Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Apokryfy - Raport Piłata

RAPORT PIŁATA
DO TYBERIUSZA CESARZA O JEZUSIE CHRYSTUSIE

 

 

Do Tyberiusza Cezara:
Szlachetny Władco!


W ostatnich kilku dniach miały miejsce wydarzenia w powierzonej mi prowincji, które przybrały taki charakter, iż uważam za właściwe opisać szczegóły, jak one następowały jedne po drugich. Nie dziwiłoby mnie wcale, aby z biegiem czasu wynik tychże oddziałał na losy naszego narodu i zdaje się, że bogowie przestali okazywać swe łaski, a nawet mogę powiedzieć: Przeklęty ten dzień, w którym objąłem rządy nad Judeją po Walerianie Gracjuszu.

Po przyjeździe do Jerozolimy, zająłem salę Sądową i wydałem ucztę, na którą zaprosiłem Tetrarchę Galilei, jako też Najwyższego Kapłana z jego podwładnymi, lecz na oznaczony czas zaproszeni nie stawili się. To było dla mnie zniewagą. W kilka dni po tym Najwyższy Kapłan złożył mi wizytę, lecz jego zachowanie się było poważne, a zarazem zwodnicze. Tłumaczył się z przyczyny nie przybycia na zaproszenie, twierdząc, że jego religia nie dozwala tak jemu jak i jego wyznawcom zasiadać za stołem z Rzymianami i ucztować z nimi. Uważałem za właściwe przyjąć jego wymówkę, lecz od tej chwili przekonałem się, że zwyciężeni są stanowczymi nieprzyjaciółmi zwycięzców . Zdaje mi się, że ze wszystkich podbitych miast Jerozolima jest najtrudniejszym do rządzenia nim!

Jego mieszkańcy tak się burzyli, że byłem w obawie, iż urządzą powstanie. W razie potrzeby przytłumienia powstania, miałem zaledwie jednego setnika i garstkę żołnierzy, dlatego zażądałem pomocy od rządcy Syrii, który mi jednak powiedział, że ma zaledwie tyle ile sam potrzebuje do utrzymania porządku w zarządzanej przez niego prowincji.

Między różnymi sprawami i wypadkami szczególnie jeden zwrócił moją uwagę, który tu opisuję. Pewien młody człowiek pojawił się tu z Galilei, który z szlachetnym namaszczeniem opowiada nowe prawa w imieniu bogów, którzy go posłali. Pierw otnie podejrzewałem, że może jego zamiarem było podburzać lud przeciw Rzymianom, lecz wkrótce moja obawa ustała. Jezus z Nazaretu przemawia raczej jako przyjaciel Rzymian, niż Żydów.

Pewnego dnia, przechodząc przez miejscowość zwaną Syloe, zauważyłem wielkie zbiegowisko ludzi. W pośrodku tego zgromadzenia zauważyłem młodego człowieka opartego o drzewo, spokojnie przemawiającego do tłumu. Powiedziano mi, że to był Jezus. Tego łatwo mogłem się domyśleć, bo wielka zachodziła różnica między nim, a jego słuchaczami. Jego złotawy kolor włosów na głowie i brodzie, nadawały jego postaci niebiański wygląd. Wiekiem zdawał się być około lat trzydziestu. Nie zdarzyło mi się nigdy spotkać tak łagodnej i  spokojnej twarzy. Co za ogromna różnica między nim, a jego słuchaczami o czarnych brodach i śniadej cerze. Nie chcąc przeszkadzać moją obecnością poszedłem dalej, lecz poleciłem mojemu sekretarzowi, by się przyłączył do tłumu i przysłuchał się co mówi Nazarejczyk. Sekretarz mój nazywa się Mauliusz. Jest on wnukiem dowódcy konspiratorów, którzy obozowali w Etrurii, czyhając na Catlin'a, Mauliusz od dawna zamieszkiwał w Judei i znał dobrze język hebrajski. Jest on mi wierny i godzien mojego zaufania, Po przyjściu na salę Sądową zastałem tam Mauliusza, który mi opowiedział co mówił Jezus w Syloe. Nigdy nie słyszałem w Portiko, anim czytał w dziełach filozofów nic takiego, co możnaby porównać z maksymami Jezusa.

Jeden z buntujących się Żydów, których jest bardzo wielu w Jerozolimie, pytał się Jezusa: czy godzi się płacić czynsz Cesarzowi? Na to Jezus odpowiedział: "Oddawajcie, co jest cesarskiego cesarzowi, a co jest Bożego Bogu". Dla rozumnej mowy Nazarejczyka, obdarzyłem go zupełną wolnością, bo było w mojej mocy aresztować go i zesłać na wygnanie do Pontu, lecz czyniąc to byłoby przeciw sprawiedliwości, jaką się zawsze odznaczają Rzymianie. Ponieważ Jezus nie podburzał, ani się buntował, dlatego rozciągnąłem nad nim ochronę, chociaż on o tym nie wiedział. Było mu wolno mówić, działać, zgromadzać lud, mieć uczniów, bez żadnej przeszkody ze strony Pretorii (miejscowej władzy). Gdyby miało wydarzyć się coś złego, niech bogowie odwrócą to od nas.

Przyznaję się, że jeżeli kiedykolwiek religia naszych praojców miałaby być zastąpioną przez religię Jezusa, to powodem będzie szlachetna pobłażliwość — tolerancja — przez którą Rzym to przyśpieszy, mnie zaś, nędzne narzędzie, przeznaczenie do tego nie użyło. Niczym nieograniczona swoboda udzielona Jezusowi bardzo podrażniła Żydów, lecz nie biedaków, a jedynie bogatych i możnych, dla których on był bardzo surowym i zdaje się, iż w tym była także przyczyna polityczna, by nie ograniczać wolności Nazarejczyka, który odzywał się do nich w te słowa: „Biada Wam Nauczeni w Piśmie i Faryzeusze, podobni grobom pobielanym, rodzaju jaszczurczy".

Innym razem gromił pysznych, przechwalających się ze swoich ofiarności, mówiąc, że grosz wdowi przed Bogiem przeważa ich wielkie datki. Nowe skargi napływały codziennie do magistratu przeciw nauce Jezusa, Poinformowano mnie, że Nazarejczykowi coś złego może się wydarzyć, chociaż nie byłoby to pierwsze zdarzenie w Jerozolimie, że kamionowano ludzi zwanych prorokami i grozili, że jeżeli Pretorium nie wymierzy sprawiedliwości, to będą apelować do cesarza.

Mój postępek jednak został uznany przez Senat i obiecano mi przysłać żołnierzy na wzmocnienie załogi, po ukończeniu wojny z Partanami. Będąc za słabym dla stłumienia buntu, postanowiłem użyć środków, przez które mógłbym utrzymać spokój w mieście, bez upokarzających ustępstw ze strony Pretorium .

Napisałem do Jezusa, iż życzyłbym z nim się spotkać w sali Sądowej. Wiadomo Ci, cezarze, iż w moich żyłach płynie krew hiszpańska, niezdolna do łatwych wzruszeń. Gdy wszedł Nazarejczyk, przechadzałem się po sali. Na widok jego zdało mi się, iż nogi moje zostały jakby przykute żelazem do posadzki, i trząsłem się na moich nogach, jak osądzony przestępca, pomimo, iż Nazarejczyk był zupełnie spokojny, jak niewinność. Gdy podszedł ku mnie, zatrzymał się i jakby zdawał się mówić: "Oto jestem". Przez chwilę stałem jakby zdziwiony, patrząc z poszanowaniem i uwielbieniem na tę nadzwyczajną postać ludzką. Postać nieznana naszym malarzom, którzy starali się uwydatnić piękność kształtów bogów i bohaterów.

Nareszcie odezwałem się do niego: Jezusie (lecz język mój się plątał). Jezusie z Nazaretu! Przez trzy lata obdarzałem cię swobodą i wolnością słowa, czego wcale nie żałuję.

Słowa twoje są podobne do tych, które mówili mędrcy. Nie wiem czyś czytał dzieła Sokratesa, lub Platona, lecz wiem, że mowy twoje odznaczają się majestatyczną prostotą, które stawiają cię wyżej ponad tych filozofów. Cesarz został już o tym powiadomiony, a ja pokorny jego przedstawiciel w tym kraju, cieszę się, iż mogłem ci nadać wolność, której jesteś zupełnie godzien.

Jednak nie mogę przed tobą ukryć faktu, że twoje mowy podnieciły i wytworzyły przeciw tobie silnych i zawziętych nieprzyjaciół, czemu wcale nie można się dziwić, Sokrates miał nieprzyjaciół i stał się ofiarą ich nienawiści. Twoi nieprzyjaciele są podwójnie zapaleni, raz dla twych nauk, i przeciw mnie z powodu udzielonej ci wolności. Nawet posądzają mnie, iż zostaję z tobą w przymierzu w celu pozbawienia Żydów cywilnej władzy, którą Rzym im pozostawił. Za tym żądam — nie mówię, iż rozkazuję, abyś był więcej ostrożnym na przyszłość i nie pobudzał pychy twych nieprzyjaciół, aby nie obrócili przeciw tobie ciemnego motłochu, a w tedy byłbym zmuszony użyć władzy, dla przytłumienia zamieszania i wydania sprawiedliwości.

Nazarejczyk ze spokojem odpowiedział: "Książę ziemi! słowa twoje nie pochodzą od prawdziwej mądrości. Rzec bystremu strumieniowi z gór płynącemu: „Powstrzymaj się, bo podmyjesz i wykorzenisz drzew a w dolinie!" Na to strumień odpowie: „muszę być posłuszny prawom Stwórcy". Bóg tylko wie dokąd strumień płynie. Zaprawdę powiadam ci: pierwej niż zakwitnie róża Saronu, krew sprawiedliwego zostanie przelaną".

Krew twoja nie będzie przelaną! — odrzekłem. Dla twej mądrości, cenię cię i przewyższam nad wszystkich burzliwych i pysznych Faryzeuszów, którzy nadużywają wolności nadanej im przez Rzymian, spiskują przeciw Cesarzowi i zamieniają naszą wspaniałomyślność w bo jaźń, O bezecni nędznicy, nie baczą, że i wilk z lasu może przywdziać na siebie owczą skórę. Będę cię chronił od ich napaści, Pałac mój jest otwartym dla ciebie na schronienie.

Jezus niedbale poruszył głową, z wdziękiem i boskim uśmiechem rzekł: „Gdy przyjdzie czas, nie będzie schronienia dla Syna Człowieczego, ani na ziemi, ani pod ziemią. Schronienie dla Sprawiedliwego jest tam" — w skazując ku niebu — „cokolwiek napisano w księgach proroków, musi się wypełnić".

Młodzieńcze — odpowiedziałem łagodnie — zmuszasz mnie, bym moje żądanie zamienił w rozkaz. Bezpieczeństwo powierzonej mi prowincji tego wymaga. Musisz być więcej umiarkowany w swych przemówieniach. Teraz jest ci wiadomy mój rozkaz, staraj się go zachować. Niech szczęśliwość czuwa nad tobą. Miej się dobrze.

„Książę ziemi!" — odrzekł Jezus. — „Nie przyszedłem na ziemię, by spowodować wojnę, ale pokój i miłość. Jam się urodził w tym dniu, w którym cesarz August ogłosił rzymskiemu światu pokój. Prześladowanie nie pochodzi ode mnie, lecz otrzymuję je od innych i przyjmuję je, by okazać się posłusznym woli Ojca, który mi tę drogę wskazał. Powstrzymaj przeto swoją ziemską roztropność, bo nie jest w twej mocy powstrzymać ofiarę złożoną u stóp ołtarza". To rzekłszy, odszedł i jak cień jasny znikł w portierach pałacowych.

Naonczas Herod rządził w Galilei. Nieprzyjaciele Jezusa starali się, by wywrzeć zemstę na Nazarejczyku. Gdyby Herod miał iść za swymi skłonnościami, to zapewne że natychmiast wydałby Jezusa na śmierć, lecz pomimo, iż pysznił się ze swej królewskiej godności, to jednak obawiał dopuścić się czynu, by nie utracić wpływu w Senacie. Pewnego dnia Herod nawiedził mnie w Pretorium; przed odejściem jednak i po rozmowie mało znaczącej, zapytał mnie, co ja myślę o Nazarejczyku.

Na to pytanie odpowiedziałem, że Jezus zdaje się być jednym z wielkich filozofów, jakich niekiedy wielkie narody wydają, że jego nauka nie jest bynajmniej bluźnierczą, przeto zamiarem Rzymu jest pozostawić mu wolność głoszenia nauki która usprawiedliwia jego czyny, Herod uśmiechnął się złośliwie i, salutując im ironicznie, odszedł.

Naonczas zbliżało się wielkie święto żydowskie Paschy, czyli Święto Przejścia. Zamiarem religijnym władców zawsze było, aby okazać właściwą świetność podczas obchodzenia podobnych uroczystości. Miasto było przepełnione tłumami ludu domagającego się śmierci Nazarejczyka. Wysłannik mój doniósł, że pieniądze ze skarbnicy świątyni użyto w celu przekupienia i podniecenia ludu. Setnik rzymski został znieważony.

Napisałem do prefekta Syrii z prośbą o przysłanie mi stu pieszych żołnierzy i konnicy. O trzymałem odmowną odpowiedź. Znalazłem się sam z garstką weteranów pośród zbuntowanego miasta, a za słaby, bym mógł stłumić zaburzenie, nie pozostało więc nic innego do czynienia, jak tolerować postępowanie Żydów. Zbuntowany tłum pochwycił Jezusa, przeczuwał, że nie potrzebują się niczego obawiać ze strony Pretorium i przewidując ze swymi przywódcami, że będę patrzał na ich postępowanie "przez szpary", dlatego zaciekle wołali:
"Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj go!"

Przeciw Jezusowi sprzysięgły się trzy silne partie, to jest Faryzeusze, Herodiado w i Sadyceuszów, których burzliwe i buntownicze postępowanie wypływało z dwóch powodów: najpierw nienawidzili oni Nazarejczyka, po wtóre zdało im się bardzo przykro nieść jarzm o rzymskie. Nie mogą mi przebaczyć, żem wszedł do ich świętego miasta z chorągwiami, na których widniał obraz rzymskiego Cesarza, W tym względzie popełniłem błąd, a chociaż uczyniłem to bezwiednie, to jednak w ich oczach było świętokradztw em i nie zmniejszyło winy. Inny jeszcze ciężar leżał im na sercu, iż zaproponowałem użycie części pieniędzy ze skarbca świątyni na wystawienie budynku dla publicznego użytku, wniosek mój wyszydzili.

Faryzeusze byli sprzysiężonymi nieprzyjaciółmi Jezusa, ci również nie dbali o nasz rząd. Pełni gorzkości i nienawiści przeciw Jezusowi, który ich gromił. Za słabi i bojaźliwi, by wystąpić samodzielnie, chętnie przyłączyli się do stronnictwa Herodiadów i Sadyceuszów. Oprócz tych trzech stronnictw, byłem zmuszony walczyć przeciw zdegradowanem u tłumowi, zawsze gotowemu do buntu i korzystania z zamieszania i nieporządku.

Jezusa zaciągnięto i stawiono przed najwyższym kapłanem, a ten, naszydziwszy się z Jezusa, skazał go na śmierć, po czym przysłał swego więźnia do mnie, bym zatwierdził jego wyrok śmierci. Odpowiedziałem mu, że Jezus, będąc Galilejczykiem, podpadał pod jurysdykcję Heroda i rozkazałem do niego odesłać Jezusa. Ten chytry Tetrarcha okazał swoją uniżoność, jakoby dawał mi pierwszeństwo w sprawowaniu urzędu cesarskiego i odesłał więźnia z powrotem, powierzając jego los w moje ręce. Wkrótce pałac mój stał się podobny do oblężonej cytadeli. Z każdą chwilą tłum burzliwy się zwiększał, Jezorolima była zalana tłumami, które ciągnęły od gór Nazaretu. Zdawało się, jakby z całej Judei lud napłynął do Jerozolimy.

Swego czasu pojąłem sobie za żonę dziewicę z Gallów, która mogła odgadywać przyszłość, ta z płaczem rzucając mi się do nóg rzekła: „Strzeż się! nie dotykaj tego człowieka, (Jezusa), bo on jest święty. Ubiegłej nocy widziałam go w widzeniu, jak chodził po morzu, unosił się w powietrzu na skrzydłach wiatrowych. Przemawiał do burzy, i do ryb w jeziorze, wszystko to było mu posłuszne. Oto potok z góry Kedron płynie krwią! Kolumny Internin walą się, słońce pokryte żałobą, jak westalka u grobu! O Piłacie! nieszczęście cię czeka, jeśli nie usłuchasz twej żony! Szanuj rozmuny Senat rzymski, poważaj w ładzę cesarza!

W tymże czasie schody marmurowe jęczały pod ciężarem tłumu. Nazarejczyk został przyprowadzony do mnie z powrotem. Poszedłem na salę sądową w towarzystwie mojej straży i tonem surowym zapytałem tłumu, czego żąda. „Śmierci Nazarejczyka" — była odpowiedź!

Za jaką zbrodnię? „Bluźnił i prorokował, że świątynia obróci się w gruzy! Nazywa się Synem Bożym, Mesjaszem, Królem Żydowskim". Sąd Rzymu — odpowiadam — za takie przestępstw a nie karze nikogo śmiercią. „Ukrzyżuj go!“ — wrzeszczała bezlitośnie tłuszcza. Wrzask rozwścieczonego tłumu w strząsnął fundamentem pałacu. Jeden tylko, stojący w pośród wzburzonego tłumu, zdawał się być zupełnie spokojnym, a nim był Nazarejczyk.

Po wielu bezowocnych próbach ochronienia go od furii tłumu, użyłem środka, który na razie zdawał się być jedynym, co mógł ocalić jego życie. — Rozkazałem go ubiczować, po czym kazałem sobie podać miednicę i w obecności tłumu umyłem ręce, co miało znaczyć, iż nie zgadzam się na ich postępek, Lecz próżno! Ci nędznicy żądali jego śmierci.

Często w naszym społeczeństwie byłem świadkiem gwałtownego zaburzenia tłumów, lecz to zdarzenie nie może być z żadnym porównane. Możnaby śmiało powiedzieć, że chyba wszystkie duchy piekielne zgromadziły się wówczas w Jerozolimie. Tłum zdawał się nie chodzić, ale jak fale morskie pędzone wiatrem kołysały się od korytarzy Pretorium aż do góry Syonu; wszystek tłum wył, piszczał, wrzeszczał tak, że coś podobnego nie dało się słyszeć nawet podczas zaburzeń w Panonii.

Stopniowo dzień zaczął stawać się ponurym — podobnie jak w porze zimowej coś podobnego miało miejsce podczas śmierci Juliusza Cezara. Ja, rządca zbuntowanej prowincji, stałem oparty o kolumnę pałacu, rozważając okropną ponurość sceny, która się odbywała, jak szalony tłum z szatańską nienawiścią ciągnął na torturową śmierć niewinnego Nazarejczyka!

Nareszcie dookoła mnie stała się pustka. Jerozolima wyludniła się ze swych mieszkańców bramą Pogrzebową, która prowadzi do Gemonide. O garnęła mnie atmosfera pustkowia i smutku. Moja straż przyłączyła się do konnicy i setnika z jego żołnierzami, którzy stanowili zaledwie cień władzy, jaka usiłowała utrzymać porządek. Zostałem sam, a moje zbolałe serce pocieszało mnie, że to, co się działo w tej chwili, należało raczej do historii bogów, aniżeli ludzi. Głośne okrzyki, które niósł wiatr od strony Golgoty, dały się słyszeć i jakoby zwiastowały cierpienia takie, jakie nie były słyszane od śmiertelników.

Ciemne chmury zawisły nad szczytem Świątyni i nad miastem, jakoby zostało pokryte całunem. Znaki widziane na niebie jak i na ziemi były straszne, że (jak donoszą) Dyonizjusz Aeropagita miał wyrzec:
"Albo Stwórca natury cierpi, albo wszechświat się rozpada".

Około pierwszej godziny wieczorem zarzuciłem na siebie płaszcz i udałem się w stronę bramy Golgoty. Ofiara już była spożytą. Tłum wracał do domów jeszcze podniecony, lecz posępny i ponury. To, czego byli świadkami, ogarnęło ich strachem i żalem. Ujrzałem również moją małą gromadkę żołnierzy jakby pogrążoną w żalu; chorąży, niosący sztandar, odsłonił orła, jakby na dowód smutku i dosłyszałem niektórych żołnierzy wypowiadających dziwne słowa, których nie rozumiałem. Inni znów opowiadali cuda dziwne, podobne do tych, które często nawiedzały Rzymian z woli bogów. — Można było zauważyć grupy mężczyzn i kobiet zatrzymujące się i spoglądające w tył ku górze Kalwarii — zdawały się być nieruchome, w oczekiwaniu ujrzenia nowych cudów.

Wchodząc na schody, na których jeszcze pozostały ślady krwi Nazarejczyka, zauważyłem pewnego starca w błagalnej postawie, a za nim kilka kobiet zalanych łzami. Ten rzucił się do moich nóg, gorzko płacząc. Je st bardzo przykro widzieć starca płaczącego. Ojcze — odezwałem się do niego łagodnie — kto jesteś i czego żądasz? "Jestem Józef z Arymatei" — odpowiada — "i przyszedłem cię błagać na moich kolanach, byś mi pozwolił pochować ciało Jezusa z Nazaretu. Niech się stanie zadość twemu życzeniu — odpowiedziałem — i rozkazałem Mauliuszowi wziąć kilku żołnierzy ze sobą dla dozoru, by nie stanęło nic na przeszkodzie pogrzebowi.

W parę dni po tym znaleziono grób próżnym. Uczniowie Jezusa twierdzili, iż powstał z umarłych jako był przepowiedział. Wiadomość ta rozeszła się po całym kraju. Ostatni obowiązek, jaki mi pozostał do wykonania, postanowiłem zawiadomić cesarza o tych dziwnych rzeczach.

Z nastaniem nocy po tym wydarzeniu zaraz się tym zająłem, a gdy dokończyłem mój raport, dzień zaczął świtać. W tej chwili dały się słyszeć głosy trąby wygrywającej pieśń Diany. Spojrzawszy w stronę bramy Cezarejskiej, ujrzałem gromadę żołnierzy i usłyszałem z odległości inny głos trąb grających marsz Cezara. — Byli to żołnierze mający wzmocnić moją załogę, których mi obiecano przysłać. Dwa tysiące doborowych żołnierzy, by przyśpieszyć, maszerowali całą noc. Chyba było sądzone wyrokiem losu — zawołałem — załam ując ręce, aby dla odwrócenia strasznego czynu dnia wczorajszego, pożądana pomoc przybyła dopiero dziś! O przeznaczeniu, jak jesteś okrutnym i igrasz sprawami śmiertelników! Było to więcej niż prawdziwe, co Nazarejczyk, wijąc się w boleściach na krzyżu, powiedział: „Wykonało się“.

 

*

 

Całą książkę można przeczytać w bibliotece Polona pod adresem:
https://polona.pl/item/raport-pilata-do-tyberjusza-cesarza,NzQyNTU1MDE/0/#info:metadata


Data utworzenia: 28/06/2022 @ 07:36
Ostatnie zmiany: 02/08/2022 @ 00:59
Kategoria : Apokryfy
Strona czytana 12727 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-talit.jpg62-torah.jpg62-mezuzah.jpg62-tora.jpg62-shofar.JPG62-tallit-prayer.jpg62-menora-2.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-menora.jpg62-tanah.jpgtorah-verse.jpg62-Hanukkah.jpg62-hasyd.jpg62-hebrew.jpg62-chalka.jpg62-judaizm.jpg62-skull-cap.jpg62-gwiazda.jpg62-tefilimTallit.jpg62-hanuka.jpg62-korona.jpg62-szofar.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8893810 odwiedzający

 243 odwiedzających online