Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

ISLAM <<== - Narodziny proroka

Narodziny proroka
  Nikt nie wie dokładnie, kiedy urodził się Mahomet, który miał stać się prorokiem Allaha. Niegdyś sądzono, że wydarzyło się to za panowania Chosroesa Anuszirwana, a więc przed 579 r. - co nie budzi zastrzeżeń. Mówiono też, że było to w roku słonia, a więc wtedy kiedy ptaki zmusiły do odwrotu armię Abrahy pod Mekką - to zaś na pewno mija się z prawdą. Dokładne daty ustalane według bardzo wątpliwych obliczeń obejmują przedział lat 567-573. Najczęściej przyjmuje się rok 571.

  Mahomet, zwany przez Arabów Muhammadem, urodził się w Mekce z ojca Abd Allaha i matki Aminy. Poprzez ojca należał do rodu Haszim z plemienia Kurajszytów. Te przekazane przez tradycję dane, choć nie wszystkie są niepodważalne, można w gruncie rzeczy traktować jako pewne.

Mekka Mekka w 1897 roku, widok na sanktuarium
  Mekka leży w wąwozie w poprzek biegnącego równolegle do wybrzeża łańcucha górskiego, który tworzą żółte i czarne góry, całe "z występów skalnych niewiarygodnie nagich, bez odrobiny ziemi, lśniących od szczytu do podnóża, poszarpanych, spiczastych, stromych". Wąwóz ten, ciągnący się z północnego wschodu na południowy zachód, został wydrążony przez rzekę, której koryto nadal od czasu do czasu gwałtowne deszcze nagle wypełniają wodą, zalewając miasto i jego sanktuarium; pielgrzymi opuszczają je wtedy wpław, jak na przykład w roku 1950. W tym jałowym, ale korzystnie położonym parowie, w odległości mniej więcej osiemdziesięciu kilometrów od morza, znajduje się studnia, słynny Zamzam. Prawdopodobnie od bardzo dawna było tam sanktuarium.

  W II wieku geograf Ptolemeusz umieszcza w tym rejonie miejscowość, którą nazywa Makoraba. Mogło to być słowo - pisane w języku południowoarabskim mkrb (zapis nie uwzględnia samogłosek), w etiopskim mekwerab - oznaczające "sanktuarium", i prawdopodobnie ta forma, skrócona, dała historyczną nazwę miasta.

  W pewnym okresie - kiedy, nie wiemy - Mekka stała się centrum handlowym z pewnością dzięki swemu korzystnemu położeniu na zbiegu drogi biegnącej z południa na północ - z Jemenu do Palestyny - i dróg łączących zachód ze wschodem: wybrzeże Morza Czerwonego, skąd można było dotrzeć do Etiopii, z Zatoką Perską. Sanktuarium zapewniało spokój i bezpieczeństwo kupcom. Początkowo znajdowało się w rękach plemienia Dżurhum, później plemienia Chuza'a. Prawdopodobnie pod koniec V wieku niejakiemu Kusajjowi udało się podstępem lub siłą przejąć opiekę nad świątynią.

  Pochodził on z plemienia Kurajszytów, złożonego z kilku rodów, które dzięki niemu wyparło Chuza'a. Opowiadano, i jest w tej historii prawdopodobnie odrobina prawdy, że przebywał w Syrii i że stamtąd przyniósł kult bogini Al-Uzzy i Manat, który połączył z kultem Hubala, bożka Chuza'a. Zastanawiano się, czy tak naprawdę nie był to Nabatejczyk.

Al-Kaba Al-Kaba w Mekce   Kurajszyci (nazwa ta oznacza rekina, być może dawny totem) nabierali w ten sposób znaczenia, które miało bezustannie rosnąć, a historia nadchodzących pięciuset lat może być uznana za okres rozszerzania się władzy tego plemienia aż do osiągnięcia prestiżu o znaczeniu światowym. Plemię to dzieliło się na kilka rodów. Mówiło się o Kurajszytach az-Zawahir, "Kurajszytach zewnętrznych" zamieszkujących peryferie, i o Kurajszytach al-Bata'ih, którzy gromadzili się w głębi doliny, bezpośrednio wokół źródła Zamzam i pierwotnego przylegającego doń sanktuarium. Była to maleńka budowla w kształcie prostopadłościanu, który nazywano Al-Kaba, co znaczy sześcian.

  Specjalną czcią otaczano czarny kamień, pierwotnie meteoryt, który prawdopodobnie stał się kamieniem węgielnym. Niemal wszędzie Arabowie, a najogólniej Semici, oddawali cześć tego rodzaju kamieniom.

  W roku 219 młody Arab z Syrii, wielki kapłan Czarnego Kamienia z Emesy (Himsu) Heliogabal, kiedy został cesarzem rzymskim, kazał przewieźć z wielką pompą do Rzymu ten święty fetysz i zbudował mu świątynię ku niezmiernemu zgorszeniu starych Rzymian. W Mekce Al-Kaba, stanowiąca prawdopodobnie początkowo wyłącznie sanktuarium Hubala, była siedzibą kilku bożków. Wprowadzono do niej jeszcze inne idole.

  Późniejsza tradycja opowiada, że czterej starsi synowie Abd Manafa (jednego z synów Kusajja) podzielili między siebie te tereny w poszukiwaniu rynków zbytu. Jeden udał się do Jemenu, drugi do Persji, trzeci do Etiopii, czwarty do bizantyjskiej Syrii. Historia jest prawdopodobnie zmyślona, obrazuje jednakże pewien ogólniejszy stan rzeczy. Banu Kurajsz zrobili wszystko, by rozwinąć handel miasta, nad którym sprawowali kontrolę.

  Mówiliśmy już o tym, jak wydarzenia zewnętrzne im w tym pomogły. Pod koniec VI wieku wysiłki ich zostały nagrodzone swego rodzaju handlową dominacją. Ich karawany zapuszczały się daleko, ku czterem głównym obszarom międzynarodowego handlu, którymi były rejony wyżej wymienione. Wielcy kupcy mekkańscy znacznie się wzbogacili.

  Mekka stała się ośrodkiem, gdzie spotykali się kupcy wszystkich narodowości, gdzie zupełnie nieźle rozwinęło się rolnictwo. Miejsce święte przyciągało coraz więcej pielgrzymów, którzy odprawiali skomplikowane rytuały wokół Al-Kaby i małych okolicznych sanktuariów. Związki małżeńskie zapewniały Kurajszytom pomoc sąsiadujących plemion koczowniczych. Ich przychylność Kurajszyci zjednywali sobie również pieniędzmi, a nawet bronią. Banu Kurajsz odgrywali także pewną rolę w polityce międzynarodowej.

  To, co o nich wiemy, a wiemy niewiele, sugeruje swego rodzaju neutralność z odcieniem sympatii dla potęg chrześcijańskich: Bizancjum i Etiopii. A jednak Abraha przybył bić się z mekkańczykami; być może chciał zniszczyć ich potęgę handlową, stanowiącą realne zagrożenie dla gospodarki Arabii Południowej. Około 589-590 r. Kurajszyci są w stanie wojny z plemieniem Hawazin; jeden z podopiecznych Kurajszytów zabija wodza Hawazynitów An-Numana, który prowadził karawanę dla properskiego króla Al-Hiry.

  Oczywiście rody kurajszyckie walczyły między sobą o władzę. Najważniejsze z tych, które pojawiły się na scenie, to rody Haszima i Abd Szamsa, dwóch synów Abd Manafa.

  Syn Haszima Abd al-Muttalib uzyskał prawdopodobnie przewagę w okresie poprzedzającym narodziny Mahometa. Wkrótce jednak utracił ją na rzecz Umajji, syna Abd Szamsa i jego rodu. W zasadzie Kurajszyci roztropnie nie dopuszczali do tego, by walki wewnętrzne naruszyły ich jedność wobec sąsiadów. Zasadnicze decyzje podejmowane były przez zgromadzenie wodzów i wybitnych osobistości najważniejszych rodów, rodzaj rady starszych, mala. Rola tego zgromadzenia sprowadzała się prawdopodobnie tylko do osiągania, poprzez dyskusję, porozumienia. Nic nie mogło zmusić jednego rodu, by podporządkował się decyzjom innych rodów, jak tylko przekonywanie czy mniej lub bardziej pokojowy przymus.

  Abd al-Muttalib zawdzięczał prawdopodobnie swoją pozycję temu, że znalazł się na czele jednej z tych grup, jakie wyłoniły się spośród rodów mekkańskich w czasie ich walki o władzę. Dwie z tych grup stale ze sobą rywalizowały, trzecia pozostawała neutralna. Abd al-Muttalib prowadził handel z Syrią i Jemenem i uzyskał korzystne dla mekkańskiego sanktuarium przywileje. To on dostarczał wodę i pożywienie pielgrzymom.

  Opowiadano, że rozpoczął rozmowy z Abrahą, kiedy armia wyposażona w słonie zjawiła się pod Mekką. Pobrzmiewa tu być może echo starań, jakie jeden z rodów poczynił dla zapewnienia sobie poparcia z zewnątrz. Abd al-Muttalib miał kilka żon pochodzących z różnych plemion, dały mu one dziesięciu synów, ojca i stryjów Mahometa, oraz sześć córek. Do niektórych z nich jeszcze powrócimy.

  Jednym z jego synów był Abd Allah zrodzony z Fatimy Bint Amr pochodzącej z kurajszyckiego rodu Banu Machzum. Jak powiadają, był to bardzo przystojny mężczyzna. Jego ojciec - pragnąc bez wątpienia sprzymierzyć się z rodem Banu Zuhra - poprosił jednocześnie o rękę młodej Aminy Bint Wahb dla swego syna, a dla siebie o rękę jej krewniaczki Hali Bint Wuhajb należącej do tego samego rodu.

  Amina, jak się wydaje, nie opuściła swego rodu, a Abd Allah składał jej wizyty zgodnie z arabskim zwyczajem. Pierwszym i jedynym dzieckiem, które z nią miał, był Mahomet. Interesująca może wydać się jedna z krążących na temat poczęcia Mahometa legend, mimo że nie ma ona żadnej wartości historycznej. Stanowi bowiem niesamowity kontrast z zabiegami chrześcijan, by sprawę narodzin Jezusa pozbawić, o ile tylko to możliwe, pierwiastka seksualnego.

  "Abd Allah udał się do kobiety, która tak samo jak Amina Bint Wahb należała do niego. Miał na sobie ślady gliny, ponieważ wcześniej pracował na swojej ziemi. Zaczął się zalecać do tej kobiety, ale ona odprawiła go z powodu owych śladów gliny. Wyszedł od niej, dokonał ablucji i obmył się. Później udał się do Aminy. Przechodził znowu koło domu owej kobiety, która przywołała go do siebie. Ale on ją odtrącił i poszedł do Aminy.

  Wszedł do niej i posiadł ją. Poczęła wtedy Mahometa, niech Bóg mu błogosławi i da mu zbawienie. Następnie znowu poszedł do tamtej kobiety i powiedział: <Chcesz mnie?> Odparła: <Nie! Kiedy przechodziłeś obok mnie, w twoich oczach jaśniało białe światło. Zawołałam cię, a ty mnie odrzuciłeś. Wszedłeś do Aminy i ona zabrała to światło.>"

  Inny wariant tej historii nie uznawał owej kobiety za drugą żonę Abd Allaha, podawał ją za siostrę hanifa Waraki Ibn Naufala, o którym będzie jeszcze mowa, uczoną, jak jej brat, w Piśmie. Widząc na twarzy Abd Allaha blask proroctwa, ofiarowała mu sto wielbłądów, by uzyskać jego względy. Odrzucił ją, a kiedy wracał od Aminy, światła na jego twarzy już nie było.

Mahomet Narodziny proroka Mahometa
  Abd Allah zmarł - kiedy jego żona była w ciąży lub tuż po rozwiązaniu - w czasie pobytu w Medynie, gdzie zatrzymał się w drodze powrotnej z Gazy dla załatwienia interesów. Niewiele pozostawił wdowie: jedną niewolnicę, pięć wielbłądów i kilka owiec. Amina otoczyła syna opieką, ale wkrótce i ona zmarła; dziecko miało zaledwie sześć lat.

  Nasza wiedza o dzieciństwie Mahometa jest raczej niepewna. Legendy powoli wypełniły tę lukę, coraz piękniejsze i coraz bardziej budujące w miarę upływu czasu. Nawet najstarsze informacje, bardziej wstrzemięźliwe, budzą pewne wątpliwości.

  Kiedy islam stał się religią potężnego państwa, powstała konieczność stworzenia zasad regulujących życie społeczne. Oczywiście opinie na ten temat bardzo się różniły, interesy były rozbieżne. Istniały też ugrupowania polityczne, które przyłączały się do krewnych i Towarzyszy Proroka. Ponadto wielu ludzi powodowanych ciekawością, pobożnością lub nawet zainteresowaniami historycznymi poszukiwało informacji o życiu Mahometa. I wtedy powstał jak gdyby zawód tradycjonisty. Tradycjoniści przytaczali opowiadania, które były odpowiedzią na tę ciekawość, pobożność czy nawet na ową konieczność tworzenia zasad, ponieważ poczynania Proroka miały rangę przykładu.

  Jeżeli działał w określony sposób, to po to, by wskazać swym zwolennikom, że tak właśnie zawsze należy postępować, zarówno gdy chodzi o poważne problemy - np. prawa spadkowe (ich zasady zostały wyłożone przez samego Boga w Koranie) - jak o najdrobniejsze codzienne zachowania, np. sposób siedzenia przy stole. Tradycjoniści musieli - jak nasi historycy - powoływać się na źródła, z których korzystali. Były to jednak źródła przekazywane ustnie.

  Takie to a takie opowiadanie pochodziło od takiego to a takiego człowieka, który z kolei zasłyszał je od innego człowieka, i w ten sposób dochodziło się aż do kogoś, kto żył w czasach Proroka, kto widział jego gesty lub słyszał jego słowa. Oczywiście łatwo było wymyślać tradycje (po arabsku nazywa się je hadisami, to znaczy opowiadaniami), by wesprzeć swoje zdanie i swoje stronnictwo. Wielcy arabscy historycy i juryści dobrze o tym wiedzieli. Próbowali wyeliminować zmyślone tradycje, na przykład tradycje o tak długim łańcuchu poręczycieli, że był on wręcz niemożliwy, nie stawiali sobie jednak tak ambitnego zadania, jak dotarcie do faktów nie budzących wątpliwości. Toteż przytaczają całe serie dotyczących tego samego tematu, sprzecznych ze sobą tradycji, powołując się na poręczycieli.

  Czytelnik sam musi zadecydować, komu chce wierzyć. "A Bóg jest najmądrzejszy", dorzucają często.

  Najstarsze zbiory tradycji historycznych, do jakich możemy sięgnąć pamięcią, pochodzą z okresu, który od działalności Proroka dzieli sto dwadzieścia pięć lat. Nie trzeba dodawać, co w ciągu takiego czasu mogła stworzyć fantazja. A jednak wiele faktów jest pewnych, ponieważ najbardziej zwalczające się stronnictwa zgadzały się co do zdarzeń tworzących wątek życia Proroka, co do imion jego Towarzyszy i żon, ich związków i pochodzenia, i bardzo wielu innych jeszcze spraw, a nawet jeśli chodzi o mało chwalebne, a zatem nie wymyślone szczegóły. Mimo to co do bardzo wielu z nich nie mamy żadnej pewności, nie ulega zwłaszcza wątpliwości, iż bardzo niewiele wiedziano o początkowym okresie życia Mahometa i że swobodnie na ten temat fantazjowano.

  Przytoczę kilka takich opowiadań, których jedyna wartość historyczna polega na tym, że rzedstawiają pewne środowisko, co najmniej bardzo podobne do tego, w którym wzrastał młody Mahomet, i ułatwiają nam zrozumienie tego, jak w czasach późniejszych muzułmanie wyobrażali sobie życie ich Proroka.

  Jak to było w zwyczaju u Kurajszytów, Mahometa powierzono mamce z innego koczowniczego rodu. Dzieci Kurajszytów miały zatem możliwość, tak przynajmniej sądzono, nasycić się czystym powietrzem pustyni i dzięki temu stawały się silne i wytrzymałe. W ten sposób utrzymywano kontakty z nomadami, co nie było bez znaczenia, ponieważ związek między mlecznymi braćmi uważano za bardzo silny. Mamką Mahometa była niejaka Halima pochodząca z rodu Banu Sad należącego do wielkiego plemienia Hawazin. Czy to o niej mówi pewna tradycja, a zacytuję tu ją jedynie jako typowy przykład zadziwiającej plastyczności tych opowiadań, co nie jest zresztą żadną gwarancją autentyczności? Jest ona przytoczona w historii Proroka i jego Towarzyszy spisanej przez Ibn Sada na początku II wieku hidżry (nasz wiek IX):

  "Wiemy od Abd Allaha Ibn Numajra al-Hamdaniego, który wiedział to od Jahji Ibn Sa'ida al-Ansariego, że Muhammad Ibn al-Munkadir opowiadał: pewna kobieta, mamka Proroka, zastukała do niego. Kiedy weszła, wykrzyknął: <Mamo! Mamo!> Poszedł po płaszcz, rozciągnął go przed nią, a ona na nim usiadła."

  Opowiadano również, w jaki sposób mamka wybrała dziecko. "Dziesięć kobiet z plemienia Banu Sad przybyło do Mekki, poszukując dzieci do wykarmienia. Każdej udało się jakieś znaleźć, z wyjątkiem Halimy Bint Abd Allah, której towarzyszył mąż Al-Haris Ibn Abd al-Uzza, nazywany Abu Zu'ajbem. Był z nimi ich syn Abd Allah Ibn al-Haris, którego karmiła, oraz [córki] Anisa i Dżudama, ta z pieprzykiem, ta, która [później] razem z matką nosiła Mahometa, trzymając go na biodrze. Pokazano Halimie Posłańca Boga. A ona powiedziała: <Sierota! i to bez pieniędzy! Co pocznie jego matka?> Kobiety odeszły, pozostawiając ją w tyle.

  Halima rzekła do męża: <Co o tym myślisz? Moje towarzyszki odeszły, a w Mekce nie ma już więcej chłopców do karmienia, z wyjątkiem tego sieroty. Może byśmy go wzięli? Nie chciałabym wracać z niczym.> Mąż odpowiedział: <Weź go! Być może Bóg sprawi, iż stanie się on dla nas dobrodziejstwem.> Wróciła więc do matki, wzięła dziecko, położyła je na swym łonie i podała mu pierś, by zakosztowało mleka. A Posłaniec Boga pił, aż się nasycił. Pił też jego brat [mleczny]. Otóż ten brat nie spał, ponieważ był wygłodzony [bo przedtem jego matka miała niewiele mleka]. A matka [Amina] powiedziała: <Mamko! Pytaj mnie o twego [mlecznego] syna, ponieważ kiedyś będzie on ważną osobą.> I opowiedziała jej to, co widziała, i to, co jej mówiono w chwili narodzin Mahometa. Halima, uszczęśliwiona, ucieszyła się tym, co usłyszała. Po czym odjechała zabierając dziecko. Osiodłali oślicę i Halima dosiadła jej trzymając przed sobą Posłańca Boga. Al-Haris jechał na ich starej wielbłądzicy. W Wadi Sirar dogonili towarzyszki podróży [...] One zapytały: <Halimo! Co zrobiłaś?> Odpowiedziała: <Wzięłam, Bogu niech będą dzięki, najpiękniejsze z niemowląt, jakie kiedykolwiek widziałam, a ponadto jest ono obdarzone największą baraką.> Kobiety rzekły: <Czy nie jest to dziecko Abd al-Muttaliba?> Odpowiedziała: <Tak.> Halima opowiadała: <Zanim opuściliśmy to miejsce, widziałam zazdrość na [twarzy] niejednej z naszych kobiet.>"

  Pewne cudowne wydarzenie jedni odnoszą właśnie do owych lat pobytu na pustyni, drudzy wiążą je z innym okresem życia naszego bohatera. Pojawili się dwaj aniołowie, otworzyli jego pierś, wyjęli z niej serce, które starannie obmyli, zanim je z powrotem włożyli na miejsce. Później zważyli go stawiając kolejno na drugiej szali jednego człowieka, potem dziesięciu, potem stu, potem tysiąc. Po czym jeden powiedział do drugiego: "Zostaw go! Nawet jeżeli postawiłbyś na drugiej szalce całą jego wspólnotę [umma], on i tak przeważy."

  Amina zmarła w drodze powrotnej w czasie jednej z podróży do Medyny, którą odbywała z niewolnicą Umm Ajman i małym Mahometem. Miał on wtedy sześć lat. Jego dziad, czcigodny Abd al-Muttalib, który miał wówczas osiemdziesiąt lat, zabrał go do siebie. Jednak i on dwa lata później zmarł. Mahometem zajął się wtedy jeden ze stryjów, Abd Manaf, którego później zwano raczej Abu Talibem, przedkładając jego kunję nad jego imię (jest to drugie imię, jakie nosili Arabowie; używane było w swobodniejszych kontaktach, oznaczało "ojca tego to a tego" i odnosiło się przeważnie do najstarszego syna). Imię to w rzeczywistości miało wydźwięk bałwochwalczy. Znaczy ono "sługa bogini Manaf". Abu Talib był zamożnym kupcem, synem tej samej matki co Abd Allah, ojciec Mahometa, i on to prawdopodobnie po śmierci swego ojca stanął na czele rodu Haszim dominującego, jak się wydaje, w tym okresie w Mekce.

  Opowiadano, że Abu Talib co pewien czas udawał się na czele karawany do Syrii. Zabierał podobno ze sobą bratanka; prawdopodobnie dotarli aż do miasta Busra, pierwszego wielkiego węzła handlowego, jaki karawany napotykały jadąc tą drogą; było to skrzyżowanie pięciu ważnych dróg, a ponadto wielki ośrodek chrześcijaństwa, gdzie niewiele wcześniej wzniesiono piękną katedrę, bogaty w wiele wspaniałych budowli, jak rzymski teatr (można go dziś jeszcze oglądać), i zbudowany przez Justyniana przytułek dla biednych. To tam najczęściej rezydował biskup monofizyta sprawujący jurysdykcję nad koczownikami z Arabii; dla niego ghassanidzki fylarch Al-Haris otrzymał w 543 r. nominację od cesarzowej Teodory. A oto jedna z wersji incydentu, jaki miał miejsce w Busrze, przekazana przez historyka At-Tabariego:

  "Kiedy kupcy zatrzymali się w Busrze, w Syrii, przebywał tam mnich zwany Bahira; mieszkał w pustelni i biegły był w naukach chrześcijan. W pustelni tej zawsze żył jakiś mnich, który czerpał nauki z księgi, a księgę tę jeden drugiemu - jak utrzymywali - przekazywał w spuściźnie. Gdy karawana zatrzymała się owego roku niedaleko siedziby Bahiry, ten przygotował dla jej członków wiele pożywienia. A to dlatego, że kiedy był w swej pustelni, widział Posłańca Boga, którego - wśród jego towarzyszy - obłok okrywał cieniem.

  Udali się dalej, a na postój zatrzymali w cieniu drzewa blisko siedziby Bahiry. Ów spoglądał na obłok, drzewo jednak rzucało cień, a jego gałęzie pochylały się nad Posłańcem Boga, żeby zapewnić mu ochłodę. Gdy Bahira to zobaczył, wyszedł ze swojej celi i zaprosił ich wszystkich. Kiedy Bahira zobaczył Posłańca Boga, przyjrzał mu się bacznie i zauważył pewne szczególne cechy fizyczne [...] Kiedy członkowie karawany skończyli posiłek i rozstali się, zapytał Posłańca Boga, co odczuwał na jawie lub we śnie.

  Posłaniec Boga odpowiedział. Bahira uznał, że wszystko to zgadzało się z wcześniejszymi o nim wiadomościami. Później przyjrzał się plecom Posłańca i zobaczył na nich, pomiędzy łopatkami, pieczęć proroctwa. Wtedy Bahira powiedział do jego stryja Abu Taliba: <Kim jest dla ciebie ten chłopiec?> Abu Talib odparł: <To mój syn.> Bahira powiedział: <To nie jest twój syn! Ojciec tego chłopca nie żyje.> <To mój bratanek>, odparł wtedy ostro Abu Talib. Mnich zapytał: <Co stało się jego ojcu?> <Umarł, kiedy matka była brzemienna.> <Mówisz prawdę. Wracaj więc do swego kraju i strzeż chłopca przed Żydami. Na Boga, jeśli go zobaczą i odkryją to, o czym ja wiem, będą chcieli wyrządzić mu krzywdę.>"

  Stryj, przejęty, pospiesznie wyruszył z niezwykłym dzieckiem w drogę powrotną do Mekki. Czy opowiadanie to zawiera choć trochę prawdy? Dokładnie tego nie wiemy. Na pewno świadczy ono o apologetycznym zatroskaniu. Chodzi o to, by Prorok został uznany za proroka przez jedną z dwu wielkich religii monoteistycznych, której spadkobiercą islam się mieni. Chrześcijanie przejęli legendę widząc w mnichu, uważanym za heretyka, człowieka, który zainspirował arabskiego proroka, i w ten sposób pozbawili Mahometa wszelkiej oryginalności. Podróż do Busry, jak i inne podróże, sama w sobie nie jest niemożliwa. Starano się zebrać dane, które mogłyby świadczyć, że Mahomet znał różne obce krainy. Ale z drugiej strony zauważono, że prawdopodobnie sam nie zetknął się bezpośrednio z obrzędami chrześcijańskimi. Musiałyby wywrzeć na nim silne wrażenie, gdyby asystował - choćby raz tylko - przy jednej z takich ceremonii. A przecież arabscy poeci, którzy odwiedzali Al-Hirę i jej kościoły, mówią o nich w sposób znacznie barwniejszy.

  Tradycje podkreślają uczucie, jakim Abu Talib darzył bratanka, troskę, jaką go otaczał. Zadawano sobie pytanie, czy nie tkwiła w tym również jakaś hagiograficzna deformacja. W każdym razie Mahomet musiał wypełniać drobne obowiązki, których wymagano od dzieci. Pewnego dnia - a było to w późniejszym okresie - obok Proroka przeszli ludzie niosący owoce ciernistego drzewa arak, którymi karmi się wielbłądy i inne zwierzęta.

  Mahomet powiedział do nich podobno: "Spójrzcie na czarne owoce, to te, które ja zrywałem, kiedy wypasałem owce". Powiedzieli mu: "Posłańcu Boga, byłeś więc pasterzem owiec?" Odpowiedział: "Tak, i nie ma proroka, który by nim nie był". Anegdotę przytaczano, by upokorzyć nieco dumę wielkich hodowców wielbłądów pogardzających pasterzami drobnego bydła.

  To mniej więcej wszystko, o czym mówi się na temat dzieciństwa i młodości przyszłego proroka, przynajmniej w źródłach powstałych wcześniej niż - mnożące się w sposób bezładny i niekontrolowany - przeróżne legendy. Widać, jak to niewiele i jak trudno poruszać się po tak niepewnym gruncie. Bardzo chcielibyśmy wiedzieć - i miałoby to duże znaczenie historyczne - jak przebiegał rozwój Proroka.

  Tradycja muzułmańska utrzymywała, że nie miał nic wspólnego z obrzędami pogańskimi w swoim rodzinnym mieście. To zupełnie nieprawdopodobne, a wyraźne oznaki w jego późniejszym życiu wskazują, że, jak każdy, praktykował religię swoich ojców. Kiedy indziej mówi nam się, że złożył w ofierze barana bogini Al-Uzzie. Rzadko cytowana tradycja ukazuje go, jak ofiarowuje mięso poświęcone bożkom pewnemu monoteiście, który odmawia przyjęcia go i upomina Mahometa. Mahomet miał podobno powiedzieć, że należał do hums, bractwa dokonującego szczególnych obrzędów podczas uroczystości mekkańskich, i przestrzegał dodatkowych tabu. Wszystko przemawia za tym - niezależnie od tego, co utrzymywała tradycja arabska błędnie interpretująca pewne słowo z Koranu - że Mahomet nauczył się czytać i pisać. Nie wiemy jednak, jak głęboka była jego kultura, jego życie i dzieło bowiem dostarczają nam niewielu wskazówek, raczej niepewnych i niejasnych.

  Do tej kwestii jeszcze powrócimy.

  Wydaje się, że Mahomet ożenił się znacznie później, niż to było w zwyczaju w jego środowisku. Przyczyną było prawdopodobnie jego ubóstwo. Podobno poprosił Abu Taliba o rękę swej kuzynki Umm Hani. Małżeństwa między kuzynami są w społeczności beduińskiej rzeczywiście dobrze widziane. Zalotnik został jednak bez wątpienia odrzucony na korzyść świetniejszego konkurenta. Znacznie później, zostawszy wdową, Umm Hani pragnęła, żeby kuzyn ponowił prośbę. Jednak Mahomet nie był już do tego skłonny. Mimo to zachowali dobre stosunki. Spał przecież u Umm Hani tej nocy, kiedy odbył swoją podróż do Nieba.

  Wkrótce jednak szczęście zaczęło mu sprzyjać. Nie musimy popadać w przesadę, jak to robi tradycja, która czyni odtąd z Mahometa wzór doskonałości fizycznej, intelektualnej i moralnej; zalety, które się w nim później rozwinęły, wystarczają, by upewnić nas, iż musiał wywierać korzystne wrażenie na ludziach ze swego środowiska. Już wtedy na pewno zwracał uwagę swoją inteligencją, spokojnym, pewnym siebie, wyważonym sposobem postępowania, nawiązywania kontaktów z innymi. To zapewne spowodowało, że Chadidża Bint Chuwajlid, nie pierwszej młodości kobieta, wdowa dwukrotnie zamężna, mająca kilkoro dzieci, zaproponowała mu służbę u siebie. Była bogata i organizowała karawany udające się do Syrii w poszukiwaniu towarów bizantyjskich, by następnie sprzedać je na targu w Mekce.

  Prawdopodobnie Chadidża wysyłała swego nowego pracownika razem z karawanami nakładając nań obowiązek dokonywania zakupów. Jeśli tak rzeczywiście było, Mahomet musiał kilkakrotnie wyjeżdżać do Syrii, co wykorzystała tradycja, by ponownie wprowadzić mnichów, którzy również zauważają cuda dokonujące się na drodze przejazdu młodego Kurajszyty i przepowiadają jego świetlaną przyszłość. W każdym razie pewne jest, że jego postępowanie w czasie służby u Chadidży spowodowało, że zapragnęła go poślubić. Być może nie pozostawała obojętna na urok Mahometa już wtedy, gdy przyjmowała go na służbę. Wiadomo zresztą, że los kobiet niezamężnych był u Arabów nie do pozazdroszczenia. Ojciec Chadidży nie żył, nie miała więc opiekuna i słusznie obawiała się o swoją przyszłość. Jak powiadają, skończyła czterdzieści lat, lecz nie brakowało jej zalotników. Mahomet mógł mieć dwadzieścia pięć. Nafisa Bint Munja, pośredniczka - sprawy te wymagały bowiem pośrednictwa - tak podobno później opowiadała:

  "Chadidża wysłała mnie do Mahometa, żeby wybadać go po jego powrocie z karawaną z Syrii. Zapytałam: <Mahomecie! Co nie pozwala ci się ożenić?> Odparł: <Nie ma za co się ożenić.> Odpowiedziałam: <A gdyby ktoś miał tego za dwoje? Gdyby ofiarowano ci urodę, majątek, zaszczytną pozycję i wygodne życie, nie przyjąłbyś ich?> <O jaką kobietę chodzi?> <O Chadidżę.> <Co mam zrobić?> <Ja się tym zajmę.> <I ja zrobię swoje.>"

  Pozostawało już tylko załatwić niezbędne formalności. Opowiadano też, że nie było to proste i że Chadidża musiała upić ojca, by uzyskać jego zgodę. Większość tradycji utrzymuje jednak, że w tym czasie ojciec od dawna już nie żył i że to wuj Chadidży występował jako przedstawiciel rodziny, by wydać ją za mąż.

  Małżeństwo z Chadidżą okazało się dla Mahometa zbawienne, otworzyło przed nim szeroko bramy świetlanej przyszłości. Koniec z kłopotami materialnymi. Z ubogiego krewnego wpływowej rodziny, utrzymującego się ze służby u innych, stawał się człowiekiem bardzo poważanym. Musiał w tym widzieć rękę Boską i pewnego dnia rzeczywiście usłyszy Boga:

  Nie opuścił cię twój Pan
  ani cię nie znienawidził.

  Koran, XCIII, 3

  Czyż nie znalazł cię sierotą
  i czy nie dał ci schronienia?
  Czy nie znalazł cię błądzącym
  i czy nie poprowadził cię drogą prostą?
  I czy nie znalazł cię biednym,
  i nie wzbogacił cię?

  Koran, XCIII, 6-8

  Jest mało prawdopodobne, by czuł do Chadidży pociąg zmysłowy, który wzbudzały w nim później, kiedy się zestarzał, młode i ponętne kobiety jego przyszłego haremu. Zawsze jednak żywił dla niej ogromny szacunek, trwałe uczucie i dozgonną wdzięczność. Pewien psychoanalityk sugerował, że frustracja sieroty, tak wcześnie pozbawionego matczynego ciepła, mogła spotęgować to przywiązanie do dużo starszej kobiety. Była to, mawiał Mahomet, najlepsza z kobiet jego czasów. Będzie żył z nią w Raju, w domu z trzcin, w spokoju i ciszy. Mówił o niej często po jej śmierci, co bardzo gniewało A'iszę, jego ukochaną. A'isza sama opowiadała, że była zazdrosna o tę nieżyjącą kobietę - której nigdy nie widziała - jak o nikogo na świecie. Pewnego dnia Hala, siostra Chadidży, zjawiła się u drzwi Proroka i zapytała, czy może wejść. Rozpoznał jej głos i zadrżał. Wykrzyknął: "Boże, to Hala!" "Poczułam przypływ zazdrości - opowiadała podobno A'isza - i krzyknęłam: <Po co stale wspominasz tę starą bezzębną Kurajszytkę o umalowanych ustach? Los sprawił, że umarła, a Bóg zastąpił ją lepszą!>"

  Chadidża obdarzyła Mahometa dziećmi. Miał z nią cztery córki, o których będzie jeszcze mowa: Zajnab, Rukajję, Fatimę i Umm Kulsum. Ale - i po dziś dzień zwłaszcza dla Araba jest to prawdziwe nieszczęście - synowie, których urodziła, a których liczba zmienia się w zależności od tradycji, wszyscy zmarli bardzo młodo: Al-Kasim na przykład prawdopodobnie w wieku dwu lat (to po nim Mahomet przyjął kunję Abu al-Kasim - tj. ojciec Kasima). Inny syn, Abd Allah, w rzeczywistości nazywał się podobno Abd Manaf na znak szacunku dla bogini Manaf, której kult jego rodzice wkrótce mieli odrzucić. W tym czasie Mahomet zaadoptował swego młodego kuzyna Alego, ponieważ sprawy Abu Taliba - ojca Alego, a stryja Mahometa - układały się coraz gorzej. Chadidża podarowała też Mahometowi niewolnika, którego jej siostrzeniec kupił w Syrii, niejakiego Zajda, pochodzącego ze schrystianizowanego plemienia Kalb. Mahomet wyzwolił go i zaadoptował jako swego syna.

  Życie układało mu się teraz pomyślnie. Na pewno nadal zajmował się interesami; jego język będzie zawsze usiany zwrotami handlowymi. Wśród ważnych osobistości cieszył się poważaniem. Jego córki zawarły przynoszące zaszczyt związki małżeńskie, dobre i odpowiednie, zgodne z obyczajem. Rukajja i prawdopodobnie Umm Kulsum poślubiły kuzynów ze strony ojca, synów Abu Lahaba. Abu Lahab, jeden ze stryjów Mahometa, który stał się później jego wielkim przeciwnikiem, zajmował wtedy, jak się wydaje, znakomitą pozycję społeczną stając - zamiast Abu Taliba, swego brata - na czele rodu Haszim. Zajnab zaś poślubiła kuzyna ze strony matki, Abu al-Asiego.

  Następujący fakt mógłby być dowodem szacunku, jakim otaczano Mahometa, niestety na pewno został upiększony, może nawet w całości zmyślony w celu apologetycznym. Ponieważ Al-Kaba popadała w coraz większą ruinę, skorzystano z tego, by wykraść jej skarb. Kurajszyci, którym wówczas bardzo dobrze wiodło się finansowo, postanowili ją odbudować. Wahali się jednak, czy ruszać święte kamienie, aby dokonać przede wszystkim koniecznej rozbiórki. Nie mieli również materiałów i fachowców. Zatonięcie na Morzu Czerwonym greckiego okrętu - wiozącego do Etiopii drewno na budowę kościoła - w tak dla nich dogodnym momencie, wydało im się znakiem z samego nieba. Zabrali ładunek wyrzucony przez morze na brzeg Al-Hidżazu oraz wzięli ze sobą koptyjskiego cieślę Pacome'a znajdującego się na pokładzie. Po początkowych emocjach odbudowa ruszyła sprawnie, kiedy to znalazł się śmiałek, który odważył się pierwszy uderzyć motyką w starą budowlę.

  Całe miasto spędziło noc w niepokoju, zadając sobie pytanie, czy człowiek ten nie zostanie ukarany przez siły nadprzyrodzone. Jednak rankiem okazało się, że nadal cieszy się dobrym zdrowiem, i pracę kontynuowano. Na koniec trzeba było przenieść Czarny Kamień do narożnika. Cztery ugrupowania plemienne kłóciły się, komu przypadnie ten honor, i w ogniu dyskusji o mało nie doszło do rękoczynów. Zdecydowano uczynić arbitrem pierwszego człowieka, który wejdzie do sanktuarium. Był to Mahomet. Kazał przynieść sobie płaszcz i umieścił na nim święty Kamień; przedstawiciel każdego z ugrupowań miał trzymać jeden z czterech rogów płaszcza. Podnieśli płaszcz i przenieśli Kamień do podnóża budowli. Mahomet sam umieścił go w odpowiednim miejscu.

  Mahomet mógł mieć wtedy trzydzieści pięć lat. Przezwano go podobno al-amin, co znaczy: człowiek pewny, któremu można ufać. Ceniony przez wszystkich, liczący się w swojej małej ojczyźnie, bogaty lub żyjący co najmniej w dostatku, otoczony miłością, mógł nadal prowadzić spokojną i szczęśliwą egzystencję. Wszystko mu sprzyjało.

  A jednak nie satysfakcjonowało go to codzienne, jednostajne życie. Nurtował go niepokój, szukał czegoś innego. Nigdy nie poznamy dokładnie i głęboko jego psychiki. Nie zamierzając odwoływać się do absurdalnej, wątpliwej zresztą psychoanalizy, ale uwzględniając ludzkie skłonności, na które zwrócił uwagę Freud, możemy poczynić pewne ustalenia i zbudować na nich psychologiczne hipotezy.

  Mahomet sprawiał na ogół wrażenie człowieka mądrego i zrównoważonego. Zawsze zastanawiał się, zanim podjął decyzję, sprawy publiczne i prywatne załatwiał zręcznie, umiał czekać, kiedy było trzeba, wycofać się w ostateczności, podjąć odpowiednie kroki, by powiodły się jego plany. Ma dość odwagi fizycznej, być może bardziej nabytej niż wrodzonej, by stanąć na wysokości zadania w czasie wojennych perypetii swojego życia. To niezrównany dyplomata. Rozumuje jasno, logicznie, przytomnie. A jednak za całą tą fasadą kryje się natura nerwowa, uczuciowa, ruchliwa, niespokojna, niecierpliwa, pełna gorących, gwałtownych aspiracji. Doprowadzało go to do kryzysów nerwowych natury wręcz patologicznej.

  Mahometowi niczego nie brakowało do szczęścia, a jednak nie był szczęśliwy. Szczęście, owo dobrowolne ograniczenie, entuzjastyczna lub spokojna akceptacja, owo pogodzenie się z istniejącą sytuacją, nie jest stworzone dla tych, którzy zawsze wybiegają dalej, poza to, co mają, poza to, kim są, dla tych, których nienasycona, ciekawa wszystkiego natura pragnie zawsze tego, czego tylko można zapragnąć. A smutne, pełne rozczarowań dzieciństwo, takie właśnie, jakie miał Mahomet, mogło jedynie sprzyjać rozwojowi owej nieokreślonej skłonności, owego stałego pragnienia. Jedynie wyjątkowe sukcesy, nadludzkie można by powiedzieć, były w stanie to pragnienie zaspokoić.

  A Mahomet był z całą pewnością niezaspokojony. Czy istniały bardziej namacalne przyczyny owej skłonności duszy, bez której jego późniejsze postępowanie nie byłoby zrozumiałe? Jakie? Mgliste mamy o nich pojęcie. Najsilniej odczuwał, choć może nam się to wydawać dziwne, brak spadkobierców płci męskiej. U Arabów, u Semitów w ogóle, była to rzecz wstydliwa, a mężczyzn, których to spotkało, określano słowem abtar, co znaczy mniej więcej "okaleczony, amputowany". Pewnego dnia, na początku swego nauczania, Mahomet-abtar usłyszy z niebios głos recytujący te oto zjadliwe wersety:

  Zaprawdę. My daliśmy tobie obfitość!
  Módl się przeto do twego Pana
  i składaj ofiary!
  Zaprawdę, ten, kto ciebie nienawidzi
  - pozostanie bez potomstwa!

  Koran, CVIII, 1-3

  Chadidża nie mogła dać mu męskiego potomstwa zdolnego do życia, co stanowiło na pewno dodatkowy powód do pewnego niezadowolenia z tej nieskazitelnej kobiety. Przypominamy sobie zdanie Ammianusa na temat "żaru, z jakim osobnicy obojga płci w tym narodzie [arabskim] oddają się miłości". Również uczony w Talmudzie, Rabbi Natan, utrzymywał, że nigdzie na świecie nie istniała taka skłonność do rozpusty, jak u Arabów, tak samo jak nie było nigdzie większej potęgi niż Persja, większego bogactwa niż w Rzymie, bardziej rozwiniętej magii niż w Egipcie. On też twierdził, że na dziesięć porcji niemoralnego szaleństwa, jakie posiadał świat, dziewięć przypadło Arabom, dziesiąta musiała wystarczyć wszystkim pozostałym ludom.

Mahomet widział wokół siebie bogatych Kurajszytów używających i nadużywających uciech cielesnych. Zwyczaj pozwalał każdemu, głównie jednak kupcom i podróżnikom, brać sobie żony na określony czas. Poligamia była prawdopodobnie mniej rozpowszechniona, niż się o tym mówiło, rozwodzono się jednak często i bez specjalnych trudności. Uprawiano również zwyczajną prostytucję, która niewiele różniła się od małżeństwa czasowego. Prawdopodobnie w niektórych wypadkach obrzędy religijne zezwalały na rytualne spółkowanie. Bez trudu można było kupić sobie młode i piękne niewolnice. Mahomet jednak był związany z Chadidżą, i tylko z nią. Może ich umowa małżeńska zobowiązywała do monogamii.

  Bogata Chadidża znajdowała się w sytuacji pozwalającej stawiać żądania. Ale Mahometa, mężczyznę słynącego ze swego przywiązania do umiaru i prawości, łączyły z matką jego dzieci związki znacznie silniejsze niż wszystkie pisemne klauzule. Jednakże wiedząc coś niecoś o jego erotycznym temperamencie w późniejszych latach życia, należy mniemać, że nieraz "zgrzeszył w swym sercu", jak mówi pewna ewangeliczna sentencja, która na pewno bardzo by go zdziwiła. Wiele razy musiał opierać się pokusie, prawdopodobnie z pozorną tylko łatwością. Wiemy jednak, ile takie triumfy, czy wydają się łatwe, czy trudne, pozostawiają po sobie frustracji, jak drogo mogą być opłacone.

  Inna jeszcze przyczyna braku satysfakcji, rzadziej spostrzegana, to ambicja, ambicja uzasadniona, biorąca się z przekonania o własnej wartości. Niewątpliwie od najwcześniejszych lat Mahomet uważał, że obdarzony został wyjątkową osobowością. Widział, że wokół niego mało jest ludzi zastanawiających się nad problemami religijnymi, moralnymi i intelektualnymi, które jego - właśnie jego - nurtowały. Zamożni Kurajszyci, jego krewni i przyjaciele, zawdzięczali wpływ polityczny swojemu bogactwu, zdolności do intryg, niekwestionowanej umiejętności prowadzenia spraw publicznych. Zainteresowania Mahometa w tym czasie powodowały z pewnością, że uznawano go za nieszkodliwego idealistę, niezdolnego zająć się poważnymi problemami. On jednak miał głębokie przekonanie, że to, co wie, co czuje, jest ważniejsze niż wszystkie zawiłe kalkulacje polityków dla skutecznego przewodzenia na razie wspólnocie mekkańskiej, a być może w przyszłości dla prowadzenia wszelkich spraw arabskich.


*

Fragment książki: Maxime Rodinson - Mahomet

 


Data utworzenia: 27/01/2017 @ 08:30
Ostatnie zmiany: 01/03/2022 @ 09:39
Kategoria : ISLAM <<==
Strona czytana 1992 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
ba4ko_1.jpgprawoslawny-slub.jpg141t.gifnaksos.jpg0-cebule2.jpgkosciol-prawoslawny.jpg0-Church Trinity.jpgprawoslawne-swiece.jpg0-Belgrade.jpgprawoslawny-ornat.jpg0-StPetersburg.jpg0-christ-the-saviour.jpg0-dome-cross.png0-archangel.jpgDafni_Christ.jpgPatmos_church.jpg23359664.jpgprawoslawny-slub-korony.jpg0-cerkiew2.jpgprawoslawny-haft.jpglampy-prawoslawne.jpg0-bochu.jpgMastichari_Kos_Greece.jpg0-petersburg.jpg0-cebule3.jpg0-Novgorod.jpg0-cerkiew.jpg0-Trinity Lavra.jpgcyryl_metody.jpgprawoslawna-ikona.jpg0-The_Trinity_Cathedral.jpg0-cerkiew-5.jpgLavra_Easter.jpg0-vladimir-church-2.jpgPanagia_Damiotissa_Naxos_Greece.jpg0-st-isaac-cathedral.jpgmoscow14.jpg1170761.jpg402462_85_th.jpg0-prawoslawie2.jpg0-dome-cross2.png0-Savior of Spilled blood.jpgPanagia_Vrisiani_Mesochori.jpgalexei-ii.jpg0-Our Saint Petersburg.jpgRhodos_Asklipio_Church.jpgbatiuszka.jpgKalymnos_Emporeios.jpg0-Belogorsk Monastery.jpggrecki-prawoslawny.jpgRhodos_Agios_Nikolaos_Foundoukli.jpgkarlowe-wary.jpg0-moscow-2.jpgprawoslawne-krzyze.jpg0-moskwa.jpgprawoslawny-krzyz.jpg0-sofia.jpg0-Nicholas_in_Kronstadt.jpg0-ortho4.jpgOrthodox_Brno.jpg0-st-basils-moscow-3.jpgAgioi_Asomatoi-Athens.jpgbazylika_Paros.jpgprawoslawny-pop.jpgsvkanstanty_and_alena_kopia.jpgSaint_Michael_Smichov.jpgcerkiew_turzansk.jpg0-cebule.jpegprawoslawny-koszyczek.jpgkrzyz-prawoslaawie.jpgAgios_Theologos_Kos.jpg0-lodz2.jpg0-monas.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6499836 odwiedzający

 79 odwiedzających online