świętokradztwo wybuchem wielkiej zarazy. Najprawdopodobniej rozprzestrzeniła się ona wkrótce na cały Izrael, powodując śmierć około pięćdziesięciu tysięcy ludzi.

Kolejnym przykładem tego, jak choroby potrafią wpłynąć na historię, jest epidemia, która wybuchła w Atenach w 430 roku p.n.e. Na początku V wieku p.n.e. Ateny osiągnęły szczyt swej świetności. Ten niewielki grecki naród zdołał pokonać ogromną armię króla Persji, Dariusza, w lądowych bitwach pod Maratonem i Piątej ami oraz w wielkim starciu morskim pod Salaminą. Rozpoczęte w 462 roku p.n.e. światłe rządy Peryklesa przyniosły między innymi odbudowę zniszczonych przez Persów świątyń w Atenach i Eleusis, przy której pracowali dwaj geniusze starożytnego świata, architekt Iktinos i rzeźbiarz Fidiasz. Złoty wiek Grecji nie trwał jednak długo. W 431 roku p.n.e. wybuchła wojna peloponeska, wyniszczający konflikt między dwoma głównymi miastami Hellady, Atenami i Spartą. (...)

Nieszczęście spadło na Ateny już w 430 roku p.n.e. Pierwotnie zaraza wybuchła najprawdopodobniej w Etiopii, skąd przedostała się do Egiptu, a następnie na statkach przywleczono ją do Pireusu i Aten. Tu szalała krótko, ale cechowała ją wyjątkowo wysoka umieralność. Śmierć zabrała co najmniej jedną trzecią mieszkańców Attyki, a niewykluczone, że nawet aż dwie trzecie. Dla Aten jeszcze bardziej katastrofalny okazał się upadek morale, zjawisko powszechne w czasach pandemii. Tukidydes, który pozostawił relację o tych straszliwych czasach, pisał że Hipokrates Hipokrates „ani obawa przed bogami, ani żadne prawa ludzkie nie krępowały nikogo. Jeśli idzie o bogów, ludzie uważali, że pobożność tak samo nie ma żadnego znaczenia, jak i obojętność religijna; widzieli bowiem, że wszyscy na równi giną. Z pogwałcenia zaś praw ludzkich nikt sobie nic nie robił, bo nikt nie był pewien, czy doczeka wymiaru sprawiedliwości [...]". Dodał, że nawet najbardziej stateczni i szanowani obywatele oddali się obżarstwu, pijaństwu i rozwiązłości.

Kiedy wydawało się, że zaraza już wygasła, Perykles wysłał silną flotę, by podbiła obleganą przez Spartę twierdzę Potidaję. Ale gdy tylko flota wypłynęła w morze — a mówiąc dokładniej, powiosłowała — zaraza wybuchła na statkach z taką siłą, że ekspedycja musiała zawrócić do Aten. Nieszczęście powtórzyło się, gdy sam Perykles poprowadził flotę na Epidauros: „zaraza zabrała nie tylko jego ludzi, ale i wszystkich, którzy się z nimi zetknęli". Perykles najprawdopodobniej zaraził się właśnie wtedy, przyjmuje się bowiem, że umarł na zarazę w 429 roku p.n.e. (...)

Jednym z najważniejszych wydarzeń w historii, zarówno pod względem zasięgu, jak i trwałości wpływów, jest niewątpliwie upadek Imperium Rzymskiego. Nad jego przyczynami historycy dyskutują już od wieków, my jednakże zajmiemy się jedynie tymi aspektami ówczesnych wydarzeń, które wiązały się z chorobami i ich profilaktyką. Ochrona zdrowia i warunki sanitarne panujące w roku 300 n.e. były zdecydowanie lepsze, niż w czasach po upadku Imperium - równie dobre miały się stać dopiero wiele setek lat później, w połowie XIX wieku. (...)

Pod koniec I wieku p.n.e. z obszaru Mongolii wyruszyło wojownicze i bezlitosne plemię, które przebyło puste stepy Azji i dotarło do południowo-wschodniej Europy. Jego wędrówkę spowodował zapewne głód lub choroby szalejące na północ od Chin, a może obie te przyczyny naraz. Przemieszczający się konno najeźdźcy, zwani Hunami, zaczęli napierać na germańskie plemiona Alanów, Ostrogotów i Wizygotów zamieszkujące centralną część Eurazji i zapoczątkowali tym samym wielką wędrówkę ludów w kierunku zachodnim. Fale Germanów w końcu zalały sam Rzym i zmieniły jego Imperium w garść wojujących ze sobą państewek. Hunowie przywlekli nowe choroby, które wywołały w Europie liczne epidemie zwane przez historyków „plagami". Co ciekawe, oni sami również napotkali w Europie nieznaną im chorobę. W latach 451-454, pod wodzą Attylli, dotarli nawet do Galii i północnej Italii, ale zawrócili, rezygnując z ataku na sam Rzym, najprawdopodobniej z powodu epidemii, a nie ze względu na niezłomną obronę miasta.

Zaraza Antoninusa, czasami zwana również zarazą Galena, wybuchła najpierw w 164 roku n.e. wśród oddziałów współcesarza Lucjusza Werusa stacjonujących na wschodniej granicy cesarstwa. Przez następne dwa lata epidemia szalała wyłącznie na tamtym terenie, dziesiątkując armię pod dowództwem Awidiusza Klaudiusza, której zadaniem było stłumienie powstania w Syrii. Choroba towarzyszyła legionom podczas powrotu do Rzymu, rozprzestrzeniając się po okolicznych prowincjach i docierając do stolicy cesarstwa w roku 166, a stąd szybko ogarnęła resztę znanego świata. Zgonów było tak wiele, że z Rzymu i innych miast wywożono codziennie wozy pełne trupów. (...)

Po roku 189 n.e. brak wzmianek o poważniejszych „zarazach" aż do roku 250. Wtedy wybuchła zaraza Cypriana, w sposób niewątpliwy zmieniając bieg historii w Europie Zachodniej. Nieznana jest nam, niestety, natura tej choroby. Cyprian, chrześcijański biskup Kartaginy, opisał następujące objawy: gwałtowna biegunka i wymioty, owrzodzenie gardła, wysoka gorączka oraz gnicie lub gangrena dłoni i stóp. Inny opis mówi o bardzo szybkim rozprzestrzenianiu się choroby po całym ciele oraz o niemożliwym do ugaszenia pragnieniu. Brak natomiast informacji o wysypce lub wykwitach na skórze, chyba że określenie „szybkie rozprzestrzenianie się po całym ciele" odnosi się do takich widocznych objawów choroby. Podobnie jak w przypadku zarazy ateńskiej, przyjmuje się, że choroba wzięła swój początek w Etiopii, skąd rozprzestrzeniła się na Egipt i północnoafrykańskie kolonie rzymskie. (...)

Zaraza Cypriana przypominała nieco pandemię grypy hiszpanki, szalejącą w latach 1918-1919 w tym sensie, że zaatakowała wszystkie regiony znanego wówczas na Zachodzie świata. Rozprzestrzeniała się z ogromną szybkością, nie tylko poprzez kontakt bezpośredni, ale również poprzez styczność z ubraniami lub innymi przedmiotami należącymi do chorej osoby. Po pierwszej fali zarazy nastąpił okres remisji, po którym epidemia uderzyła z równie wielką siłą. Jej wybuchy miały wyraźny związek z porą roku: infekcja uaktywniała się na jesieni, szalała przez całą zimę i wiosnę, po czym wygasała na czas letnich upałów - taki cykl sugerować może epidemię tyfusu. Przyjmuje się, że umieralność w jej trakcie była wyższa niż podczas wszystkich wcześniejszych epidemii — liczba zmarłych przewyższyła liczbę tych, którzy ocaleli.

Galen Galen Ostra faza zarazy Cypriana trwała aż szesnaście lat, wywołując powszechną panikę. Tysiące ludzi uciekało z zatłoczonych miast na wieś, tworząc nowe ośrodki zarazy, a wielkie obszary rolne przekształciły się na powrót w nieużytki: niektórzy sądzili nawet, że rasa ludzka nie przetrwa tej próby. Pomimo wojen, które toczyły się w Mezopotamii, na wschodniej granicy i w Galii, Imperium Rzymskie zdołało zażegnać katastrofę, ale jeszcze przed rokiem 275 legiony rzymskie wycofały się z Transylwanii i Czarnej Puszczy na linię Dunaju i Renu. Sytuacja była tak niebezpieczna, że cesarz Aurelian zdecydował się nawet ufortyfikować samo miasto Rzym. (...)

W tym czasie na wschodzie wyrastało nowe Imperium Rzymskie. Rzym zajął Azję Mniejszą już w I wieku p.n.e., natomiast w roku 330 n.e. Konstantyn Wielki założył na Wschodzie, w Bizancjum, nową stolicę, Konstantynopol (obecnie Istambuł). Połączone imperia Wschodnie i Zachodnie przetrwały około stu pięćdziesięciu lat, po czym to na zachodzie upadło, zaś Imperium Wschodnie, czyli Bizancjum przetrwało aż do roku 1204, kiedy podbiły je wojska Czwartej Krucjaty. W VI wieku n.e. Justynian, zapewne największy z władców Bizancjum, omal nie zrealizował idei wskrzeszenia cesarstwa rzymskiego, łącząc obie części starego Imperium. (...)

Rządy cesarza, rozpoczęte w blasku chwały, stopniowo chyliły się ku upadkowi. Kiedy umarł w 565 roku, osiągając imponujący wiek osiemdziesięciu trzech lat, pozostawił po sobie Imperium biedniejsze i słabsze niż to, na którego tron wstępował w roku 527. Przyczyną jego klęsk było pojawienie się w roku 540, tym, w którym odniósł swe największe sukcesy, wroga dużo groźniejszego niż Goci czy Wandalowie.

Zaraza Justyniana była zapewne jedną z najbardziej śmiercionośnych pandemii, jakie kiedykolwiek szalały na świecie. Znamy jej przebieg z relacji pozostawionej przez Prokopiusza, sekretarza czy archiwisty cesarza. Pierwsze znane przypadki pojawiły się w 540 roku w Peluzjum w Dolnym Egipcie, skąd choroba szybko objęła cały Egipt i Palestynę, a z Palestyny rozprzestrzeniła się na resztę znanego świata. W Konstantynopolu pierwsze przypadki zanotowano na wiosnę 542 roku. Umieralność nie była początkowo wysoka, ale gwałtownie wzrastała w miarę zbliżania się lata, aż wreszcie codziennie umierało nie mniej niż dziesięć tysięcy osób. Nie nadążano z kopaniem grobów, dlatego zdjęto dachy z wież strzegących murów, wypełniano ich wnętrza trupami i na powrót założono dachy. Ciała ładowano też na statki, które wyprowadzano w morze i porzucano.

Jest to pierwszy przypadek w historii, kiedy możemy użyć w prawidłowym znaczeniu terminów „mór" czy „morowa zaraza": szalejącą wówczas chorobą była bez wątpienia dżuma dymienicza. Ofiary nagle dostawały wysokiej gorączki, a pierwszego lub drugiego dnia choroby pojawiały się typowe dymienice - czyli opuchnięte węzły chłonne - pod pachami i w pachwinach. Wielu pacjentów szybko zapadało w śpiączkę, inni majaczyli, mieli zwidy i słyszeli głosy przepowiadające im rychłą śmierć. Czasami dymienice pękały i przekształcały się w gangrenowate rany, a chory umierał w straszliwych męczarniach. Śmierć następowała zwykle piątego dnia choroby, często nawet szybciej, ale czasami dopiero po tygodniu czy dwóch. Lekarze nie potrafili przewidzieć, które przypadki okażą się lekkie, a które śmiertelne - byli całkowicie bezsilni, ponieważ nie znano żadnego lekarstwa na tę chorobę. Szacuje się, że dżuma zabrała około czterdziestu procent populacji Konstantynopola, przy czym Prokopiusz zwrócił uwagę na dwie ciekawe kwestie. Po pierwsze, zaraza zawsze rozpoczynała się na wybrzeżu. Po drugie, wbrew oczekiwaniom, lekarze czy słudzy, którzy doglądali chorych i chowali zmarłych, wcale nie padali ofiarami zarazy częściej niż inni. (..)

Zarazy pierwszych trzech wieków naszej ery, oprócz podkopania sił Imperium Rzymskiego, miały jeszcze dwa inne dalekosiężne i długotrwałe efekty, o których wspomina się jednak dużo rzadziej. Po pierwsze, gdyby po śmierci Chrystusa Imperium Rzymskie nie było raz po raz pustoszone przez epidemie, religia chrześcijańska zapewne nie zdobyłaby swojej wiodącej pozycji, ani nie przybrała takiej formy. Po drugie, gdyby medycyna nie została zdominowana przez Kościół, następne tysiąc lat historii medycyny, od IV do XIV wieku, wyglądałoby zupełnie inaczej. Aby zrozumieć, co wówczas zaszło, musimy wrócić do początków europejskiej cywilizacji, do czasów, kiedy kapłan i lekarz stanowili jedną i tę samą osobę.

W mitologii greckiej to bóg Apollo zabił jadowitego węża, symbol choroby i dzięki temu czynowi został uznany za boga zdrowia. Ale był również tym, który sprowadza na ludzi zarazę, strzelając do nich zatrutymi strzałami, dlatego należało go nie tylko czcić, ale próbować przebłagać. Swą moc uzdrawiania Apollo przekazał centaurowi Chironowi, który z kolei wyszkolił Asklepiosa lub Eskulapa. Ten drugi, być może w rzeczywistości lekarz żyjący około 1250 roku p.n.e., został uznany za boga i otoczony czcią w świątyniach rozsianych po całej Helladzie.

Kult Eskulapa rozrastał się i rozwijał w rytuał snu w świątyni. Pacjent składał ofiary bogu i oczyszczał się poprzez kąpiel (obmywanie). Następnie układał się do snu w długim, otwartym korytarzu świątyni, a we śnie porad udzielał mu sam Eskulap lub uzdrawiały go święte węże, liżąc jego stopy. W późniejszych latach magiczne właściwości snu w świątyni zaczęto wspomagać fizykoterapią złożoną z ćwiczeń, diety, masaży i kąpieli. Wielu pacjentów pozostawało w świątyni przez wiele tygodni a nawet miesięcy — miejsca takie zaczęły przypominać dziewiętnastowieczną „hydropatię". I niewątpliwie w obu przypadkach skuteczność działania była podobna.

Grecy zapoczątkowali również „podejście naukowe" do uzdrawiania. Pitagoras (ok. 530 roku p.n.e.) uważany za ojca matematyki, stworzył również pierwszy system medyczny. Jego uczniowie głosili doktrynę czterech elementów - ziemi, powietrza, ognia i wody — na której budowali teorie na temat oddychania, wzroku, słuchu i funkcjonowania mózgu. Ich nauka znalazła rozwinięcie w zbiorze pism, których autorstwo przypisywano lekarzom z wyspy Kos, tzw. szkoły z Kos, której legendarnym założycielem był Hipokrates (ok. 460—377 p.n.e.) często uznawany za ojca medycyny. Jego dzieła rozwijały teorię elementów w teorię humorów i zaprzeczały poglądom, jakoby choroba była karą zsyłaną na ludzi przez bogów.

W połowie IV wieku p.n.e. medycyna grecka przestawała być jedynie magią i uzyskała podstawy racjonalne, ale jak dalece to „naukowe podejście" istotnie wpływało na medyczną praktykę, pozostaje kwestią problematyczną. Lekarze z Kos nie mogli być wyłącznie teoretykami, ponieważ opisywali choroby, które dziś możemy z tych opisów rozpoznać, a także podawali wyniki przeprowadzonego leczenia. Ale kult Eskulapa z pewnością przetrwał wiek Hipokratesa, a ponadto wyraźnie zaznaczyła się tendencja do przyjmowania, iż wielki lekarz pochodził bezpośrednio od Eskulapa. Tak zwana szkoła z Kos stanowiła najprawdopodobniej rodzaj związku lekarzy, a nie szkołę sensu stricto i jest mało prawdopodobne, aby obowiązujące w niej teorie rozprzestrzeniły się szeroko i uzyskały większe wpływy.

Ten ostatni punkt jest istotny dla historii medycyny rzymskiej. Według Pliniusza Starszego, Rzymianie doskonale radzili sobie bez lekarzy przez co najmniej sześćset lat. Istniała oczywiście jakaś forma sztuki medycznej: ojciec rodziny leczył jej członków za pomocą ludowych lekarstw, a także składał ofiary odpowiedniemu bogu. Swoich wyznawców mieli zarówno Apollo, jak i Eskulap, gdyż Rzym miał zwyczaj zapożyczać bóstwa od podbitych krajów, ale obywatele czcili również licznych miejscowych półbogów, z których wielu odpowiadało za określone choroby lub funkcje ciała. Było ich tak wielu, że uważano powszechnie, iż Rzymianie mają osobnego boga dla każdej części ciała i dla każdej choroby. Każdego z bogów należało przebłagać za pomocą dziwacznego i ściśle określonego rytuału, co bardzo ułatwiało sprawę lekarzom: jeśli nie następowała poprawa, zapewne wezwano pomocy niewłaściwego boga, albo odprawiono niewłaściwy rytuał.

Praktykowanie medycyny stało zdecydowanie poniżej godności obywatela rzymskiego, dlatego pierwszymi lekarzami byli greccy niewolnicy. Około 220 roku p.n.e. w Rzymie pojawił się pierwszy z nich, Archagatos, a w ślad za nim wielu innych, niewątpliwie jednak bardziej zainteresowanych pieniędzmi niż dobrem pacjentów. Juliusz Cezar zapewnił tym lekarzom niewolnikom wolność, zaś ich położenie polepszyło się znacznie za czasów Augusta, ale, na ile jesteśmy w stanie stwierdzić, praktyka medyczna Imperium zawsze pozostawała w rękach cudzoziemców. Kiedy w Rzymie wybuchały wielkie epidemie, obywatele mogli liczyć jedynie na swych starożytnych bogów lub lekarzy greckich. Ponieważ jednak ani jedni, ani drudzy nie mogli się poszczycić większymi sukcesami, nic dziwnego, że Rzymianie szukali pomocy gdzie indziej.

W granicach Imperium Rzymskiego mieszkało wiele różnych narodów i z równie wieloma Rzym utrzymywał kontakty i dlatego tolerował i udzielał schronienia licznym i najrozmaitszym religiom. Posiadał nie tylko własnych bogów, ale czcił również innych, z Grecji i ze Wschodu: na przykład Mitra, najpopularniejsze bóstwo wśród legionistów, pochodził z Indii lub Persji. Wśród podbitych ludów, których religia wywarła wpływ na Rzymian, znaleźli się również Żydzi. Niewielkie komuny żydowskie rozsiane były na wybrzeżach Morza Śródziemnego, a ich liczba znacznie wzrosła po powstaniu w Judei w roku 66 n.e.

Komuny słynęły ze swego kodeksu moralnego, uczciwości, miłosierdzia oraz opieki nad chorymi i biednymi. Wielu Rzymian pociągał żydowski sposób życia, ale odstręczały pewne praktyki, na przykład obrzezanie i zakaz spożywania mięsa zwierząt ofiarnych, stąd bardziej liberalne komuny przyjmowały gojów w poczet swych członków, nie wymagając od nich przestrzegania tych obyczajów. Wolno im było natomiast chodzić do synagogi — tworzyli zewnętrzny krąg wiernych, zwany bogobojnymi. Pierwsi chrześcijańscy misjonarze, a wśród nich apostoł Paweł, znaleźli wyznawców właśnie wśród bogobojnych: pierwsi chrześcijanie w Imperium Rzymskim pojawili się tu, w tych parażydowskich kongregacjach. Nic więc dziwnego, że kiedy cesarze zaczęli domagać się od poddanych boskiej czci, podczas prześladowań nie odróżniano monoteistycznych Żydów od chrześcijan.

Przez większość I wieku n.e. żyli jeszcze apostołowie, uczniowie samego Chrystusa, a jego historia przekazywana była z ust do ust. Dopiero później podstawowe elementy doktryny chrześcijańskiej zostały ujęte w wyznaniach wiary i w tekście Nowego Testamentu. Ewangelie zawierają relacje o wielu „cudach"; święty Łukasz opisuje ich aż dwadzieścia, zaś bliższa analiza wykazuje, że tylko trzy z nich nie miały charakteru medycznego. W czterech przypadkach wygnano złe duchy, w dwóch martwi zostali przywróceni do życia, a w jedenastu uleczono chorobę lub kalectwo. Łukasz stwierdza: „i zwoławszy dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi demonami i moc uzdrawiania chorób". Ta władza została później rozciągnięta na dalszych siedemdziesięciu uczniów. W ten sposób cudowna i boska moc uzdrawiania została przekazana następcom Chrystusa.

Jak widać II wiek n.e. był wiekiem epidemii, a dla przerażonych terrorem ofiar chrześcijaństwo oferowało nadzieję, której nie zawierało żadne inne wyznanie. Dawało im obietnicę fizycznego zmartwychwstania po śmierci oraz gwarantowało wieczną szczęśliwość grzesznikowi, który prawdziwie żałować będzie za grzechy. Zapewne przede wszystkim cuda Chrystusa oraz cudowna moc powierzona jego następcom traktowane były jako zapowiedź boskiej interwencji, która zdolna była nie tylko uleczyć chorobę, ale nawet pokonać samą śmierć. Stąd na rozwój Kościoła chrześcijańskiego wpłynęła mocno jego szczególna misja medyczna pełniona podczas kolejnych epidemii.

W połowie III wieku niewielkie, rozsiane komuny chrześcijańskie połączyły się w jeden Kościół, a cały proces znacznie przyspieszyła zaraza Cypriana oraz nauki tego biskupa. Przechodzenie na chrześcijaństwo miało miejsce szczególnie często w latach głodu, trzęsień ziemi czy zarazy. W szczytowej fazie plagi Cypriana on sam i inni kapłani w północnej Afryce chrzcili dwieście do trzystu osób dziennie.

W ten sposób powstał kult Chrystusa-Uzdrowiciela, a chrześcijaństwa nie zdołały wyplenić prześladowania cesarza Dioklecjana pod koniec III wieku. W roku 313 uzyskało ono wreszcie cesarską aprobatę ze strony Konstantyna Wielkiego, zaś pod koniec wieku IV stało się oficjalną religią Imperium, a cesarz Teodozjusz wydał edykty skierowane przeciw poganom. Praktyka medyczna coraz powszechniej przechodziła w ręce Kościoła, aż wreszcie pod panowaniem cesarzy bizantyjskich kapłani byli utożsamiani z lekarzami. Chrześcijanie naśladowali Żydów, jeśli chodzi o opiekę nad chorymi: stała się ona jednym z siedmiu obowiązków dobrego chrześcijanina, a szpitale stanowiły ważny element życia komun oddających się temu zajęciu. Wczesne kościoły i szpitale budowane były według tego samego planu: ołtarz w centrum, prowadzące od niego dwie lub cztery długie św. Febronia św. Febronia nawy czy oddziały szpitalne, każda otoczona pewną liczbą niewielkich, bocznych kaplic czy sal chorych, każda pod wezwaniem innego świętego. Leczeniem w tych szpitalach zajmowali się księża, którym pomagali świeccy bracia i siostry - jednak choroby zwalczano tu niemal wyłącznie za pomocą modlitw o nadprzyrodzoną interwencję.

Podejście lekarzy bizantyjskich i średniowiecznych „medyków" było bardzo zbliżone do tego, jakie reprezentuje współczesny chrześcijański naukowiec. Choroba stanowiła karę za grzech, za potknięcie w nieskalanym chrześcijańskim życiu, a wyleczenie, jeśli Bóg na nie zezwolił, mogło nastąpić jedynie za sprawą cudownej interwencji. Ale uleczać nie musiał Bóg osobiście. Do czynienia cudów wzywano świętych chrześcijańskiego Kościoła, zupełnie tak samo, jak Rzymianie wzywali pomocy swych pogańskich bogów, by uleczyli określone choroby. Można zresztą wykazać, że wielu bogów rzymskich i wczesnochrześcijańskich świętych to w istocie jedna i ta sama osoba. Nawet ich imiona pozostawały praktycznie niezmienione: w ten sposób Febris, rzymska bogini gorączki stała się chrześcijańską świętą Febronią. Inni święci ucieleśniali chrześcijańską koncepcję śmierci, zmartwychwstania i ponownej śmierci. W tym kontekście na uwagę zasługują szczególnie dwaj „medyczni" święci, Kosma i Damian, których powinno się uznać za patronów transplantologii, ponieważ zdołali przeszczepić nową nogę w miejsce zranionej. Oskarżeni o czary, zostali ukamieniowani, ale w cudowny sposób powrócili do życia, tylko po to, by spotkać ponowną śmierć tym razem przez ścięcie.

Szczególnie interesujący jest żywot św. Sebastiana, obecnie uznawany za mit. Podobno był to dowódca oddziału pretorianów cesarza Dioklecjana, sekretnie wyznający chrześcijaństwo. Nawracał innych, w tym dwóch młodych szlachciców, Marka i Marcellinusa. Obaj młodzieńcy zostali wkrótce oskarżeni i przyznali się do winy na torturach. Skazano ich na śmierć, a choć rodziny nalegały, by wyparli się wiary, Sebastian odwiódł ich od tego. Pod wrażeniem takiej niezłomności straże i sędziowie również nawrócili się na chrześcijaństwo i wszystkich razem stracono w 288 roku. Sam cesarz Dioklecjan namawiał Kosma i Damian Kosma i Damian Sebastiana, by zaparł się wiary, ale on odmówił i został skazany na śmieć poprzez rażenie strzałami. Kiedy porzucono go martwego, jego ciało odnalazła Irena, matka młodzieńców, i pielęgnowała go, póki nie odzyskał zdrowia. Choć nalegano, by opuścił Rzym, po wyzdrowieniu Sebastian stanął u bram miasta i błagał samego Dioklecjana o darowanie życia jego współwyznawcom, lecz cesarz rozkazał, aby zabrano go do cyrku i zachłostano na śmierć. Tym razem ciało wrzucono do Cloaca Maxima, ale znów zostało odnalezione i pochowane w katakumbach. A na miejscu tego pochówku stanął kościół pod wezwaniem św. Sebastiana.

Kult św. Sebastiana jako patrona dotkniętych zarazą powstał około roku 680. Najwcześniejsze wyobrażenia przedstawiają tego świętego jako starszego, brodatego mężczyznę, kompletnie odzianego i odtrącającego strzałę połą płaszcza. Natomiast późniejsze wizerunki prezentują go jako młodzieńca o wielkiej urodzie, nagiego - z wyjątkiem przepaski na biodrach. Często z pachwiny sterczy mu strzała, będąca aluzją do morowej zarazy. Należy przypuszczać, że Sebastian został w pewnym momencie utożsamiony z pięknym Apollem. Znacząca jest tutaj zwłaszcza symbolika strzały: choć pociski Apolla niosły ze sobą zarazę, niemniej Sebastian przeżył ich atak. A zatem, jako ten, kto za pomocą cudu odrzucił strzały zarazy, uzyskał świętą moc, by chronić i leczyć tych, którzy również zostali w ten sposób porażeni.

Legenda o św. Sebastianie wskazuje, w jaki sposób chrześcijaństwo zapożyczało swoje praktyki medyczne z doświadczeń grecko-rzymskich. Ofiary składane bogom przekształciły się w wotywne dary dla świętych. Sen świątynny i inne procedury lecznicze pogaństwa pozostały niezmienione, ale wierny oczekiwał teraz, że w snach objawi mu się uzdrawiający święty. Rytualne oczyszczenie stanowiło kluczową część chrześcijańskich kuracji, ale z czasem przekształciło się z dobroczynnego oczyszczenia ciała w ceremonialne pokropienie wodą św. Sebastian św. Sebastian święconą, zwyczaj, który nadal można zaobserwować w Kościele katolickim i prawosławnym. Mniej oczywista jest transformacja starożytnej praktyki związywania i rozwiązywania. Należała ona początkowo do kultu bogini Carny, patronki porodu, a w czasach rzymskich związywanie i rozwiązywanie polegało na masażu lub hipnozie. Kapłani chrześcijańscy przejęli ten rytuał, ale przekształcili go w nakładanie rąk, nadal praktykowane przez tych, którzy uważają się za „uzdrowicieli".

W taki oto sposób kult Chrystusa Uzdrowiciela stał się niezbędny dla istnienia wczesnego Kościoła i samej wiary. Nie popadając w bluźnierstwo możemy stwierdzić, że Jezus Chrystus odniósł ogromny sukces jako twórca nowego systemu medycznego. Jego wyznawcy to raczej psychiatrzy i uzdrowiciele niż lekarze i przez tysiąc lat polegali oni bardziej na cudownej interwencji niż na prozaicznej terapii. Leczenie zresztą i tak sprowadzało się do czarów: połykania zapisanych na kartkach modlitw albo fragmentów kości świętych, skruchy, postów i składania darów wotywnych. Niemniej jednak istniały mocne podstawy dla medycyny opartej na fizjologii, a także racjonalne elementy medycznej teorii, anatomii i ziołolecznictwa.

Choć to Chrystus stworzył chrześcijańską szkołę medycyny, jej uznanym autorytetem i niekwestionowanym nauczycielem stał się Galen. Jest to o tyle zaskakujące, że sam Galen nie był chrześcijaninem, choć podobno bronił chrześcijaństwa i wolał monoteizm od rzymskiego gąszczu półbogów. Urodził się w roku 129 n.e. w Azji Mniejszej, w Pergamonie i w tym mieście pełnił funkcję lekarza gladiatorów, później zaś przeniósł się do Rzymu. Tu praktykował i nauczał medycyny, przeprowadzał naukowe eksperymenty i napisał wiele „książek". Podobno uciekł z miasta podczas zarazy, co przynosi ujmę jego imieniu, ale został na powrót wezwany do Rzymu przez Marka Aureliusza, a zmarł w Rzymie w 216 roku. Zyskał niekwestionowany autorytet jako wielki i dogmatyczny nauczyciel; dzięki temu medyczna myśl Hipokratesa została przekazana przyszłym pokoleniom. Galen dokonał znacznych postępów w anatomii i fizjologii, ale zanieczyścił proste metody ziołolecznictwa wielką ilością wstrętnych i całkowicie bezużytecznych leków. To od niego pochodzą ohydne mikstury zawierające czasami aż pięćdziesiąt składników, z których, niezasłużenie, zasłynęli średniowieczni lekarze.

Przez prawie 1200 lat, czyli przez całe średniowiecze, lampa greckiej medycyny tliła się w rozproszonych klasztorach i na maleńkich wysepkach kultury, które zdołały się oprzeć powszechnemu upadkowi, jaki nastąpił po rozpadzie Imperium. Na drugim końcu Morza Śródziemnego, w Aleksandrii, szkoła tak zwanych lekarzy arabskich, z których wielu to Żydzi lub chrześcijanie, dokonała własnego wkładu do sztuki medycznej. Ich wiedza również pochodziła od uczniów Chrystusa, gdyż wywodziła się z kongregacji Nestora, chrześcijańskiego patriarchy Jerozolimy, wygnanego za herezję w 431 roku. Arabowie szanowali Galena ale, ponieważ byli bardziej liberalni w swych poglądach niż chrześcijanie, nieustannie kwestionowali, sprawdzali i przerabiali jego teorie. W końcu obie szkoły medyczne połączyły się, ale stało się to dopiero wówczas, gdy zmiana w obyczajach i sposobie myślenia Europy doprowadziła ostatecznie w początkach XV wieku do renesansu. Wówczas jednak dominacja Kościoła w medycynie stała się tak przytłaczająca, a wpływ Galena tak wielki, że kwestionowanie jego autorytetu uznawano za herezję.


Fragment książki: Frederick F. Cartwight, Michael Biddiss - Niewidoczny wróg - Zarazy i historia

Data utworzenia: 27/11/2013 @ 11:35
Ostatnie zmiany: 28/11/2013 @ 01:37
Kategoria : Religia a nauka
Strona czytana 9034 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
matri-magnae-coin.jpghades.jpg0-bacchus.jpgmaxim-pontif-coin.pngvenus-genetrix-coin.jpg0-aura_velificans_su_cigno.jpg0-TempioVesta.jpg0-meduza.jpgAugus-Pontifex Maximus.jpggenii_2.jpgarval.jpg0-Suovetaurile_Louvre.jpgdivina-augusta-coin.pngluk-konstantyna.jpgTemplo_de_Augusto_Pula.jpg0-Apollo Sol.jpg0-Ara_Pacis_Rom.jpgswiatynia-saturna-rome.jpgdivus-augustus-Gold_Coin.jpg0-maisone-carree-2a.jpgkybele.jpg0-Clipeus_Helios_Terme.jpg0-panteon.jpg0-panteon2.jpg0-Columns-Nimes.JPG0-cupid-pom.jpg0-Memento mori-Naples.jpg0-lararium2.jpg0-garni.jpg0-lar.jpg0-Vestal_Palatino.jpgdivus_julius-coin.jpg0-scul.jpgnero-coin.jpg0-ap6.jpgpontifex-coin.jpg0-Mitreo_Ostia.jpgpanteon-capitel-bm.pngvespasan-caduceus.jpgcaesar-flamin-coin.jpg0-satiro-danzante.jpgjuno.pngClipeus_Selene_Terme.jpg0-Tempio_di_Iside.JPG0-tempio_di_minerva_assisi.jpg0-lararium.jpgforum_romanum.pngmoneta-rzym-caduceusz.jpg0-lupa.jpg0-janus.jpgA_HIRTIUS-coin.jpg0-La_Maison_carree.JPG0-august.jpgcaracalla-serpent-coin.jpg0-ara-p.jpg0-mitra.jpgdiana-efeska-coin.jpg0-maison-carree.jpg0-telllus.jpegDenarius-Volteia-Roman-coin.jpg0-sol-invictus-1.jpgbocca.jpg0-westalka.jpg0-nimes-the-maison-carree.jpg0-Baalbek-Bacchus.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6500733 odwiedzający

 95 odwiedzających online