Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Postacie historyczne - Bolesław Chrobry i Kościół

Chrobry Bolesław Chrobry - Bacciarelli
Bolesław Chrobry i Kościół
Bolesław, zwany później Chrobrym i Wielkim, urodził się w roku chrztu Polski - 966 - z rodziców jak na ówczesne pojęcia całkiem niemłodych. Mieszko liczył już wtedy przypuszczalnie dobrze ponad czterdzieści lat, Dobrawa przekroczyła trzydziestkę. W chwili śmierci ojca miał Bolesław dwadzieścia sześć lat i dobrą szkołę rządzenia. Miał również już trzecią żonę. Pierwsza, nie znana z imienia, była Niemką. Druga - matka Bezpryma Węgierką. Oba małżeństwa zostały po prostu zerwane, niefortunne żony odesłane rodzicom. Trzecia z połowic Chrobrego nazywała się Emnilda i była córką Dobromira, księcia zachodniosłowiańskiego. Kronikarze sławią jej łagodny, miłosierny charakter i dobroczynny wpływ na męża. Zmarła w roku 1017. Wydała na świat dwóch synów - Mieszka i Ottona - oraz trzy córki.

Kiedy Mieszko I zamykał oczy, istniały wszystkie warunki wybuchu wojny domowej i rozsadzenia państwa od wewnątrz. Były wtedy przecież w Polsce dwie rodziny pretendentów do spadku i tronu książęcego - Oda z trzema synami i Bolesław z Emnildą, jej potomstwem oraz z pierworodnym, Bezprymem, synem Węgierki. Widocznie Bolesław zdecydowanie górował nad rywalami talentem i energią w działaniu. Musiał też mieć liczniejszych zwolenników wśród możnowładz­ twa. Oda wraz z synami uciekła z Polski do Niemiec, dwaj przywódcy jej stronnictwa - Odylen i Przybywój - ponieśli karę, na jaką często skazywano wówczas przestępców politycznych, którym chciano darować życie: wydarto im oczy. (...)

Oda nigdy już nie wróciła do Polski. Zmarła w Niemczech w roku 1023. Nie wiadomo, co się stało z jej pierworodnym synem, Mieszkiem. Z młodszych Lambert został prawdopodobnie później biskupem krakowskim, Świętopełk zaś otrzymać miał w przyszłości od Bolesława Pomorze Zachodnie w zarząd. Bolesław ocalił jedność państwa polskiego, którym niepodzielnie rządził przez lat trzydzieści trzy. Od razu na początku panowania silnie związał losy swego księstwa z duchowym i politycznym życiem zachodniej Europy, przez co ogromnie wzmógł znaczenie Polski. Zdołał osiągnąć, że dwie najwybitniejsze postacie ówczesnego Zachodu odegrały dodatnią rolę w naszych dziejach.

Jedną z nich był kolejny władca z dynastii saskiej, Otto III, zwany też Ottonem Rudym, cesarz, który szczerze pojmował swój tytuł i chciał być bardziej Rzymianinem niż Niemcem. Malarze ówcześni przedstawiali go jako imperatora na tronie, przyjmującego hołd od czterech koronowanych postaci niewieścich - Italii, Galii, Germanii i Słowiańszczyzny, traktowanych na równi. Ideałem Ottona III było państwo powszechne, uznające równouprawnienie narodów. Dlatego też cesarz ten wcale nie cieszył się sympatią niemieckich wielmożów, zarówno duchownych, jak i świeckich. Druga z tych postaci to św. Wojciech, książę czeski z rodu Sławnikowiców, biskup praski, który w italskim klasztorze Monte Cassino postanowił zrzec się godności i zostać zakonnikiem. Był Wojciech przyjacielem najszlachetniejszych ludzi ówczesnych, duchownym z najgłębszego powołania, ascetą, który chętnie odgrodziłby się od świata w murach klasztoru. Był też człowiekiem osobiście bardzo nieszczęśliwym - w roku 995, kiedy pozostawał w Rzymie, w Czechach wymordowano niemal całą jego rodzinę. Papież postawił Wojciechowi zdecydowane warunki: albo powrót na niecierpiane biskupstwo praskie, albo wyjazd na misję wśród pogan.

Jesienią 996 roku stanął Wojciech w Polsce, życzliwie przyjęty przez Bolesława, który już przedtem udzielił schronienia najstarszemu z braci przyszłego świętego, Sobieborowi. W kwietniu 997 r. Wojciech, w towarzystwie młodszego brata Radzima-Gaudentego oraz Bogusza, stanął w Gdańsku, gdzie jak pisze kronikarz „ochrzcił wielkie tłumy ludu". Stamtąd popłynął morzem do Prus i wylądował na wschód od dzisiejszego Elbląga. Zbrojnych, towarzyszących mu z rozkazu Bolesława, odesłał. 23 kwietnia zginął w okolicach wsi Cholin. Zabił go włócznią Prus, którego brat niedługo przedtem poległ w walce z Polakami. Gaudentego i Bogusza puszczono wolno, spodziewając się pewnie okupu za ciało misjonarza. Jakoż Bolesław nabył je na wagę złota i jesienią tego samego roku pochował w Gnieźnie, w kościele wzniesionym jeszcze przez Mieszka I.

Otton III Otton III Śmierć Wojciecha wywarła olbrzymie wrażenie w świecie zachodniego chrześcijaństwa. Wstrząsnęła zwłaszcza umysłem Ottona III, który zaczął gorliwie zabiegać o kanonizację męczennika. Najdalej w roku 999 papież uznał Wojciecha świętym. Głową Kościoła był wtedy Sylwester II, człowiek prawy i tak uczony, że wiedza jego wydawała się współczesnym zjawiskiem nadludzkim. Chcąc należycie ocenić te wypadki, trzeba pamiętać, że w Europie średniowiecznej całe życie umysłowe pozostawało w najściślejszym związku z religią, odbywało się "w cieniu ołtarza". Uczonymi, myślicielami, pisarzami byli wyłącznie duchowni. Kanonizacja człowieka, który zginął jako misjonarz, działając z ramienia władcy Polski, rozsławiała nasz kraj i obracała nań powszechną uwagę. A nie był on jeszcze dość dobrze znany, skoro napisany wtedy - może przez samego Gaudentego - Żywot św. Wojciecha musiał się zaczynać od ogólnikowej wzmianki: „W okolicach Germanii jest miejsce zasobne w środki, potężne bronią i srogimi mężami; mieszkańcy zwą je Słowiańszczyzną."

Samo imię Polski wtedy właśnie zaczęło się pojawiać w piśmiennictwie zachodnim, wypierając i zastępując ową nieokreśloną „Słowiańszczyznę". Pierwszy z kronikarzy użył go znany już nam Thietmar. Bolesław Chrobry umiał znakomicie wyzyskać okoliczności. Popierając misję Wojciecha spodziewał się zapewne, że w razie chrztu Prus uda się umocnić tam wpływy polskie (nieco wcześniej na pograniczu musiały się toczyć jakieś walki, w których zginął brat zabójcy świętego). Kiedy kult męczennika zaczął się szerzyć i trwały starania o kanonizację, Bolesław - ściśle współpracując z Gaudentym - jął gorliwie zabiegać o założenie w Polsce arcybiskupstwa i kilku biskupstw. Dotychczas istniało tylko jedno, misyjne, w Poznaniu. Odrębna, zależna jedynie od Rzymu prowincja kościelna stanowiła wówczas niezwykle cenną zdobycz polityczną, ogromnie wzmagała znaczenie i jedność państwa. Osobne arcybiskupstwo dla kraju, to był najlepszy sposób zapobieżenia, aby młode chrześcijaństwo polskie nie stało się po prostu strażą przednią cudzoziemskiej polityki u nas. Bolesław, który dopiero przekroczył trzydziestkę, wykazał w tej sprawie przezorność zupełnie genialną. Zorientował się błyskawicznie i działał w sposób dla swego państwa zbawienny.

Dla jasności obrazu przypomnieć trzeba że Czechy - gdzie chrześcijaństwo było o tyle starsze - otrzymały arcybiskupstwo dopiero w stuleciu XIV, dzięki staraniom swego króla, który był cesarzem i pochodził z niemieckiego rodu Luksemburgów. Polska wyprzedziła je o trzysta lat z okładem. Wrocław pod względem kościelnym podlegał Gnieznu do dnia 18 lipca 1821 roku. Zdobycz Chrobrego przynosiła Polsce korzyści w przeciągu ośmiuset lat przeszło. Sylwester II ogłosił w roku 999 bullę, której mocą arcybiskupem gnieźnieńskim został brat św. Wojciecha, Gaudenty. Powstały biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Nie były to wtedy liche osiedla, bo przepisy kościelne wyraźnie mówią, że na stolice biskupie nadają się tylko miasta znaczne. Na Pomorzu wybór padł na Kołobrzeg pewnie dlatego, że Szczecin i Wolin były ważnymi ośrodkami pogaństwa, które na wybrzeżu trzymało się długo i uporczywie. I w Kołobrzegu biskup Reinbern „niszczył i palił świątynie z posągami bożków i oczyścił morze zamieszkane przez złe duchy, wrzuciwszy w nie cztery kamienie pomazane olejem świętym i skropiwszy je wodą święconą".

W marcu 1000 r. cesarz Otto III odbył pielgrzymkę do grobu św. Wojciecha. Był to ów słynny zjazd gnieźnieński, którego wspaniałość olśniła kronikarzy i przeszła do legendy. Bolesław oczekiwał gości na granicy państwa, w Iłwie nad Bobrem i przedziwne wprost cuda przygotował na przybycie cesarza; najpierw szyki przeróżne rycerstwa, następnie książąt rozstawił, jak chóry, na obszernej równinie, poszczególne, z osobna stojące szyki wyróżniała odmienna barwa strojów, A nie była to tania pstrokacizna byle jakich lichych ozdób, lecz wszystko, cokolwiek kosztowniejszego można znaleźć u wszelkich ludów; gdyż za czasów Bolesława wszyscy rycerze i wszystkie damy dworskie zamiast sukien lnianych lub wełnianych nosiły płaszcze z delikatnych tkanin, a skór, nawet kosztownych, choćby były nowe, nie noszono na jego dworze bez podszycia kosztowną tkaniną i bez złotogłowiu. Złoto bowiem za jego czasów tak było w powszechnym posiadaniu u wszystkich, jak [dziś] srebro, srebro zaś było tak tanie, jak słoma. Zważywszy jego chwałę i potęgę, i bogactwa, cesarz rzymski zawołał w podziwie: „Na koronę mego cesarstwa, to, co widzę, większe jest, niż wieści niosły!"

Tak - znacznie później - opisywał owo spotkanie nad Bobrem kronikarz polski, zwany Gallem. Jak zwykle bywa, płynący czas uświetnił odległą przeszłość. Uczony mnich w nazbyt już kolorowym atramencie maczał swe pióro. Na pewno nie „wszyscy" miewali za Bolesława złoto, a co się tyczy srebra, to bez wątpienia było go mniej niż słomy w stodołach. Jednakże -jeśli w zwaliskach drewnianego domu gdańskiego czy opolskiego mieszczanina z tych czasów znaleźć można strzępy jedwabiu i brokatu, tkaninę z wełny kóz angorskich oraz cenne muszle znad Morza Czarnego, to i władca krainy miał pewnie czym olśnić oczy orszaku cesarskiego. Wedle Galla Otto powiedział wtedy do swego otoczenia: Nie uchodzi to, by takiego i tak wielkiego męża księciem nazywać lub komesem, jakby jednego spośród dostojników, lecz wypada chlubnie wynieść go na tron królewski i wywyższyć koroną.

Włócznia św. Maurycego Włócznia św. Maurycego Treść tych słów odpowiada prawdzie. Oddawszy hołd zwłokom świętego, wspaniale - naprawdę po królewsku podejmowany w Gnieźnie, włożył Otto na głowę Bolesława własny diadem cesarski i wręczył mu symbol władzy, włócznię św. Maurycego. Gest monarszy nie był jeszcze właściwą koronacją i do dziś trwa spór uczonych o znaczenie tej ceremonii. Pewne jest, że dokonując jej uznał Otto Bolesława za samodzielnego władcę. Możliwe również, że mianował go w ten sposób patrycjuszem cesarstwa rzymskiego i swoim namiestnikiem-zastępcą na wschodzie. Istnieje jednak inny jeszcze domysł. Widząc potęgę księcia Polski i uznając jego osobistą wielkość, mógł Otto upatrzyć sobie w nim spadkobiercę, następcę na tronie cesarskim.

Liczny był orszak Ottona III, składał się z książąt, biskupów i rycerzy. Nie tylko oni, lecz każdy z najlichszych sług wyjechał z Polski hojnie obdarowany. Władca jej dobrze znał słabości ludzkie i umiał je wyzyskiwać. Jednał sobie w Niemczech stronników i zwalczał wrogów, obu garściami rzucając złoto. Bolesław osobiście odprowadził Ottona w głąb Niemiec, co najmniej do Magdeburga. Mógł jednak towarzyszyć mu i dalej, do Akwizgranu. Jeśli tak, to był może świadkiem czynu, którego dokonał tam Otto, ciągle urzeczony swą szlachetną wizją państwa powszechnego. Nocą, tajemnie otwarty został grób Karola Wielkiego, króla Franków, który wznowił tytuł cesarzy rzymskich. Zwłoki spoczywały na tronie, w postawie siedzącej. Otto zdjął z nich złoty krzyż, zabrał - jak relikwie - zbutwiałe strzępy szat. Jedna z zachodnich kronik zapisała, iż Bolesław otrzymał wówczas w darze tron Karola. Nasze tradycje milczą o tym.

Z Akwizgranu ruszył cesarz do Włoch. Z nim razem ciągnął dany mu przez Bolesława oddział trzystu rycerzy polskich. Sam zaś Bolesław nie tracił czasu i kuł przysłowiowe żelazo, dopóki było gorące. Poseł jego, Astryk-Anastazy, opat założonego przez św. Wojciecha klasztoru benedyktynów - mieszczącego się, być może, w Łęczycy - rozpoczął w Rzymie starania o tytuł królewski i oficjalną koronację. Według ówczesnych pojęć prawnych zależało to od papieża. Wtedy po raz pierwszy przyszło Polsce doświadczyć skutków faktu, o którym już była mowa, a mianowicie jej niefortunnego położenia na samych krańcach katolickiego świata.

W Rzymie wybuchło powstanie, cesarz i papież musieli uciekać z Wiecznego Miasta i szukać schronienia w Rawennie. Chcąc odzyskać straconą stolicę należało starać się o pomoc państw leżących tuż lub względnie blisko. Jednym z nich była Wenecja, drugim Węgry. Przeznaczoną dla Polski koronę otrzymał Stefan węgierski. Odwiózł mu ją ten sam Astryk-Atanazy, mianowany arcybiskupem. Mógł on być po prostu narzędziem przeciwpolskiej intrygi, w której maczali palce i Niemcy. Księżna Oda żyła przecież jeszcze, miała wpływowych krewnych, i na pewno nie zapomniała porażki sprzed kilku lat. 23 stycznia 1002 r. w zamku Paterno na górze Sorakte opodal Rzymu w dwudziestym trzecim roku życia zmarł cesarz Otto III, do końca życzliwy Polsce, ale wobec zmienionej sytuacji właściwie już całkiem bezsilny. Przyjaciel jego - Bolesław - dowiedział się o tym zgonie pewnie od członków poselstwa, które miało mu przynieść koronę, lecz wróciło z pustymi rękami, zdradzone przez Astryka. A może zwiastunami byli ci rycerze, co chodzili z Ottonem do Włoch.

Horyzont polityczny chmurzył się bardzo. Jednym z trzech kandydatów na cesarza był teraz książę bawarski, Henryk, którego siostra - Gizela - zaślubiła właśnie Stefana węgierskiego. Chrobry nie czekał, aż się w Niemczech ułagodzi zamęt, wywołany bez­królewiem. W maju 1002 r. przekroczył z wojskiem graniczny Bóbr i doszedł do Elstery, zajmując Marchię Miśnieńską, kraj niedawno zdobyty przez Niemców i dobrze jeszcze nasycony żywiołem słowiańskim. W ręku jego znalazły się Budziszyn, Strzała oraz sama Miśnia, której mieszkańcy zmusili załogę niemiecką do wyjścia z grodu. Również wielu rycerzy niemieckich Regelinda Regelinda uznało władzę Bolesława. Może byli to ci, którzy widzieli w nim prawowitego następcę Ottona III? Wypadki te niekoniecznie prowadziły do wojny. Bolesław liczył, że w drodze układów uda mu się wytargować przynajmniej część zdobyczy. Toteż w lipcu stawił się w Merseburgu na uroczystość, podczas której książęta nie­mieccy mieli uznać nowego króla. Od miesiąca był nim wspomniany już Henryk, znany w dziejach jako Henryk II, który jednak dopiero w roku 1014 zdołał wybrać się do Rzymu i ukoronować na cesarza. Zdawało się, że pertraktacje dadzą pomyślny skutek. Omówiono warunki małżeństwa córki Chrobrego, Regelindy, z księciem Hermanem (do dziś w katedrze w Naumburgu stoi jej posąg, wzniesiony w wieku XIII, zwany przez ludność die Lächende Polin - śmiejąca się Polka). Ale kiedy Bolesław wyjeżdżał z Merseburga, napadł nań nasłany przez Henryka oddział zbrojny. Chrobry uszedł z życiem przez wyłamaną bramę, wielu jego ludzi poraniono. Pokój był zerwany. Wracając spalił Chrobry gród Strzałę, stanowiący posag Regelindy, i uprowadził w niewolę jego ludność.

Zdarzenia 1002 r. były wstępem do długotrwałej wojny polsko-niemieckiej, która w trzech nawrotach przerywanych układami i pokojem toczyła się aż do roku 1018. Wytrwałym, mądrym i przebiegłym przeciwnikiem Polski byt w niej Henryk II, zaliczony przez Kościół w poczet świętych. Pobożność wcale mu nie przeszkodziła sprzymierzać się przeciw Bolesławowi z zatwardziałymi w pogaństwie Wieletami. Ponieważ lekkie ich oddziały chadzały zazwyczaj w straży przedniej, więc pochód wojsk chrześcijańskiego cesarza otwierali wieleccy chorążowie, niosący wizerunki swych bożyszcz. Kiedy razu pewnego jakiś rycerz niemiecki rzucił kamieniem w taki posążek, Henryk ułagodził obrażo­nych pogan dwunastoma funtami srebra. Jak bardzo i wówczas pozory różniły się od rzeczywistości, a ideologia służyła jedynie za parawan dla polityki, świadczy fakt, że tenże Henryk zaciągał tych samych wojów Wieleckich na wyprawę do Lotaryngii przeciwko katolickiemu biskupowi Metzu.

Podczas tej wojny, ale w kilka lat po jej rozpoczęciu, w dziejach Polski wystąpił jeszcze jeden święty. Był nim Bruno z rodu grafów na Kwerfurcie, Niemiec rodowity, kolega szkolny kronikarza Thietmara. Podobnie jak św. Wojciech ruszył Bruno, wspomagany przez Henryk II Henryk II Bolesława, na misję wśród Prusów i również zginął, zabity wraz z towarzyszami w okolicach dzisiejszego Giżycka. Bawiąc w Polsce napisał list do Henryka II. Urywki tego pisma warto przytoczyć:

Jeśli ktoś powie, że tego władcę [Bolesława] kocham, że dochowuję mu wierności i przyjaźni to jest to prawda. Kocham go rzeczywiście jak duszę własną i więcej niż życie. Lecz w Bogu mam cennego świadka, że kocham go nie wbrew lasce waszej; gdyż, o tle mogę, pragnę go ku wam skłonić. Jeżeli jednak wolno tak powiedzieć, nie tracąc laski królewskiej: czy jest to dobrem prześladować chrześcijanina, a utrzymywać przyjaźń z ludem pogańskim? Co za zgoda Chrystusa z Belialem, co za porównanie światła z ciemnością? Jak mogą się zgadzać diabeł Swarożyc i wódz świętych, nasz Maurycy? Jakim czołem schodzą się razem święta włócznia i godła pogańskie, karmione krwią ludzką? Czy nie wierzysz w grzech, królu, gdy głowa chrześcijańska, co hańba powiedzieć, kroczy pod godłem demonów?

Ten list świętego do świętego pisany był w roku 1009, wtedy właśnie, kiedy pogańscy Wieleci hulali w Lotaryngii. Nie był i Bolesław wzorem cnót. Potrafił dopuszczać się okrucieństw i gwałtów, jak się to już okazało i jeszcze okaże. Jednak musiało być w tym człowieku coś niezwykłego, prawdziwa wielkość ducha, skoro sprzyjali mu Wojciech i Bruno, bohaterowie, którzy wierność idei umieli przypłacić życiem.


Fragment książki: Paweł Jasienica - Polska Piastów

Data utworzenia: 07/01/2014 @ 07:41
Ostatnie zmiany: 08/01/2014 @ 00:59
Kategoria : Postacie historyczne
Strona czytana 16544 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
0-Jvari Monasteri-Georgia.jpgmonastery-mont-saint-michel.jpgsantuario-tokio-japon.jpgmonastery-picture02.jpgmeteora_monastery.jpgManastirea_Sinaia.jpgSofia.jpgjericho-st-georges-monastery.jpg0-armenia.jpgCamedolite-Monastery.jpgthiksey-gompa-in-ladakh.jpgmonastery-picture07.jpgOrvieto.jpgmonastery-picture01.jpgneamt-monastery-moldova.jpgdracula_mnsnagov.jpgbud101.jpgpoblet.jpg0-bhutan.jpgmonastery-picture05.jpgmonastery-picture08.jpgIonaAbbey.jpgmonastery-picture03.jpgdiveevo.jpgbahaisquare.jpeggreek.jpgmonastery-picture04.jpgmonastery-picture06.jpgjvari.jpgjasna-gora.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8114686 odwiedzający

 387 odwiedzających online