Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

( Egipt ) - Śmierć w Egipcie

Śmierć w starożytnym Egipcie
Egipcjanin kraju faraonów wydaje nam się istotą zalęknioną, żyjącą nieustanną myślą o śmierci i sprawach ostatecznych. Tymczasem starożytni Egipcjanie, wbrew naszym powszechnym mniemaniom, kochali życie i pragnęli dożyć w zdrowiu i sprawności idealnego wieku 110 lat. I chociaż świadomość ziemskiego kresu nieustannie przewija się przez pozostawione przez nich teksty, nie można ich uważać za odpowiednik memento mori. Człowiek średniowiecza rzeczywiście żył w cieniu śmierci, a tego rodzaju pobożne westchnienia miały mu uświadomić znikomość ziemskiego życia i odciągnąć myśl od spraw doczesnych. Natomiast ich egipskie odpowiedniki, jak Pieśń Antefa czy Pieśń Harfiarza Neferhotepa, przypominały o nieuchronności śmierci właśnie po to, aby nie marnować czasu życia na ponure rozważania, ale spędzać go na umiarkowanym i dozwolonym przez bogów dogadzaniu sobie. Ponurym westchnieniom typu:

Pamiętaj o dniu, co serce rozrywa,
O dniu, co domy żałobą okrywa,
Pamiętaj o dniu, w którym cię wyniosą
W krainę gdzie się przemieniają losy!
(...)
Nikt przecież jeszcze stamtąd nie powrócił,
Aby wśród żywych nasycić pragnienia!
Czy się weselił będziesz czy też smucił
i tak nie ujdziesz swego przeznaczenia.
przeciwstawiają się inne słowa zachęcające do używania życia:

Wesoło świętuj, ulubieńcze Boga; Weź najprzedniejsze olejki, wonności (...) Kwieciem lotosu od szyi po nogi Owiń twą siostrę - naczynie miłości, Którą przytulasz pogrążony we śnie I każ tancerkom śpiewać słodkie pieśni! Odrzuć precz wszystko, co ci serce chmurzy. Spełniaj niezwłocznie najskrytsze pragnienia, Bo kiedyś przyjdzie dzień długiej podroży W smętną Krainę Wiecznego Milczenia.
Nie brak też słów potępienia dla tych, którzy zbyt wiele czasu poświęcają sprawom śmierci:

Więc daj się zbudzić śpiącemu pragnieniu, Bo tylko głupiec żyje w śmierci cieniu! Nie marnuj tych dni, w których życie płonie Neferhotepie, co masz czyste dłonie!
Oczywiście świadomość ziemskiego końca skłaniała każdego przezornego i odpowiednio sytuowanego Egipcjanina do przygotowania sobie za życia wygodnej siedziby pośmiertnej. Jednak nie wydaje się, aby angażował się on w to psychicznie w większym stopniu niż przeciętny zapobiegliwy Polak budujący sobie za życia betonową piwniczkę i lastrykowy nagrobek. Niektórzy, szczególnie zasłużeni w oczach monarchy, mogli liczyć na sprezentowanie im grobowca lub przynajmniej jego najcenniejszych, granitowych elementów oraz kamiennego sarkofagu.

Ponadto ci, którzy nie dowierzali zbytnio hojności swojego potomstwa względem ich ka, zapewniali sobie jeszcze za życia pośmiertną opiekę u specjalistów, tzw. hemka. Zamawiano również zaklęcia, zabezpieczające grób przed nieproszonymi gośćmi i zachęcające do hojności wobec ka, np.:

Każdego, który zamierzy coś złego, który naruszy tę ziemię, który zniszczy kamień lub cegłę w moim grobie, który zatrze te inskrypcje i który uczyni coś złego moim dzieciom oskarżę z tej przyczyny przed trybunałem Wielkiego Boga - Pana Sądu! Każdemu zaś, który wejdzie w mój grób w stanie nieczystym po zjedzeniu tego, co jest obrzydliwe skręcę kark jak ptakowi.

Natomiast temu, który wejdzie w mój grób wzywając bożego imienia - niechże spełnią się wszystkie dobre rzeczy poprzez Jego łaski.
Groźby te jednak rzadko powstrzymywały „hieny cmentarne" i przezwyciężały obojętność obcych ludzi. Wreszcie, jak sądził wybitny egiptolog P. Montet, najbardziej pobożni i najostrożniejsi zabezpieczali sobie jeszcze przed śmiercią pewność życia wiecznego, zdobywając tytuł „usprawiedliwionego głosem" przez udział w specjalnych misteriach organizowanych w: Nebet, Dżedu, Imet, Chem, Buto, Rechti i Rosetau w Dolnym Egipcie lub w Neref i Abydos w Górnym Egipcie.

W końcu jednak, pomimo całego wstrętu do śmierci, miłości do życia i biegłości ówczesnych lekarzy, każdy Egipcjanin musiał kiedyś umrzeć i najczęściej nie dożywał wymarzonego wieku. Dlatego zajmiemy się teraz tymi aspektami śmierci, które według wierzeń egipskich nie należały jeszcze do, omawianej w następnym rozdziale, wieczności, lecz zamykały ziemskie bytowanie, które liczono od momentu poczęcia aż do pogrzebu.

Pogrzeb Pogrzeb - płaczki
Nasza wiedza na ten temat jest niekompletna, gdyż nie wiemy, jak w sferze ziemskiej wyglądały ostatnie chwile życia mieszkańca Egiptu. Prawdopodobnie uważano, że wraz z wydaniem ostatniego tchnienia popadał w rodzaj omdlenia czy odrętwienia, który trwał aż do momentu rytualnego „otwarcia ust" i „otwarcia oczu" w czasie pogrzebu.

Zgromadzeni wokół jego łoża krewni podnosili natychmiast głośny lament i rozpoczynali siedemdziesięciodniową żałobę. Rozpacz uzewnętrzniali w ten sposób, że mężczyźni zaprzestawali golenia głów i zarostu na twarzy i mazali twarze błotem, natomiast kobiety rozdrapywały nagie piersi i posypywały rozpuszczone włosy popiołem, jak to uczynili niegdyś zwolennicy zamordowanego Ozyrysa. Był to więc wstęp do procesu tzw. ozyryfikacji, tj. mistycznego nadania zmarłemu cech tego zmartwychwstałego boga. Rozpacz rodziny była czasem pogłębiona koniecznością natychmiastowego opuszczenia służbowego domu, jeśli synowi zmarłego nie udało się wcześniej przejąć urzędu ojca.

Następnie należało oddać zwłoki do specjalistycznego zakładu, zwanego eufemistycznie „Pięknym Domem", gdzie w ciągu siedemdziesięciu dni przekształcano je w ciało wieczne, czyli w mumię, jak to wspomina duch pięknej Ahury w opowiadaniu Setme Chaemwese:

Zawróciliśmy więc do Koptos, oddaliśmy ciało chłopca do Pięknego Domu, aby przygotowano je jak należy, a potem wyprawiliśmy mu świetny pogrzeb i odtąd spoczywa w swej trumnie na pustyni koptyjskiej.
Obecnie nie potrafimy z całą pewnością powiedzieć, co skłoniło prehistorycznych przodków starożytnych Egipcjan do podjęcia wysiłków przeciwstawienia się naturalnemu procesowi rozkładu ciała. W czasach historycznie udokumentowanych czynności te dość jasno wiążą się z mitem ozyriańskim - zebranie, połączenie i odnowienie członków tego zamordowanego boga było koniecznym wstępem do jego ożywienia i spłodzenia przez niego mściciela. Zawsze istnieje jednak możliwość odwrotnej interpretacji - powszechnie istniejący zwyczaj konserwowania zwłok wymagał jakiegoś wytłumaczenia i dlatego powiązano go ze znanym epizodem mitu ozyriańskiego - w micie mówi się o rozkawałkowywaniu ciała boga i jego następnym kompletowaniu, co nie ma odbicia w realnie wykonywanym procesie balsamowania.

Pogrzeb Pogrzeb - procesja
Egipcjanie nie lubili opisywać spraw związanych ze śmiercią. Nie posiadamy zatem zbyt wielu egipskich opisów pogrzebów. Jednak naszą ciekawość w tym względzie zaspokoili dwaj antyczni pisarze: Herodot i Diodor. Według ich przekazu funkcjonowały trzy rodzaje mumifikacji stosowanych wobec zmarłych w zależności od ich rangi społecznej i przeznaczonych na ten cel środków. Najbardziej luksusową mumifikację rozpoczynano od usunięcia przez nos mózgu, który uważano za zupełnie zbyteczny w przyszłym świecie (Egipcjanie sądzili, że siedliskiem intelektu jest serce). Potem specjalny skryba (zesz) zaznaczał na boku zwłok kreskę, gdzie inny specjalista, nazywany krojczym (paraszyt), dokonywał głębokiego cięcia, przez które inni pracownicy Pięknego Domu - tarycheuci — wyjmowali wewnętrzne organy, z wyjątkiem serca i nerek, które pozostawiano na dawnym miejscu.

Wnętrzności, po umyciu w winie palmowym, wkładano do czterech specjalnych naczyń, nazywanych przez nas kanopami. Do czasów Nowego Państwa nakrywano je płaskimi pokrywami. W czasach Nowego Państwa przykrywy formowano na kształt głowy zmarłego, a w I tysiącleciu p.n.e. przybrały one kształt czterech synów Horusa: Imsetiego z ludzką głową (opiekun wątroby), Duamutefa z głową szakala (opiekun żołądka), Kebehsenuefa z głową sokoła (opiekun jelit) i Hapiego z głową pawiana (opiekun płuc). Według wierzeń egipskich bóstwa te brały udział w pogrzebie zmarłego jako tzw. duchy z Pe i duchy z Nekhen.

Kanopy Kanopy


Następnie zwłoki zaszywano i pozostawiano na siedemdziesiąt dni obłożone sodą, która była zresztą w Egipcie podstawowym środkiem dezynfekcyjnym i czyszczącym. Następowały teraz prace wykończeniowe, do których używano wosku pszczelego, senesu i cynamonu, oliwy cedrowej, gumy, henny, owoców jałowca, cebuli, wina palmowego, żywicy, trocin i smoły. W późniejszych okresach imitowano też piersi i mięśnie - za pomocą zwitków płótna - oraz oczy - które zastępowano cebulkami lub szkłem.

Wysuszone zwłoki myto i owijano w lniane bandaże nasycone gumą. Czynność tę wykonywali tzw. koaszyci. Podczas bandażowania inny zespół specjalistów układał między opaskami specjalne amulety, z których najważniejszy był skarabeusz kładziony na sercu. Niekiedy już na zwojach zapisywano teksty zaklęć słynnej Księgi Umarłych. Oczywiście wszystkim tym czynnościom towarzyszyło recytowanie słów odpowiednich rytuałów, nawiązujących do mitu ozyriańskiego.

Palce rąk i stóp umieszczano w specjalnych metalowych tulejkach, a górną część torsu i twarz przykrywano specjalną maską, którą dla królów wykonywano ze złota, a dla zwykłych śmiertelników z płótna, stiuku lub gipsu. Na koniec zamykano mumię w drewnianej trumnie powtarzającej kształt mumii i zwracano rodzinie.

Księgi Umarłych Księgi Umarłych

Mumifikacja drugiej klasy była bardziej uproszczona. Zmarłemu robiono lewatywę z oleju cedrowego, a następnie okładano go wspomnianą już sodą na siedemdziesiąt dni. Po zawinięciu w bandaże lub całun i włożeniu do znacznie skromniejszej trumny praca była ukończona.

Jeszcze mniej uwagi poświęcano zmarłym trzeciej kategorii, których po nafaszerowaniu przez odbyt chrzanem okładano sodą, a po określonym czasie zwracano rodzinie, która zaszywała taką prymitywną mumię w wołową skórę. Ale i ten najtańszy sposób mumifikacji nie był udziałem najbiedniejszych Egipcjan, którzy musieli się zadowolić pogrzebaniem przykurczonych zwłok, owiniętych matą, w dole wykopanym w piasku lub twardszym gruncie. Jedynym zabezpieczeniem był wielki kamień, którym zwykle nakrywano miejsce pochówku. Nie oznaczało to jednak skazania ka na głodową mękę, gdyż zwykle umieszczano takie groby w pobliżu bogatych pochówków dygnitarzy, aby ów odczuwający głód i pragnienie element mógł się pożywić z ich obfitego wyposażenia.

Nekropolia w Gizie Nekropolia w Gizie


Po odebraniu mumii rodzina zanosiła ją najprawdopodobniej do domu, aby zmarły mógł pożegnać swojej ulubione miejsca. Formowano kondukt pogrzebowy, który wyruszał w stronę cmentarza. W przypadku dostojnych zmarłych wyglądał on bardzo malowniczo i imponująco, a przebieg uroczystości różnił się nieco w zależności od tego, czy odbywał się w Górnym, czy w Dolnym Egipcie. W pierwszym przypadku wszystkie nekropole (z wyjątkiem heretyckiej Achetaton) znajdowały się tuż za zachodnią granicą upraw, w stromych skałach wąwozu doliny rzecznej. Ponieważ większość osad i miast znajdowała się po przeciwnej, wschodniej stronie Nilu, konieczna była przeprawa przez rzekę. W takim wypadku ukwieconą trumnę umieszczano na niewielkiej barce, którą z kolei umieszczano na większej łodzi. Na niej też zajmowała miejsce najbliższa rodzina, a podczas przejazdu wynajęty w tym celu kapłan-lektor, cherju hebet, odziany w skórę lamparta, okadzał mumię i recytował następujące słowa: „Okadzam cię o Horemacht-Chepre, przebywający w barce bogów!". Obok tego rzecznego karawanu płynęły łodzie, wioząc innych uczestników pogrzebu, dary grobowe i zaopatrzenie niezbędne na stypie. Podczas przeprawy przez Nil rodzina i najęte płaczki lamentowali, a przez ten zbiorowy lament co jakiś czas przedzierał się głośny jęk wdowy odgrywającej w tej chwili rolę Izydy:

O mój bracie, o mój mężu i przyjacielu, pozostań na swoim miejscu, nie oddalaj się! Ach, odchodzisz, aby przepłynąć Rzekę! O przewoźnicy nie śpieszcie się tak, zostawcie go! Przecież wrócicie do domów, a on odejdzie na wieczność!
Łódź pogrzebowa Łódź pogrzebowa


Na brzegu trumnę wraz z obrzędową barką umieszczano na specjalnych saniach przykrytych baldachimem, przypominającym wczesnohistoryczną kaplicę, i zaprzężonych w białe lub łaciate woły. Następnie dokonywano często obrzędu oczyszczenia, czyli puryfikacji w Sali Połączeń, która była najczęściej prowizorycznym namiotem. Następnie formowano kondukt pogrzebowy, w którym za mumią, umieszczoną na barce na saniach, maszerowały dwie płaczki mające wyobrażać Izydę i Neftydę. Za nimi zajmowali miejsce kapłani-lektorzy ze zwojami papirusu w rękach. Dalej cała grupa kobiet: żona, siostry, krewne i służące zmarłego. Dopiero za nimi ustawiali się mężczyźni: krewni i przyjaciele. Kiedy kondukt wkraczał na piaszczysty grunt, z orszaku wysuwał się kapłan, który skrapiał nieustannie katafalk wodą i okadzał go zapaloną kadzielnicą. Kiedy teren stawał się zbyt stromy i trudny dla wołów, wyprzęgano je, a trud ciągnięcia sań podejmowali męscy uczestnicy pogrzebu.

Wreszcie po wielu trudach cały orszak docierał do otwartego grobowca. Kobiety i dzieci podnosiły głośny lament, a wdowa obejmowała ramionami mumię, którą stawiano pionowo, aby dokonać ważnego rytuału „Otwarcia ust i oczu", który miał przywrócić zmarłemu możliwość mówienia, przyjmowania posiłków i obserwowania świata podziemnego. Kapłan-lektor, występujący w imieniu syna zmarłego, dotykał magicznymi przedmiotami oczu i ust wyobrażonych na wieku trumny, przywracał im życiowe zdolności oraz wypowiadał tradycyjne zaklęcia. Jest to znów nawiązanie do mitu ozyriańskiego, w którym zwycięski Horus, pokonawszy zabójcę ojca, przywraca Ozyrysowi moc życiową.

Potem żona i płaczki po raz ostatni podnosiły lament, a jednocześnie rozbijano, przygotowane specjalnie, czerwone naczynia. Grabarze lub rodzina podnosili trumnę i wprowadzali do wnętrza grobu. Tam umieszczano ją w przygotowanym zawczasu kamiennym sarkofagu, który nakrywano ciężką przykrywą. Obok umieszczano cztery naczynia kanopskie i skrzynkę z całym zestawem imitacji „zaświatowych służących", zwanych uszebti. W pobliżu sarkofagu umieszczano też zapasy żywności i napojów oraz figurki Ozyrysa zbożowego, z którego wyrastał prawdziwy jęczmień. Pozostałe sprzęty układano w zależności od rozkładu wewnętrznych komór grobu. Tymczasem pusty katafalk i większość kapłanów odchodziła do miasta, aby obsługiwać innych klientów. Wreszcie słudzy opuszczali grobowiec, a murarz zamurowywał drzwi na wieki.

Uszebti Uszebti


Nie był to jednak koniec uroczystości, gdyż strudzeni uczestnicy pogrzebu natychmiast przystępowali do stypy, korzystając z zapasów, które zabrali ze sobą. Wynajęty harfista intonował pieśń na cześć nieboszczyka. Ponieważ od momentu śmierci upłynęła już znaczna ilość czasu, żałobnicy dość szybko się pocieszali, a na koniec, pokrzepieni na ciele i duchu, kolejno wymykali się do domu. Na cmentarzu zapadała głucha cisza, a zmarły rozpoczynał wędrówkę do krainy wieczności.

Jeszcze bardziej malowniczo wyglądał pogrzeb w Delcie. Tu nie zawsze było możliwe przewożenie mumii przez jeden z kanałów Nilu. Do sań zaprzęgano czerwone, a nie białe woły. Wreszcie u wejścia na cmentarz kondukt był witany przez zespół tancerzy muu, symbolizujących dawnych przedhistorycznych nosicieli Czerwonego Diademu. Po ceremonii otwarcia ust, dokonywano krwawej ofiary ze zwierzęcia oraz symboliczne ofiarowywano figurkę zwaną tekenu, co zapewne nawiązywało do predynastycznych i wczesnodynastycznych ofiar z ludzi.

Droga w zaświaty

Dusza Ba Dusza Ba Podobnie, jak otwarcie łona matki było w rozumieniu Egipcjan poprzedzone fazą przygotowawczą życia, zaczynająca się z momentem poczęcia, tak samo zamknięcie grobowca nie oznaczało jeszcze kresu życiowej wędrówki człowieka i automatycznego przejścia do stanu beztroskiego spoczynku. Najistotniejszy element osobowości, czyli dusza refleksyjna ba opuszczała zmumifikowane ciało, pozostawiając je pod opieką sobowtóra - ka i udawała się w daleką i niebezpieczną podróż. Jej ostatecznym celem miała być Sala Dwóch Maat, zlokalizowana na Wyspie Płomieni w podziemnym królestwie Ozyrysa. W niej zasiadał dostojny trybunał pod przewodnictwem Pana Wieczności, który miał zadecydować o jej ostatecznym losie.

Poglądy na tę wędrówkę zmieniały się w szczegółach z biegiem czasu, choć sam jej fakt nie ulegał wątpliwości już w Starym Państwie, a pierwsze wzmianki o niej możemy odnaleźć już w Tekstach Piramid. Poniższy opis, jak większość opisywanych w tym rozdziale zjawisk religijnych, oddaje w zasadzie stan wyobrażeń z okresu Nowego Państwa.

Po oddzieleniu od ciała dusza zmarłego opuszczała grobowiec i kierowała się w stronę Pustyni Zachodniej - ku granicom świata Amenti. Po drodze zatrzymywała się w oazie, gdzie pod rozłożystym drzewem witała ją bogini Hathor, zwana Panią Południowej Sykomory i obdarowywała znużonego wędrowca chlebem i piwem. Przyjęcie tych darów i ich spożycie oznaczało zerwanie więzi z doczesnością, podobnie jak to ma miejsce w innych wierzeniach śródziemnomorskich i bliskowschodnich. Dalsza droga była niebezpieczna, gdyż roiło się na niej od demonów podległych władzy starego węża Apopa.

Ceremonia otwierania ust Ceremonia otwierania ust

Dusza mogłaby łatwo zginąć w ich przepastnych paszczach, lecz na szczęście na ogół była obficie wyposażona w stosowne zaklęcia zapisane w Księdze Umarłych oraz niezbędne talizmany odpędzające wszelkie złe siły. Po przebyciu pustyni pełnej jadowitych węży i demonów dusza docierała wreszcie do rzeki ognia, która stanowiła pierwszą groźną zaporę. Jednak ludzie, którzy za życia postępowali zgodnie z zasadami maat, mogli się śmiało pogrążyć w jej płomienistym nurcie. Ogień parzył wyłącznie niegodziwców - natomiast sprawiedliwi odczuwali go jako błogi chłód.

Za rzeką płomieni rozciągała się bagnista kraina zamieszkała przez małpy zakładające sidła na demony i dusze. Zmarły mógłby się łatwo zgubić i paść ich ofiarą, lecz i w tym wypadku pomagał sobie zaklęciami z nieodzownej Księgi Umarłych i przewodnikami po zaświatach. Dobrym sposobem na pokonywanie piętrzących się trudności było przywoływanie imion rozmaitych bóstw, które same w sobie uruchamiały potężne siły i odstraszały ewentualnych prześladowców.

Według Tekstów Sarkofagów droga przez ten rejon wiodła przez cztery bramy strzeżone przez groźnych strażników i wymyślne pułapki, obliczone na niepohamowanie przez zmarłego żądz cielesnych. Na przykład przy drugiej bramie wabiły nieszczęśnika swymi wdziękami dwie ponętne demonice. Uległość wobec ich zakusów mogła się zakończyć utratą nosa i warg, a tym samym utratą możliwości rozkoszowania się cudownymi zapachami i potrawami zaświatów. Z kolei przy czwartej bramie zbytnie łakomstwo, na posiłek oferowany przez demona Tut, mogło skończyć się pokosztowaniem kału, co wykluczało pomyślne dotarcie do celu wyprawy, ponieważ zmarły stawał się w ten sposób nieczysty.

Nareszcie po długiej wędrówce dusza docierała do miejsca lub kraju zwanego Resetau i stawała nad czarnymi wodami jeziora, zwanego w najstarszych tekstach Cha, natomiast w Nowym Państwie określanym czasem również nazwą Resetau. Dusza nie mogła go przebyć o własnych siłach. Według najstarszych tekstów przenosił ją sam bóg mądrości Thot pod postacią ibisa. Natomiast w późniejszych opisach korzystała z łodzi ponurego przewoźnika, który zawsze patrzył za siebie i z tego powodu nazywany był „wstecz patrzącym". Przed wejściem na łódź dusza zmarłego musiała się wylegitymować przed przewoźnikiem i przed każdą z części łodzi znajomością wszelkich imion przewoźnika i tajemnych nazw części łodzi, zapisanych na tę okazję w Księdze Umarłych. Dopiero po przebyciu tej ostatniej przeszkody lądowała na brzegu wyspy, gdzie znajdował się pałac Pierwszego z Zachodnich i prowadzona przez dwugłową boginię Hepet-Hor, docierała do podnóżka wyniosłego tronu Ozyrysa. W demotycznym opowiadaniu Si-Usire salę tę poprzedzało sześć przedsionków, opisanych następująco:

Wkroczyli do czwartej sali i Setme zobaczył ludzi zajętych pleceniem powrozów, które natychmiast chciwie pożerały stojące za nimi osły. Byli tam również inni, których pożywienie (woda i chleb) były zawieszone ponad nimi i skakali, by je dosięgnąć.

Wkroczyli do piątej sali i Setme zobaczył szlachetne duchy ustawione wedle swej godności. Lecz ci, którym ogłoszono wyrok i których skazano za zbrodnie, stali u bramy krzycząc ze strachu. Zasuwa wrót piątej sali była wbita w prawe oko nieszczęśnika, który błagał o zmiłowanie i głośno biadał nad swym losem.

Wkroczyli do szóstej sali i Setme zobaczył bóstwa władające mieszkańcami Krainy Podziemnej, zajmujące miejsca wedle ich godności, podczas gdy słudzy Świata Podziemnego stali wnosząc oskarżenia.
Dusza zmarłego mogła się w ten sposób zapoznać z przykładami kar wymierzanych grzesznikom, a tym samym porzucić wszelkie pokusy oszukania nieubłaganego sądu.
Dopiero po przekroczeniu ostatniej bramy zmarły stawał przed obliczem Ozyrysa i towarzyszących mu bogów, kończąc w ten sposób tę część egzystencji, którą obserwowaliśmy od momentu jego poczęcia.


***

Fragment książki: Wiesław Bator - Religia starożytnego Egiptu

Data utworzenia: 04/07/2016 @ 02:58
Ostatnie zmiany: 06/07/2016 @ 22:53
Kategoria : ( Egipt )
Strona czytana 18866 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-torah.jpg62-gwiazda.jpg62-szofar.jpg62-tefilimTallit.jpg62-korona.jpg62-chalka.jpgtorah-verse.jpg62-menora-2.jpg62-tallit-prayer.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-shofar.JPG62-Hanukkah.jpg62-skull-cap.jpg62-mezuzah.jpg62-hasyd.jpg62-hanuka.jpg62-tora.jpg62-hebrew.jpg62-talit.jpg62-menora.jpg62-tanah.jpg62-judaizm.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8942150 odwiedzający

 227 odwiedzających online