|
Dawno temu pod Karbalą Historia szyitów: Honor i plemienna lojalnośćO szyitach słyszymy każdego dnia w medialnych przekazach z Iraku, zwłaszcza że zamieszkują oni zwarcie tzw. polską strefę bezpieczeństwa. Początki tego odłamu islamu sięgają drugiej połowy VII wieku, kiedy wśród arabskich muzułmanów trwała zaciekła rywalizacja o schedę po Mahomecie. Omajjadzcy kalifowie, którzy przejęli władzę w Bagdadzie, odrzucali roszczenia Husajna, wnuka Proroka, syna Alego i Fatimy. Ten więc postanowił przywrócić „boski porządek” siłą. Historia Husajna przypomina orientalny romans rycerski: ckliwy i patetyczny, ale okrutny. I bardzo arabski – przepojony ideałami honoru i lojalności plemiennej. Ósmego dnia miesiąca Zu’l-Hidżdża 61 roku ery muzułmańskiej, czyli 10 września 680 roku, Husajn wyruszył z Mekki wraz z grupą krewnych i przyjaciół, kierując się do miasta Kufa w południowym Iraku. Jego mieszkańcy zaofiarowali mu pomoc w walce z Omajjadami o sukcesję po Proroku i poprosili, by objął nad nimi przywództwo. Drugiego dnia świętego dla Arabów miesiąca Muharram oddział rozbił namioty na równinie pod Karbalą, 70 km na północ od Kufy i 20 km na zachód od Eufratu. Husajn wysłał do miasta kuzyna Muslima Ibn Akila, by sprawdził na miejscu, jak wygląda sytuacja. Mieszkańcy Kufy powitali go owacyjnie i złożyli przysięgę na wierność wnukowi Proroka. Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało tragedii. Tymczasem omajjadzki namiestnik Ubajd Allah Ibn Zijad kazał schwytać i ukrzyżować Muslima, a jego odciętą głowę wysłał do Damaszku. Przerażeni i zastraszeni mieszkańcy Kufy odmówili zbrojnego wsparcia Husajnowi. Chcieli żyć. Gdy wieści o tym dotarły do Husajna, ten w nocy przed dziesiątym dniem Muharram zebrał swoich ludzi i wygłosił do nich przemowę: Wiem, że nie ma godniejszych towarzyszy od moich [...] Myślę, że jutro nadejdzie nasz kres [...] Proszę was, byście mnie zostawili samego i wyjechali stąd dla waszego bezpieczeństwa. Zwalniam was od waszych zobowiązań wobec mnie i nie trzymam was tu [...] Możecie wziąć też moje dzieci, by zachowały swoje życie. Z wyjątkiem kilku osób wszyscy zostali. Oddział liczył 72 ludzi: 32 konnych i 40 piechurów. Rankiem następnego dnia – jak głosi tradycja – Husajn przywdział szaty Proroka, wyperfumował się piżmem i dosiadł konia, dzierżąc w dłoni Koran. Tymczasem na horyzoncie pojawiła się armia Omajjadów. Żołnierze, jak to było w arabskim zwyczaju, przed starciem wykrzykiwali obelgi pod adresem przeciwnika. Czekali, aż Husajn się przestraszy i zrezygnuje ze swych pretensji do sukcesji. Tak się jednak nie stało. Bitwa trwała do zachodu słońca. Towarzysze Husajna ginęli jeden po drugim. Wieczorem na polu bitwy został już tylko on sam i jego przyrodni brat Abbas, znany ze swej siły i piękna. Abbas wdarł się mężnie w szeregi przeciwnika, ale tylko po to, by znaleźć tam śmierć. Osamotniony i ranny, Husajn wycofał się do namiotu, gdzie znajdował się jego malutki synek, płaczący z pragnienia. Za nim wpadli żołnierze. Nie mieli litości dla dziecka, które przeszyła strzała. Krwawiący i załamany ojciec usiadł przed namiotem, czekając na swój koniec. Jednak żołnierze bali się podejść do niego. Żaden nie miał dość odwagi, by przelać krew wnuka Proroka. W końcu Husajn rzucił się na nich, czym przyspieszył swą śmierć. Wrogowie zadali mu 33 rany i 34 uderzenia, odrąbali rękę, a poszatkowane ciało stratowali końmi. Wszystko na oczach kobiet i dzieci z obozowiska. W końcu jeden z żołnierzy ściął Husajnowi głowę. Dwa dni później ciała pomordowanych pochowali ludzie z pobliskiej wioski. W miejscu pochówku stanęło później najświętsze dla szyitów sanktuarium – mauzoleum w Karbali. W środku znajduje się sarkofag okryty płótnem, przed którym płoną świece zapalane przez pobożnych pielgrzymów. W 850 roku na rozkaz kalifa Al-Mutawakkila grób Husajna zniszczono, zaorano i obsiano. W następnym stuleciu odbudował go i ozdobił pomnikiem Adud ad-Daula, władca z szyickiej dynastii Bujjidów. W 1009 roku jeden z szyickich wezyrów nakazał, by ciało Husajna przewieźć po śmierci do Karbali. Bliskie sąsiedztwo świętych zwłok pomaga szybciej dostać się do Raju. Ale wróćmy do roku 680. Mściciele Huseina
Po bitwie pod Karbalą i zabiciu Husajna kawalkada zwycięzców wyruszyła do Kufy, wioząc głowy pokonanych nadziane na włócznie. Za nimi podążała grupa lamentujących kobiet z rodu Proroka. Prawdziwa via dolorosa świętej rodziny. Głowę Husajna przez kilka dni wystawiano na widok publiczny w Kufie, po czym odesłano do Damaszku, na dwór kalifa Jazida ibn Muawiji z dynastii Omajjadów. Znienawidzony i wyklinany potem przez wszystkich szyitów kalif umieścił pozostałych przy życiu przedstawicieli Domu Proroka, czyli tych, co przeżyli masakrę, w Mekce, by zapomnieli o swych pretensjach do władzy. Miejscem spoczynku świętej dla szyitów głowy pozostają do dziś podziemia dziedzińca meczetu Omajjadów w Damaszku. Według innych przekazów trafiła ona najpierw do Askalonu w Palestynie, po czym została wywieziona przed krzyżowcami do Kairu i ma tam być do dziś przechowywana w niewielkim sanktuarium Maszhad al-Husaini w pobliżu słynnego meczetu al-Azhar. W X wieku posiadaniem głowy „księcia męczenników” szczycił się też pewien klasztor suficki nieopodal Marwu w Azji Środkowej. Cóź, w islamie, tak jak w chrześcijaństwie, relikwie mnożyły się jak grzyby po deszczu. Niedługo potem mieszkańcy Kufy, przerażeni konsekwencjami swego tchórzostwa, utworzyli tajny ruch pokutników (tawwabun). Przysięgali uroczyście: Na Boga, nie ma innej drogi, byśmy się oczyścili z grzechu, jak tylko zabić wszystkich jego morderców i ich ludzi albo samemu dać się zabić. Zapewne robiąc tak sprawimy, że nasz Pan wybaczy nam nasz grzech. Trzy lata później, gdy zmarł znienawidzony kalif Jazid, ruch się ujawnił i zaczął kaptować nowych stronników. Oddział pokutników wyruszył w kierunku Syrii z mocnym postanowieniem pomszczenia masakry pod Karbalą. Po modlitwie nad grobem Husajna starł się z przeważającymi siłami syryjskimi. Zginęli prawie wszyscy uczestnicy wyprawy, ale ślub został wypełniony. Tak narodził się szyizm, już nie tylko ruch polityczny zwolenników Alego (wziął nazwę od słów szi’at Al’i – „partia Alego”), ale także nowa forma islamskiej religijności, dla której centralnym wątkiem stało się rozpamiętywanie tragicznej i męczeńskiej śmierci jego syna Husajna. Była to religijność pokuty, żalu, rozpaczy i samoofiary. Pierwsza historyczna relacja o tych wydarzeniach pochodzi od kufijskiego szyity Abu Mikhnafa (zm. 774), który spisał istniejącą już ustną tradycję. Z jego zbiorku będą korzystać prawie wszyscy późniejsi historycy, zarówno sunniccy, jak i szyiccy. Począwszy od XIII w. historyczne relacje z bitwy pod Karbalą, już nieco udramatyzowane i zabarwione elementami hagiograficznymi, zaczynają jeszcze bardziej obrastać legendą. Rozrastają się opowieści o dzieciach, o dzielnym Abbasie. Pojawia się kolejny bratanek Husajna Kasim, piękny młodzian, który ginie w dzień swych zaślubin, a jego wesele zamienia się w pogrzeb i niedoszłego pana młodego wnoszą na marach. Wszystko nabiera wymiaru teologicznego i uniwersalnego. Tragiczna historia Husajna miała być znana już na początku świata. Bóg objawił ją za pośrednictwem archanioła Gabriela Prorokowi, który zaczął wtedy szlochać. Cała natura uczestniczy w kosmicznym dramacie. W dzień tragedii cały widzialny i niewidzialny świat miał się pogrążyć w żałobie: Raj i Piekło, Siedem Niebios i Siedem Ziemi wraz ze wszystkimi mieszkańcami. Sama Karbala zaś miała zostać miejscem świętym (haram) już 24 tys. lat przed tym, nim Bóg stworzył Kaabę. Szyici wierzą, że gdyby doszło do trzęsienia ziemi, Bóg uniesie Karbalę do rajskich ogrodów. Bóg obiecał także Husajnowi, że w nagrodę za jego męczeństwo ziemia wokół Karbali zostanie obdarzona mocą uzdrawiania. Trudno o lepszą renomę dla sanktuarium pielgrzymkowego. Opłakiwanie męczenników
Ważne jest wszakże nie tylko miejsce, lecz także dzień. Każdy szyita, który wyleje łzy 10 Muharrama, ma zostać zbawiony. Dzień ten stał się oficjalnym szyickim świętem, zwanym Aszurą, w X wieku. Dysponujemy przekazami, że obchodzono je w Bagdadzie w 963 roku. Na suku rozstawiono namioty mające przypominać obóz pod Karbalą, mężczyźni wyruszyli w procesji, błagając o łyk wody, czym „przywoływali” pragnienie nękające męczenników odciętych od Eufratu, a kobiety, z rozpuszczonymi włosami i uczernionymi twarzami, urządziły lament nad śmiercią Husajna, rozdzierając przy tym ubrania. Bagdadzcy sunnici zaś w tym czasie obchodzą żałobę na cześć swoich męczenników z okresu walk o sukcesję po Proroku – Talhi i ibn Zubejra. W X wieku Bagdad staje się areną walk ulicznych sunnitów z szyitami. Historyk Ibn Kathir (zm. 1396) odnotowuje z niesmakiem, że w 985 roku w dzień Aszury szyici odprawiali swe, godne pogardy, nowinki. W Bagdadzie wybuchły wielkie zamieszki między szyitami a sunnitami: oba stronnictwa całkowicie postradały zmysły i oddały się szaleństwu. Sunnici posadzili na wielbłądzie kobietę, nazywając ją Ajsza, a inni nazwali się Talha i ibn Zubejr. Potem wyruszyli, by walczyć ze zwolennikami Alego. I wtedy olbrzymia masa ludzi straciła życie. Jak widać, obie strony urządzały teatralne przedstawienia, podczas których opłakiwały męczenników, ale to szyici jako pierwsi wprowadzili „swe godne pogardy nowinki”. Nie wiemy, czy szyicki rytuał miał jakiś pierwowzór, czy też narodził się spontanicznie. Pewne jest, że Arabowie przed nadejściem islamu znali obrzęd opłakiwania zmarłych. Z kolei Mezopotamia, kolebka religijności szyickiej, to od stuleci kraina lamentów nad umierającymi i zmartwychwstającymi bogami wegetacji. Sumerowie np. opłakiwali jesienią umierającego boga Tammuza (Dumuziego). Spragniony Husajn na pustyni niewątpliwie ma w sobie coś z umierającego bóstwa przyrody. Czyżby były to więc prastare mity i rytuały w nowej szacie? Istnieje jeszcze jeden trop wyjaśnienia genezy tego święta, zupełnie nieoczekiwany i egzotyczny: Azja Środkowa. W okresie, kiedy po raz pierwszy pojawiły się wzmianki o aszurowych lamentach nad Husajnem i początkach przedstawień pasyjnych nawiązujących do tragedii pod Karbalą, w Bagdadzie żył Ibn Babuja al-Kummi (zm. 991), jeden z pierwszych i najbardziej wpływowych teologów szyickich, autor zbioru tradycji i propagator kultu Husajna. Pisał on: Dla kogo dzień Aszura będzie dniem nieszczęścia, smutku i płaczu, temu Bóg Wszechmogący da radosny i wesoły dzień zmartwychwstania. Kto natomiast nazwie dzień Aszura dniem błogosławionym i ma w domu jakieś zapasy, Bóg nie pobłogosławi tego, co zebrał, a w dniu zmartwychwstania zostanie zabrany do najniższego piekła. I dalej: Kiedy niebo będzie czerwone, jakby było ze świeżej krwi, albo gdy słońce będzie jak szafranowy płaszcz, przypomnijcie sobie, że zabito pana męczenników, Husajna! Ów Ibn Babuja wcześniej dość długo przebywał w Azji Środkowej: w Samarkandzie, Balchu, Bucharze i Marwie. Tam musiał się zetknąć z długą i wciąż żywą tradycją opłakiwania mitycznego księcia świata irańskiego Sijawusza. W Historii Buchary Narszakiego z X wieku czytamy, że ludzie z Buchary znają przecudne pieśni [...] i mnóstwo lamentów opowiadających o zabiciu Sijawusza, rozpowszechnionych w całym regionie. Minstrele uczynili z nich pieśni, które wyśpiewują, a śpiewacy nazywają je „płaczem magów”. Ostatnie stwierdzenie nie pozostawia wątpliwości co do religijnego charakteru postaci Sijawusza i obrzędów na jego cześć, choć źródła muzułmańskie z reguły niewiele mówią na ten temat. Współczesny Narszakiemu historyk Tha’alebi podaje, że – tak jak w przypadku masakry Husajna – w dniu śmierci Sijawusza doszło do kosmicznych zakłóceń: zaczął wiać potężny wiatr, rozpętała się burza piaskowa i opadła martwa ciemność. Narszaki wspomina również, że w Bucharze znajdował się grób Sijawusza, otoczony przez miejscową ludność kultem. Co roku, w dzień noworoczny, przed wschodem słońca wszyscy biorą koguta i zabijają go tam na jego cześć – pisze. Turecki uczony Mahmud z Kaszgaru (XI wiek) twierdzi natomiast, że każdego rok wyznawcy zoroastryzmu [„magowie”] udają się do Diz Ru’in koło Buchary, gdzie zabito Sijawusza. Tam płaczą, składają ofiary i rozlewają na grobie krew złożonego w ofierze zwierzęcia. To jest ich obyczaj. Chińskie kroniki z tego okresu odnotowują z kolei, że mieszkańcy Samarkandy w siódmym miesiącu roku opłakują śmierć swojego „bóstwa” (czyli Sijawusza) i wtedy ludzie odprawiający kult boga [...] ubierają się na czarno [...] biją się w piersi i płaczą. Malowidła ścienne odnalezione w ruinach Pandżikentu, sogdyjskiego miasta leżącego ok. 70 km na wschód od Samarkandy, pokazują właśnie sceny opłakiwania młodego księcia, najprawdopodobniej właśnie Sijawusza, w których bierze udział sam bóg Mitra i bogini Anahita. Podobne wyobrażenia widniały na wazie odkopanej w Marwie. Z lektury eposu Szachname perskiego poety Firdusiego (942–1025) wiemy, że w mitycznych podaniach z krwi Sijawusza wyrosło natychmiast zioło, nazwane „krew Sijawusza”. Irański książę był więc także wcieleniem boga wegetacji, którego śmierć daje życie przyrodzie. Ponadto Sijawusz, podobnie jak Husajn w tradycji szyickiej, dokładnie wiedział, co go czeka, i już wcześniej zapowiadał bliskim swą męczeńską śmierć z rąk okrutnego wroga. A więc Husajn mógł być nowym wcieleniem Sijawusza czy też nowym Tammuzem. Ciekawe, że obrzędowość przeniesiona z jednego miejsca tak łatwo przyjęła się w drugim. Zapewne dlatego, że ludzkość w każdej epoce lubiła i lubi opłakiwać bohaterów i tworzyć ich kult. Zwłaszcza bohaterów szlachetnego pochodzenia. Tak czy inaczej, Karbala to miejsce bardzo szczególne, a dla ludzi tam mieszkających historia sprzed ponad 13 stuleci jest wciąż żywa. A to polska strefa właśnie… Jerzy RohozińskiPrzygotowała Paulina_____
Data utworzenia: 17/09/2007 @ 07:14
Ostatnie zmiany: 07/08/2011 @ 11:42
Kategoria : Szyizm
Strona czytana 23547 razy
Wersja do druku
|
|