Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Galowie - Wierzenia Galów

Wierzenia Gallów
Wierzenia. Obyczaje pogrzebowe.
Poglądy człowieka na wszechświat, na istotę boską i na własne przeznaczenie tworzą podstawę, czasem trudno dostrzegalną, jego zapatrywań na sprawy codzienne.

Niejeden tryumfalny pomnik, który miał skłaniać przechodniów do zadumy nad cesarską wszechmocą, ukazywał im wyryty w kamieniu obraz wszechświata, tak jak go sobie wyobrażała ówczesna elita umysłowa. Można tam było zobaczyć ziemię w kształcie kuli; już bowiem od epoki aleksandryjskiej uczeni zgadzali się, że ziemia jest okrągła; ale twierdzili, że jest ona nieruchomym środkiem stworzonego dla niej wszechświata. Ziemia jest więc kulą pełną, ale z wieloma wgłębieniami, i wisi pośrodku innej kuli, potężnej, lecz wydrążonej i znacznie większej, to znaczy pośrodku Nieba, a przestrzeń pomiędzy tymi dwiema kulami wypełnia powietrze i eter; na granicy powietrza otaczającego ziemię i eteru stanowiącego strefę dalszą natrafiamy na pierwszą z „wędrownych gwiazd”, czyli planet, Księżyc; następnie, coraz wyżej w eterze, spotykamy sześć innych planet; są to Merkury, Wenus, Słońce (które, na czwartym miejscu między siedmioma planetami, zajmuje środek świata), Mars, Jowisz i Saturn; poza tym pokrywa, jaką tworzy sfera niebieska, dzieli się na dwanaście odcinków, których główne stałe gwiazdy składają się na dwanaście znaków zodiaku. Tak przedstawia się w ogólnym zarysie rzymska koncepcja wszechświata, spadkobierczyni spekulacji naukowych Wschodu i Grecji.

Wbrew temu, co wiemy dzisiaj, sądzono, że gwiazdy są bliższe Ziemi, a tym samym, że wszechświat jest mniejszy. Mylnie zaliczano do planet Słońce i Księżyc, natomiast Ziemi nie uważano za planetę. W takim systemie najbardziej sprzeczne zdania wywoływał bieg słońca. Długo przyjmowano za pewnik, że tylko górna część kuli ziemskiej otrzymuje jego światło; dolna miała być pogrążona w ciemności, z której gwiazda ta wyłaniała się co ranka i zapalała, po czym wracała tam każdego wieczora, gasnąc na drugim krańcu ziemi i przebiegając dolną półkulę w takiej samej ciemności, w jakiej pogrążona jest wtedy półkula zamieszkała. W epoce cesarskiej wiedza doszła do bliższych prawdy wniosków, ale tylko w teorii; twierdzono, że półkula dolna, tak samo oświetlona i ogrzana jak nasza, musi być dokładnym jej powtórzeniem — z jej strefami klimatów i roślinności rozmieszczonymi w odwrotnym porządku — że zamieszkują ją istoty podobne do nas, ale że te nasze „antypody” żyją głową na dół. W ten sposób w drodze dedukcji uczonym udało się stworzyć ogólny obraz kuli ziemskiej, ale żaden z nich nie wybrał się w podróż, aby sprawdzić te hipotezy; ziemię dalej uważano za nieruchomą, a powszechny zdrowy rozsądek nie chciał uwierzyć w antypody. Najważniejsze jest, że Ziemia miała być środkiem wszechświata dość małego, stworzonego na miarę człowieka, swego władcy, który w dodatku zaludniał go bóstwami utworzonymi na własne podobieństwo i mającymi mu służyć; nigdy wszechświat nie był tak zhumanizowany jak w tej epoce.

Nie wiemy natomiast, co myślano o początkach ludzkości. Jak wszystkie ludy starożytne, Galowe nie mieli żadnego pojęcia o prehistorii; uważali rasę ludzką za znacznie młodszą, niż jest w istocie. Druidzi przypisywali Celtom pochodzenie boskie. Twierdzili, że wywodzą się oni od boga, któremu Cezar daje imię Dis pater, a więc byłby to odpowiednik italskiego i rzymskiego Plutona, bóg świata podziemnego, a jednocześnie ziemskich urodzajów. Wiara, że stwórcą człowieka jest władca podziemi, zarysowuje się bardzo wyraźnie: kładzie ona nacisk na piekło utożsamione ze światem podziemnym, przeciwstawiając się tylu innym religiom, gdzie ważniejszą rolę grają niebiosa. Może ona sięgać czasów prehistorycznych, ale również wiązać się z wierzeniami, których echo odnajdujemy w okresie średniowiecza w legendach Celtów wyspiarskich: mianowicie Irlandczycy czcili jako swego protoplastę boga piekieł, Donna; jedna z ich mitycznych dynastii (synowie Donna, którzy uchodzili za pierwszych mieszkańców Irlandii) władać miała podziemiem i grobami.

W epoce rzymskiej ów piekielny protoplasta ludzkości zdaje się żyć dalej pod postacią boga z młotem Sucellusa; byłby on więc galijskim bogiem zmarłych; również główny bóg Irlandczyków Dagda, będzie miał za atrybuty młot i puchar. Jest to to samo narzędzie śmierci, które widzimy w rękach etruskiego demona Charuna, germańskiego boga wojny Tora oraz Plutona wyobrażonego na pewnej rzeźbie znalezionej w rejonie naddunajskim, a wreszcie człowieka przebranego za boga piekieł; ów czuwał w amfiteatrze nad usuwaniem zwłok gladiatorów po zakończeniu śmiertelnych walk; poza tym Sucellusowi często towarzyszy pies, czasem trójgłowy, przynajmniej w tym ostatnim wypadku przypominający Cerbera. Ale bóg wyobrażony tu jest jako człowiek stary i brodaty, ubrany w strój miejscowy, i w jednej ręce trzyma brzuchate naczynie lub jeden z atrybutów Sylwana — sierp, flet albo nóż ogrodniczy — jest więc bogiem wegetacji, upraw, sił natury; czasem u nóg jego stoi beczułka; przechowuje się w niej piwo — narodowy napój — i jest ona symbolem obfitości rolniczej. To niemal ojcowskie bóstwo opiekuńcze, które zapewnia środki do życia stworzonym przez siebie ludziom, przypomina protoplastę Galów, przedstawionego pod postacią bliską rzymskiemu Plutonowi, panu życia i śmierci.


I. WIERZENIA RELIGIJNE SYNKRETYZM GALO-RZYMSKI
Połączenie wierzeń panujących w pozostałych częściach Cesarstwa Rzymskiego z wierzeniami właściwymi światu celtyckiemu dokonało się w duchu jednocześnie konserwatywnym i tolerancyjnym, jaki wykazywały obie strony: fakt znamienny, możliwy jedynie wtedy, gdy w grę wchodzą dwie religie politeistyczne. Rzymianie nie prześladowali bogów galijskich; tępili tylko druidyzm, potęgę zarówno polityczną i społeczną, jak religijną, jedyny czynnik wspólnoty, który mógłby w niepożądany sposób podtrzymywać nacjonalizm celtycki; i Galowie nie odmówili przyjęcia bóstw rzymskich, greckich lub wschodnich. Ale zinterpretowali je w swoisty sposób i z tego połączonego świata bogów zrodził się synkretyzm galo-rzymski.

Język łaciński i sztuka grecko-rzymska przynosiły Galom imiona i wizerunki bóstw: posłużyli się nimi zgodnie z własnymi uczuciami, skłonnościami, a czasem kierując się przypadkowym podobieństwem, i dlatego nieraz, wielki bóg rzymski bywał zasymilowany tu z jednym bóstwem galijskim, gdzie indziej z innym, raz pozostawiano mu jego rzymską towarzyszkę, to znów łączono go z jakąś boginią galijską. To „mieszanie” wcale nie znaczy, jakoby bóstwa rzymskie czy też galijskie lub galo-rzymskie musiały być „poliwalentne”, jakoby można je było wyposażać we wszelkie dowolne cechy. Świadczy ono przede wszystkim o tym, że Galowie tym powierzchowniej ujmowali osobowości bogów łacińskich, im łatwiej ich sobie przyswajali, znajdując w takim ich przyjmowaniu najłatwiejszy sposób nadawania w oczach Rzymian wartości swoim własnym bóstwom: przypisywali danemu bogu galijskiemu odpowiedni atrybut jakiegoś boga rzymskiego, dzięki czemu zachowywał on swoje znaczenie w nowym społeczeństwie. „Politeizm” nie jest pustym słowem. Nie ogranicza on liczby potęg nadludzkich, więc gdy spotkają się dwie tego rodzaju religie, następują niedoskonałe asymilacje dające początek takiejże liczbie nowych bóstw; ale niewyraźne są nie elementy składowe, lecz powstała z nich mieszanina. Wyjątkowo tylko zdarza się, że dwa bóstwa z dwóch różnych panteonów odpowiadają sobie w zupełności. W obrębie nawet tej samej religii pogańskiej bóstwo ma czasem różnorodne cechy: tu wzywają go z powodu jednej tam — z powodu innej; pamiętajmy na przykład, że Apollo z Delf nie jest identyczny z Apollinem z Delos.
BOGOWIE GALO-RZYMSCY
Studia nad tą religią byłyby znacznie łatwiejsze, gdybyśmy znali dokładnie bogów celtyckich; lecz Galowie nie pozostawili ani literatury pisanej, ant inskrypcji, ani wizerunków bóstw, ani trwałych świątyń. Możemy więc tylko wydobyć jako celtyckie to, co w zabytkach epoki galo-rzymskiej wydaje się obce religii rzymskiej, i szukać w średniowiecznych tekstach Celtów wyspiarskich tego, co może wyrastać z dawnego rodzimego podłoża, a wreszcie zgłębiać anonimowe kulty prehistorii.

Przede wszystkim uderzający jest fakt, że już w pełni epoki rzymskiej czczono jeszcze w Galii bóstwa zwierzęce albo wpół-ludzkie, wpół-zwierzęce; nie jest to — a raczej nie jest to już — ani rzymskie, ani greckie. Oto na przykład bóg o jelenich rogach. Jeleń, król lasów europejskich, czczony był za męską siłę, bojowość, długowieczność, zamiłowanie do gór i samotności, za zdolność tępienia węży i szlachetne rządy nad fauną lasów. Pod postacią człowieka z jelenimi rogami oddawano cześć bogu płodności; był to również bóg piekieł, gdyż ziemia, z którą pozostaje w ścisłej łączności, jest nie tylko źródłem wszelkie!] bogactw; jest ona również przybytkiem zmarłych. Celtyckie imię, jakie nosił ten bóg w Lutecji, znamy dzięki jednej z płaskorzeźb: Cernunnos. Ale sprawa nie przedstawia się tak prosto, gdyż istnieje inny bóg galijski; ma on jedną głowę, ale trzy oblicza; i oto czasem na jego głowie również widujemy jelenie rogi. Wiemy, że Celtowie, jak wiele innych ludów, ogromną wagę przypisywali liczbie trzy; znamy też sposób mnożenia danego elementu, w celu nadania jakiemuś obrazowi większe; siły, ale jak wytłumaczyć, jeśli chodzi o to samo bóstwo, że raz „trój-głowy” nie ma rogów, to znowu że rogaty bóg nie jest ,,trójgłowy”. Poza tym znamy pewną boginię o trzech głowach, a inna znowu jest rogata. Jest więc rzeczą możliwą, iż po pierwsze „trójgłowość”, a po drugie jelenie rogi są atrybutami wyrażającymi siłę i płodność, atrybutami pasującymi do wszystkich bóstw, i że gdy nadawano je pewnym bóstwom, te nabierały cech bóstwa „trójgłowego” i Cernunnosa.

Istniały jeszcze inne bóstwa celtyckie o zwierzęcym wyglądzie: wąż z głową kozła, na przykład, złożony z dwóch różnych elementów symbol płodności ziemi i brutalnej siły. Najczęściej pojawia się on jako atrybut, ale niekiedy też jako bóstwo niezależne; jest to może jedyny bóg, którego wizerunek posiadamy sprzed epoki rzymskiej, mianowicie na monetach galijskich, i który znany jest tylko Celtom. Podobnie ma się rzecz z bykiem o trzech rogach; jego podobiznę często spotykamy w dziełach sztuki: jest to symbol siły, bajeczne zwierzę, obce mitologii śródziemnomorskiej; w północnej Galii widzimy je w licznych posążkach. Bogiem jest też „byk z trzema żurawiami”, Taurcs Trigaranus; figuruje on na płaskorzeźbach z Lutecji i Trewiru. Możliwe, że mamy tutaj ilustrację pewnej legendy celtyckiej, poświadczonej w średniowieczu; mówi ona o bohaterze Cuchulainie, ścigającym w lasach boskiego byka. Wymieńmy inne jeszcze bóstwa zoomorficzne, jak na przykład bogini niedźwiedzi Artio, siedząca przed poświęconym jej zwierzęciem, którego imię pochodzi od celtyckiego arto. — Czy pierwotnie była to bogini-niedźwiedzica? Trudno powiedzieć coś pewnego.


Artio
 
Istniała również bogini koni, Epona, zwana tak od celtyckiej nazwy konia: epo-; najczęściej jest to kobieta dosiadająca klaczy, za którą biegnie źrebię. Kult jej przyjął się w całym Cesarstwie. Czy pierwotnie była to bogini-klacz? Nie wiadomo, ale w Neuv-en-Sullias znaleziono posążek konia, z jego imieniem: Rudiobos; wygląda on na konia boskiego. W Galii na ogromną skalę hodowano konie i zwierzę to widniało na wielu monetach galijskich; możliwe, że samo było przedmiotem kultu, zanim przeniósł się on na jego opiekunkę. Znano również dzika o trzech rogach i prawdopodobne jest, że bogini zwana Damoną zawdzięczała imię wyrazowi oznaczającemu jałówkę. Wreszcie posążki z Besancon i z Amiens przedstawiają młodego boga dziwacznie wyposażonego w jedno ogromne ucho zwierzęcia, może z rodziny jeleniowatych; wydaje się, że jest to Sen. Widzimy, że na ogół w Galii nie tyle czczono same zwierzęta — zwierzęta potężniejsze od człowieka, siły natury — co oddawano je pod opiekę jakiegoś bóstwa w postaci ludzkiej, które było tym zwierzętom poświęcone, albo też bóstwu temu przypisywano najbardziej reprezentatywne atrybuty owych zwierząt, a więc istotę ich siły.

Charakterystycznym rysem religii galo-rzymskiej jest mnogość bóstw lokalnych; co prawda, ponad trzysta imion bóstw poświadczonych w inskrypcjach spotykamy tylko jeden raz. Pochodzą one często od nazwy miejscowej albo nazwy ludu i wiele z nich dołączono, jako epitety, do imienia jednego z wielkich bogów rzymskich, najczęściej Marsa, a często również Merkurego. Domyślamy się, że wybierano w tym wypadku bóstwo rzymskie najbardziej zbliżone, jeśli chodzi o imię i wizerunek, do bóstwa rodzimego, które żyje dalej w epitecie (Mars Yesontius na przykład w Besancon, albo Mercurius Moccus w Langres); w ten sposób w niejednym zakątku Galii dokonywała się asymilacja dwóch politeizmów. Czy był to bóg plemienia? Skłonni jesteśmy raczej powiedzieć: bohater plemienia, ubóstwiony, podniesiony może do rangi bóstwa przez asymilację z bogiem klasycznym.

Bohaterowie bowiem odgrywali ważną rolę w życiu ludów celtyckich; Galowie dzielili się na wiele grup, z których każda miała własnego wodza. Łatwo przypuścić, że wielką ilość wodzów podwajała gromada bohaterów i bogów, a wtedy niezliczone epitety bogów galo-rzymskich tłumaczyłyby się w sposób naturalny. Skłaniamy się dziś do opinii, że Teutates, wymieniony przez Lukana jako jeden z wielkich bogów galijskich, to po prostu „bóg plemienia” (toulo-, teuio-), czczony przez każdy lud pod innym imieniem; mogło to być imię wodza, bohatera. Znaczyłoby to, że bóstwo nie miało chyba jeszcze u Celtów tak rozbudowanego charakteru jak u Rzymian, że istoty otaczane czcią były jeszcze bliższe ludziom niż bogom i że Galowie nadawali swemu bóstwu znacznie wyższą rangę, gdy łączyli jego imię z imieniem któregoś z bogów rzymskich. Czcili oni w wielu miejscowościach moce opiekuńcze zwane Matres, Matki, lub Fatae, Wróżki, albo też Proxumae, Najbliższe; często charakteryzowali je jakimś lokalnym epitetem. Istniały też bóstwa pomniejsze, jak bóstwa źródeł (Nemausus w Nimes, Divona w Bordeaux, Lixo w Luchon) lub rzek (Seąuana u źródeł Sekwany), rozdroży (Biviae, Triviae, Quadruviae), drzew i wiele innych, o których sądzimy, że związane były z danym miejscem i że poprzez okres panowania Celtów sięgały czasów prehistorycznych.

Parę bóstw galijskich przekracza znacznie ramę poszczególnych regionów, na przykład: Epona i bóg rogaty, a także Grannos, Belenos, często asymilowani z Apollinem; Rosmerta, tzn. Opatrzność, i Sirona, którą upodabniano do Diany, a przede wszystkim bóg z młotem, Sucellus, często w towarzystwie bogini Nantosuelta, gdyż boska para cieszy się szczególnymi względami. Esus (może: dobry bóg? władca?) zdaje się być bogiem-drwalem; Taranis, bóg „grzmiący”, jest równoznaczny z Jowiszem, jak świadczą inskrypcje; do niego to usiłujemy odnieść wizerunki boga, obok którego widnieje koło (symbol słońca lub toczącego się pioruna), i galo-rzymskiego Jowisza pędzącego na koniu, który depce olbrzyma będącego pół-człowiekiem, półwężem. Bóg nieba zawsze odgrywa dużą rolę u ludów mówiących językami europejskimi; nie dziwimy się więc znajdując go tutaj na tak poczesnym miejscu.


Makieta Verberie

Galia przyswoiła sobie paru bogów rzymskich, a ich imiona i wizerunki przeważnie maskują jakiegoś boga rodzimego. Najczęściej i od dawna bywał czczony Merkury; blisko 450 inskrypcji, 350 dzieł sztuki i liczne ruiny świątyń świadczą o jego popularności, zwłaszcza na północnym wschodzie kraju. Najpiękniejszy jego posąg wznieśli Arwernowie, którzy byli najbardziej patriotycznym ludem dawnej Galii; uczynili to dlatego, że Merkury był odpowiednikiem wielkiego bóstwa celtyckiego, tak doń podobnego, że w epoce podboju Cezar bez zastrzeżeń przypisał mu to imię, pozostawiając nietkniętą jego osobowość. „Spośród bogów czczą nade wszystko Merkurego — pisze Cezar — i jego wizerunki są najliczniejsze. Powiadają o nim, że jest wynalazcą wszelkich sztuk, przewodnikiem na drogach i w podróżach, i wierzą, że on ma największy wpływ na zyski pieniężne i na handel.” Zaznaczyliśmy już, że ów patronat Merkurego-technika znakomicie odpowiadał ludowi galijskiemu, który był tak wynalazczy i pracowity.

Prócz Merkurego często wyobrażano Marsa, boga wojny, a także Jowisza, zasymilowanego z Taranisem; Apollina, zwanego często Belenos, boga światła słonecznego, uzdrawiacza i opiekuna sztuk pięknych; pojawia się także Wulkan, bóg kowali, tak licznych w Galii, czczony zwłaszcza na północnym wschodzie, gdzie wyparł wielkiego Kowala celtyckiego; dalej Sylwan, bóg lasów i upraw, czczony szczególnie na południu, gdzie często daje swoje imię bogu z młotem, i Herkules, o którego kulcie świadczy setka inskrypcji i blisko trzysta dzieł sztuki; on również miał liczne odpowiedniki celtyckie; a wreszcie znany był Neptun, bóg morza i słodkich wód (dodajmy, że niedawno odkryta inskrypcja na wybrzeżu armorykańskim wskazuje, że życie na morzu, tak aktywne przed przybyciem Cezara, nie zostało całkowicie unicestwione przez klęskę, jaką ponieśli Wenetowie); również Kastor i Polluks, tradycyjni opiekunowie żeglugi, mieli swoich wyznawców wzdłuż szlaków rzecznych. Rzadsze są dedykacje zwrócone do Plutona, Saturna albo Bachusa.

Wśród bogiń Minerwa, która, jak powiada Cezar, „przewodzi pracom ręcznym i dziełom sztuki”, mogła zająć miejsce celtyckiej bogini opiekującej się rzemiosłami (wynalazcą ich jest Merkury), a szerzej biorąc, wszelkimi dziełami człowieka; najczęściej przedstawiano ją, podobnie jak Minerwę rzymską, w ubiorze wojennym. Junona miała w Galii znacznie mniej wyznawców niż w Italii; co do Wenus, zachowały się tylko liczne jej posążki, cenione przez lud. Maja, matka Merkurego, Westa, bogini ogniska domowego, i Nemezis mają swoich wyznawców, podobnie jak Fortuna, Wiktoria i bogini wojny Bellona. Ale najpopularniejszą spośród bogiń rzymskich jest Diana, towarzyszka Sylwana, opiekunka łowów, lasów oraz źródeł, podobnie jak Sirona, Diana-Luna, tak droga Galom (mieli oni kalendarz księżycowy), że gdy zaczęło się wśród nich krzewić chrześcijaństwo, jej kult przetrwał najdłużej.

Jak widzimy, Galia nie przyjęła całego panteonu rzymskiego; na próżno szukalibyśmy tu śladów kultu Janusa czy Quirinusa; dowody czci, jakiej przedmiotem była Cerera, Saturn i Liber Pater, są nadzwyczaj rzadkie; bogowie ci nie cieszą się takim autorytetem, jaki mieli w Italii. Do Galii wprowadzono bowiem nie starą religię rzymską z jej niezliczonymi świętami i geniuszami sprawującymi opiekę nad każdym aktem życia codziennego, lecz religię epoki cesarskiej, w której przetrwały tylko pewne wypróbowane, wielkie kulty. Jednocześnie pamiętajmy, że wiele miejsc zajęły już wcześniej bóstwa rodzime, chodziło właśnie o to, aby je zasymilować z nowo przybyłymi, co w wielu wypadkach odbyło się tylko połowicznie.

Często poprzestawano raczej na zestawieniu niż asymilacji; czasem w jednej budowli występowały „kamienie z czterema bóstwami”, noszące na sobie wizerunki dwóch bogów rzymskich i dwóch galijskich; na przykład w Lutecji są to Kastor i Polluks oraz Cernunnos i rodzaj galijskiego Herkulesa, którego imienia nie znamy — albo Jowisz i Wulkan, Esus i Taruos Trigaranus. Czasem znów oddawano cześć łącznie bogu i bogini, aby stworzyć z nich tak drogą Celtom boską parę; występuje wtedy zawsze bóg obcy i tubylcza bogini (Apollo i Sirona, Merkury i Rosmerta), nigdy odwrotnie. Jeżeli wreszcie chodzi o bóstwa żeńskiego rodzaju, były one w religii celtyckiej tak liczne i tak potężne, że niewiele miejsca pozostawiły swoim rywalkom. Tak więc pomimo wpływów Rzymu bogowie galijscy zachowali swoje znaczenie; aby poznać ich lepiej, religioznawstwo musi coraz częściej sięgać do mitów irlandzkich, walijskich i bretońskich.
ATRAKCYJNOŚĆ IDEI ZBAWIENIA: RELIGIE WSCHODNIE
Na próżno szukalibyśmy w kultach dwóch wymienionych religii elementu moralnego we właściwym tego słowa znaczeniu: ich bogowie w zamian za swoje dobrodziejstwa żądają tylko ofiar materialnych. Czynnikiem moralnym było w religii galijskiej nauczanie filozoficzne druidów; nie zastąpiła go szkoła, a tym mniej kapłani religii rzymskiej. Tym wytłumaczyć można powodzenie, z jakim spotkały się w świecie rzymskim religie wschodnie, których walory moralne były znacznie większe: Izyda i Serapis w Egipcie, Mitra w Persji, Cybele, czyli matka bogów, i jej towarzysz Attis w Azji Mniejszej żądali od swoich wyznawców pracy nad sobą, wyrabiania w sobie cnoty czystości i męstwa, za co nagrodą miało być zbawienie.

Wyznawcy, wtajemniczeni, brali udział w „misteriach” im tylko dostępnych i przyswajali sobie naukę danego bóstwa. Izyda miała swoich wiernych przede wszystkim na południu, w Marsylii, w Nimes, gdzie pierwszymi osadnikami byli Egipcjanie, w Arles, w Glanum; panowanie jej wydaje się więc dość ograniczone. Mitra cieszył się popularnością na obszarach, gdzie przeciągało lub gdzie stacjonowało wojsko, a więc w dolinie Rodanu, w Nadrenii, i dziś znajdujemy coraz liczniejsze dowody rozległości i głębokości wpływów tego bóstwa. Głosił on przede wszystkim walkę Dobra ze Złem, ze swoich wiernych czynił świętą milicję zawsze gotową do walki z demonami, nakazywał czystość obyczajów, przyrzekał nieśmiertelność duszy i zmartwychwstanie ciał, a po sądzie — radość siódmego nieba albo tortury piekła. Wielkie płaskorzeźby, często występujące w Nadrenii, przypominały wyznawcom jego losy: bóg rodzi się ze skały 25 grudnia i pasterze przychodzą ofiarować mu pierwociny swoich stad; zostaje władcą słońca i poluje na byka, symbolizującego nieokiełznaną siłę natury; z zabitej bestii wyrastają rośliny, zboże, z jej nasienia — zwierzęta, z jej krwi — życie, które usiłuje zniszczyć skorpion, mrówka i wąż, ale pies czuwa nad duszą byka, który wznosi się w sfery, gdzie panować będzie nad stadami i chronić ziemskie uprawy. Jeszcze powszechniej oddawano w Galii cześć Wielkiej Matce Cybeli; ślady jej kultu odnajdujemy nie tylko w Lyonie, lecz w całym kraju, i to liczniejsze niż w którejkolwiek innej prowincji zachodniej; w nią bowiem wcieliła się częściowo Ziemia-Matka, stare bóstwo czasów przedhistorycznych. Matka dobroci i sprawiedliwości, chroni ona swoich wyznawców od złego, leczy ich i przebacza im winy; jej kapłani, galles, składają w ofierze swoją męskość, idąc za przykładem towarzysza bogini, Attisa; jej dendrophori nieśli podczas procesji świętą sosnę; Cybeli i Mitrze składano osobliwą ofiarę, taurobolium: zarzynano byka nad rowem, w którym siedział wtajemniczany wyznawca; na niego spływała oczyszczająca krew ofiary.

Podczas gdy panteon naprawdę rzymski przeszedł w Galii głębokie nieraz przemiany w zetknięciu z bóstwami celtyckimi, bogowie przybyli ze Wschodu zachowali, jak się nam wydaje, całą swoją osobowość. Rozumiemy, skąd płynie ta różnica. Religie wschodnie jako cel wskazywały zbawienie; każda miała swoich adeptów, swoje tajemnice, każda była, można rzec, monoteizmem, zazdrosnym o swoje obrządki i doktryny. Nie mogły się już zmienić w zetknięciu z Celtami i Rzymianami i przyjmowały właśnie tych wszystkich, których nie mogły zadowolić religie bez obietnic.
KULT ROMY I AUGUSTA
W równym stopniu niezależny (ale z innych powodów) i odmienny w swoim charakterze był kult ubóstwionego cesarza, najbardziej rzymskiego wśród bogów. Był to przede wszystkim w miastach kult Augusta, a następnie panującego aktualnie cesarza, którego czczono pod jego własnym imieniem. W Rzymie w epoce wczesnego Cesarstwa czekano, aby władca rozstał się z życiem, i wtedy zaliczano go do bóstw, ale w prowincjach czczono go już za życia; miał swoich kapłanów, flaminów albo sewirów, i nie wahano się łączyć jego imienia z imieniem Jowisza. Oczywistą jest rzeczą, że czczono w nim symbol władzy rzymskiej, cesarza, a nie jednostkę, bowiem kult cesarski był przede wszystkim wyrazem lojalności wobec Rzymu, stanowiącego jedną całość z rodziną cesarza — domus divina; można się tu dopatrywać pierwszego przykładu religii pozytywnej, której bóg był realny, obecny, widzialny i wcielał w siebie ojczyznę. Ludy Cesarstwa żywiły dla władcy świata podobne uczucia, jakie niedawno jeszcze naród japoński miał dla swego cesarza-boga.
ŚWIĄTYNIE i ŚWIĘTA
Świątynie i święta, tak różnorodne i tak zrośnięte z uczuciami religijnymi, w Galii rzymskiej ukazałyby się nam w postaci jeszcze bardziej zróżnicowanej, gdybyśmy prześledzili ich specyficzne cechy regionalne, ale studia te są zaledwie w zarodku i nie możemy tutaj przytaczać ich pierwszych, jeszcze niepewnych wyników. W każdym razie aspekty materialne kultu były tak samo rozmaite jak bogowie. W miastach wielcy bogowie rzymscy mieli swoje sanktuaria o kształtach klasycznych: prostokątna, czasem otoczona kolumnami świątynia rzymska różniła się zasadniczo od świątyni greckiej, z której się zrodziła, swoim wzniesionym cokołem, mieszczącym w sobie schody. Na terenie Galii najlepiej zachowany budynek tego typu można było podziwiać w Nimes. Jest to tzw. Maison carree (Kwadratowy Dom) poświęcony wnukom Augusta, prawdziwy cud klasycznej architektury. Ale po wsiach, nawet w bezpośrednim sąsiedztwie miasta, wznosiły się świątynie i kaplice innego rodzaju, budowle „galo-rzymskie”, tak odmienne od klasycznego wzorca, że rozpoznajemy w nich pozostałości sanktuarium celtyckiego, budynku średnich rozmiarów, po którym do naszych czasów nic nie dotrwało. Nie były one wydłużone jak budynek grecko-rzymski; jeżeli miały kształt prostokątny, proporcje ich były skrócone; często bywały kwadratowe, okrągłe lub wieloboczne — o planie „centralnym”, a nie „osiowym”. Dokoła budynku biegła galeria; jej przeznaczenie nie jest nam jeszcze dokładnie znane. Te rodzime konstrukcje, liczne zwłaszcza w trzech Galiach, usytuowane były odmiennie niż świątynie rzymskie; istnieją wszelkie podstawy, aby sądzić, chociaż zupełnej pewności jeszcze nie mamy, że były one poświęcone bóstwom rodzimym. Jeżeli chodzi o miejsca kultu religii wschodnich, miały one charakter odrębny: mithraeum, na przykład, był to niewielki, skromny budynek, częściowo podziemny; na Zachodzie pozostały po nim zaledwie skąpe ślady.
Smertrius

Chcielibyśmy wiedzieć, czy w codziennych czynnościach i praktykach stałych lub okolicznościowych, które były odpowiednikiem tych wierzeń, zachowały się pewne obyczaje galijskie; niestety, nie posiadamy żadnej księgi rytualnej, a to wszystko, co prezentują inskrypcje albo rzeźby, nie różni się od tego, co znajdujemy na ziemi rzymskiej. Obyczaje druidyczne, jak na przykład zbieranie świętej jemioły, zostały zakazane w I w. wraz z ofiarami z ludzi. Jest rzeczą prawdopodobną, że niezliczone obrządki rodzinne starej religii rzymskiej w ogóle nie zostały wprowadzone do Galii; w epoce cesarskiej wiele z nich uległo już zapomnieniu. Najbardziej jeszcze żywotny wydaje się kult domowego ogniska; znamy lararia i galo-rzymskie koziołki na drzewo, które były kontynuacją takichże koziołków galijskich.

Jeżeli chodzi o pozostałe formy kultu, a szczególnie procesje i ofiary, krwawe lub bezkrwawe, to, co mówią źródła, odnosi się już do obyczajów rzymskich. Rzymski kalendarz religijny został zapewne narzucony Galii, tak jak innym prowincjom, ale nie wyparł zupełnie kalendarzy celtyckich, jak np. kalendarza znalezionego w Coligny, który podaje dni pomyślne (mat) i niepomyślne (anmat). Dni pomyślne roku rzymskiego w liczbie 132 wypełniano różnymi ceremoniami, trwającymi niekiedy wraz z igrzyskami wiele dni. Kilku wielkich bogów rzymskich miało swoje stałe święta. Janus, czczony w kalendy, otwierał w Italii pierwszy miesiąc roku oficjalnego (januarius), ale nie znajdujemy śladów jego szczególniejszego kultu w Galii. W lutym, posępnym miesiącu zmarłych i duchów podziemnych, 22 dni niepomyślne (na 28 lub 29) poświęcone były na parentalia, na feralia, na lupercalia i na inne święta oczyszczenia. Marzec, miesiąc, w którym zaczynano kampanie i prace wojskowe, skupiał w sobie główne święta boga wojny; jedno z nich przypadało również w połowie października, kiedy kończyły się wyprawy wojenne; ponieważ kult Marsa był bardzo rozpowszechniony w Galii, mamy prawo przypuszczać, że obchodzono tam większość tych świąt. Jeszcze przed okresem Cesarstwa Rzym zlatynizował bóstwa pochodzenia greckiego, Merkurego (idy majowe), Dianę, Herkulesa i Apollina, którego August wysunął do pierwszego rzędu poświęcając mu igrzyska, jakie co cztery lata odbywały się pomiędzy 6 a 13 lipca. Ale wiemy, że w Galii popularność zdobyły przede wszystkim bóstwa wschodnie, przeszczepione przez wojsko; Izys czczono w okresie zmiany pór roku na południu kraju, gdzie miała bardzo wielu wyznawców; na cześć Cybele odbywały się igrzyska pomiędzy 4 a 10 kwietnia, poprzedzane ceremoniami ku czci Attisa w dniach od 15 do 27 marca, czczono też Mitrę, Słońce; jego odradzanie się obchodzono 25 grudnia.

Za Cesarstwa święta o charakterze politycznym, a ściślej mówiąc: obywatelskim, mnożą się coraz bardziej; i możemy być pewni, że obchodzono je w Galii, chcąc nie chcąc, podobnie jak we wszystkich prowincjach, były one bowiem oznaką lojalności ludów wobec Rzymu. Towarzyszyły im zawsze, jak innym świętom, igrzyska i ceremonie religijne. Od 20 do 30 lipca odbywały się igrzyska ku upamiętnieniu zwycięstw Cezara. W dzień 1 sierpnia czczono w Lyonie majestat Rzymu i pamięć Augusta. Od 3 do 12 października odbywały się igrzyska na cześć „powrotu” Augusta ze Wschodu w r. 19 p.n.e. i z Galii w r. 13 po pacyfikacji plemion alpejskich, których wejście w świat rzymski uwieczniło trofeum w La Turbie. Niedawne odkrycie wojskowego kalendarza używanego w Dura-Europos świadczy, że w III stuleciu rocznice cesarzy i ich małżonek odgrywały, przynajmniej w życiu religijnym armii, coraz większą rolę.

Chcielibyśmy wiedzieć, czy w Galii obchodzono wszystkie święta religijne kalendarza rzymskiego łub przynajmniej, które z nich cieszyły się tam największą popularnością, a wreszcie, czy bóstwa galijskie uzyskały miejsce w kalendarzu urzędowym, jak widniejąca w nim Epona w I stuleciu. Wydaje się, że tylko niektóre z nich, zasymilowane; z bóstwami rzymskimi, czczone były quasi-oficjalnie dzięki tej właśnie asymilacji; nie przypadkiem święto Augusta i Romy przypadała w Lyonie na dzień święta boga Luga, 1 sierpnia; dzień ten pozostania u Irlandczyków datą Lugnasad; 20 i to pragnienie, aby zapewnić swoiirj bogom kult chociażby pod nowym imieniem i w nowym przebraniu; na pewno w dużej mierze skłoniło Galów do nadania własnym bóstwom; nazw rzymskich. W święta Jowisza niejeden Gal oddawał cześć Taranisowi pod postacią rzymskiego władcy bogów i ludzi.

* * * * * * *

Fragment książki: Paul-Marie Duval - Życie codzienne w Galii w okresie pokoju rzymskiego

Data utworzenia: 16/04/2013 @ 02:23
Ostatnie zmiany: 19/05/2013 @ 00:54
Kategoria : Galowie
Strona czytana 23644 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
torah-verse.jpg62-talit.jpg62-judaizm.jpg62-korona.jpg62-tanah.jpg62-mezuzah.jpg62-Hanukkah.jpg62-skull-cap.jpg62-hebrew.jpg62-menora-2.jpg62-menora.jpg62-tefilimTallit.jpg62-gwiazda.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-torah.jpg62-shofar.JPG62-hanuka.jpg62-szofar.jpg62-hasyd.jpg62-chalka.jpg62-tallit-prayer.jpg62-tora.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8958083 odwiedzający

 236 odwiedzających online