Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Kościół od 800 do 1500r. - Mistyfikacje i oszustwa w Średniowieczu

Mistyfikacje i oszustwa w Średniowieczu
We współczesnym świecie stawiamy wyraźną granicę między rzeczywistością a fantazją. Jesteśmy pewni, że między tymi dwiema sferami istnieje zasadnicza różnica. W rezultacie każde stwierdzenie uznajemy albo za prawdziwe, albo za nieprawdziwe. Tymczasem w średniowieczu sytuacja była zgoła odmienna, te linie podziału nie były aż tak wyraźne. Średniowieczny świat traktował pojęcie prawdy w kategoriach alegorycznych i duchowych, my natomiast postrzegamy je w kategoriach naukowych. Twierdzenia, które my uznalibyśmy za z gruntu fałszywe, średniowieczne umysły traktowały jako prawdziwe, jeśli ukazywały głębsze metafizyczne znaczenie świata. Wiara w zjawiska, które w naszym pojęciu są zaledwie interesującymi półprawdami, zabobonami i całkiem oczywistymi kłamstwami, utrzymywała się przez całe wieki średnie i nikomu nie przyszłoby do głowy, aby podważać ich wiarygodność, nawet jeśli istniały niezbite dowody ich nie-dorzeczności. Ludzi, których my nazwalibyśmy mistyfikatorami czy wręcz oszustami, cieszyli się szacunkiem i sławą bohaterów odważnie głoszących prawdę.

Średniowieczny światopogląd kształtowały dwa zdarzenia: podział imperium rzymskiego w IV wieku i opublikowanie w V wieku dzieła Św. Augustyna O państwie Bożym. Podział imperium spowodował stopniowy upadek i izolację zachodniej części cesarstwa (Europy), która stała się łatwym celem najazdów barbarzyńców. Tę część świata zamieszkiwała ludność rolnicza, zubożała, skoncentrowana na sprawach codziennego życia, pozbawiona jednolitej struktury społecznej i scentralizowanej władzy. Życie publiczne odbywało się na poziomie rozdrobnionych wspólnot lokalnych. Wymiana - mało wiarygodnych zresztą -informacji między nimi odbywała się sporadycznie. Skutkiem tego były niechęć do dzielenia się wiadomościami i brak otwartości, a oba te zjawiska legły u podstaw średniowiecznej wiedzy o świecie. Filozoficzny ton tamtym czasom nadawało dzieło O państwie Bożym. Głosiło ono, że istnieją dwa królestwa - ziemskie i niebieskie. Im bardziej ludzie tej epoki zagłębiali się w poszukiwaniu prawdy o królestwie niebieskim, tym mniej interesowało ich, czy prawda o ziemskim świecie jest wypaczana lub naginana do celów partykularnych.

Nowoczesny światopogląd z jego ściślejszą, naukową koncepcją prawdy, zaczął się kształtować dopiero w XIV i XV wieku, w epoce odrodzenia. Zaczęto interesować się starożytnością i stosowanymi wówczas metodami badań krytycznych. Uczeni bardziej sceptycznie odnosili się do rozmaitych tekstów i większą wagę przywiązywali do autentyczności manuskryptów. Reformacja w XVI wieku jeszcze bardziej wyostrzyła sceptyczne nastawienie, gdyż zarówno katoliccy, jak i protestanccy uczeni szukali ideologicznych argumentów na potwierdzenie tezy, że ich adwersarze są w błędzie. Zarzucano się oskarżeniami, a w tej gorącej atmosferze dysput i sporów, która czyniła dyskutantów wrażliwszymi na wszelkie oszustwa i nieścisłości, zaczęła kształtować się współczesna koncepcja i zdolność ujawniania mistyfikacji. Wówczas zrodziło się też to pojęcie. Podobno protestanccy żartownisie i kpiarze wyśmiewali łacińską formułę wypowiadaną przez katolickich kapłanów podczas mszy Hoc est corpus meum, przeobrażając je w bezsensowny bełkot hokus-pokus. Wykrzykiwali je, ilekroć pokazywali swoje kuglarskie sztuczki (stąd prawdopodobnie wywodzi się angielska nazwa mistyfikacji - hoax).

Średniowieczne fałszerstwa w Kościele


Bez cienia przesady można stwierdzić, że średniowieczni mnisi i klerycy byli najzręczniejszymi fałszerzami wszech czasów. Przez całe stulecia skutecznie utrudniali dostęp do oficjalnych dokumentów, dopuszczając się na nich fałszerstwa w zależności od aktualnych potrzeb. Hierarchowie Kościoła świadomie nie dostrzegali tego procederu, a nawet go aprobowali, jeśli tylko mogło to przynieść Kościołowi korzyści. Bulle papieskie często stawały się obiektem fałszerstw. Słynny był przypadek łapówki, którą hrabia Armagnac zapłacił papieskiemu urzędnikowi za fałszywą bullę, zezwalającą na jego małżeństwo z siostrą. Listy, kroniki kościelne, żywoty świętych i akty notarialne także stały się przedmiotem wielu fałszerstw kościelnych.

Niemal wszystkie pozostawały niewykryte przez stulecia, aż do czasów odrodzenia, kiedy zainteresowali się nimi historycy. Gdy rozmiary oszustw zaczęły stopniowo docierać do wiadomości ogółu społeczeństwa, niektórzy uczeni zaczęli się zastanawiać, czy istnieje jakikolwiek autentyczny kościelny dokument, któremu można by dać wiarę. W 1675 roku jezuita Daniel van Papenbroeck napisał wręcz, że starożytne dokumenty były falsyfikatami stworzonymi przez XI-wiecznych mnichów. Oświadczenie to ściągnęło na jego głowę gniew Kościoła i kilka lat później musiał pokornie błagać o przebaczenie za to, że wyraził swoje wątpliwości. Inny XVII-wieczny badacz, Jean Hardouin, doszedł do wniosku, że cała klasyczna grecka i rzymska literatura, a także istniejące jeszcze greckie i rzymskie monety zostały w gruncie rzeczy podrobione w średniowieczu przez mnichów benedyktyńskich. Ogłosił, że po jego śmierci zostanie ujawniony dokument wymieniający powody, dla których popełniono te fałszerstwa. Niestety, nigdy nie odnaleziono tego dokumentu, nawet po śmierci Hardouina.

Donacja Konstantyna

Był to dokument wydany ponoć przez cesarza Konstantyna (280-337), ofiarowujący Kościołowi katolickiemu ogromne terytoria w obrębie zachodniego cesarstwa rzymskiego. Stwierdzano w nim, że ten hojny dar jest wyrazem wdzięczności wobec papieża Sylwestra I, pod którego wpływem Konstantyn nawrócił się na chrześcijaństwo i który wyleczył cesarza z trądu. Przez stulecia akt darowizny sankcjonował władanie Kościoła nad papieskimi ziemiami w Italii. Tymczasem był on zwykłym fałszerstwem, co w końcu przyznali także hierarchowie Kościoła.

A prawda jest taka, że Kościół przejął papieskie ziemie dopiero w 756 roku, kiedy król Franków, Pepin, podarował je papiestwu. Także w tym samym roku po raz pierwszy ujawniono tekst aktu donacji Konstantyna. Prawdopodobnie został napisany przez jakiegoś mnicha na dworze rzymskim lub frankońskim. Chodziło zapewne o to, by król mógł ogłosić, iż zwraca, a nie ofiarowuje owe ziemie Kościołowi. W ten sposób fikcyjny dokument uprawomocniał korzystny polityczny mariaż Kościoła z państwem frankońskim. Oszustwo wykryto dopiero w 1440 roku. Wówczas to Lorenzo Valla wydał Traktat o fałszerstwie rzekomej donacji Konstantyna, w którym wylicza po kolei historyczne anachronizmy dokumentu. Na przykład napisano w nim, że Bizancjum to prowincja, tymczasem w IV wieku było to zaledwie miasto; wspomniano o świątyniach w Rzymie, które wówczas nie istniały; a także o “Judei”, choć takie państwo także wówczas nie istniało. Valla mógłby dodać, że Konstantyn nigdy nie chorował na trąd, a więc papież Sylwester nie mógł go wyleczyć z tej choroby. Kościół katolicki przez lata ukrywał pracę Valli. W kilkaset lat później przyznał, że dokument o donacji był falsyfikatem.

Historia Crowlandu

Opactwo Crowland znajduje się na południowych mokradłach Lincolnshire w Anglii. Jego historia sięga początków IX wieku, gdy Św. Guthlac przeniósł się w ten odludny rejon w poszukiwaniu samotności. Opactwo powstało w jakiś czas po jego śmierci dla uczczenia świętego człowieka.

Przez wieki mnisi mieszkali tu w ciszy i spokoju, prowadząc żywot w odosobnieniu. Nie byli jednak całkiem bezpieczni przed światem zewnętrznym. Musieli na przykład bez przerwy bronić swej własności przed zakusami innych. Incydenty te nasiliły siew początkach XV wieku, gdy mnisi z sąsiedniego opactwa Spalding stwierdzili, że część ziem należących do Crowland jest ich własnością. Miał to rozstrzygnąć sąd w 1413 roku. Aby poprzeć swoje racje, mnisi z Crowland sprokurowali księgę zwaną Historia Crowlandensis (Historia Crowlandu), zawierającą wiele dokumentów i edyktów tworzących ciąg historyczny dziejów opactwa. Księgę i wszelką dokumentację uznano za autentyczną, opactwo Crowland wygrało spór, a szczegóły zawarte w Historii stały się powszechnie znane. Historycy w XVII i XVIII wieku często się na nie powoływali. Dopiero w XIX wieku stwierdzono, że słynna księga była od początku do końca sfałszowana, a naukowcy odkryli, że wiele jej fragmentów niezbicie tego dowodzi. Na przykład wiele nazw miejscowości i imion ludzkich pisanych według zasad obowiązujących w XIV wieku znalazło się w ustępach pochodzących rzekomo z X wieku. Napisano tam też, że mnisi opactwa studiowali na uniwersytecie w Oksfordzie w czasach, gdy uniwersytet ten jeszcze nie istniał. Wspomniano o zbudowaniu trójkątnego mostu w X wieku, choć tak naprawdę powstał on dopiero w XIV wieku. W końcu to, co najbardziej podejrzane: według Historii mieszkańcy opactwa byli nieprawdopodobnie długowieczni, dożywali bowiem 148, 142 i 115 lat.

Papieżyca Joanna

John Anglicus opuścił Anglię w początkach IX wieku i udał się do Aten, gdzie zasłynął wiedzą we wszelkich naukach. Potem przeniósł się do Rzymu i wykładał w Trivium, zyskując jeszcze większą sławę. Został kardynałem i gdy papież Leon IV zmarł w 853 roku, John Anglicus został jednomyślnie wybrany na jego następcę. Jako papież Jan VIII rządził dwa lata, do 855 roku. Pewnego dnia zdarzył się niezwykły przypadek. Otóż papież, czytając List Św. Piotra do Rzymian, nagle słabo się poczuł. Musiał się zatrzymać na poboczu drogi i tu - ku niesłychanemu zaskoczeniu obecnych - zaczął rodzić dziecko. Okazało się, że papież Jan VIII ukrywał fakt, że był kobietą. Innymi słowy, był w rzeczywistości papieżyca Joanną.

Legenda głosi, że po rozpoznaniu prawdziwej płci papieża, lud rzymski związał jej nogi i wlókł za koniem, kamienując na śmierć. Według innej legendy Joanna została wysłana do odległego zakonu, by odpokutować za swe grzechy, a chłopiec, którego urodziła, został później biskupem Ostii.

Nie wiadomo, czy historia papieżycy Joanny jest prawdziwa. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XIII wieku, 350 lat po jej rzekomym panowaniu. Kościół katolicki najpierw akceptował jej istnienie, ale w okresie reformacji w XVI wieku zmienił stanowisko. Tymczasem pisarze protestanccy twierdzili, że historia ta zdarzyła się naprawdę. Przecież istnienie papieżycy było doskonałym chwytem propagandowym w walce z papiestwem. Współcześni badacze nie są w stanie ustalić faktów, ale jeżeli rzeczywiście kobieta-papież istniała, to byłby to najbardziej niezwykły w dziejach przypadek ukrywania płci.

Średniowieczny handel relikwiami: prawdziwe krzyże i fałszywe całuny

W średniowiecznej Europie kwitł handel relikwiami, najczęściej podrabianymi. Szesnastowieczny reformator protestancki Jan Kalwin, który uważał, że oddawanie czci relikwiom jest formą bałwochwalstwa, mówił, że jeśliby zebrać wszystkie, to wówczas wydałoby się, iż są fałszerstwem, bo - jak dowodził - “widzielibyśmy, iż każdy apostoł miał więcej niż cztery ciała, a każdy święty dwa albo nawet trzy”.

Relikwie zgromadzone i czczone w średniowiecznej Europie miały rozmaity charakter - od zwyczajnych po całkiem dziwaczne. Największe zapotrzebowanie było na kości lub części ciała świętych i męczenników. Jeden z kościołów z dumą pokazywał mózg Św. Piotra, aż kiedyś ktoś go przypadkiem przesunął i wówczas wyszło na jaw, że to kawałek pumeksu. Szczątki Chrystusa i Maryi Dziewicy także ceniono niezwykle wysoko, a wśród nich można było znaleźć mleko karmiącej Matki Boskiej, zęby, włosy i krew Chrystusa, fragmenty krzyża i pieluszek, w które go w niemowlęctwie zawijano. Mnisi z Charroux utrzymywali, że posiadają napletek Chrystusa, odcięty podczas obrzezania. Ale to samo głosili kapłani z kościoła Jana Laterańskiego w Rzymie.

Wartość relikwii polegała na tym, że czyniły one cuda. Relikwia uznana za falsyfikat mogła stać się “prawdziwą”, jeśli dokonała jakiegoś cudu. Wierni w Europie pielgrzymowali regularnie setki kilometrów, żeby odwiedzić te, które okazały się wyjątkowo skuteczne. Zwyczaj pielgrzymowania do miejsc świętych miał ogromne znaczenie z punktu widzenia ekonomicznego i dlatego każde miasto starało się zdobyć jakąś relikwię, bo oznaczało to napływ pielgrzymów.

Do jakiego stopnia można się było posunąć w chęci zdobycia najpotężniejszych relikwii, możemy dowiedzieć się z książki Patricka Geary’ego Furta Sacra: Thefts of Relics in the Central Middle Ages (Furta sacra: kradzieże relikwii w średniowieczu). Czytamy w niej, że miasta niechętnie kupowały czy sprzedawały relikwie. Nikt przecież nie chciałby pozbywać się relikwii słynnej z czynienia cudów. A jeśli to robił, to pewnie dlatego że przedmiot ten nie posiadał już dawnej mocy i stawał się bezwartościowy. Dlatego miasta często kradły sobie nawzajem pożądane relikwie albo kupowały je ukradkiem, a potem oficjalnie przyznawały się do kradzieży. Kradzieże relikwii były sprawnie zorganizowanym procederem, a sprytny złodziej traktowany był jak miejscowy bohater. Geary opowiada historię włoskiego miasta Bari, które w 1087 roku wysłało grupę złodziei, żeby ukradli szczątki Św. Mikołaja z tureckiego miasta Myra. Wyprawa się powiodła i Bari przez dziesięciolecia cieszyło się sławą miasta posiadającego skradzione szczątki Św. Mikołaja.

Całun Turyński

Najwięcej kontrowersji w całej historii chrześcijaństwa budzi słynny Całun Turyński. Jest to liczący 4,2 metra długości kawałek tkaniny z wizerunkiem nagiego mężczyzny. Niektórzy twierdzą, że właśnie w ten całun zawinięto Chrystusa po zdjęciu z krzyża.

Po raz pierwszy wieść o nim pojawiła się w Europie w 1355 roku, kiedy został wystawiony na widok publiczny w kościele Św. Marii w Lirey we Francji. Został podarowany kościołowi przez francuskiego rycerza Geoffroya de Charny’ego, który prawdopodobnie zdobył go w Konstantynopolu.

Wkrótce wokół Całunu rozpętała się burzliwa dyskusja. W 1389 roku w relacji dla papieża Klemensa biskup Pierre d’Acis przedstawił go jako zwykłe malowidło, które bezprawnie wystawia się jako relikwię, żeby wyłudzać datki na Kościół. Na tej podstawie papież ogłosił, że Całun jest falsyfikatem. W 1443 roku dostał się on w ręce wnuczki Charny’ego, która sprzedała go księciu Sabaudii. Ten z kolei wystawiał go przez dziesiątki lat, aż do 1532 roku, kiedy Całun o mało nie spłonął podczas pożaru. Do tej pory jest w wielu miejscach osmalony i nadpalony. Ostatecznie rodzina sabaudzka podarowała go w 1983 roku Kościołowi katolickiemu.

Przez cały wiek XX naukowcy spierali się o autentyczność Całunu. W 1982 roku grupa naukowców pracująca w ramach Projektu Badań nad Całunem Turyńskim oznajmiła, że jest on autentyczny, opierając się na analizach próbek tkaniny. Ale datowanie metodą radiowęglową przeprowadzone w końcu lat 80. wykazało, że pochodzi on z około XIV wieku, co oznacza, że relikwia jest falsyfikatem. Niemniej zwolennicy autentyczności Całunu podważają dokładność tego datowania i spory nie ustają, a prawdopodobnie będą trwały także w przyszłości.
(...)

List Prestera Johna

W 1144 roku wojska muzułmańskie odniosły w Edessie walne zwycięstwo nad chrześcijańskimi krzyżowcami. Wkrótce potem po Europie zaczęły krążyć pogłoski o niezmiernie bogatym chrześcijańskim królu zwanym Presterem Johnem, który panował na Wschodzie i pragnął przyjść z pomocą pokonanym uczestnikom krucjaty. Zaintrygowało to rzecz jasna europejskich władców. Jeśli taki król rzeczywiście istniał, mógł pomóc im dźwigać ciężar prowadzonych wojen.

Dwadzieścia lat później pogłoski znalazły potwierdzenie w postaci listu napisanego przez samego Prestera Johna, skierowanego do bizantyjskiego cesarza Manuela I Komnena. Autor opisywał w nim ogrom swojego państwa, które - zgodnie z jego doniesieniami - rozciągało się od Indii do kraju, w którym wschodzi słońce. Pisał, że jego ziemie zamieszkują fantastyczne stworzenia: siedmiorożne byki, ptaki tak wielkie, że mogłyby unieść i zabić uzbrojonego mężczyznę oraz rogaci ludzie z trojgiem oczu z tyłu głowy. Na koniec donosił, że w jego królestwie jest fontanna, której woda pozwala zachować wieczną młodość.

Po lekturze listu, europejscy władcy nie mogli wręcz uwierzyć we własne szczęście. Zaczęli rozważać, jak wykorzystać tę niezmierną potęgę do zaprowadzenia chrześcijaństwa na całym świecie. Podobno nawet papież, uwiedziony wizją wszechświatowego chrześcijańskiego królestwa, wysłał na Wschód posła, nakazując mu nawiązanie kontaktu z Presterem Johnem i wręczenie osobistej odpowiedzi na jego list. Ale nikt nawet nie podejrzewał tego, co dla współczesnego czytelnika byłoby oczywiste - list ów nie był niczym innym jak tylko bardzo zręczną mistyfikacją. Jego autor pozostał nieznany, choć najprawdopodobniej był to jakiś europejski mnich, który wymyślił owo nieprawdopodobne królestwo, opierając się na starych legendach, między innymi opisujących przygody Aleksandra Wielkiego na Wschodzie. Jego intencją było pewnie podbudowanie wiary chrześcijańskich rycerzy krzyżowych i wzbudzenie w nich nadziei na zwycięstwo. Z pewnością mistyfikacja osiągnęła swój cel, choć nadzieje okazały się płonne. Ale sukces był tak wielki, że legenda o Presterze Johnie towarzyszyła nieodmiennie wyprawom Europejczyków przez kolejne cztery stulecia. Poszukiwanie mitycznego królestwa stało się obsesją podróżników. Gdziekolwiek nie znaleźli, zawsze marzyli o znalezieniu go (takie zamiary towarzyszyły również wyprawom Marco Polo) i częstokroć twierdzili, że na nie natrafili. A ponieważ wiadomo, że królestwo to nie istniało, można uznać, iż relacje o nim stanowiły przykłady nierzeczywistych relacji podróżników.
(...)

W oczekiwaniu na apokalipsę


Dla ludzi średniowiecza ważną kwestią był koniec świata. W ich życiu nieustannie przewijał się motyw nieuniknionego kataklizmu na światową skalę. Atmosfera permanentnego zagrożenia prowadziła do wręcz komicznych zachowań. Wiadomo na przykład, że średniowieczni katastrofiści gromadzili zboże lub uciekali w wysokie góry w przewidywaniu globalnej powodzi. Miało to jednak także poważniejszy wpływ na bieg zdarzeń w historii Europy. Wielu uczestników krucjat w XII i XIII wieku uważało, że biorą udział w walkach poprzedzających dzień sądu ostatecznego. Nawet Krzysztof Kolumb prawdopodobnie kierował się pragnieniem nawrócenia całego świata przed nadejściem końca świata.

Przepowiednie nieszczęść i katastrof przeważnie były rozpowszechniane bez intencji wprowadzania w błąd. Wynikały z głębokiej wiary, odziedziczonej po tradycji kultury wczesnego chrześcijaństwa i starożytnego judaizmu. Wiara ta sprawiała, że łatwiej było ludziom zrozumieć, dlaczego gnębią ich wojny i zarazy. Stanowiła również bodziec do reformowania społeczeństwa i zmiany mentalności. Lecz z drugiej strony przepowiednie stały się okazją do oszustw i manipulacji.

Na przykład w 1184 roku pojawił się dokument zwany Listem Toledańskim, którego treść szybko rozprzestrzeniła się w całej Europie. Dowiadujemy się z niego, że złowieszcza koniunkcja planet zapowiada nadejście końca świata we wrześniu 1186 roku. Kiedy list ten dotarł do arcybiskupa Canterbury w Anglii, nakazał on trzydniowy post, który przygotowałby ludzi do tej katastrofy. Minął jednak wrzesień 1186 roku, a koniec świata nie nastąpił. Ale to nie uspokoiło tych, którzy szczerze wierzyli w przepowiednię. Zmieniali po prostu daty i list krążył jeszcze przez kilka stuleci.

Jedna z najsłynniejszych przepowiedni dotyczących końca świata w dziejach pochodziła od Michela de Nostredame, znanego jako Nostradamus (1503-1566). Wspierany przez francuską królową Katarzynę Medycejską, spisał wiele wersetów przepowiadających upadek jej wielkiej rywalki Elżbiety I, królowej Anglii. Ale jego proroctwa się nie ziściły. Lecz geniusz Nostradamusa polegał na tym, że pisał je starodawną francuszczyzną, słowa zaś miały tak wieloznaczny sens, że można je było dowolnie interpretować. Dlatego nawet po jego śmierci ci, którzy bez zastrzeżeń wierzyli w przepowiednie, nadal interpretowali jego teksty, doszukując się w nich zapowiedzi tragicznych zdarzeń: pożaru Londynu w 1666 roku, dojścia do władzy Hitlera, irańskiej rewolucji w 1979 roku czy też tragedii z 11 września 2001 roku. Najzagorzalsi jego wielbiciele posunęli się nawet dalej. Po ziszczeniu się niektórych proroctw, dopisali nowe “przepowiednie”, rzekomo pochodzące od samego Nostradamusa.

Od XVI wieku apokaliptyczne proroctwa w południowej Europie nieco zblakły. Na północy natomiast nadal wywierały na ludziach wrażenie, szczególnie wśród niemieckich protestantów w XVI wieku i angielskich purytanów w XVII wieku. Ci ostatni zabrali je ze sobą do Ameryki, gdzie przepowiednie dnia sądu znalazły chętnych wyznawców.

Psikusy i zaklęcia

W wielu tekstach zachowały się opisy psikusów dokonywanych przez średniowiecznych oszustów. Notatnik Thomasa Betsona, XV-wiecznego mnicha z opactwa Syon w Middlesex, pełen jest relacji o żartach, które czynił swoim towarzyszom. Na przykład w wydrążonym jabłku chował chrabąszcza i kiedy turlało się ono po stole, ludzie wierzyli, że jest zaczarowane. W innych manuskryptach znajdujemy instrukcje, jak preparować rozmaite “figle”, na przykład swędzące łóżko i robaczywe mięso. Secretum Philosophorum - swego rodzaju XIV-wieczny podręcznik dla oszustów - zawiera przepis zamiany wody w wino. Należało kawałki chleba najpierw namoczyć w czerwonym winie i wysuszyć na słońcu, a potem wrzucić je do wody.

Ale oprócz rozmaitych trików można się było dowiedzieć, jak zmusić kogoś do mówienia prawdy. Jedno z zaklęć zalecało następującą metodę: trzeba było serce i lewą nogę ropuchy powiesić nad ustami śpiącego człowieka. Po przebudzeniu dawał prawdziwe odpowiedzi na każde zadane mu pytanie. Nie podano niestety sposobu na zneutralizowanie tego zaklęcia.


fragment książki: Alex Boese  - Nieznane archiwa mistyfikacji

Data utworzenia: 17/03/2013 @ 21:24
Ostatnie zmiany: 17/03/2013 @ 22:04
Kategoria : Kościół od 800 do 1500r.
Strona czytana 9114 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
prawoslawna-ikona.jpg0-cerkiew.jpglampy-prawoslawne.jpg0-cebule.jpeg0-Church Trinity.jpg0-Belogorsk Monastery.jpgAgios_Theologos_Kos.jpgMastichari_Kos_Greece.jpg0-dome-cross.png0-cebule3.jpg0-Our Saint Petersburg.jpgkarlowe-wary.jpg0-Savior of Spilled blood.jpgprawoslawne-krzyze.jpg0-cerkiew2.jpg0-bochu.jpgprawoslawny-koszyczek.jpg0-moscow-2.jpgmoscow14.jpggrecki-prawoslawny.jpg0-Nicholas_in_Kronstadt.jpg0-lodz2.jpg0-moskwa.jpgLavra_Easter.jpgbazylika_Paros.jpg0-ortho4.jpgPanagia_Damiotissa_Naxos_Greece.jpg0-The_Trinity_Cathedral.jpg23359664.jpgDafni_Christ.jpgRhodos_Agios_Nikolaos_Foundoukli.jpgprawoslawny-slub-korony.jpg0-vladimir-church-2.jpgkrzyz-prawoslaawie.jpgAgioi_Asomatoi-Athens.jpgbatiuszka.jpg0-sofia.jpgprawoslawny-haft.jpg0-cebule2.jpg0-st-isaac-cathedral.jpgPanagia_Vrisiani_Mesochori.jpgKalymnos_Emporeios.jpgcerkiew_turzansk.jpg0-christ-the-saviour.jpg0-Novgorod.jpg0-archangel.jpgprawoslawne-swiece.jpgkosciol-prawoslawny.jpg0-monas.jpg0-prawoslawie2.jpgba4ko_1.jpgalexei-ii.jpg141t.gif0-Trinity Lavra.jpgprawoslawny-ornat.jpgcyryl_metody.jpg0-cerkiew-5.jpg0-StPetersburg.jpgsvkanstanty_and_alena_kopia.jpgRhodos_Asklipio_Church.jpgprawoslawny-slub.jpg0-dome-cross2.pngPatmos_church.jpgSaint_Michael_Smichov.jpgnaksos.jpg0-petersburg.jpg1170761.jpgprawoslawny-pop.jpg402462_85_th.jpgprawoslawny-krzyz.jpg0-Belgrade.jpg0-st-basils-moscow-3.jpgOrthodox_Brno.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6499539 odwiedzający

 78 odwiedzających online