Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Chrześcijaństwo do 325 r. - Edykt Mediolański

Anastasis Anastasis
Edykt Mediolański
Rok 313 uznano słusznie za punkt zwrotny w dziejach Europy. W cią­gu trzech pierwszych wieków wypadki wykazywały tendencję do pod­kreślania elementów sprzeczności między Kościołem a światem. Jest istotnie prawdą, że chrześcijaństwo nigdy nie głosiło ani też nie broniło obalenia przemocą ustroju rzymskiego. Niemniej jednak uważało ustrój ten za skazany na zagładę z powodu tkwiących w nim organicznie bra­ków i z ufnością zapowiadało okres jego rozkładu jako wstęp do usta­nowienia panowania Chrystusa na ziemi. Toteż patrzyło ono obojętnie na nemezys, która w latach anarchii i zamieszania zdawała się zwycię­żać Romanitas; jednocześnie zaś w łonie Kościoła starało się uciec od trosk i kłopotów rozkładającego się świata. W tym duchu chrześcijań­stwo stawiało również zwycięski opór prześladowaniom ze strony róż­nych cesarzy; opór ten został ukoronowany ostateczną próbą siły w walce ze Świętym Kolegium.

Trzy edykty ogłoszone na wiosnę r. 303 stanowiły ostateczny wysiłek gorliwości Dioklecjana i Maksymiana we wprowadzaniu reform. Edykty owe, przepojone tym, co nazwano „kon­serwatywną pobożnością" wobec oficjalnej religii pogańskiej, stanowiły podstawę dla systematycznych i uzgodnionych wysiłków, mających na celu wykorzenienie wiary. Dlatego też ich późniejsze odwołanie miało głębokie znaczenie. Uznając zwycięstwo chrześcijaństwa nad odwiecz­nym ustrojem, odwołanie tych edyktów doprowadziło do nagłego i nie­oczekiwanego końca fazę sprzeczności między jednym i drugim, a wykazując tak dobitnie, jak nic innego nie byłoby w stanie wykazać, cał­kowite bankructwo antycznej idei religijno-politycznej, wskazywało dro­gę do rozwoju nowych stosunków pomiędzy cesarstwem a Kościołem. Stosunki te znalazły wyraz w tak zwanym Edykcie Mediolańskim.

Edykt Mediolański miał oczywiście cel specjalny; zadaniem jego było zapewnienie chrześcijaństwu przywilejów „dozwolonego kultu" (religio licita). Mając to na względzie, Edykt ten poczynił cały szereg zastrzeżeń na korzyść chrześcijan. Po pierwsze, gwarantował wszystkim prawo wy­znawania wiary i usuwał wszelkie prawne ograniczenia, na które mogli­by być narażeni jej wyznawcy. Przywracał więc stanowiska tym, któ­rzy zostali usunięci ze służby państwowej z powodów religijnych, jak również tym, którym odmówiono przywileju legalnej działalności pod władzą Świętego Kolegium, ponieważ skrupuły etyczne zabraniały im składania ofiar na dworach pogańskich. Po drugie, edykt stwierdzał, że żadnemu człowiekowi nie wolno przeszkadzać w spełnianiu obowiązków wymaganych przez jego religię.

Zapewniał więc wierzącym jako jedno­stkom możność podpisywania się pod „prawem chrześcijańskim" i zara­zem potwierdzał ich prawo do absolutnej wolności zbierania się i upra­wiania kultu. Po trzecie, edykt przedsięwziął skuteczne środki dla zwro­tu ziem i budynków skonfiskowanych w czasie prześladowań, nie wy­łączając tych, które zostały oddane osobom prywatnym przez sprzedaż lub dzierżawę, i jednocześnie nakazywał wypłatę odszkodowania tym, którzy byli gotowi wyrzec się ich bez sprzeciwu. Wreszcie edykt uzna­wał Kościół za korporację, upoważniając go przez to do posiadania wła­sności.

Udzielając więc w ten sposób swego uznania chrześcijaństwu, Konstantyn i Licyniusz znacznie przekroczyli granice potrzebne do uznania nowego kultu i ogłosili pewne zasady o szerokim i dalekosiężnym zna­czeniu. Albowiem wolność zagwarantowana wiernym została zarazem rozciągnięta na wyznawców wszystkich religii: ...ut daremus et Christianis et omnibus liberam potestatem sequendi religionem quam quis-que voluisset... ut nulli omnino facultatem abnegandam putaremus qui vel observationi Christianorum vel ei religiom mentem suam dederet quam ipse sibi aptissimam esse sentiret... Tak zatem człowiek miał swo­bodę wyznawania religii, jaką uznał za najbardziej dla siebie odpowie­dnią. Stanowiło to więc ze strony państwa formalną i wyraźną rezygnację z wszelkich prób kontrolowania życia duchowego, które w ten spo­sób ogłoszono za autonomiczne. Tolerancja, a raczej całkowita neutral­ność religijna, została przyjęta nie tylko jako środek polityczny, ale jako podstawowa zasada prawa państwowego, i tak pozostało aż do wstąpie­nia na tron Teodozjusza w r. 378; stan ten został utwierdzony przez następnych cesarzy, którzy reprezentowali tak różny punkt widzenia, jak na przykład Julian i Walentynian.

Licyniusz Licyniusz W tym świetle Edykt Mediolański stanowi kamień milowy w dzie­jach stosunków ludzkich. Oznacza on całkowite odrzucenie niedawnych prób, mających na celu odbudowanie ustroju rzymskiego przy pomocy pojęć wywodzących się z pogańskiego Wschodu — o tyle przynajmniej, o ile dotyczyły one teorii i praktyki władzy cesarskiej. W tym względzie misja Dioklecjana i jego kolegów przyczyniła się do wskrzeszenia i doprowadzenia do logicznej konkluzji polityki rozpoczętej przez Aureliana, lecz przerwanej przez reakcję, jaka nastąpiła po zamordowaniu tego cesarza. Polityka ta wyraziła się w forma regiae consuetudinis — ro­dzaju ,,totalizmu", który na skutek absolutnej, ekskluzywnej i bezkom­promisowej natury swych roszczeń przedstawiał ostateczne otępienie Romanitas.

Lecz jeżeli Konstantyn odrzucił w istocie rzeczy pretensje świętej monarchii wschodniej, nie uczynił tego bynajmniej w jakiejkolwiek in­tencji powrotu do zamierającego humanizmu grecko-rzymskiej prze­szłości, do klasycznej polis, gdzie kult pewnych oficjalnych bóstw został uznany za niezbędną funkcję zorganizowanego społeczeństwa. Z tego punktu widzenia ogłoszenie przez niego wolności duchowej oznacza otwarte odejście od wszystkiego, co można było znaleźć w doświadcze­niach starożytności. Formalne wyłączenie spod kontroli politycznej całej dziedziny życia ludzkiego sprowadzało res publica do stosunkowo małe­go znaczenia, jak gdyby uznając roszczenia chrześcijaństwa, od dawna głoszone w słynnym tekście: „Oddajcie cesarzowi co cesarskie" (reddite quae sunt Caesaris Caesari). Umożliwiało ono zawarcie zgody z wierzącymi, pobudzając ich jednocześnie do rozwinięcia i zastosowania elemen­tów specyficznie chrześcijańskiej filozofii społecznej. Na tej drodze wska­zywało to zupełnie nową ideę — projekt państwa chrześcijańskiego. Dzięki tej idei miały się odwrócić tendencje wieków, a Romanitas miała zapewniony nowy okres życia pod egidą Kościoła. Edykt Mediolański można więc określić jako wielką kartę Nowej Republiki.

Określając Edykt w ten sposób, nie przypisujemy bynajmniej cesarzowi jasnego przewidywania tego, co się zawierało w jego krótkim akcie podniesienia labarum i ogłoszenia się żołnierzem krzyża. Przeciwnie, jest rzeczą wysoce prawdopodobną, iż jego motywy były niejasne i że nie sięgał on wzrokiem poza bezpośrednią sytuację, w jakiej się znalazł. Konstantyn był wojownikiem i mężem stanu, pod każdym względem typo­wym dla wieku, w którym żył. Jednocześnie był jednym z tych, których określono jako epigonów, i to najbardziej przenikliwym i zdolnym spo­śród wszystkich, którzy walczyli o płaszcz Dioklecjana.

Najpierw obwo­łany Augustem  przez wojska w Jorku po  przedwczesnej  śmierci  ojca, cesarza Konstancjusza Chlorusa, został niechętnie przyjęty przez Galeriusza jako Cezar,  a potem jako starszy członek drugiej tetrarcha (lipiec r. 306). W kilka miesięcy później wszedł w związek dynastyczny poślu­biając  córkę  dawnego kolegi Dioklecjana,  Maksymiana,  który  abdykował przymusowo wraz ze swym partnerem l marca r. 305 - nie rezygnuje  jednak z  tytułu Augusta,  w  każdym razie  do r.  307,  mimo  że w tym czasie Galeriusz włożył na Licyniusza diadem na Zachodzie (listopad r. 308). W r. 310, kiedy Maksymian pokusił się niezręcznie o zdo­bycie purpury, Konstantyn spowodował jego aresztowanie i skazanie na śmierć.  Następnie  ogłosił  swoje  niezależne  prawo  dziedziczne poprzez Konstancjusza  Chlorusa  i  Klaudiusza  Gotyka  jako   divi  Claudi  nepos, divi Constanti filius. Śmierć Galeriusza w Nikodemii w roku następnym wywołała kryzys dynastyczny, który doprowadził do niepewnej entente między dawnymi rywalami, Konstantynem i Licyniuszem.

Most Muliwijski Most Muliwijski W r. 312 Kon­stantyn, przekroczywszy Alpy, zwyciężył uzurpatora Maksencjusza (syna Maksymiana) w słynnym starciu na Pons Milvius i wszedł do starożytnej stolicy, podczas gdy Licyniusz podjął się usunąć Maksyminusa Daję, in­nego z nominatów Galeriusza, który po jego śmierci zajął Wschód. Dzię­ki tym krokom Konstantyn i Licyniusz wypłynęli jako połączeni wład­cy świata rzymskiego, przy czym sojusz ich został wzmocniony zawar­ciem przez jednego z nich związku małżeńskiego i przez fakt, iż razem poddali się warunkom protokołu zarysowanego w Mediolanie.

Taki w ogólnych zarysach był wynik walki o władzę, wynik, który po wycofaniu się Dioklecjana wykazał całą słabość jego planu, mającego na celu zapewnienie stałości politycznej przy pomocy powstałej automa­tycznie tetrarchii. Ambicje osobiste, wzmocnione związkami dynastycz­nymi i roszczeniami dziedzicznymi, przyczyniły się do szeregu wojen domowych, które wywołały najgorsze wspomnienia ubiegłego wieku; je­dnocześnie sytuacja skomplikowała się wskutek faktu, iż w obrębie swych własnych jurysdykcji różni epigoni przyjęli zupełnie odmienne stanowi­sko wobec zasad polityki, które Święte Kolegium zdawało się stosować wobec wszystkich.

Ludzie ci odziedziczyli istotnie zły spadek. Pod władzą Świętego Kolegium nie pojmowano już sprawiedliwości jako wyrazu woli ludu czy też wyrazu ogólnej słuszności, była więc ona sprawą nie prawa, lecz łaski. Toteż w sądach stawiano ołtarze, a strony chcąc prowadzić proces mu­siały składać ofiary majestatowi cesarskiemu, zwracając się do jego urzędników jako do wykonawców ,,boskiej" woli.

Ponadto, skoro nowa teoria zawierała pomieszanie praw sądowych i praw boskich, nie uzna­wała ona już żadnej granicy dla władzy państwowej wobec podda­nego. Dlatego też przy wymierzaniu powszechnych podatków urzędnicy skarbowi mieli dokonywać najazdów na prowincję zupełnie jak zbrojni zdobywcy. Wobec swobody zastosowania chłosty i tortur, zarówno Italczycy, jak mieszkańcy prowincji musieli ujawniać najmniejsze szczegóły zasobów podlegających opodatkowaniu, annonae zaś, czyli uzyskane stąd podatki, zbierano z bezwzględnością równą tej, z jaką je nakładano. Pra­wa obywatelskie brano pod uwagę w równie małym stopniu jak prawa własności. Tortury, które za pryncypatu ograniczano jedynie do niewol­ników (z wyjątkiem pojedynczych wypadków zdrady), stosowano teraz nie tylko do wolnych ludzi, ale nawet do członków arystokracji muni­cypalnej, i to zarówno w sprawach cywilnych, jak kryminalnych. W sto­sunku do honestiores zwiększono grozę kary śmierci przez zastosowanie poniżających i stosowanych dawniej tylko wobec niewolników form egze­kucji, jak na przykład ukrzyżowanie; dla winnych natomiast pochodzą­cych z niższych klas zachowano wyszukaną mękę palenia żywcem na wolnym ogniu. Wprowadzenie takich metod przypisywano w szcze­gólności Maksymianowi, ale wstęp do Dioklecjanowego edyktu o cenach ujawnia ducha równie arbitralnego i autokratycznego. Oznacza to zupeł­ny upadek panowania prawa.

Absolutyzm, który domagał się skasowania wolności politycznej, odnosił się nie mniej wrogo do wolności religijnej. W systemie roszczącym sobie prawa do ostateczności nie mogło istnieć oczywiście żadne bezpieczeństwo dla Kościoła; z uwag Laktancjusza można wywnioskować, jak w umysłach ówczesnych pomieszały się te dwie sprawy. Albowiem, jakkolwiek dawniejsze różnice między chrześcijań­stwem a klasycyzmem były jak Konstantyn Konstantyn najbardziej istotne, to jednak były one w pewnym sensie zgodne w przyznawaniu jednostce pewnych nienaru­szalnych praw. Toteż we wspólnej opozycji wobec nowego despotyzmu Kościół i to, co pozostało z dawnego republikanizmu, odkryły wreszcie platformę do możliwego zbliżenia. W Konstantynie zaś znalazły one bojownika, gotowego wyzyskać ich wrogość wobec tego despotyzmu. Śmia­łość i oryginalność cesarza polegała na tym, iż dostrzegł swą szansę i potrafił ją wykorzystać.

Z tego punktu widzenia rola Konstantyna była w pewnej mierze okre­ślona przez jego poprzedników; nauka tradycyjna mówi jasno, że proburżuazyjne i prochrześcijańskie sympatie Konstancjusza Chlorusa sta­nowiły już przygotowanie do podobnych sympatii jego sławniejszego sy­na. Tak więc Eutropiusz, scharakteryzowawszy Konstancjusza jako czło­wieka wyjątkowego, odznaczającego się wysokim poczuciem obowiązków obywatelskich, dodaje dalej, iż starał się on utrzymać zamożność miesz­kańców prowincji i był przeciwny naciskowi skarbu, uznając za lepsze, żeby bogactwo było rozproszone w rękach prywatnych, niż żeby było skupione w jednym worku. Euzebiusz z Cezarei zaś podkreśla jego życz­liwość w stosunku do chrześcijan, którzy w obrębie jego jurysdykcji uzyskiwali najwyższe urzędy państwowe i utrzymywali się na nich mi­mo generalnych edyktów o prześladowaniu, wydanych w Nikodemii; gdzie indziej zaś zwraca uwagę na czystą i zdrową atmosferę panującą w jego domu i odbijającą niewątpliwie jego wiarę w „najwyższego boga" (supremus deus) platońskiego monoteizmu słonecznego.

Lecz cokolwiek można myśleć o charakterze i motywach działania Konstantyna, olbrzymie znaczenie jego dzieła nie może podlegać kwestii. Był to człowiek o temperamencie głęboko religijnym lub (może) zabo­bonnym; jego zapisane wypowiedzi pełne są aluzji do „bóstwa" (divinitas), któremu był wierny bez zastrzeżeń, podobnie jak jego ojciec; — wreszcie z biegiem czasu owo niejasne pojęcie przybrało rysy Jehowy. Instinctu divinitatis, mentis magnitudine, napis wyryty na jego łuku w Rzymie — zdaje się go przedstawiać jako natchnionego herosa lub męża przeznaczenia. Takim się właśnie ukazał w czasie kampanii ital­skiej, kiedy zgodnie z tradycją chrześcijańską miał wizję Krzyża i otrzy­mał hasło: hoc signo vince, czyli τουτω νικα. Najazd na Italię w r. 312 stanowił więc kryzys w życiu Konstantyna i postawił go wobec przyszłości, od której nie było ucieczki. Występując najpierw jako bo­jownik o wolność ducha, z biegiem lat przeobrażał się stopniowo z obrońcy Kościoła w jego prozelitę. Jednocześnie nawrócenie cesarza rozpo­częło nowy cykl rozwoju historycznego, sugerując projekt państwa chrze­ścijańskiego.

Raz jeszcze, podobnie jak w odległych dniach Cezara Augusta, świat rzymski poruszyły nowe nadzieje i nowe poczynania. Konstantyn był w innym położeniu niż August i nie miał poety, który by śpiewał jego pochwały; lecz w braku takiego poety, przytaczał on naiwnie mesjaniczne wypowiedzi Wergiliusza oraz elementy proroctw sybillińskich i z za­bobonną czcią stosował je do siebie, zupełnie w tym samym duchu, w ja­kim używał ornamentów z łuku Trajana do ozdobienia pomnika, przy którego pomocy starał się uszlachetnić sławę swych własnych rządów. Jego chwalcy, jak gdyby świadomi potrzeby wstrzemięźliwości wobec ogromu zła, które jeszcze należało zwalczyć, zadowalali się mówieniem o owym wieku jako o pozłacanym i uchylali się od określania go jako prawdziwego wieku złotego.

Łuk Konstantyna Łuk Konstantyna Lecz jeżeli Konstantyn nie miał Wergiliusza, który by głosił jego cnoty, to miał przynajmniej swojego Euzebiusza. Euzebiusz z Cezarei staje jako pierwszy w długim szeregu polityków kościelnych, którzy przesunęli się przez scenę europejską. Wobec jego stanowiska jako człowieka, który był „w ścisłym porozumieniu z cesarzem i wiele wiedział o wewnętrznej pracy jego polityki", jako człowieka, który siedział po prawicy tronu cesarskiego w czasie posiedzeń Soboru Nicejskiego i wy­warł decydujący wpływ na ułożenie wyznania i dyscypliny Kościoła powszechnego, nie będzie przesadnym stwierdzenie, że w najbardziej ude­rzających wypowiedziach tego pisarza słyszymy autentyczny głos owych czasów.

Dla Euzebiusza świetny i niespodziewany triumf Kościoła stanowił decydujący dowód operatio Dei, ręki Boga w dziejach ludzkich. Jedno­cześnie, wskutek łatwego i naturalnego pomieszania myśli, sugerował on niebezpieczny błąd, że chrześcijaństwo było filozofią powodzenia. Euze­biusz cytuje z uznaniem własne wyznanie wiary cesarza, wygłoszone po upadku Licyniusza, upadku, który uwolnił cesarstwo od najgroźniejszego wroga:

...wydaje się, że ci, co wiernie wypełniają święte prawa Boga i cofają się przed przekraczaniem Jego przykazań, uzyskują w nagrodę obfite błogosła­wieństwa i nadzieje, jak również siłę do spełnienia  swych zamierzeń. Ci zaś, co w sercu chowają bezbożność, doświadczają skutków swego złego wyboru... Ja sam byłem człowiekiem, którego usługi Bóg uznał za pożyteczne przy wy­pełnieniu Jego woli. Tak więc... z Bożą pomocą wygnałem i zniszczyłem wszelkie zło, w nadziei, że ród ludzki; oświecony za moim pośrednictwem, może być wezwany do należytego przestrzegania świętych praw Boskich, a jednocześnie nasza najświętsza wiara może się rozwijać pod przewodni­ctwem Jego wszechmocnej dłoni...

Obchodzi nas tutaj nie tyle prawdziwość czy fałszywość tych uczuć, ile skutki ich przyjęcia. Konstantyn jest więc przedstawiony jako bojo­wnik zesłany przez Najwyższego dla dokonania Jego kary nad prześla­dowcami, których los jest opisany w terminach przypominających gro­my proroków hebrajskich. Gdzie indziej cesarz pojawia się jako zwy­cięzca owych walczących z Bogiem Tytanów, którzy w swym szaleństwie podnieśli bezbożną broń przeciw Niemu, najwyższemu królowi. Toteż  Bóg wynagrodził Konstantyna czyniąc go władcą, zapewniając mu po­wodzenie w takiej mierze, że niepokonany i niezwyciężony, odnosił nie­przerwany szereg zwycięstw i stał się monarchą większym niż którykol­wiek inny, wspomniany przez historię i tradycje. Wśród określających go wyrażeń możemy znaleźć na inskrypcjach takie jak victoriosissimus et maximus, maximus piissimus felicissimus Augustus, władca, za którego nauczono wojska modlić się w tych słowach: Deus, incolumem et victorem serves imperatorem.

Triumfy, których doznawał wszędzie sztandar krzyża, zapowiadały dzień, kiedy władca chrześcijański będzie dzierżył władzę od morza do morza i od rzeki do krańców ziemi. Stąd pokój, szczęśliwa karmicielka młodości, rozciągnie swą władzę na cały świat, a z błogosławieństwa­mi pokoju zapanuje sprawiedliwość. „Przekują swoje miecze na pługi, a włócznie na sierpy, i naród nie będzie musiał chwytać za broń prze­ciwko narodowi, i nie poznają już wojny." Owe starożytne rękojmie, dane Hebrajczykom za dawnych dni, miały teraz znaleźć całkowite wypełnienie w Nowej Republice.

Okazuje się więc, że Euzebiusz szukał w wieku Konstantyna ni mniej ni więcej, tylko urzeczywistnienia odwiecznej nadziei ludzkości, marze­nia o powszechnym i wiecznym pokoju, które przejął Rzym klasyczny, lecz którego Pax Romana była jedynie bladym i niedoskonałym odbi­ciem; jest rzeczą ważną ustalenie przyczyn tego przekonania Euzebiusza. Leżą one w fakcie, że chrześcijaństwo dało brakującą dotychczas podsta­wę ludzkiej solidarności. Traktując nie dość sprawiedliwie synkretyczne ruchy świata hellenistycznego i grecko-rzymskiego, Euzebiusz przypi­suje uporczywość walk między ludźmi ich wierze w istnienie narodowych i miejscowych bóstw, które stanowią ośrodek partykularnych idea­łów. Lecz poprzez objawienie w Chrystusie jedynego prawdziwego Boga, twórcy i obrońcy całej ludzkości, wiele bóstw pogańskich zostało obalo­nych, a zwycięstwo Jehowy zostało ogłoszone wszystkim, zarówno nie­okrzesanym, jak cywilizowanym, aż po krańce zamieszkałej ziemi.

Pod Bogiem jest cesarz. Przynajmniej jeden typ myśli chrześcijań­skiej (pochodzącej od św. Pawła) udzielił władzy świeckiej legalności w najpełniejszej mierze. Według Euzebiusza władza taka, jeżeli jest sprawowana przez chrześcijańskiego władcę — sama zbliża się do Bo­skiej.

Układa on swe ziemskie rządy zgodnie z wzorem Boskiego oryginału, czując siłę w zgodności ich z monarchią Boga... gdyż z pewnością monarchia przewyższa każdy ustrój i każdą formę rządu, ponieważ jej przeciwieństwo, demokratyczną równość władzy, można raczej określić jako anarchię i nierząd.
Cesarz nasz wywodzi swą władzę z góry, i jest silny mocą swego świę­tego tytułu. Prowadząc tych, którymi włada na ziemi, do jednorodzonego Sło­wa, czyli Zbawiciela, czyni z nich poddanych odpowiednich do Jego królestwa... Zwycięża i karze przeciwników prawdy wedle zwyczajów wojennych...

Konstantyn był więc cesarzem na mocy Boskiego prawa.

Bóg wszystkich, najwyższy rządca całego wszechświata, ze swej własnej woli wyznaczył Konstantyna, potomka tak znakomitego rodzica, aby był wład­cą i monarchą; tak więc gdy inni zostali podniesieni do tego zaszczytu z wy­boru swoich współtowarzyszy, on jest jedynym człowiekiem, którego wynie­sieniem żaden śmiertelny nie może się szczycić.
 
Uczucia te znajdują echo u chrześcijanina Laktancjusza.

Opatrzność najwyższego bóstwa podniosła cię do godności książęcej, abyś mógł dzięki swej prawdziwej pobożności unicestwić złe innych zamiary, na­prawiać błędy, z ojcowską łagodnością troszczyć się o ludzkie bezpieczeństwo, usuwać wreszcie z państwa złych ludzi, których tenże Bóg wydał swą naj­wyższą mocą w twoje ręce, aby prawdziwy majestat dla wszystkich był wi­doczny... Dzięki wrodzonej świętości charakteru, dzięki poznaniu prawdy i Bo­ga, spełniasz w każdym swym czynie dzieło sprawiedliwości. Było więc słu­szne, aby przy zarządzeniu ludzkimi sprawami bóstwo użyło ciebie, jako sługi i wykonawcy.


* * * * *


Fragment książki: Charles Norris Cochrane - Chrześcijaństwo i kultura antyczna

Data utworzenia: 30/11/2013 @ 09:58
Ostatnie zmiany: 01/12/2013 @ 02:14
Kategoria : Chrześcijaństwo do 325 r.
Strona czytana 22856 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-hanuka.jpg62-menora.jpg62-tanah.jpg62-Hanukkah.jpg62-mezuzah.jpg62-menora-2.jpg62-korona.jpg62-skull-cap.jpg62-shofar.JPGtorah-verse.jpg62-tora.jpg62-hasyd.jpg62-torah.jpg62-chalka.jpg62-szofar.jpg62-tefilimTallit.jpg62-gwiazda.jpg62-tallit-prayer.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-hebrew.jpg62-talit.jpg62-judaizm.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 9007993 odwiedzający

 233 odwiedzających online