Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

MANICHEIZM - Życie Maniego

Życie Maniego
1. MŁODOŚĆ I PIERWSZE WYSTĄPIENIE PUBLICZNE

Około roku 200 po Chrystusie żył w medyjskiej stolicy Hamadanie partyjski książę spokrewnio­ny z Arsakidami. Nazywał się Patik. Jego żona nosiła żydowskie imię Maryam; pochodziła jed­nak z książęcej rodziny partyjskiej Kamsarkan, która odegrała później znaczącą rolę w historii Armenii i dała również początek gałęzi Arsakidajskiego rodu królewskiego. Zarówno ze strony ojca, jak i matki, syn, którego Maryam powi­ła swemu małżonkowi szczycił się więc królewskim pochodzeniem.

Patik przeniósł się do Babilonu i znalazł siedzibę w stolicy, w Seleukii - Ktesifonie. Wielcy władcy feudalni często mieszkali na zmianę w dobrach ziemskich i wspaniałych pałacach stolicy. Wydaje się jednakże, iż Patik na zawsze opuścił swoją medyjską ojczyznę. Jego cale zain­teresowanie skupiło się wyraźnie na religii. Był poszukiwaczem Boga, tak jak było nimi wówczas wielu innych.

Pewnego dnia (...) gdy znajdował się w „Domu Bożych Wizeru­nków", który często odwiedzał, usłyszał z wnętrza świątyni głos: „Patiku, nie spożywaj mięsa, nie pij wina i wystrzegaj się kobiet!". W ciągu następnych trzech dni słyszał ten sam głos powtarzający te same słowa. (...) Wkrótce potem żona Patika Maryam urodziła syna, któremu dała imię Mani. Jego urodziny mogą być datowane na 14 kwietnia roku 216 po Chrystusie.

Manichejska legenda ozdobiła naturalnie te narodziny wszelaki­mi cudownymi szczegółami. Tak więc, Maryam miała we śnie otrzymać przepowiednię o powołaniu jej syna i jego przyszłej wielkości. Miała uj­rzeć go, jak wstępuje do nieba i zastępuje z niego na ziemię; obraz ten wyprzedzał niezwykłe przekazy o wniebowstąpieniu Maniego.

Wskutek różnic w źródłach, nie ma jedności poglądów na temat miejsca urodzenia Maniego. Ale świadectwo samego Maniego, które przechowało się dzięki arabskiemu badaczowi al-Biruniemu, stwier­dza, iż Mani urodził się we wsi Mardinu w okręgu Nahr Kuta w półno­cnej Babilonii. O tym, że Mani urodził się w Babilonii, świadczy rów­nież słynny wiersz, przytaczający jego kazanie, a w nim takie oto słowa:

„Wdzięcznym jestem uczniem
za to, że z kraju Babel uciekłem".

Arabskie źródło Fihrist donosi zaś: „Później posłał po niego oj­ciec, kazał go przywieść i zaprowadził go do miejsca, gdzie sam się znaj­dował. Wówczas wzrastał przy nim i w jego religii". Patik wziął więc syna do siebie i wychował go w swojej wierze.

Cóż to była za religia? Sądzimy, iż może chodzić wyłącznie o re­ligię „oczyszczających się". Arabskiemu wyrażeniu „oczyszczających się" odpowiadają u syryjskiego autora Teodora bar Konai dwa określe­nia: „oczyszczający się" i „ubrani na biało". Podczas gdy pierwszy zwrot pokrywał się z arabskim „oczyszczający się", drugi termin ma dokładny odpowiednik w nazwie jednej z późniejszych irańskich sekt. Białe szaty były jednak używane przez tak wiele grup kapłańskich (bra­minów, magów, mandajczyków, syryjskich kapłanów w Dura-Europos), że samo to określenie niewiele nam powie. Ale widać jak na dłoni, że wyrażenie „oczyszczający się" prowadzi w tym samym kierunku, co zwrot „myjący się". Mamy tu więc do czynienia ze wspólnotą chrzcicie­li. W koptyjskich Manichaica uczeń pyta Maniego o boską istotę czczo­ną przez „oczyszczających się". Mani odpowiada wspominając o Pierwszym Życiu, Drugim Życiu i bez wątpienia również o Trzecim Ży­ciu. Właśnie te terminy znajdują się w najstarszym mandajskim piś­miennictwie dla określenia trzech pierwotnych Najwyższych Istot.

Dzięki tej wskazówce dochodzimy bezpośrednio do mandajczyków. Zważywszy na zbieżności w sferze mitów, ogólnych poglądów gnostyki, zwyczajów i wielu technicznych wyrażeń, zbieżności, które zachodzą między religią mandajską i manichejską, możemy jednocześnie przy­jąć, że Patik przyłączył się do jakiejś mandajskiej sekty w południowej Babilonii, i że Mani został wychowany we wspólnocie chrzcicieli.

Powstaje tu pozorna trudność. Na Patika zostały nałożone okre­ślone zakazy związane z ascezą: nie mógł jeść mięsa, pić wina i musiał powstrzymywać się od kobiet. Ale religia mandajską nie żąda ascezy. Mimo to w literaturze mandajskiej znajdujemy niejednokrotnie prze­strogi przed hulaszczym życiem, pijaństwem i żądzą, a zwłaszcza przed spożywaniem wina, które łączyło się z prostytucją. W mandaizmie wi­docznie istniały więc tendencje, które szczególnie mocno przypominały o życiu ascetycznym i powściągliwym. Pod ich wpływem wychowywał się Mani. Nasz końcowy wniosek pokrywa się więc z powszechnymi opi­niami o tym, że Mani wyrósł w południowobabilońskiej, gnostyckiej, dokładniej w mandaistycznej wspólnocie chrzcicieli. Doświadczenia, które tam miał, ukształtowały jego życie.

Gdy Mani miał dwanaście lat - przypomnijmy sobie dwunastole­tniego Jezusa w świątyni - doświadczył pierwszego objawienia. Jest rok 228-229 po Chrystusie. Fihrist donosi, że objawienie to zesłał na niego „Król świetlistego raju". W posługującej się językiem arabskim termi­nologii manichejskiej jest to imię istoty reprezentującej najwyższe do­bro. Objawienie było przekazywane przez istotę pochodzącą z nieba, anioła, którego arabski tekst nazywa al-Taum, co dokładnie odpowiada syryjskiemu słowu taum - „bliźniak".(...) Niebiańska istota powiedzia­ła: „Opuść tę wspólnotę! Nie należysz do jej zwolenników. Twoim zada­niem jest naprawa obyczajów i opanowanie uciech. Ale ponieważ jesteś młody, nie nadszedł jeszcze dla ciebie czas, byś wystąpił publicznie".

Mani rzeczywiście zerwał z ruchem chrzcicieli, do którego nale­żał do tej pory zgodnie z wolą ojca.

Ternrin „Bliźniak" jest nazwą niebiańskiej podwójnej istoty, po­słańca objawienia. Dzięki przybyciu niebiańskiego Ja, posłaniec zostaje powołany na apostoła. (...)

Teksty koptyjskie opowiadają, że Mani otrzymał przy powoła­niu również wiedzę o pełni objawienia. W tekstach tych Mani powiada: „W tym samym roku, gdy król Ardaszer zamierzał sięgnąć po koronę, zstąpił do mnie Żywy Paraklet i mówił ze mną. Pokazał mi misterium: ukryte przed Eonami i pokoleniami: misterium głębi i wysokości, poka­zał mi misterium światła i ciemności, misterium walki i wojny, i Wiel­kiej Wojny".

Dalej następują wszystkie główne punkty manichejskiej nauki. Mani kończy swój opis następująco: „Wszystko, co się zdarzyło lub co się zdarzy, zostało mi objawione przez Parakleta".

Niebiański posłaniec zwany jest więc tu „Żywym Parakletem". W zachodnich źródłach mówi się, że Mani określił siebie jako Ducha Świętego, zapowiedzianego przez Jezusa w czwartej Ewangelii Parakle­ta. Temu oświadczeniu nie można nic zarzucić. Skąd jednak wiadomo, że to właśnie tak zwany „Bliźniak" przybywa do Maniego, jako jego pierwsze Ja? Żywy Paraklet, który jest Duchem Świętym, ma właśnie tę samą postać, co Bliźniak. (...) Mani uważał więc, że zjednoczył się ze swoim „Bliźniakiem", z Duchem Świętym.

Ale gdy mając lat dwanaście przeżywał utożsamienie swojej isto­ty z niebiańskiem posłańcem zwiastowania, nie był jeszcze gotowy do publicznych wystąpień.

Posłuszny rozkazowi niebiańskiemu posłańca, Mani odsuwa się od świata. Znając jego późniejszą ewolucję możemy przypuszczać, że czas przygotowania spędzał studiując literaturę religijną różnych orientacji, powstałą na gruncie kultury mezopotamskiej. Lektura i roz­ważania musiały doprowadzić do dojrzałości religijnych przekonań. W każdym razie wówczas zamknął się pierwszy - mandajski - okres jego rozwoju.

W końcu, z pewnością gorąco wypatrywany, dotarł do Maniego rozkaz, aby otwarcie wystąpił przed światem ze swoją nowiną. W roku 240/241 po Chrystusie, anioł powiedział do niego: „Pokój z tobą, Mani, ode mnie i od władcy, który mnie posłał do ciebie i wybrał ciebie na swo­jego apostoła. Rozkazuje ci On teraz nawoływać do prawdy i obwiesz­czać jego Dobrą Nowinę o prawdzie, i poświęcić się temu zadaniu. Nad­szedł już czas dla ciebie, byś otwarcie wystąpił i głośno wieścił swoją naukę".(...)

Podążając za rozkazem anioła, Mani powiadamia ojca i innych starszych członków swej rodziny o zwiastowaniu i nawraca ich. Dzięki tej informacji wiemy, że ojciec Maniego zachował kontakt z rodziną; miało to pewne znaczenie: otóż Mani już od początku mógł liczyć się z wpływowym poparciem.

Początek jego właściwej działalności publicznej wiąże się, nie jak można byłoby oczekiwać z Mezopotamią, lecz z Indiami. On sam opo­wiada o tym w pewnym tekście koptyjskim: „Pod koniec panowania króla Ardaszera, wyjechałem, by nauczać. Podążyłem (statkiem) do kraju Indów. Nauczałem ich nadziei życia. Wybrałem tam dobrych lu­dzi".

Jak niegdyś apostoł Tomasz, zgodnie ze znaną chyba również Maniemu legendą - być może zresztą zainspirowany jego przykładem - Mani podążył statkiem do Indii. Ale podróż doprowadziła go prawdo­podobnie tylko do irańskich prowincji Turan i Makran i do Indii północno-zachodnich, do Gandhary (czyli do obszarów należących dziś do Pakistanu). Północno-zachodnie części Indii znajdowały się mniej wię­cej od 130 roku przed Chrystusem pod silnym wpływem irańskim, a zwłaszcza partyjskim. W tych okolicach Mani, przynajmniej obracając się w „wyższych sferach", mógł porozumiewać się w języku partyjskim - swoim języku ojczystym. Przez długi czas bowiem panowali tu partyjscy książęta, a wśród nich znany z legendy o Tomaszu król Gundofarr. Jego dynastia została zastąpiona od końca pierwszego stulecia po Chry­stusie przez tak zwaną dynastię indo-scytyjską. Najsłynniejszy przed­stawiciel tej dynastii Kaniszka znany jest dobrze w historii jako opiekun buddyzmu; w rzeczywistości buddyzm był od dawna rozpowszechniony właśnie w północno-zachodnich Indiach i we wschodnim Iranie. Na tych terenach zetknął się więc Mani najściślej z ową światową religią, znaj­dującą się wówczas jeszcze w pełni swych misjonarskich sił. Buddyzm wywarł na nim głębokie wrażenie, które zaowocowało przede wszyst­kim w organizacji jego Kościoła i odbiło się na zamierzeniach głoszenia własnej nauki przed całym narodem.

Możliwe, iż rządził wówczas tymi terenami wicekról, tak zwany Kuszanszach o imieniu Peróz, a więc brat następcy tronu Szapura.

Działalność Maniego w Indiach nie miała trwać długo; pozostał tam nieco ponad rok. (...)
 
2. MISYJNA DZIAŁALNOŚĆ MANIEGO

(...) Gdy Mani pojawił się w stolicy cesarstwa Ktesifonie, udało mu się nawiązać kontakt z wielkim królem Szapurem i otrzymać, jedną po drugiej, trzy audiencje. Brat panującego, Peróz, którego Mani na­wrócił, załatwił mu owe audiencję u nowego króla. Przekazana w Fihrist biografia Maniego opowiada, że pierwsza audiencja odbyła się w niedzielę, pierwszego dnia w miesiącu Nisan, gdy słońce znajdowało się w znaku Barana. Biografia twierdzi, iż było to podczas dni koronacyj­nych Szapura. Fakt ten jest wprawdzie podawany w wątpliwość przez niektórych badaczy, ale inni obstają przy nim. Powstaje pytanie, czy Mani był już wystarczająco znany, by otrzymać audiencję? Bez wątpie­nia należy na to odpowiedzieć twierdząco. Jeżeli bowiem Mani posiadał w bracie królewskim potężnego protektora, to przekaz wydaje się cał­kowicie wiarygodny.

W trakcie pierwszej audiencji towarzyszyli Maniemu ojciec i dwóch uczniów, Symeon i Zakko (...). Przy tej okazji Mani przekazał wielkiemu królowi swoją pierwszą księgę, Szahbufiragdn, „dzieło po­święcone Szapurowi", jedyne zresztą dzieło, które Mani napisał w na­rzeczu średnioirańskim.

Manichejskie źródła donoszą, że Szapur był pod wielkim wraże­niem kazania Maniego i że pozwolił mu na głoszenie nauki w całym ce­sarstwie. Ba, sam Mani opowiada, że wielki król napisał nawet listy do lokalnych władz imperium z poleceniem chronienia nowej religii. W au­tobiograficznych notatkach Mani mówi: „Ukazałem się przed królem Szapurem. Przyjął mnie z wielkim honorem i zezwolił, bym przemie­rzał jego krainy i nauczał słowa życia. Spędziłem jeszcze (...? ...) lata razem z nim w jego orszaku" (Kephalaia, I, s.15).

A dalej opowiada, mówiąc o pewnej fatalnej w skutkach audien­cji u innego, późniejszego wielkiego króla: „Król Szapur troszczył się o mnie, napisał listy do wszystkich władców: Chrońcie go i popierajcie, aby nikt wobec niego nie popełnił bezprawia czy grzechu".

Potwierdza to neoplatoński filozof Aleksander z Lykopolis. Wspomina, że Mani żył w czasach cesarza Waleriana i towarzyszył Per­sowi Szapurowi w wyprawach wojennych: „Razem z nim walczył" - mówił Aleksander (Contra Matach 4,20).

Dowiadujemy się również, że ten założyciel religii spędził kilka lat w orszaku władcy. Oznacza to, iż Mani należał do służby króla i był jednym z jego wasali. Rozpatrując rzecz w kategoriach feudalnej ideo­logii, powstał zatem szczególny stosunek posłuszeństwa i wierności mię­dzy Szapurem a Manim. W roli królewskiego wasala towarzyszył Mani władcy w wyprawach wojennych na zachód.

Przyniosły one Szapurowi wielkie polityczne i wojskowe sukce­sy. W roku 260 wydawało się, że Szapur odbuduje niegdysiejsze pano­wanie Achemenidów w Małej Azji. Wiemy o tym dzięki zapisom na­dwornego kapłana zaratusztriańskiego Kartera, który twierdzi, że otrzymał od wielkiego króla upoważnienie do ponownej organizacji irańskiego kultu świątyń ognia - w zajętych prowincjach Małej Azji. (...)

Te zarządzenia religijno-polityczne możemy tłumaczyć tylko tym, że Szapur zamierzał wcielić na stałe pewne prowincje Małej Azji do cesarstwa, przede wszystkim te prowincje, które od roku 550 przed Chrystusem należały do imperium irańskiego.

Zamierzenia takie nie są przekonywującym dowodem na to, iż zamierzano wprowadzić określoną, w tym przypadku zaratusztriańską, irańską religię. Wprowadzony ponownie przez Kartera kult ognia jest charakterystycznym dla każdej irańskiej religii pradawnym sposo­bem czczenia Boga.

Ponieważ Karter, jak sam stwierdza, osobiście kierował urzą­dzeniem świątyni ognia, jest oczywiste, że również towarzyszył perskim oddziałom w ich wyprawie. Obaj przyszli przeciwnicy Mani i Karter znajdowali się więc w orszaku wielkiego króla. Można chyba przyjąć, że Szapur nie był jeszcze zdecydowany, czy powinien uznać w cesarstwie jedną określoną religię za religią państwową, i którą w takim przypad­ku powinien wybrać. Wiele przemawiało za manicheizmem, ale obec­ność zarówno Maniego, jak i Kartera świadczy o tym, że Szapur chciał zachować swobodę wyboru. (...)

Wiemy już, że Mani posiadał na dworze wielkiego króla dwóch bardzo potężnych zwolenników, braci Szapura, Mihrszacha i Peróza, których właśnie nawrócił. Nie wiemy jednak, jakie wpływowe osoby w otoczeniu wielkiego króla stały po stronie jego przeciwnika, Kartera. Wiemy natomiast, że Karter miał w jednym z następców Szapura nader wpływowego przyjaciela. Z tego zaś, co wiemy o koteriach działających wówczas na dworze, możemy chyba przyjąć, iż magowie zaratusztriańscy i ich przywódca Karter posiadali również potężnych obrońców.

W każdym razie, w trakcie trzydziestoletniego panowania Sza­pura utworzyło się status quo. Wydaje się, iż manicheizm był najpopu­larniejszą religią w cesarstwie Sasanidów, ale nie stał się religią pań­stwową, do czego z pewnością dążył Mani. Nie wiemy, co powstrzymało Szapura przed uczynieniem go religię państwową, ale z całą pewnością nie wolno nam nie doceniać znaczenia konserwatywnej tradycji, którą przejął od swoich poprzedników, zaratusztriańskich kapłanów ognia w Istachar. W pozostawionych przepisach dotyczących kultu dusz jego ro­dziny potwierdza powiązania z tradycją zaratusztriańską, oczywiście, „zaratusztriańską" w ówczesnym, dość synkretycznym znaczeniu tego słowa. To postawa oficjalna. Ale chyba jesteśmy uprawnieni do mnie­mania, iż jego osobiste sympatie leżały po stronie Maniego, gdyż inaczej nie można by wyjaśnić przychylności, którą mu okazywał.

Właśnie w tym czasie rozpoczął się proces, który miał doprowa­dzić do stopniowego przenikania dwóch konkurujących ze sobą grup zaratusztriańskiego duchowieństwa. Fuzja ta była rozstrzygającym czynnikiem przy powstawaniu Kościoła państwowego. Pierwszą z tych grup reprezentowali magowie mający swój główny ośrodek w Sziz w Media Atropatene, drugą - herbadowie z prowincji Persis (Fars). Magowie wywalczyli sobie dominującą pozycję i w czasach Sasanidów wchodzili w skład sądów inkwizycyjnych występując przeciw chrześci­janom, manichejczykom, buddystom i innym mniejszościom religij­nym. Utworzenie prawdziwego Kościoła przynosi ze sobą również utworzenie zbioru świętych pism kanonicznych: apastdku Awesty. Nie może być chyba wątpliwości, że poprzez ustanowienie Kościoła pań­stwowego i stworzenia kanonu reprezentanci starych religii irańskich chcieli powstrzymać nowe nauki - chrześcijaństwo i manicheizm. W rzeczywistości zapis świętych przekazów oznacza gwałtowny przełom w kulturalnym i religijnym życiu Iranu. Awesta stanowi świadomą kontrpropozycję przeciwstawiającą się kanonicznym księgom Maniego. Zaratusztrianizm około połowy trzeciego stulecia po Chrystusie zdolny był do obrony i umocnienia swojej pozycji.

Jednakże ze swej strony Mani rozwija właśnie dobrze przemy­ślaną, godną podziwu aktywność. Składają się na nią dobrze zorganizo­wane posunięcia. Według starannie opracowanego planu przeprowa­dza on teraz działalność misyjną zarówno na wschodzie, jak i na zacho­dzie. W tym celu sam podejmuje nowe podróże, które prowadzą do różnych części imperium. Jak sam opowiada: „Spędziłem (...) wiele lat w Persji, w kraju Partów aż do Adiabeny i w granicznych krajach ce­sarstwa Rzymian".

Wspomniane graniczne kraje to prowincja Bet Arbaye, której stolicą był Nisibis. Mani podróżował więc przez cesarstwo zakładając wszędzie nowe gminy. Ale działalność misyjną prowadził nie tylko oso­biście, lecz także wysyłał swoich uczniów na wschód i na zachód. Jeden z tekstów w języku „średnioperskim" opowiada o dwóch takich przed­sięwzięciach. Dzięki niemu wiemy, że Mani organizując owe podróże misyjne znajdował się w Veh-Ardachszer, dzielnicy Ktesifonu.

„Na to Pan posłał trzy pisma, Ewangelię i dwa inne Addaiemu. Rozkazał: »Nie przesyłaj ich dalej, lecz pozostań tam, jak kupiec, który otwiera skarbiec*. Addai poświęcił wiele wysiłku tym krajom, założył wiele klasztorów, wyszukał niezliczonych wybranych i słuchaczy, napi­sał dzieła i uczynił z mądrości broń. (...) Doszedł aż do Aleksandrii (...) Dokonał w tych krajach niezliczonych cudów i nawróceń. Religia wysłannika stała się popularna w cesarstwie Rzymian".

A więc już za życia Maniego jego nauka dotarła do Egiptu. Nie mniej znaczące, jak się zdaje, były sukcesy przedsięwzięć misyjnych, które podejmował na Wschodzie. Ich punktem wyjścia była prowincja Holwan. Jej stolica nosząca tę samą nazwę leżała na wielkim szlaku z Ktesifonu do Hamadanu. Cytowany tekst mówi: „Gdy wówczas Wysła­ niec Światła był w stolicy prowincji Holwan, wezwał Mar Ammó, nauczyciela, który znal pismo i język partyjski i byt również obeznany z (...) Wysiał go do Abarszahr razem z księciem Ardabanem i braćmi-pisarzami wraz z malarzem ksiąg. Mówił: "Błogosławiona niech będzie ta religia, niech wzrasta tam dzięki nauczycielom, słuchaczom i kapła­nom" (M2 RJ34 - RH12).

Za sprawą legendarnej przypowieści o zdarzeniu, jakie spotkało Mar Ammó w drodze, gdy graniczne bóstwo Chorasanu stawiło mu opór, wiemy, że osiągnął on rzeczywiście tę wielką wschodnią prowincję i wypełnił tam swoją misję. Ponieważ w Chorasanie używano języka partyjskiego, jest rzeczą zrozumiałą, że Mar Ammó musiał opanować zarówno partyjskie pismo, jak i język. Abarszahr, dokąd został wysła­ny, znane było później jako New-Szapur (Niszabur). Radzieccy archeo­lodzy odkryli tam partyjskie archiwum, dowód dominującej pozycji partyjskiego pisma i języka na tych obszarach.

Udział w tej misji księcia partyjskiego imieniem Ardaban dał asumpt do dość daleko sięgających spekulacji, które zakładały „aktyw­ne działania polityczne Maniego skierowane przeciw reżimowi Sasanidów". Umieszczono je w „praojczyźnie Partów" w Chorasanie. Ale z chwilą, gdy dowiedzieliśmy się o przychylnym nastawieniu władcy Sasanidów, Szapura, do Maniego, z hipotez takich musiano zrezygnować. Jednakże jest chyba oczywiste, że partyjskie pochodzenie Maniego stworzyło mu w dawnej ojczyźnie Partów, w Chorasanie szczególnie do­godne warunki działania. Chorasan stał się odtąd główną prowincją Kościoła manichejskiego i punktem wyjścia dla dalszej aktywności misyjnej na Wschodzie. (...)

Jedynie chrześcijańskie Acta Archelai przedstawiają sugestyw­ny obraz działalności Maniego. Jest on jednak przesycony nienawiścią i zdeformowany. Mani występuje tu przed ludem w szerokich, zielono­ żółtych spodniach, w błękitnym płaszczu, z długą hebanową laską w dłoni. Pod lewym ramieniem nosił jakąś babilońską księgę. Jednakże taki właśnie strój noszą dwie postaci znajdujące się po obu stronach ab­sydy w mitraeum koło Dury. Są to tajemniczy twórcy misteriów mitraistycznych. W tym więc wypadku chodzi o tradycyjne szaty kapłanów Mitry. W takim właśnie stroju występował Mani. Toteż Acta określają go słusznie jako kapłana Mitry. Zagadkowy napis na monecie z Charakeny w południowej Babilonii składa się ze znaków mandajskich. Być może należy go odczytywać „Mani, wyznaczony przez Mitrę". Mamy tu więc ponowne powiązanie Maniego z Mitrą! Ale czy Mani mógł otrzy­mać od wielkiego króla prawo bicia monet zazwyczaj  przyznawane tyl­ko satrapom? Czyżby więc posiadał odpowiednie stanowisko w Mese­nie, ojczyźnie mandajskiego „baptyzmu"? Zagadka charakeńskiej monety, jak i cały problem wydają się nie do rozwiązania. W każdym razie wiemy jedno: Mani pozostawał w bliskim kontakcie z religią mitraistyczną. Acta Archelai opowiadają o jego sporach z kapłanami Mitry i po­twierdzają, że Mani znalazł silne oparcie w Iranie północno-zachodnim na obszarach graniczących z Armenią, a tam właśnie kult Mitry był ogromnie rozpowszechniony. Te okresy jego życia możemy nazwać mitraistycznymi, ponieważ Mani jawnie odwoływał się wówczas do religii Mitry i chciał uchodzić za jej reprezentanta.

Wszakże to, co wynika z jego listów, daje całkiem odmienny obraz. Na wstępie każdego z nich określa się on jako „Mani, apostoł Je­zusa Chrystusa". Wyraźnie więc czuł się od pewnego momentu przede wszystkim reprezentantem Chrystusa. (...)

3. OSTATNIE LATA MANIEGO

Niewiele wiemy o latach największej aktywności Maniego. Do­piero źródła odnoszące się do końca jego życia zaczynają dostarczać nie­co obfitszych informacji.

W połowie kwietnia 273 roku zmarł Szapur, a na tron wstąpił jego syn, Hormizd I. Mani stawił się natychmiast przed obliczem nowego „wielkiego króla". Hormizd, podobnie jak jego ojciec, przychylnie odnosił się do Maniego i jego religii; odnowił list ochronny, który wystawił był Sza­pur. Mani otrzymał również zezwolenie na wyjazd do Babilonii. Jednakże Hormizd rządził zaledwie rok. Podczas gdy Mani przebywał w Babilonii, wielki król zmarł, a następcą został jego brat Bahram I, który panował w latach 274-277.

Mani podróżował wówczas w dół Tygrysu, a odwiedzając gminy leżące po obu stronach rzeki, dotarł do Hormizd-Ardaszer w prowincji Suzjana. Zamierzał dotrzeć aż do państwa Kuszanów i jego głównych miast Kabulu i Gandhary. Chyba czul już, że jego życie jest w niebez­pieczeństwie i dlatego chciał pojechać do krajów, w których od pierw­szego wystąpienia miał obrońców i zwolenników. Jednakże w tym czasie przekazano mu królewski zakaz podróży do państwa Kuszanów. Wska­zuje to na fakt, że - pierwsze - władze królewskie były dobrze poinfor­mowane o ruchach i planach podróży znamienitych ludzi, a po drugie, iż Mani był teraz tak ważną osobistością, że na „najwyższym ze wszyst­kich miejsc" - by posłużyć się starym nazewnictwem Achamenidów - obserwowano dokładnie jego działalność. „Wtedy zawrócił w gniewie i trosce" - stwierdza ocalały koptyjski opis ostatnich tygodni Maniego. „Przybył (z) Hormizd-Ardaszeru, zanim dotarł do Meseny. Z Meseny przybył nad rzekę Tygrys. Następnie udał się do Ktesifonu. Ale już będąc w drodze czynił uwagi o swoim ukrzyżowaniu, mówiąc: Spójrzcie na mnie i nasyćcie się mną, dzieci moje, gdyż ciałem odejdę od was" (Homilie manichejskie, s. 44).

(...) Wkrótce dołączył do niego nawrócony książę o imieniu Bat. W późniejszych czasach natrafiamy na armeńskiego władcą feudalne­go, głowę rodu Saharuni (około roku 350 po Chrystusie) o tym samym imieniu. Może więc chodzi tu o księcia z Armenii. Gdyby ów zwolennik Maniego pochodził rzeczywiście z Armenii, mielibyśmy nowe potwier­dzenie związków Maniego z północno-zachodnim Iranem.

Bat otrzymał od nowego wielkiego króla Bahrama I rozkaz sta­wienia się na dworze w towarzystwie Maniego. Najwyraźniej zabrakło mu odwagi i Mani musiał samotnie odbyć ostatnią podróż zesłaną mu przez los. W którąś niedzielę przybył do miasta rezydencji Belapat. Wy­daje się, że jego przybycie wywołało wielką sensację.

Pewien partyjski tekst mówi, że „móbad Karter razem z »pomocnikami«, którzy służyli królowi, rozmyślali, a zazdrość i podstęp (pa­nowały w ich sercach)". Według tej informacji Karter połączył się z królewskimi wasalami. Ich to oznaczono tutaj określeniem „pomocni­cy". Sojusz koterii dworskich, religijnej i polityczno-wojskowej, mógł sprowadzić nieszczęście na Maniego.

Teksty koptyjskie mówią, że inicjatywa wyszła od magów, któ­rych przywódca prawdopodobnie napisał „libellus", pismo oskarżycielskie, i skierował je do króla. Oskarżenie, ustne lub pisemne, prze­chodziło jednakże przez różne instancje w dokładnie ustalonym porządku. (...)

Karter nie miał jeszcze tak wysokiej pozycji, żeby w tej sprawie mógł zwrócić się bezpośrednio do króla. Nad sobą miał jeszcze dwóch wyższych urzędników, o których kompetencjach jesteśmy jednak poin­formowani niedostatecznie, a ci przekazali oskarżenie władcy. Brzmia­ło ono: „Mani nauczał przeciw naszemu Prawu". Warto zauważyć, że panującą religię zaratusztriańską, opanowaną przez magów, nazywa się tu zawsze „Prawem". Zbrodnie przeciw prawu religijnemu były pó­źniej traktowane w prawie Sasanidów jako „zbrodnie przeciw Bogu"' i karane śmiercią. Prawdopodobnie było też tak w epoce wczesnosasanidzkiej.

Pod złą więc gwiazdą otrzymał Mani rozkaz stawienia się u kró­la, a przesłuchanie - właściwie możemy określić je jako audiencję - przybrało burzliwy przebieg. Średnioirański tekst, jak również koptyj­skie Manichaica, oba niestety ocalałe tylko we fragmentach, dają dość dokładny przekaz wydarzeń: „Mani przyszedł (na audiencję u króla Bahrama), na którą zabrał mnie, Nuhzadaga, tłumacza, Kusztai (pisa­rza?), Persa Abzakhyę. Król zasiadał do stołu biesiadować i nie obmył jeszcze rąk. Służący wystąpili i powiedzieli: Przybył Mani, stoi u drzwi. Król posłał Panu wiadomość: Poczekaj chwilę, aż sam będę mógł przyjść do ciebie. A Pan usiadł ponownie po jednej stronie straży(?), do­ póki król nie obmył rąk, gdyż (!) ten chciał iść na polowanie. I stanął przed ucztującymi i położył rękę na królowej Sakiw, a drugą na Karterze, synu Ardavana, i podszedł do Pana. I przemówił do mego Pana ta­kimi słowy: Nie chcemy cię tutaj. A mój Pan odpowiedział: Dlaczego? Czy zrobiłem coś złego? Król odparł: Złożyłem przysięgę, że nie wpusz­czę cię do tego kraju. I wybuchając gniewem rzekł do mego Pana, co na­stępuje: Ach, do czego jesteście potrzebni, skoro ani nie walczycie, ani nie polujecie? Ale może jesteście przydatni ze względu na wiedzę o le­kach lub znajomość medycyny? Ale wy nie czynicie nawet tego. Mój Pan odpowiedział, co następuje: Nie zrobiłem ci nic złego. Zawsze wy­świadczałem dobrodziejstwa tobie i twojej rodzinie. I wielu sługom two­im, których uwolniłem od demonów i kłamliwych duchów. I wielu było takich, których uzdrowiłem. I wielu było takich, których uwolniłem od wszelkiej gorączki. I wielu było takich, którzy zmarli i których przy­wróciłem do życia" (43).

Poza wielkim królem Bahramem I i Manim występują tu przede wszystkim towarzysze Maniego, tłumacz Nuhzadag, pisarz Kusztai i Pers Abzakhya. O Kusztaim i Abzakhyi wiemy, że byli zaufanymi ucz­niami Maniego. Abzakhya był wespół z Addaim kierownikiem misji w Karka de Bet Selók, a Kusztai razem z Manim - autorem listu do Sisinniosa. Sisinnios po śmierci Maniego został głową Kościoła manichejskiego. To, że Mani wziął ze sobą tłumacza, wydaje się dziwne. Ale jeśli na tej podstawie ktoś chciałby twierdzić, że Mani nie mówił po irańsku, byłby to wniosek błędny. Po pierwsze nie wiemy, czy Nuhzadag obecny był jako tłumacz, czy jako zaufany. Jeśli był tam jako tłumacz, można pomyśleć, że Mani poświęcił wprawdzie swoje dzieło Szahbuhragan w języku średnioperskim Szapurowi I, ale pisać a mówić to dwie różne rzeczy. Możemy chyba przyjąć, że Mani jako Part mógł swobodnie po­ sługiwać się dialektem średniopartyjskim, lecz nie średnioperskim. To jednak, by „wielki król" miał nie rozumieć dialektu tak spokrewnione­go ze średnioperskim jak średniopartyjski, nie wydaje się wiarygodne. Również nie wydaje się wiarygodne, aby Mani podczas audiencji decy­dującej o jego losie musiał posługiwać się tłumaczem. (...)

Burzliwe przesłuchanie zakończyło się tym, że Mani wspomniał o dobrodziejstwach, które wyświadczyli mu Szapur i Hormizd, by na koniec powiedzieć: „Rób ze mną, co chcesz!".

Wówczas król polecił spętać Maniego. Założono mu trzy łańcu­chy na ręce, trzy na stopy, jeden na szyję. Następnie opieczętowano łań­cuchy i odprowadzono go do więzienia. Skuty w ten sposób, spędził Mani okres od 19 stycznia do 14 lutego 276 roku (lub według innego ra­chunku od 31 stycznia do 26 lutego 277 roku). Podczas tych 26 dni Mani mógł zgodnie ze starym orientalnym zwyczajem widywać swoich ucz­niów i rozmawiać z nimi. Czuł nadchodzący koniec i dlatego udzielił najbliższym uczniom niezbędnych wskazówek. Zostały one później przekazane Kościołowi przez obecnego przy tym Mar Ammó. Wreszcie wyczerpały się siły sześćdziesięcioletniego starca. Jego ciało osłabione postami i umartwieniami nie mogło dłużej nosić ciężkich kajdan. Mani zmarł z wyczerpania czwartego dnia miesiąca szahrevar: „O godzinie jedenastej opuścił ciało i wyruszył ku siedzibie swej wielkości na wyso­kościach". Obecni byli przy tym wyższy manichejski duchowny imie­niem Uzżai i dwaj electi.

Wiadomość o śmierci Maniego rozprzestrzeniła się szybko w ca­łym mieście Bet-Lapat. Wielu ludzi przechodziło obok więzienia i zbie­rało się tam w gromady. „Wielki król" rozkazał dotknąć ciało Maniego płonącą pochodnią, by stwierdzić, czy znienawidzony przywódca reli­gijnej sekty rzeczywiście zmarł. Potem martwe ciało zostało poćwiarto­wane, a odciętą głowę zatknięto nad bramą miejską Bet-Lapat. Ziem­skie szczątki wierni uczniowie pochowali w Ktesifonie (Homilie, s. 46-47).

4. MANI JAKO OSOBOWOŚĆ

Niemiecki orientalista Hans Heinrich Schaeder, który w latach dwudziestych i trzydziestych poświęcił się badaniom nad Manim, w pracy Praforma i kontynuacje systemu manichejskiego postawił z nacis­kiem pytanie: „Jaki stopień racjonalności myślenia wykazywał Mani?" Schaeder jest przekonany, że odpowiedź na nie da klucz do zrozumienia osobowości Maniego, a także samego systemu manichejskiego.

Przede wszystkim jednak trzeba zauważyć, że metoda, według której chce się objaśnić osobowość i dzieło założyciela religii pytając o poziom racjonalności jego myślenia, jest z pewnością dość osobliwa.

Nie powinniśmy jednak zadowolić się tą bezpośrednią reakcją, lecz spróbować przyjrzeć się nieco bliżej problemowi, a wówczas pod­ stawowe pytanie brzmiałoby chyba: Czy Mani w ogóle znajdował się w obrębie jakiejś sfery, którą można by określić jako „myślenie racjonalne"? Czy rozum (ratio) był dominującym czynnikiem przy powstawa­niu nauki Maniego? Wydaje się, że rzeczywiście tak było. Przypomina­ my sobie, że Augustyn, według jego własnych słów, czuł, iż bardziej niż jakiekolwiek inne fakty przemawiają do niego zapewnienia manichejczyków, iż potrafią oni racjonalnie wytłumaczyć wszystkie zjawiska świata. Przypominamy sobie również, że manichejska krytyka chrześ­cijaństwa twierdziła, iż chrześcijanin musi najpierw zmusić się do wia­ry, zanim będzie mógł posłużyć się rozumem. Wszystko to wskazuje więc bezsprzecznie na naukowy, by nie powiedzieć racjonalny sposób myślenia Maniego.

"Ale jednocześnie śledząc system manichejski moglibyśmy stwierdzić, że owe rzekomo naukowe podstawy - jak powiada Puech - „roztapiają się w mitach".

Przeciwnicy nigdy nie zaprzestali zarzucać manichejczykom tego, że upowszechniają oni nie naukowy, lecz pseudonaukowy pogląd na świat. Ich wiedza, ich sophia nie jest filozofią, lecz teozofią. „Dzięki swoim mitom - mówi filozof neoplatoński Aleksander z Lykopolis - prześcignęli znacznie tych mitologów, którzy wyobrażali sobie, że Uranosowi odcięto członek lub że synowie Kronosa sprzysięgli się przeciw ojcu w celu zdobycia władzy, lub też tych, którzy temuż Kronosowi każą pożerać własnych synów." Mity, jakie zawarte zostały w systemie manichejskim, wydawały się autorowi Acta Archelai tak dziecinne, że z całą powagą oświadczył, iż Mani sięgnął do jednej z ksiąg swoich po­ przedników, dodał do niej trochę „plotek" i oto „opowiada o wszystkim posługując się nadmierną ilością słów". Ba, niektórzy z jego chrześci­jańskich przeciwników uciekali się do kalamburu, powiadając, że słusz­nie nosił on imię Manes, gdyż widocznie był szalony (po grecku: manes). W każdym razie na podstawie takich polemicznych argumentów nie możemy wnioskować o szczególnym szacunku dla „racjonalności myślenia", które mieli wziąć sobie za punkt wyjścia mezopotamsko-irańscy założyciele manicheizmu.

Natomiast z całą pewnością możemy stwierdzić, że założyciela religii nie powinno się osądzać w oparciu o zło­śliwe, a niekiedy nawet bezczelne charakterystyki sporządzone przez jego przeciwników. Schaeder, aby wyjaśnić i usprawiedliwić dominują­cą rolę mitu u Maniego, pragnął zinterpretować jego funkcję w sensie czysto platońskim. Twierdził, że mythos Maniego istnieje tylko po to, aby zaprezentować swój logos. Przyjrzyjmy się natomiast mitom Maniego. Najważniejsze znaczenie będzie tu miało pytanie, w jaki sposób Mani doszedł do swojego systemu. Czy doszedł do niego dzięki racjo­nalnym, czysto rozumowym dociekaniom, czy też za sprawą boskich objawień?

Jeśli oprzemy się głównie na pismach przeciwników Maniego, to właśnie Aleksander z Lykopolis powie nam, że tezy manichejczyków ani nie opierają się na dowodach rozumowych (nie możemy przeprowadzi ich weryfikacji), ani też nie posiadają takich przesłanek przy przepro­wadzaniu dowodu, byśmy mogli zobaczyć, co z nich wyniknie. Tylko przypadkiem jakiś fragment filozofii mógł znaleźć się w naiwnych roz­ważaniach Maniego. Powołują się one na stare i nowe pisma, uznając je za natchnione przez Boga. Manichejczycy wyciągają z nich własne sądy, a za obalone uważają je tylko wtedy, gdy w swoich czynach i sło­wach nie utożsamiają się z tym, co wynika z zawartych w nich tez. Tym, co uprawiający grecką filozofię prezentują jako założenia przyję­te dla przeprowadzenia dowodu, jest dla manichejczyków zwiastowanie proroków (Contra Manich V).

O tym, że w tej polemice nie mamy do czynienia ze złośliwym przekręcaniem faktów, lecz z elementem leżącym u podstaw manichejskiego myślenia, przekonuje nas analiza nauki Maniego. Być może sam Mani nie wierzył we wszystkie swe naiwne mity; ale nie o to tu chodzi. Punctus saliens został jasno przedstawiony w ostatnich słowach Alek­sandra: tym, co dla filozofów stanowiło założenie, dla manichejczyków. jest prorocze zwiastowanie. Wiedza, którą Mani chciał głosić, nie jest — jak wyraźnie oświadczył - wiedzą z tego świata, racjonalnym objaśnieniem zjawisk, opartym na logicznych rozważaniach lub empirycznych faktach. Jest to objawienie, które zostało mu przekazane prze Ojca Światłości, przez jego własne wyższe Ja, „Bliźniaka". Mani powoływał się na objawienie jako na jedyną legitymizację swej nauki. Trudno o lepsze świadectwo przeciwieństwa między grecką filozofią a oriental­nym soterycznym objawieniem. Mani jest tu powiązany z tradycyjnymi formami religii. Jako Irańczyk czuje się swobodnie zarówno w pótnocno-zachodnim Iranie, jak i w Armenii, gdzie jego ród miał mocne korzenie, był przecież rodem z książąt partyjskich. Na tych obszarach religijne życie ludności irańskiej zdominował zerwanizm. Był on zara­zem tą formą religii irańskiej, z której wywodził się system Maniego. Nie jest przypadkiem, że ciągle widoczne są w nim wzory zerwanizmu. Obejmują zarówno dualistyczno-pesymistyczny pogląd na świat i życie, jak i mity, gdzie takie właśnie nastawienie znalazło odpowiedni wyraz. (...) Mani widocznie nie mógł i nie chciał uwolnić się od tego spadku.

Można chyba za Puechem powiedzieć, że elementy indyjskie, irańskie lub chrześcijańskie - a możemy tu dodać również mezopotamskie - są w poważnej części tymi czynnikami, które nie były od początku organicznie włączone w obręb systemu, lecz jako formy późniejsze, wtórne, zewnętrzne, są rezultatem świadomej ich asymilacji.

Można mówić tak z tym większą pewnością, że jak sobie przypo­minamy, cała koncepcja systemu jest irańska, zerwanistyczna. Irańskie jest dominujące w manicheizmie, jak i w całym gnostycyzmie wyobra­żenie „zbawianego Zbawiciela", myśl, że Zbawiciel sam jest sumą dusz zbawianych; idea ta łączy się z poglądem o tożsamości między wyższym ludzkim Ja i niebiańskim Zbawicielem. Ten ciąg myślowy wyraża się przecież w manicheizmie w kompleksie idei koncentrujących się wokół postaci „Wielkiego Vahmana", kompleksie, którego pokrewieństwo z indyjskimi spekulacjami dotyczącymi tożsamości Atmana i Brahmana świadczy o indoirańskim początku tej koncepcji.

Irańskie, przede wszystkim zerwanistyczne, są również inne składniki systemu Maniego, pesymistyczne widzenie bytu, ujęcie świata materialnego jako radykalnego zła, stworzonego i opanowanego przez Księcia Ciemności. Irański jest też strach przed życiem, tak typowy dla postawy Maniego, pogarda dla kobiet i wstręt wobec życia seksualnego, które charakteryzują całą manichejską doktrynę. Również i tu, w dzie­dzinie życia całkowicie osobistego, znajdujemy wzory zerwanistyczne.

Materiał ten, zaczerpnięty z irańskiego dorobku myślowego, Mani interpretował w kategoriach własnych doświadczeń religijnych.

Podstawowe jego poglądy pochodzą więc z irańskiej mitologii i teologii. Ich interpretacja jest jednak interpretacją w duchu gnostyckim. Mani mógł ją tym łatwiej przedstawić, że pewne formy religii indo-irańskiej wykazywały charakter niemal gnostycki. Dotyczy to przede wszystkim zerwanizmu. Słynna gnostycka formuła, iż trzeba wiedzieć, kim się jest, skąd się pochodzi, gdzie się znajduje, dokąd się zmierza, miała wyraźne wzorce indoirańskie.

Poprzednicy Maniego, Bazylides, Markion, Bardesanes, rozwi­nęli gnozę komentując religię chrześcijańską w świetle irańskiego dua­lizmu. Ale różnica między nimi a Manim polega na tym, że ci trzej gnostycy czuli się przede wszystkim chrześcijanami i nie wykraczali poza chrześcijaństwo. Nie chodziło im o głoszenie nowej, lecz o trafną inter­ pretację objawionej już religii. Byli oni reformatorami i interpretatora-mi.

Z Manim jednak rzecz ma się inaczej. Mani chciał głosić zupeł­nie nową religię, przyjmującą i łączącą w sobie wszystkie wcześniejsze nauki, w których odnalazł coś pozytywnego. Chcąc zrozumieć te zamie­rzenia, musimy przyjrzeć się mu bliżej. (...)

Mani jest ostatnim wielkim gnostykiem. Dualistyczna tenden­cja, która dominowała u Bazylidesa, Markiona i Bardesanesa, znajduje swoje apogeum w jego systemie teozoficzno-gnostyckim. Dlatego oznacza on koniec pewnej epoki i początek nowej. Podczas gdy jego trzej poprzednicy dążyli tylko do reformy chrześcijaństwa, do przywrócenia religii Chrystusa jej pierwotnej formy, Mani występuje całkowicie świadomie jako założyciel nowej religii. Wprawdzie uznaje on swych poprzedników, ale jedynymi prawdziwymi religiami były religie głoszo­ne niegdyś przez Buddę w Indiach, Zaratusztrę w Iranie i przez Chry­stusa na Zachodzie. Do Babilonu, który otoczony tymi trzema wielkimi obszarami, mieści się pośrodku ziemi, przyszedł Mani jako jednoznacz­ny zwiastun wiecznego prawa bożego i jako pieczęć proroków, jako za­ kończenie i umocnienie wszystkich wcześniejszych nauk Boga. Jest ostatnim wcieleniem niebiańskiego Zbawiciela, widzianego dla wszyst­kich Nous, Wielkiego Vahmana, przyobiecanym przez Jezusa Parakletem. Budda, Zaratusztra, Jezus i Mani są czterema wielkimi zwiastuna­ mi Prawdziwej Religii. Ale jako Paraklet i jako pieczęć proroków Mani jest największym spośród nich.

Poprzez wszystkie słowa Maniego przebija świadomość własnej misji. Z samo przez się zrozumiałym autorytetem głosi swą naukę. Za­ wsze zachowuje się godnie, jakby pomny praw przysługujących mu z racji królewskiego pochodzenia. Obcuje niczym równy z równym z sasanidzkimi książętami, a nawet z „wielkim królem".

Zadziwiająca jest również jego siła i wszechstronność. Gdzie tyl­ ko się pojawi, naucza, pociesza, upomina, zaprowadza ład. Jest jednym z najpotężniejszych założycieli Kościołów i organizatorów religijnych, jakich widział świat. Jeszcze za jego życia Kościół manichejski rozciągał się od zachodnich granic cesarstwa rzymskiego aż po Indie, od granic Chin aż po Arabię. W czasach rozkwitu religii Maniego, jej wyznawcy zamieszkiwali przestrzenie od oceanu Atlantyckiego aż po Ocean Spo­kojny. Stała się ona religią państwową państwa ujgurskiego w Azji Środkowej. Próbowała też owładnąć Państwem Środka i była bliska osiągnięcia tego celu. Jeszcze na początku nowej ery religia Światłości mogła liczyć w Chinach na wielu wyznawców, którzy nie zważali na prześladowania. Nie wiemy, jak długo istniał manicheizm, w każdym razie dłużej niż 1200 lat. Zewnętrzny sukces nie jest jednak właściwą miarą osobowości, która kryje się za tym sukcesem. Usprawiedliwione jest chyba twierdzenie, że mamy przed sobą osobowość niezwykłą. Jest to osobowość założyciela ruchu religijnego, który musiał ustąpić tylko przed zewnętrzną przemocą. Żadna inna religia nie była chyba tak bezwzględnie i okrutnie prześladowana, jak religia Maniego. (...)

Ruchliwy i odnoszący sukcesy misjonarz, tak mądrze i metody­ cznie rozwijający działalność propagandową, jest nam bardzo bliski. Możemy zrozumieć go bez trudu jako troskliwego organizatora tworzącego i umacniającego swój Kościół i jako zręcznego polityka doskonale wykorzystującego koniunkturę polityczną.

Ale w tej postaci są też inne strony, które od dawna wyróżniały tego bliskowschodniego przywódcę religijnego spośród innych przy­wódców religijnych. Mani jest cudotwórcą. Przede wszystkim jest leka­rzem, który może uzdrowić chorego wypędzając zamieszkujące go de­ mony. Uzdrowicielstwo uchodziło na całym Bliskim Wschodzie za naj­ ważniejszą oznakę wiedzy. Mani jest charyzmatycznym cudotwórcą. Może dokonać najbardziej zadziwiających rzeczy. Księciu Mihrszach pokazuje ogrody raju, tak że ten przez trzy godziny leży nieprzytomny, podczas gdy jego dusza wędruje po niebiańskich polach. Sam Mani opa­nował oczywiście sztukę unoszenia się w powietrzu. Przysługiwała ona cudotwórcom począwszy od izraelskich proroków, a na islamskich świętach i mistykach skończywszy. Jak się zdaje, Mani mówił też o swo­jej podróży do nieba, podczas której miał otrzymać niebiańskie obja­wienie w formie księgi - motyw ten ponownie spotykamy w historii reli­gii Wschodu, przede wszystkim w islamie. Możemy przyjąć z dużą pew­nością, że takie cechy przypisane osobie twórcy wydawały się współcze­snym Maniego nieco niesamowite.

Zadziwiająco wielostronny był również jego talent artystyczny i literacki. Po mistrzowsku opanował wszystkie gatunki. Był lirykiem i epikiem, ale jednocześnie tak obrazowo przedstawił walkę świata jasno­ści i ciemności, że można by go nazwać dramaturgiem, gdyby Bliski Wschód w ogóle znał dramat. Wygłaszał również wspaniałe kazania. Prostym językiem opisywał zwykłym ludziom sytuację, w której znaj­ duje się człowiek w materialnym świecie. Wykorzystywał rozmaite symbole, podobieństwa i alegorie gnostyckie, by swoim kazaniom przy­ dać życia i obrazowości. Tragiczne, komiczne, ale również drastyczne przykłady, baśnie o zwierzętach, opowieści kryminalne, zmyślone okropności, zdarzenia zaczerpnięte z codziennego życia lub z życia dwo­ru królewskiego służą wywarciu odpowiedniego wrażenia na słucha­ czach. (...)

Jako kaznodzieja jest wielkim mówcą ludowym, który doskona­ le opanował retorykę i wie dokładnie, jak przykuć uwagę swych słucha­czy.

Mani jest również wielkim liturgiom; wypracował szczególny typ nabożeństwa. Dzięki hymnom i psalmom zapoczątkował rozwój po­ezji, która tak bardzo charakteryzuje jego religię. Będąc sam naturą całkowicie estetyczną, rozumiał -jak żaden inny założyciel religii - jak silnie działają estetyczne czynniki wykorzystywane dla celów religij­nych. Od pism religijnych aż po bogate stroje urzędujących kapłanów i ozdoby w pomieszczeniach kościelnych widać jego troskę o to, by sztu­ka służyła religii. Wcześniej niż ktokolwiek inny zrozumiał, że trzeba stopić w jedno słowo i obraz. (...)

Krytykował wszystkie wcześniejsze „dogmaty" i „nauki", jak określał istniejące przed nim religie. Przy całym uznaniu dla ich relaty­wnej prawdy uważał się jednak za jedynego posiadacza prawdy absolu­tnej. (...)

Nie jest on logicznie myślącym filozofem, lecz eklektyczno-synkretycznym teozofem. Nie wykładał systemu religijno-filozoficznego, lecz głosił boskie objawienie.

Ze wszystkiego czerpał pokarm, ze wszystkiego wynosił materiał dla swojego systemu. Robił to z rozmysłem. Świat nigdy chyba nie widział takiego „świadomego synkretysty" jak Mani. Nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy jego punkt wyjścia. Jeśli prawda została już ogło­szona - jednakże w częściowej i niepełnej formie - i przebłyskuje we wszystkich wielkich religiach, to Mani musiał mieć prawo brania ze sta­rych systemów tego, co zgadzało się z jego własnym systemem. Jest oczywiste, że ów proces nie zawsze przebiegał z uwzględnieniem prawi­deł logiki. (...)

Mówiono o Manim (Nyburg) jako o reprezentancie azjatyckiego hellenizmu i bez wątpienia charakterystyka ta jest słuszna. Musimy je­dynie uwypuklić określenie „azjatycki": „U Maniego i w manicheizmie znajdujemy mianowicie te rysy hellenistyczne, które miały wykazać w kulturze Bliskiego Wschodu największą siłę przebicia". Nie są to jed­nak te rysy, które dzisiejszy obserwator mógłby uznać za najbardziej znaczące. Spekulacje liczbowe, astrologię, praktykę talizmaniczną i pseudofizjologię manicheizm przekazał islamowi. Rzeczywiście, nie można tu odnaleźć śladów jakiejkolwiek „racjonalności myślenia".

Ale historyczna wielkość Maniego na tym nie ucierpiała. Osą­dzać się go powinno tylko na podstawie tego, kim był i kim chciał być. A chciał być głosicielem boskiego objawienia i apostołem Światłości.
 

Geo Widengren - Mani i Manicheizm. Życie Maniego

*

Artykuł ukazał się w: Literatura na Świecie 1987, nr 12 (197) [Gnoza]


Data utworzenia: 18/08/2018 @ 21:41
Ostatnie zmiany: 06/09/2018 @ 11:12
Kategoria : MANICHEIZM
Strona czytana 22684 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-talit.jpg62-menora-2.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-judaizm.jpg62-tefilimTallit.jpg62-tora.jpgtorah-verse.jpg62-korona.jpg62-menora.jpg62-torah.jpg62-Hanukkah.jpg62-chalka.jpg62-tallit-prayer.jpg62-shofar.JPG62-tanah.jpg62-hebrew.jpg62-gwiazda.jpg62-szofar.jpg62-hanuka.jpg62-hasyd.jpg62-skull-cap.jpg62-mezuzah.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 9006072 odwiedzający

 102 odwiedzających online