Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Relikwie - Rzymskie relikwie

Rzymskie relikwie
Wprost trudno uwierzyć w to, jak wielkie znaczenie miał w średniowiecznym Rzymie kult relikwii. Krautheimer pisze, że to relikwie „uczyniły Rzym wspaniałym centrum trzynastowiecznego świata, to one wraz z dworem [papieskim] wzbogaciły Rzym, przyciągając doń rzesze pielgrzymów”. Dziś miliony ludzi napływają do Rzymu, aby oglądać słynne dzieła sztuki albo przynajmniej pobyć wśród nich. Ich czternastowieczni poprzednicy nie za bardzo interesowali się sztuką, której nie uważano wówczas za uzasadniony powód, aby odbywać dalekie podróże. Ale jak słusznie zauważył Gregorovius, w Roku Jubileuszowym 1300 „ogromne zyski napłynęły do kieszeni rzymian, którzy zawsze żyli wyłącznie z pieniędzy przybyszów”.
Bazylika Bazylika św. Pawła za Murami - Rzym
W tym świętym, a zarazem historycznym roku, w wielkim kościele pielgrzymkowym S. Paolo fuori le Mura dwóch kleryków dzień i noc zgarniało grabiami monety pozostawione przez pątników. Florentyński kronikarz Giovanni Villani oceniał, że w 1300 roku codziennie przebywało w Rzymie dwieście tysięcy pielgrzymów, nie licząc ludzi, którzy przyjechali do miasta w innych sprawach, albo tylko przejeżdżali przez nie – „i wszystko było dobrze zorganizowane, odbywało się bez rozgardiaszu i kłótni, a mogę o tym zaświadczyć, gdyż widziałem to na własne oczy”.

Jeśli Villani mówił prawdę, a chyba można mu wierzyć, to jak na owe czasy była to liczba ogromna. Nie istniał przecież wówczas przemysł turystyczny, nie organizowano zbiorowych wycieczek. Nie było samolotów, sieci hotelowych ani rzecz jasna amerykańskich i japońskich turystów.

Europę zamieszkiwało o wiele mniej ludzi. Turystyka, by użyć dzisiejszej nazwy, związana była wyłącznie z celami religijnymi, a podróże podejmowano w nadziei zdobycia korzyści w życiu przyszłym. To właśnie przyciągało ludzi do Rzymu w Roku Świętym 1300. Z relacji Villaniego dowiadujemy się, że papież obiecał pielgrzymom wielkie, wręcz bajeczne nagrody duchowe. „W ciągu całego tego roku [1300] każdemu rzymianinowi, który przez trzydzieści dni będzie odwiedzał kościoły błogosławionych apostołów św. Piotra i św. Pawła, i wszystkim innym [nierzymianom], którzy będą to czynić przez piętnaście dni, zostaną odpuszczone wszystkie grzechy, zarówno wina, jak kara za nie” – oczywiście po wyczerpującej spowiedzi.

Były to rzeczywiście wielkie korzyści, mające wpływ na całe życie pośmiertne człowieka.

Relikwie, które pielgrzymi mieli nadzieję zobaczyć w Rzymie, różniły się między sobą znaczeniem. Bardzo ważne były na przykład prochy wczesnochrześcijańskich męczenników, których miejsca pochówku znajdowały się – a przynajmniej twierdzono, że się znajdują – za murami starożytnych rzymskich miast, w szczególności Rzymu. Wielu z nich ekshumowano z katakumb, owych podziemnych korytarzy pełnych nisz, w których pierwsi chrześcijanie chowali swoich zmarłych.

Według legendy, która istnieje od wieków i nic nie wskazuje, aby miała umrzeć, w katakumbach w czasach prześladowań ukrywali się chrześcijanie. Jest to wersja działająca na wyobraźnię, ale zupełnie nieprawdziwa, choćby dlatego że władze pogańskie wiedziały, gdzie są podziemne cmentarze, więc nikt nie mógłby się w nich ukryć. Nawet jeśli jakaś osoba została stracona za zdradę, jej krewni i przyjaciele mieli prawo ją pochować, lecz pochówek ten, tak jak wszystkie inne, musiał się odbyć poza murami miasta. Stąd na przykład zmarłego Chrystusa po ukrzyżowaniu zgodnie z rzymskim prawem pochowano w grobie, „w którym nikt jeszcze nie był pochowany”.
Katakumby Katakumby Kaliksta, Krypta papieży - Rzym
W Neapolu, na Malcie i w niektórych rejonach północnej Afryki istnieją chrześcijańskie katakumby, ale największe ich skupisko znajduje się oczywiście wokół Rzymu. Odkopywać je i badać zaczął archeolog Antonio Bosio (1576–1629), który omal nie zabłądził na zawsze w katakumbach św. Domiceli, w końcu jednak odnalazł drogę do wyjścia i mógł napisać Roma sotterranea (Podziemny Rzym, 1634). Długość korytarzy rzymskich katakumb wynosi 100–150 kilometrów, a pierwotnie znajdowało się w nich do siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy ciał. Grzebano je w cubicula, czyli komnatach, zawierających loculi, czyli nisze, których wejścia zamykano następnie za pomocą tegula, czyli kamiennych bloków; szczeliny wypełniano cementem, aby ze środka nie wydostawał się odór gnijących zwłok.

Od czasu do czasu w takich grobowcach odprawiano mszę lub jakiś rodzinny obrządek. Nieliczne są skąpo ozdobione malowidłami świętego patrona lub sceny biblijnej. W katakumbach nie ma jednak arcydzieł.

Uważa się, że wielu korytarzy jeszcze nie odkryto lub nie odkopano, ale to, co można w nich znaleźć, jest na ogół pozbawione znaczenia: chrześcijanie nie mieli zwyczaju grzebać zmarłych z ich cennymi dobrami, które miałyby im ułatwić życie pośmiertne. Kiedy korytarz zapełniał się grobowcami, fossores, czyli grabarze, drążyli następny, na niższym poziomie.

W niektórych rzymskich katakumbach jest pięć, sześć, a nawet siedem takich poziomów – przypomina to podziemne miasto zmarłych.

Katakumby nigdy jednak nie były zamieszkane przez żywych, chyba że na krótko i tylko do celów obrzędowych. W dawnych wiekach istniał ścisły zakaz zanieczyszczania zamkniętego terenu miasta zwłokami zmarłych. Odkąd jednak chrześcijanie przejęli władzę, zaczęto się coraz usilniej domagać przeniesienia prochów męczenników w obręb murów miejskich i pogrzebania ich pod ołtarzami lub w kryptach nowych (lub świeżo konsekrowanych) kościołów noszących ich imię. Kiedy Panteon zamieniono na kościół pod wezwaniem S. Maria ad Martyres, pod jego głównym ołtarzem złożono dwadzieścia osiem wozów domniemanych kości męczenników.

Po wyparciu religii pogańskich przez chrześcijaństwo zaczął się szerzyć kult świętych relikwii, a miejsca ich przechowywania stały się ważnymi punktami na planie miast. Dawne miejskie centra – na przykład w Rzymie Kapitol – ściśle kojarzące się z pogaństwem, zostały zastąpione przez chrześcijańskie bazyliki, które stały się kościołami episkopalnymi. Ich religijne znaczenie zależało od przechowywanych w nich relikwii. Dzięki relikwiarzom szczątki świętego męczennika mogły wędrować z miejsca na miejsce, a część jego ciała symbolizowała całego świętego. W pewnym sensie więc relikwiarze zastąpiły miejsca pochówku i do świętego można było z powodzeniem zanosić modły wszędzie tam, gdzie się taki relikwiarz akurat znajdował.

Pierwszym świętym, którego szczątki stały się przedmiotem powszechnego kultu, był pierwszy chrześcijański męczennik, św. Szczepan. Ściągnąwszy na siebie gniew żydowskich uczonych w Piśmie i starszych, został postawiony przed Sanhedrynem w Jerozolimie, skazany na śmierć i ukamienowany. Jednym ze świadków męczeństwa Szczepana był Szaweł, przyszły Apostoł Paweł. Dręczyły go wyrzuty sumienia, że nie wystąpił w obronie męczennika, co podobno przyczyniło się później do jego nawrócenia na chrześcijaństwo.

Szczątki św. Szczepana otaczano kultem w całym rejonie śródziemnomorskim, ale najważniejsze z nich przechowywano w Konstantynopolu. Później trafiły do Rzymu, gdzie spoczywają w jednym grobie z prochami św. Wawrzyńca w kościele pielgrzymkowym S. Lorenzo fuori le Mura.
Bazylika Bazylika św. Wawrzyńca za Murami - Rzym (z lat 1890-1900)
Kościół rzymski pod wezwaniem św. Szczepana, S. Stefano Rotondo, być może przechowuje jego relikwię, lecz nie jest to pewne. Zbudowano go za pontyfikatu papieża Symplicjusza (468–483) i jest jedną z niewielu budowli sakralnych w Rzymie wzniesionych na planie koła (pozostałe to Panteon i mauzolea cesarzy Augusta i Hadriana; to drugie to dziś Castel Sant’Angelo). Niektórzy archeolodzy twierdzą, że plan ten skopiowano z Bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie, ale wydaje się to wątpliwe.

Pewne jest natomiast, że ściany S. Stefano zdobią freski z najbardziej kompletną antologią scen przedstawiających męczeństwo chrześcijanina, jakie kiedykolwiek namalowano we Włoszech. Dzieło powstało na zlecenie papieża Grzegorza XIII (1572–1585) i stanowi skrajny przykład sztuki kontrreformacji. W zamyśle papieża ten zestaw scen męki i ofiary miał być metaforą, ukazującą wrogość protestantyzmu do prawdziwej wiary i bohaterski opór katolickich wyznawców. Żadne dzieło sztuki w Rzymie nie ucieleśnia tak doskonale dydaktycznego stylu zalecanego przez sobór trydencki, który zwołano po to, aby rozstrzygnąć, co jest, a co nie jest zgodne z katolicką ortodoksją.

Sceny z kościoła S. Stefano, pełne postaci w nienaturalnych pozach, namalowane w nieznośnej manierze, są rodzajem fresków z Kaplicy Sykstyńskiej dla sentymentalnych sadystów. Ich twórca, manierysta z Volterry Niccolò Circignani (ok. 1530–1592), lepiej znany pod pseudonimem Pomarancio, namalował je na początku lat osiemdziesiątych XVI wieku. Była to iście herkulesowa praca: dwadzieścia cztery wielkie malowidła z objaśnieniami zawierającymi imiona cesarzy, na których rozkaz męczenników poddawano torturom. Freski zaczynają się u wejścia sceną ukrzyżowania Chrystusa i ukamienowania Szczepana. Dalej biedni męczennicy są przebijani, przypalani, chłostani, obdzierani ze skóry, bici, duszeni, topieni, a nawet gotowani we wrzącym oleju niczym zatybrzańskie karczochy.
Bazylika Bazylika św. Szczepana, freski - Rzym
Oto św. Tekla rozdzierana przez parę byków. Oto św. Ignacy (ten wcześniejszy, nie założyciel jezuitów) rzucony na pożarcie lwom w Koloseum. Św. Gerwazy i Protazy są przybijani do drzewa, co wygląda jak parodia ukrzyżowania Chrystusa. Św. Eustachy jest pieczony żywcem w środku byka z brązu. Jednego męczennika miażdży wielki głaz, innego rąbią na kawałki siepacze z toporami. Te przerażające sceny mąk i katuszy mogły mieć pewną wartość dydaktyczną, gdyż pod koniec XVI wieku kościół oddano węgierskim jezuitom, a wielu jezuitów podczas misji było poddawanych straszliwym torturom; może więc freski Pomarancia miały ich przygotować na to, co ich czeka. Na pewno są żywsze niż nudne relikwie św. Szczepana. Jednakże wraz z upływem czasu jaskrawe niegdyś kolory zblakły, a ponieważ w Rzymie jest wiele znacznie cenniejszych dzieł sztuki, bardziej potrzebujących renowacji, fundusze zaś na tę niekończącą się pracę są bardzo ograniczone, malowidła Pomarancia nie zostaną chyba odnowione w bliskiej przyszłości.

W czasach, w których nie dostrzegano wyraźnej granicy między tym, co przyrodzone i co nadprzyrodzone, relikwie, budzące respekt wśród wątpiących i bezbożnych, służyły za instrument kontroli społecznej.

Najświętszymi i najrzadszymi relikwiami były oczywiście relikwie Pana Jezusa. Najcenniejsza znajdowała się w Rzymie, a było nią odbicie twarzy Chrystusa w cudowny sposób uwiecznione na chuście, którą św. Weronika podała Zbawicielowi, aby otarł twarz podczas drogi na Kalwarię. Przed tym cudownym wizerunkiem, zachowanym przez kobietę, którą Dante nazwał la Veronica nostra, tłoczyli się pielgrzymi, pragnący oddać mu pokłon.

W Roku Świętym 1300 pokazywano go przybywającym w każdy piątek i we wszystkie dni świąteczne w bazylice św. Piotra. Pewnego dnia wśród tłumu wiernych powstał taki ścisk, że angielski benedyktyn, William z Derby, został zadeptany na śmierć.

Podobna tragedia jest dziś raczej mało prawdopodobna. Chusta św. Weroniki wciąż znajduje się w relikwiarzu nad posągiem świętej dłuta Berniniego, w jednym z potężnych filarów podtrzymujących kopułę bazyliki. Rzadko jest jednak pokazywany, a z daleka nie sposób orzec, czy widoczne na nim słabe ślady układają się w obraz twarzy. Podobno wizerunek ten jest jeszcze bledszy niż na zdyskredytowanym dziś „świętym całunie” turyńskim, na którym rzekomo znajduje się odcisk ciała Jezusa, ale który jest przypuszczalnie czternastowiecznym falsyfikatem. Szczątków tkanin istnieje mnóstwo, ponieważ w szczytowym okresie manii na punkcie relikwii przyjął się zwyczaj opuszczania długich pasów tkaniny do grobów świętych; jeśli dotknęły prochów, stawały się relikwiami.

Relikwie związane z Jezusem Chrystusem były oczywiście cenniejsze od relikwii jego świętych, nawet jeśli – jak chusta św. Weroniki – nie zawierały części jego ciała, lecz tylko ślady jego męczeńskiej śmierci.

Chyba najbardziej nieporęczna relikwia znajduje się w rzymskim kościele S. Croce in Gerusalemme. Jest jedną z wielu przysłanych z Ziemi Świętej przez matkę Konstantyna Wielkiego, św. Helenę. Podłogę kościoła wysypano ziemią z Golgoty, miejsca ukrzyżowania Chrystusa. Ile jej było, nie wiadomo. Turyści i pielgrzymi wciąż przychodzą do kościoła, aby oglądać ziemną relikwię św. Heleny, a raczej stać w jej obecności.
Bazylika Bazylika Świętego Krzyża z Jerozolimy, relikwie - Rzym
Inna jej pamiątka z Ziemi Świętej została przywieziona w kawałkach i zrekonstruowana w Rzymie. To dwudziestoośmiostopniowe marmurowe schody z rezydencji Poncjusza Piłata w Jerozolimie. Uważa się, że Jezus Chrystus wchodził po tych schodach w drodze na sąd przed rzymskim prokuratorem. Ta tak zwana Scala Santa, czyli Święte Schody, znajdują się w Pałacu Laterańskim, dawnej rezydencji papieży.

Źródła nie podają, w jaki sposób przewieziono ten ogromny obiekt kultowy z Bliskiego Wschodu do Rzymu, ale zadanie to, choć na pewno trudne, nie da się porównać z transportem całych granitowych obelisków z Egiptu do Rzymu w czasach pogańskich. Marmurowe schody są dziś wyłożone drewnem, ponieważ nie byłoby właściwe, aby stopy zwykłych śmiertelników deptały po kamieniach, które noszą ślady stóp samego Pana Jezusa. W drewnie są przeszklone otwory, aby pielgrzymi mogli zobaczyć plamy na marmurze, pozostawione przez krew Jezusa (który właśnie został ubiczowany, więc broczył krwią).
Scala Santa Święte Schody - Rzym
Wielka nagroda czeka w niebie tych pielgrzymów, którzy przejdą całe święte schody na kolanach. Przyszły herezjarcha Marcin Luter podobno bez powodzenia próbował tego dokonać, kiedy był młodym zakonnikiem – dotarł tylko do połowy schodów. Ale w XIX wieku, gdy król Włoch Wiktor Emanuel miał zaatakować Rzym (i w ten sposób rozpocząć likwidację Państwa Kościelnego), zagorzały konserwatysta, siedemdziesięcioośmioletni papież Pius IX zdołał wspiąć się na kolanach na szczyt schodów, choć nie odwróciło to jego nieuchronnego politycznego upadku. Co ciekawe, do dziś na schodach tłoczą się pielgrzymi, a dla ich wygody po obu stronach zamontowano poręcze.

Ponieważ Chrystus został wzięty do nieba wraz z ciałem i duszą, pozostawił na ziemi tylko jedną część ciała, którą w niemowlęctwie chirurgicznie usunął mu arcykapłan w jerozolimskiej Świątyni. Święty Napletek, przechowywany w prowincjonalnym kościele niedaleko Bomarzo w Lacjum, teoretycznie powinien być najmniej kwestionowany ze wszystkich relikwii, ale jego pretensje do tego tytułu niestety zostały podważone przez inny napletek, znajdujący się w konkurencyjnym kościele w Abruzzach.

Istniały jednak i nadal istnieją niezliczone mniej ważne relikwie świętych. W kościołach Rzymu (i Włoch, a także całego świata) jest ich tyle tysięcy, że nikt nawet nie próbował ich policzyć. Największą czcią otacza się relikwie kostne, na przykład głowę (albo głowy) św. Pawła. Oczywiście ich prawdziwości nie da się potwierdzić. W jaki sposób można by wykazać autentyczność świętej ampułki z krwią św. Januarego, patrona Neapolu, która przechowywana jest w katedrze pod jego wezwaniem i każdego roku w dniu św. Januarego zamienia się w ciecz, ku zbudowaniu tłumów modlących się wiernych?

W samym kościele S. Croce in Gerusalemme jest cała kaplica poświęcona relikwiom męki Chrystusa. Przechowuje się w niej nie jeden, lecz dwa ciernie z Korony Cierniowej, drzazgi z Krzyża Świętego, kawałek krzyża Nawróconego Złoczyńcy i jeden z trzech żelaznych gwoździ, którymi Chrystus został przybity do krzyża. (Podobno jest w znakomitym stanie mimo średniowiecznego zwyczaju zestrugiwania opiłków ze Świętych Gwoździ i dołączania ich do pomniejszych relikwii, aby je niejako okrasić, tak jak okrasza się kartofle). W S. Croce in Gerusalemme jest również kolumna, przy której biczowano Chrystusa, chociaż bezpieczniej będzie mówić o jednej z kolumn. Trzynastowieczny krzyżowiec Robert de Clari, który brał udział w złupieniu Konstantynopola, wspomina, że pokazano mu tam w 1204 roku taką kolumnę. A więc albo znajdowała się ona w dwóch miejscach jednocześnie, albo istniały dwie kolumny; być może Chrystus otrzymał sto razów przy jednej, a pozostałe przy drugiej.

W S. Croce znajduje się też żłóbek, w którym matka złożyła go w betlejemskiej stajence oraz (co pod pewnymi względami wydaje się najbardziej niezwykłe) zmumifikowany palec wskazujący, który Niewierny Tomasz włożył do rany w boku Chrystusa, pozostawionej przez włócznię Longinusa.

Do najdziwniejszych relikwii należy część titulus Crucis, zjedzonej przez korniki drewnianej tabliczki przytwierdzonej do krzyża i noszącej namalowany czerwoną farbą napis po łacinie: „Jezus Nazarejczyk, Król żydowski”. Podobno została ona kupiona przez Helenę i po wielu perypetiach przywieziona do Rzymu, ukryta przed Wizygotami najeżdżającymi Rzym i aż do XV wieku zapomniana. Odnaleziona w zapieczętowanej ołowianej szkatułce, stała się pasyjną relikwią. W S. Giovanni in Laterano przechowywany jest nawet kamień, na którym rzymscy żołnierze uczestniczący w ukrzyżowaniu rzucali losy, aby rozdzielić między siebie szaty Pana Jezusa.

Od czasu Marcina Lutra kult relikwii stał się dla Kościoła katolickiego drażliwą kwestią. Tak jawnie trąci zabobonem, że wydaje się aż komiczny. A przecież od niepamiętnych czasów trudno wejść do włoskiego kościoła z dowolnego stulecia, aby nie natknąć się na dziesiątki relikwiarzy, zawierających kości, strzępy tkaniny, fiolki z zaschniętą krwią i inne osobliwości. W początkach chrześcijaństwa istniał ogromny popyt na relikwie, ale w bardziej sceptycznej epoce ich kult znacznie zmalał. Nie będzie chyba dalekie od prawdy powiedzenie, że większość ludzi, którzy oglądają takie kolekcje, bardziej interesuje się samymi relikwiarzami, owymi wspaniałymi przykładami sztuki zdobniczej, niż ich zawartością.

Istnieje wiele głów, rąk i nóg tego samego świętego – apostoła, dziewicymęczennicy – lecz to tylko mały ułamek liczby świętych relikwii, które wystawiano na pokaz w kościołach katolickich zaledwie wiek czy dwa wieki temu.

Oczywiście nas to śmieszy. Jakże przesądni, jak naiwni za sprawą swojej zbyt żarliwej wiary byli nasi średniowieczni przodkowie i niektórzy ich bardziej pobożni potomkowie! Ale my – a przynajmniej niektórzy z nas – też jesteśmy niewiele lepsi. Pod koniec XX wieku w sklepie internetowym eBay zajadle licytowano cudowną (choć wówczas już mało strawną) kromkę chleba, którą jakiś Amerykanin opiekał w tosterze i zauważył, że wypaliła się na nim twarz Matki Boskiej. 22 listopada 2004 roku kasyno internetowe GoldenPalace.com zapłaciło za tę relikwię dwadzieścia osiem tysięcy dolarów – był to najdroższy tost w historii. Cudowne figury Jezusa lub Matki Boskiej, które ronią łzy lub krwawią (ale zawsze okazuje się, że mają sprytnie wmontowane rurki, woreczki z czerwoną farbą i inne „cudowne” urządzenia) pojawiają się co pewien czas w przesiąkniętej wiarą Ameryce. Nie ma wydarzenia w historii, które byłoby wolne od zabobonów. A co do histerycznych poszukiwań relikwii, to cóż jak nie obskurancka i śmieszna pobożność skłoniła bogatych Amerykanów podczas aukcji rzeczy po Jackie Kennedy w agencji Sotheby’s do licytowania jednego z kijów golfowych jej męża i wysłużonej tacy, na której amerykańskiej Świętej Rodzinie podawano posiłki w Hyannis Port?

*

Fragment książki: Robert Hughes - Rzym

 


Data utworzenia: 04/06/2020 @ 01:31
Ostatnie zmiany: 05/06/2020 @ 17:20
Kategoria : Relikwie
Strona czytana 3654 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
0-lodz2.jpg0-sofia.jpggrecki-prawoslawny.jpgOrthodox_Brno.jpg23359664.jpg0-dome-cross2.png0-cerkiew.jpglampy-prawoslawne.jpg0-cerkiew-5.jpgbatiuszka.jpgcyryl_metody.jpgba4ko_1.jpgprawoslawna-ikona.jpg1170761.jpg0-cebule3.jpgRhodos_Asklipio_Church.jpgAgios_Theologos_Kos.jpg0-ortho4.jpg0-Savior of Spilled blood.jpg0-prawoslawie2.jpg0-cerkiew2.jpgprawoslawny-slub.jpg0-st-isaac-cathedral.jpgAgioi_Asomatoi-Athens.jpg0-Our Saint Petersburg.jpgprawoslawny-krzyz.jpgbazylika_Paros.jpg0-christ-the-saviour.jpg0-vladimir-church-2.jpgprawoslawny-slub-korony.jpg0-moskwa.jpgprawoslawne-swiece.jpg0-The_Trinity_Cathedral.jpgprawoslawny-koszyczek.jpg0-bochu.jpgcerkiew_turzansk.jpgLavra_Easter.jpg402462_85_th.jpg0-archangel.jpg0-Church Trinity.jpg0-moscow-2.jpg0-Novgorod.jpg0-monas.jpg0-petersburg.jpg0-Trinity Lavra.jpgalexei-ii.jpgkarlowe-wary.jpgsvkanstanty_and_alena_kopia.jpg0-cebule2.jpg0-Belgrade.jpgkosciol-prawoslawny.jpgMastichari_Kos_Greece.jpgRhodos_Agios_Nikolaos_Foundoukli.jpg141t.gifPanagia_Vrisiani_Mesochori.jpg0-Nicholas_in_Kronstadt.jpgPanagia_Damiotissa_Naxos_Greece.jpgPatmos_church.jpgDafni_Christ.jpgprawoslawne-krzyze.jpgprawoslawny-ornat.jpg0-dome-cross.png0-StPetersburg.jpgprawoslawny-pop.jpgkrzyz-prawoslaawie.jpgKalymnos_Emporeios.jpgSaint_Michael_Smichov.jpgprawoslawny-haft.jpgmoscow14.jpgnaksos.jpg0-st-basils-moscow-3.jpg0-cebule.jpeg0-Belogorsk Monastery.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 6499671 odwiedzający

 90 odwiedzających online