W grocie bractwa Mitry
Diabłom namalowanym na ścianach jaskini chrześcijanie wydłubali oczy. Potem zasypali grotę skalnym gruzem i wybudowali nad nią kościół. Teraz unikatowe malowidła sprzed setek lat badają polscy archeolodzy
![](http://bi.gazeta.pl/im/2/5433/z5433592X.jpg)
Malowidło przed wejściem do głównej komory. Demon trzymany jest na łańcuchach, by nie dopuścić zła do mitreum
Hawarte - maleńka syryjska wioska 60 km na północ od miasta Hama. Przy wąziutkim pasku asfaltu stoi 20 domów, w których mieszkają potomkowie Beduinów. 1600 lat temu były tu rozległe uprawy drzewek oliwnych. Wśród nich skrywało się wejście do jaskini, w której wyznawcy perskiego boga Mitry uczestniczyli w zabronionych pogańskich praktykach religijnych.
Świat dowiedział się o tym przypadkiem. W 1998 roku w ruinach świątyni zapadła się posadzka nawy głównej. Ukazało się wejście do mitreum - miejsca kultu Mitry. Pierwsi wkroczyli tam rabusie. Odłupali fragment polichromii, by sprzedać go za granicą. Ale wpadli w ręce celników.
Odsłonięcie i rekonstrukcję antycznych malowideł pogańskich władze syryjskie powierzyły prof. Michałowi Gawlikowskiemu z Instytutu Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. - To kompleks malowideł niezwykły nie tylko w Syrii, ale i w całym starożytnym świecie rzymskim, gdzie rozwinęła się religia mitraicka - mówi prof. Gawlikowski.
Tylko dla mężczyzn
Mitraizm istniał zaledwie 300 lat - od końca I w. do początku V. Jego nazwa pochodzi od imienia perskiego boga Mitry, który był w Iranie strażnikiem umów i przysiąg, a więc patronem porządku społecznego. - Ale na tym w zasadzie kończą się wszelkie związki z Iranem - mówi prof. Gawlikowski. - Dzisiaj uważa się, że religię tę wymyślił ktoś w Rzymie, nadając bóstwu wschodni sztafaż: spodnie i kaftan oraz tzw. czapkę frygijską. Treści malowideł odkrytych w Hawarte zmieniają jednak ten obraz i wskazują na bliższe związki ze Wschodem.
Mitraizm szybko rozprzestrzenił się na krańcach Cesarstwa Rzymskiego, gdzie stacjonowały rzymskie legiony i pracowali cesarscy urzędnicy - nad Ren i Dunaj, do Brytanii i Szkocji.
- Wyznawcami Mitry mogli być wyłącznie mężczyźni - opowiada prof. Gawlikowski. - Oderwani od korzeni, osamotnieni chętnie wstępowali do tajemnej wspólnoty. Pochodzenie, status majątkowy były nieważne. Najwyższe godności mógł osiągnąć i dostojnik, i niewolnik. Wcześniej jednak musiał przejść kolejne stopnie wtajemniczenia. Najwyższy rangą był Ojciec - przewodniczący zebraniom.
Czcicieli Mitry obowiązywała całkowita tajemnica. Dlatego do dziś nie przetrwały właściwie żadne źródła pisane. - O tym, co działo się podczas wspólnych biesiad w grotach wiedzieli tylko wyznawcy. My możemy spekulować. Z pewnością jednak odbywały się misteria i wtajemniczanie w dzieje boga - mówi prof. Gawlikowski.
Od kiedy w IV stuleciu cesarstwo stało się chrześcijańskie, władze wraz z Kościołem zwalczały mitraizm. - Jak każdą pogańską wiarę. Ale nie był to konkurent dla chrześcijaństwa, bo nie mógł się szerzyć przez wychowanie w wierze - jak inne religie. Siłą rzeczy mitraistów nigdy więc nie było wielu - wyjaśnia archeolog.
Ostatnie religijne malowidła antyku
Po dziesięciu latach prac Polacy odkryli już prawie całą grotę w Hawarte. - Znaleźliśmy największy i najbardziej kompletny zespół malowideł mitraickich w całym świecie rzymskim - podkreśla prof. Gawlikowski.
Jaskinia jest obszerna i nieregularna. Jej podłoga znajduje się około 4 metrów pod poziomem kościoła. Sklepienie wspierało się na co najmniej 12 potężnych kamiennych filarach. - Główna komora mitreum o powierzchni 35 m kw. została wydzielona dwiema ścianami. To tu odbywały się biesiady - opowiada prof. Gawlikowski. - Sufit i niemal wszystkie ściany pokryte były malowidłami. Tylko jedna nisza wykuta w ścianie północnej została otynkowana na biało. Prawdopodobnie stał w niej posąg Mitry zabijającego byka. Ale posągu ani śladów po nim nie znaleźliśmy. Może został ukryty, by uchronić go przed profanacją?
Malowidła pokazują przede wszystkim epizody z dziejów Mitry, ale jest też walka Zeusa z gigantami i mit grecki o pokonaniu chaosu i wprowadzeniu olimpijskiego porządku świata.
- Na jednej ze ścian jest polichromia przedstawiająca warownię z czarną czeluścią otwartej bramy - opisuje prof. Gawlikowski. - Na szczycie muru siedzi siedem demonów. Walczą z Ohrmazdem, stworzycielem ludzi, bogiem dobra, światła i prawdy. W głowy demonów uderza śmiercionośny promień światła. Bo na końcu świata dobro zwycięży zło. To wyraźne nawiązanie do religii Wschodu, niespotykane w innych mitreach.
Malowidła są bardzo zniszczone. Znaczną ich część udało się jednak zrekonstruować zespołowi Ewy Parandowskiej z Muzeum Narodowego w Warszawie. Tam gdzie konserwatorzy byli bezradni, pomogła Dobrochna Zielińska z UW. Za pomocą grafiki komputerowej odtworzyła kilka zaginionych scen.
- Było to możliwe, bo na ścianach jaskini jest pięć warstw malowanych tynków. Komputerowy program pomógł je rozdzielić - wyjaśnia prof. Gawlikowski.
Dzięki znalezionej ceramice i monetom archeolodzy są w stanie dokładnie określić czas powstania malowideł. Pierwszą warstwę datują na mniej więcej 360 rok. Kolejne powstawały do początku V wieku, kiedy mitreum zostało zasypane gruzem i ziemią.
Do zakończenia prac w Hawarte archeologom potrzebny jest jeszcze jeden sezon. - Wprawdzie osiągnęliśmy kraniec jaskini, ale pozostało nam do usunięcia jeszcze kilka metrów skalnego usypiska - opowiada prof. Gawlikowski. - Praca jest trudna. Wszystko musimy zdejmować od góry, bo zawaliły się ogromne skalne bloki sufitu. Malowidła warte są jednak tego wysiłku, bo są jednymi z ostatnich dzieł sztuki religijnej antyku. Są też wyjątkowe przez swoją treść. To wyróżnia je spośród ponad 2000 zabytków mitraickich w dzisiejszej Europie i na Bliskim Wschodzie.
Źródło: Gazeta Wyborcza - Joanna Grabowska - 2008-07-08