Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Biblistyka - Ewangelia Jana

Ewangelia Jana

Ewangelia Jana od zawsze była najpopularniejszą i najbardziej lubianą księgą Nowego Testamentu. To w niej Jezus mówi, że jest: „chlebem życia”, „światłością świata”, „dobrym pasterzem”, który „daje życie za swoje owce”, oraz „drogą i prawdą, i życiem”. W niej nazywa się Jezusa „Słowem Bożym, poprzez które wszystko się stało”. To tu deklaruje rzecz wtenczas niebywałą, że „zanim Abraham stał się, JA JESTEM”, tu wyznaje: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, tu mówi Nikodemowi: „trzeba wam się powtórnie narodzić”. Ewangelia Jana opisuje ponadto wiele słynnych czynów Jezusa: przemienienie wody w wino, wskrzeszenie Łazarza i obmycie nóg uczniom.

Czwarta Ewangelia mówi o tych i wielu innych dziełach Jezusa, dlatego też do dziś pozostaje źródłem nieustającej fascynacji badaczy Nowego Testamentu, których nurtują nader liczne pytania, jak choćby: dlaczego pewne tradycje znajdują się tylko w tej Ewangelii? Dlaczego Jezus jest w niej przedstawiony zupełnie inaczej niż w pozostałych Ewangeliach? Dlaczego tyle mówi o swojej tożsamości, choć milczy o niej w Ewangeliach synoptycznych?  Dlaczego w Ewangelii Jana stawia się na równi z Bogiem, czego nie robi w starszych Ewangeliach?

Takie właśnie pytania będą stanowić treść naszych dalszych dociekań. Nim do nich przejdziemy, naszkicujmy jednak skrótowy plan pracy, gdyż historyk odpowiada nie tylko za interpretacje starożytnych źródeł, ale również za racje, jakie może wskazać na rzecz stawianych wniosków. Dlatego wprowadzałem stopniowo, jednocześnie je stosując, różne metody analizy dla każdej księgi z osobna: metodę literacko--historyczną przy omawianiu Ewangelii Marka, metodę krytyki redakcji dla Ewangelii Mateusza, metodę porównawczą dla Ewangelii Łukasza i metodę tematyczną dla Dziejów Apostolskich. Historyk nie powinien zakładać wyłączności którejkolwiek z tych metod, wszystkie bowiem może stosować wedle uznania do każdej z wymienionych ksiąg.

Łatwo to pokazać, korzystając ze wszystkich przy analizie Ewangelii Jana. Dzięki temu można się przekonać, jak bardzo wzbogacają one proces interpretacji. To z kolei umożliwia nam zrozumienie kolejnej, piątej metody, nazywanej przez badaczy literatury wczesnochrześcijańskiej „metodą socjo-historyczną”.

Najkrócej mówiąc, metoda socjo-historyczna pokazuje, w jaki sposób tekst odzwierciedla świat społeczny i sytuację historyczną, w jakiej powstawał. Poruszyliśmy już to zagadnienie, jakkolwiek powierzchownie, przy okazji omawiania innych Ewangelii. W tym rozdziale przyjrzymy się mu nieco bliżej i zbadamy je z większą precyzją. Wstępnym warunkiem stosowania metody socjo-historycznej jest szczegółowa wiedza o interpretowanym tekście, którą w przypadku czwartej Ewangelii możemy zdobyć, korzystając z innych metod: literacko-historycznej, tematycznej, porównawczej i krytyki redakcji.

EWANGELIA JANA Z PERSPEKTYWY LITERACKO--HISTORYCZNEJ

Mimo że Ewangelia Jana znacząco różni się od Ewangelii synoptycznych, należy do tego samego gatunku literackiego. Starożytny czytelnik uznałby ją za biografię przywódcy religijnego, czyli utwór przedstawiający życie pewnej jednostki w ujęciu chronologicznym, gdzie największy nacisk położony zostaje na wzniosłe nauki i cudowne czyny bohatera, zwieńczeniem losów którego jest śmierć i boska nagroda, jaka jej towarzyszy.

W Ewangelii Jana — tak samo jak  w pozostałych Ewangeliach — portret Jezusa zostaje zarysowany już na początku tekstu we fragmencie znanym jako prolog Jana (1,1-18). Wersety te nie przypominają jednak niczego, z czym spotkaliśmy się we wcześniejszych Ewangeliach.

Prolog nie przedstawia głównego bohatera z imienia, lecz zawiera mistyczną refleksję nad „Słowem Bożym”, istotą odwieczną, która była z Bogiem i jest Bogiem (w. 1), stworzyła wszechświat (w. 3), dała życie i światło wszystkim ludziom (w. 4-5), wkroczyła do stworzonego przez siebie świata, aby zostać odrzuconą przez własny lud (w. 9-11). Jan Chrzciciel miał dać „Świadectwo Słowu (w. 6-8), choć tylko niewielu j je przyjęło; ci, którzy je poznali i stali się dziećmi Bożymi, otrzymali dar o wiele większy niż ten, który otrzymał sługa Boży — Mojżesz (w. 12-14, 16-18).

Do samego końca prologu nie dowiadujemy się, kim jest „Słowo” Boże. Gdy Słowo stało się człowiekiem, nazywało się Jezus Chrystus (w. 17). Do wersetu 18 starożytny czytelnik mógł nie zorientować się, że czyta wstęp do biografii. Prolog zdaje się być filozoficzną bądź mistyczną medytacją. Wraz z wersetem 1,19 księga nabiera jednak tonu biograficznego i tak pisana jest już do końca.

Co możemy powiedzieć o takim prologu z perspektywy literacko-historycznej? Starożytni biografowie przedstawiali charakter głównego bohatera na początku tekstu, tak więc można przypuszczać, że ówczesny czytelnik, który w końcu zrozumiałby, że czyta biografię Jezusa, czytałby ją, pamiętając o tym, co zostało zapowiedziane w mistycznej refleksji. Stwierdziłby wnet, że nie czyta biografii zwykłego śmiertelnika, lecz raczej opowieść, której bohaterem jest ktoś odwiecznie będący z Bogiem, kto zarazem sam Nim jest: stworzył świat, objawił mu się i przyszedł do niego, aby uwolnić światło od ciemności i prawdę od błędu. Był Bogiem, który stał się człowiekiem, aby objawić światu prawdę o Bogu. W Ewangelii Jana Jezus ukazany jest jako ktoś o wiele ważniejszy niż we wcześniejszych Ewangeliach.

Całościowa analiza literacko-historyczna nakazuje zwrócić uwagę przede wszystkim na ważne momenty z początku tekstu i na opisy zdarzeń, które w nim nieustannie powracają. Przypominam na wszelki wypadek, że chcę jedynie pokazać, że taka analiza Ewangelii Jana jest możliwa, a nie przeprowadzać ją w wyczerpujący sposób.

Pozostanę zatem przy zrekapitulowaniu głównych wątków analizowanego tekstu i wyeksponowaniu ich układu.

Jeżeli pominiemy prolog, treść Ewangelii rozpada się na dwie części. Pierwszych dwanaście rozdziałów opisuje misję publiczną Jezusa, która miała trwać dwa lub trzy lata (święto Paschy pojawia się trzykrotnie). Rozpoczyna ją scena z Janem Chrzcicielem i uczniami, którzy rozpoznają, że Jezus został przysłany przez Boga. Na większość pierwszej części (rozdz. 1-12) składają się wypowiedzi Jezusa mówiące o tym, kim jest (istotą przysłaną z niebios, aby objawić Boga), i relacje o cudownych „znakach jakie czyni, aby dowieść prawdy swych słów.

Jezus dokonuje kilku tego typu czynów (w rozdziałach: 2, 4, 5, 6,91 11), z których większość wiąże się z jego deklaracjami (patrz: Tabela 11.1): rozmnaża chleb i mówi, że jest „chlebem życia” (6,2240), przywraca wzrok ślepcowi i mówi, że jest „Światłością świata” (9,1-12), wskrzesza zmarłego i nazywa  siebie „zmartwychwstaniem i  życiem” (11,17-44). Podania o misji publicznej Jezusa zawierają dodatkowo kilka mów pośrednio związanych ze wspomnianymi znakami. Ujawnia on w ten sposób swoją tożsamość — w rozdziale 3 Nikodemowi, a w rozdziale 4 — Samarytance.

Tego rodzaju objawienia bezpośrednio wiążą się z tradycjami o odrzuceniu Jezusa przez wrogów, czyli „Żydów” (patrz: Tabela 11.2), i potępieniami, jakie miotał on na ludzi, którzy nie zrozumieli, że został przysłany przez Boga (por.: rozdz. 5, 8 110).

Fabułę czwartej Ewangelii streścić można następująco. Jezus głosi, że został przysłany z nieba, aby objawić prawdę o Bogu, i dokonuje czynów-znaków, które mają dowieść, że mówi prawdę. Część ludzi zawierza mu, ale większość — zwłaszcza przywódcy żydowscy — odrzuca jego przesłanie. On potępia ich za brak wiary i na końcu pierwszej części księgi — w rozdziale 12 — decyduje się nie pozostawać już dłużej pośród nich. Usuwa się w cień, przestaje objawiać swoją tożsamość i czynić znaki.

Począwszy od rozdziału 13 Jezus jest coraz bliższy myśli powrotu do niebiańskiego domu. Gdy pierwszych dwanaście rozdziałów obejmuje okres dwóch lub   trzech lat, to rozdziały 13-19 opisują jeden dzień. Rozpoczynają się od przypomnienia wcześniejszych zdarzeń i opisu ostatniego posiłku Jezusa z uczniami.

Po obmyciu stóp uczniom (13,1--20) oświadcza on, że niedługo zostanie zdradzony (13,21-30), po czym wygłasza swoją najdłuższą mowę w Ewangelii znaną jako mowa pożegnalna. Zapowiada w niej, że niedługo opuści swoich uczniów, aby  powrócić do Ojca, ale oni mają nie rozpaczać, ponieważ ześle im pocieszyciela, Ducha Świętego, który będzie ich pouczać i im towarzyszyć. Ostrzega też uczniów, że gdy: odejdzie, oni zostaną znienawidzeni przez niewiernych, ale mimo to mają wypełniać jego przykazania, gdyż mogą być pewni, że on będzie pośród nich pod postacią Ducha.

Streszczona wyżej mowa zajmuje trzy rozdziały. Jezus w rozdziale 17 odmawia ostatnią modlitwę do Ojca za uczniów  — modli się, aby pozostali mu wierni, kiedy go już nie będzie. Rozdziały 18—21 opisują (dość podobnie do Ewangelii synoptycznych) mękę i zmartwychwstanie.

Wcześniej Jezus zgodnie ze swoimi zapowiedziami zostaje zdradzony przez ucznia (Judasza), przesłuchany przez arcykapłana i zapiera się go inny uczeń — Piotr. Ostatecznie staje przed obliczem rzymskiego zarządcy Piłata, który za namową jego wrogów — Żydów — skazuje go na śmierć na krzyżu. Wreszcie umiera i zostaje pochowany przez Józefa z Arymatei, lecz pierwszego dnia tygodnia zmartwychwstaje. W rozdziałach 20 i 21 czytamy jeszcze, jak objawia się uczniom, których przekonuje, że jest istotą żywą i boską.

EWANGELIA JANA Z PERSPEKTYWY TEMATYCZNEJ

Podejście tematyczne pomaga zrozumieć sposób prezentacji głównego  bohatera w kontekście konwencji rządzących starożytną biografią. Metoda ta koncentruje się na identyfikacji ważnych wątków pojawiających się w kluczowych momentach narracji i w innych miejscach tekstu, nie interesuje nas tym samym ani rozwój fabuły, ani relacje między jej bohaterami.

Badając Ewangelię Jana tylko za pomocą metody tematycznej, musimy skorzystać z klucza wypracowanego przy analizie Dziejów Apostolskich. Tym kluczem, jak pamiętamy, było poszukiwanie wątków obecnych w prologu i mowach głównych bohaterów.

Zastosowanie metody tematycznej do analizy Ewangelii Jana pozwala zauważyć, że choć Jezus w prologu zostaje nazwany Synem Bożym, określenie to nie pojawia się w żadnym innym miejscu tekstu.

W samej fabule powracają jednak wątki z prologu. Tak jak Słowo miało być „na początku” u Boga, tak Jezus powiada, że posiadał chwałę Ojca „zanim świat powstał” (17,5); Słowo jest „Bogiem, a Jezus mówi, że „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (10,30); w Słowie „było życie”, Jezus twierdzi zaś, że jest „zmartwychwstaniem i życiem” (11,25); Słowo „oświeca każdego człowieka”, Jezus jest „Światłością świata” (9,5), Słowo przyszło z nieba na ziemię, a Jezus twierdzi, że został „posłany” przez Boga (np. 17,21.25); Słowo zostało odrzucone przez swój lud, a Jezus — odrzucony przez „Żydów” (rozdz. 12), po czym niesprawiedliwie stracony (rozdz. 19).

Przy całościowej analizie każdy z tych wątków musiałby zostać rozwinięty. Taka analiza obejmowałaby również mowy Jezusa. Ważne wątki odnajdujemy chociażby w: a) pierwszej mowie publicznej Jezusa z rozdziału 3, gdzie oznajmia on  Nikodemowi, że tylko ci, którzy zstąpili z nieba na ziemię, będą mogli wejść do królestwa Bożego, a tylko jeden, który stamtąd przybył (tj. Jezus), może objawić to, co konieczne dla niebiańskich narodzin, b) w ostatniej mowie publicznej z rozdziału 12, gdzie Jezus obwieszcza, że ci, którzy go widzieli, widzieli Ojca, a ci, którzy go odrzucili, odrzucili samego Boga, oraz c) w modlitwie z rozdziału 17, która miała być ostatnią mową do uczniów, kiedy to Jezus potwierdza, że został przysłany przez Boga i niedługo do niego powróci. Kontynuując tego rodzaju analizę, zauważylibyśmy ciekawą rzecz.

Otóż wbrew naszym oczekiwaniom nie wszystkie ważne wątki czwartej Ewangelii są konsekwentnie rozwijane. Ich interpretacja różni się w zależności od miejsca, jakie zajmują w tekście. Poruszymy jeszcze tę kwestię, kiedy przejdziemy do zastosowania metody socjo-historycznej, przy której rozłożenie akcentów w tekście stanowi klucz do rekonstrukcji dziejów wspólnoty, która go stworzyła.

EWANGELIA JANA Z PERSPEKTYWY PORÓWNAWCZEJ

Niezwykłą cechą Ewangelii Jana jest to, że jej kluczowe wątki pozostają w ewidentnej sprzeczności z wątkami charakterystycznymi dla wcześniejszej literatury chrześcijańskiej. Nawet nieobeznany czytelnik łatwo dostrzeże, że Ewangelia Jana różni się od pozostałych. W żadnej innej Ewangelii nie mówi się, że Jezus jest Słowem Bożym, stwórcą wszechświata, kimś równym Bogu, zesłanym z nieba i mającym do niego powrócić. Żadna z Ewangelii nie mówi o Jezusie, że widząc go, widzi się Ojca, słysząc go, słyszy się Ojca, a odrzucając — odrzuca się Ojca. Jak bardzo czwarta Ewangelia - różni się od reszty Ewangelii? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć, sięgając do metody porównawczej.

Porównanie treści

Ewangelie synoptyczne mimo dzielących je różnic są do siebie o wiele bardziej podobne niż którakolwiek z nich do Ewangelii Jana. Załóżmy, że mamy wymienić najważniejsze opowieści z Ewangelii synoptycznych. Tak więc w dwóch czytamy, że Jezus narodził się w Betlejem z dziewicy Maryi. We wszystkich trzech opisany jest jego chrzest z rąk Jana, po czym następuje opis kuszenia na pustyni Jezus po przejściu prób zaczyna, obwieszczać nadejście królestwa Bożego.

Jego wypowiedzi przyjmują zazwyczaj formę przypowieści. Według Ewangelii Marka (4,33-34) był to jedyny sposób, w jaki Jezus nauczał lud. Prócz głoszenia nauk miał on również dokonywać cudów. Pierwszym cudem, jaki uczynił w Ewangelii Marka, było wypędzenie demona.

W początkowym etapie swojej misji publicznej przeprowadza kilka egzorcyzmów oraz dokonuje cudów i snuje liczne przypowieści. W połowie każdej z Ewangelii synoptycznych udaje się na wysoką górę, na której szczycie na oczach uczniów ulega przemianie — tam objawia im swoją chwałę. Poza tym krótkim momentem utrzymuje ją w tajemnicy. W Ewangeliach synoptycznych nie mówi o swojej tożsamości otwarcie (nawet w Ewangelii Mateusza, gdzie niektórzy rozpoznają, kim jest), a co więcej, nakazuje demonom i ludziom, którzy ją odkryli, aby milczeli.

Na końcu każdej Ewangelii synoptycznej Jezus uczestniczy w ostatnim posiłku ze swoimi uczniami. Wtedy właśnie ustanawia wieczerzę Pańską: łamie chleb („To jest Ciało moje...”), a potem unosi kielich („ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej”). Następnie udaje się do ogrodu Getsemani, gdzie prosi Boga, aby oszczędził mu nadchodzącej męki. Tam zostaje zatrzymany, po czym pod strażą odprowadzony na proces przed oblicze Sanhedrynu, który uznaje go za winnego bluźnierstwa i przekazuje w ręce Rzymian, a oni skazują go na śmierć.

Te wydarzenia stanowią rdzeń Ewangelii synoptycznych. Przeciętny czytelnik Nowego Testamentu nie uświadamia sobie jednak, że żadnego z nich nie znajdzie w Ewangelii Jana. Przeczytaj ją uważnie. Nigdzie nie ma tu mowy o narodzinach w Betlejem ani o matce dziewicy (w Ewangelii Jana, tak jak u Marka, Jezus pojawia się już jako dorosły mężczyzna).

Jezus nie zostaje ochrzczony przez Jana, nie udaje się na pustynię i nie jest kuszony przez diabła, nie głosi nadejścia królestwa  Bożego i nie opowiada przypowieści. Nigdy nie wypędza żadnego demona. Nie wchodzi na Górę Przemienienia, aby objawić swą chwałę uczniom, ani nie stara się ukrywać swojej tożsamości i nie nakazuje innym, by utrzymali ją w tajemnicy.

Nie ustanawia wieczerzy Pańskiej ani nie udaje się do ogrodu Getsemani, aby modlić się. o zmianę swojego losu. Nie staje przed obliczem Sanhedrynu i nie zostaje obwiniony o bluźnierstwo.

Jakie, skoro nie te, zdarzenia opisuje zatem Ewangelia Jana? Otóż większość tradycji, które w niej znajdujemy, ma charakter unikatowy — nie ma ich w innych Ewangeliach. Oczywiście pojawiają się w niej ci sami bohaterowie: Jezus, część jego rodziny, uczniowie, kilka uczennic, Jan Chrzciciel, starszyzna żydowska, Kajfasz, Poncjusz Piłat i Barabasz. Ponadto w Ewangelii Jana i Ewangeliach synoptycznych znajdujemy kilka tych samych (lub podobnych)  opowieści, włącznie z tymi o nakarmieniu pięciu tysięcy, chodzeniu po wodzie, namaszczeniu, wjeździe do Jerozolimy, zdradzie i zatrzymaniu, zaparciu się Piotra, procesie przed Piłatem i ukrzyżowaniu.

Większości tradycji z Ewangelii synoptycznych — z wyjątkiem opisu pasji — nie ma jednak w Ewangelii Jana, z drugiej zaś strony niemal żadnego z przytaczanych przez tego ewangelistę słów i opisywanych czynów Jezusa nie odnajdziemy w innych księgach. Tylko u niego za to czytamy o imponujących cudach Jezusa: przemianie wody w wino (rozdz. 2), uzdrowieniu paralityka nad Sadzawką Owczą (rozdz. 5), przywróceniu wzroku niewidomemu od urodzenia (rozdz. 9) i wskrzeszeniu Łazarza (rozdz. 11). Tylko tu znajdują się długie rozmowy, włącznie z dyskusją z Nikodemem w rozdziale 3, z Samarytanką w rozdziale 4, z oponentami pośród Żydów w rozdziale 5 i 8 oraz z uczniami w rozdziałach 13-17. Pod względem zawartości Ewangelia Jana bardzo różni się od Ewangelii synoptycznych.

Porównanie zawartości

Różnice między Ewangelią Jana i Ewangeliami synoptycznymi są jeszcze wyraźniejsze, gdy przyjrzymy się opowieściom, które występują i tu, i tu.

Rozbieżności te najłatwiej wskazać, porównując dowolną tradycję synoptyczną z odpowiadającym jej fragmentem  z Ewangelii Jana (tak jak zrobiliśmy to w Rozdziale 4. z opowieścią o procesie Jezusa). Kompletna i szczegółowa analiza przeprowadzona w ten sposób może ukazać kilka fundamentalnych cech różniących Ewangelie. Przyjrzyjmy się szczegółowo dwóm z nich, podobne różnice odnajdziemy bowiem też w innych tradycjach o czynach i słowach Jezusa.

Po pierwsze, czyny. Jezus nie dokonuje w Ewangelii Jana tak wielu cudów jak w Ewangeliach synoptycznych, niemniej każdy z nich jest nadzwyczajny. U Jana inaczej niż w Ewangeliach synoptycznych Jezus nie stara się skrywać swoich darów, ale czyni cuda otwarcie, aby dowieść kim jest.

Dobrze to ilustruje porównanie dwóch fragmentów wręcz uderzająco do siebie podobnych — synoptycznej opowieści o wskrzeszeniu córki Jaira (Mk 5,21-43) i relacji o wskrzeszeniu Łazarza (J 11,1-44). W obu ktoś zapada na jakąś chorobę i jeden z członków rodziny udaje się do Jezusa, aby prosić go o pomoc. On jednak nie spieszy się zbytnio i gdy przychodzi do cierpiącego, ten już nie żyje i jest opłakiwany. Jezus mówi, że człowiek ów „zasnął” (eufemistyczne określenie śmierci). Zgromadzeni sądzą, że jest już za późno i nic nie da się zrobić, ale Jezus podchodzi do zwłok, wypowiada jakieś słowa i martwy ożywa.

Oba fragmenty kończą się słowami Jezusa pouczającego, aby troszczyć się o człowieka przywróconego do życia. Chociaż obie opowieści są do siebie podobne, znacząco różnią się w szczegółach. Po pierwsze, Jezus w Ewangelii Marka spóźnia się nieumyślnie; spotyka kogoś w tłumie, a dziewczynka w międzyczasie umiera.

W Ewangelii Jana natomiast świadomie czeka na śmierć Łazarza (w. 6). Dlaczego chciał, aby Łazarz zmarł Jezus mówi jasno: „Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli” (w. 15). Łazarz musi umrzeć, by Jezus mógł go wskrzesić i dowieść, kim jest. Jezus mówi: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (w. 4).

Zwraca uwagę jeszcze jedna istotna rozbieżność w obu opisach. Jezus w Ewangelii Marka leczy dziewczynkę tylko przy jej rodzicach i trzech uczniach. W Ewangelii Jana czyni z wskrzeszania publiczny spektakl, któremu przyglądają się tłumy. Powiedzieliśmy już, dlaczego Marek pragnął, aby Jezus dokonywał cudów w tajemnicy.

Warto teraz spytać, czemu Jan chciał, aby dokonywał ich publicznie? Pełna analiza Ewangelii Jana daje odpowiedź na to pytanie: czwarta Ewangelia odmiennie niż Ewangelie synoptyczne wykorzystuje cuda Jezusa jako dowód na rzecz jego tożsamości. Sam Jezus stwierdza w Ewangelii: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” (4,48).

Uderzające, że Jezus w Ewangeliach synoptycznych nie dokonuje cudów, aby dowieść swojej tożsamości. Gdy uczeni w Piśmie i faryzeusze domagają się od niego jakiegoś „znaku” (Mt 11,38), on stanowczo odmawia, zarzucając im hipokryzję i wiarołomstwo, bo chcą znaku, choć jego nauczanie — doskonalsze od nauk Jonasza i Salomona (którzy dzięki cudom nawracali niewiernych) — powinno im wystarczyć. Podobna lekcja została zawarta w synoptycznej opowieści o kuszeniu Jezusa na pustyni (pochodzącej ze źródła Q, Mt 4,1-11; Łk 4,1-13). Pamiętamy, że jedną z prób jest propozycja skoku ze szczytu Świątyni Jerozolimskiej.

Uważny czytelnik może się zastanawiać, jaka w tym pokusa. Czterdziestodniowy post na pewno mógłby zachęcić do przemiany kamienia w chleb, ale dlaczego ktoś miałby dać skusić się propozycją skoku z budynku o wysokości dziesięciu pięter? Wyjaśnienie jest w tekście: jeżeli Jezus skoczy, aniołowie złapią go, zanim spadnie na ziemię. Można domniemywać, że Żydzi, widząc takie zdarzenie, uznaliby je za cud poświadczający, kim jest skaczący. W Ewangeliach synoptycznych, gdy Jezus jest kuszony w ten sposób, opiera się pokusie. Żadnego z tych fragmentów — o domaganiu się znaku ani o kuszeniu — nie ma w Ewangelii Jana.

Nie zaskakuje więc fakt, że Jan wykorzystywał cuda jako świadectwa tożsamości Jezusa. W czwartej Ewangelii niesamowitych czynów Jezusa nie nazywa się  „cudami”, co w grece dosłownie oznacza „manifestację siły”, ale „znakami”, ponieważ odsłaniają one jego tożsamość.

Jaka jest zatem funkcja cudów w czwartej Ewangelii? Otóż Jezus dokonuje ich przed obliczem tłumu, aby pokazać, kim jest, i skłonić ludzi, by uwierzyli. Czwarty ewangelista mówi o tym wprost w swoim ostatnim komentarzu: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego” (20,30--31).

Sposób, w jaki Jan pojmował cuda Jezusa, odpowiada temu, jak rozumiał jego nauczanie. Jezus w Ewangeliach synoptycznych rzadko mówi o sobie, bardzo często natomiast o nadchodzącym królestwie Bożym i o tym, co należy zrobić, aby  przygotować się na jego nadejście. U Jana  Jezus nie opowiada przypowieści ani nie  głosi przyjścia królestwa Bożego. Skupia się na nazywaniu siebie tym, który został przysłany przez Boga (Tabela 11.3).

Jezus w Ewangelii Jana przyszedł od  Ojca i do niego powróci. Tylko jego nauczanie może przynieść życie wieczne. Jest równy Bogu. Istniał, zanim przyszedł na świat. Odsłania chwałę Bożą. Tylko ci, którzy poznają jego nauczanie, mogą uczestniczyć w wyższym świecie, tylko oni są w światłości, tylko oni mogą dostąpić prawdy, on zaś jest jedyną drogą do Boga: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (14,6).

W Ewangeliach synoptycznych Jezus niewiele uwagi  poświęca swojej osobie, podczas gdy w Ewangelii Jana mówi niemal wyłącznie o sobie. Jan ukazuje zresztą ścisły związek między tym, co Jezus mówi i robi — twierdzi, że został przysłany przez Boga, aby przynieść życie światu, i czyni znaki, aby to udowodnić.

Reasumując — Ewangelia Jana znacząco różni się od Ewangelii synoptycznych treścią i rozłożeniem akcentów, zwłaszcza w opisie słów i czynów Jezusa. Wspomniałem na początku rozdziału, że historyk musi próbować wyjaśnić rozbieżności istniejące między różnymi obrazami Jezusa. Żeby to zrobić, może posłużyć się metodą socjo-historyczną. Nim jednak do niej przejdziemy, warto zobaczyć, jakie istotne cechy czwartej Ewangelii można odkryć dzięki metodzie krytyki redakcji.

EWANGELIA JANA Z PERSPEKTYWY KRYTYKI REDAKCJI

Jak już wiemy, krytyka redakcji stara się pokazać, w jaki sposób autor wykorzystał swoje źródła. Badacze z powodzeniem stosują ją przy badaniu Ewangelii Mateusza i Łukasza, bo zidentyfikowali źródła, na których zostały oparte (Ewangelię Marka i źródło Q). Racje pozwalające stosować tę metodę do czwartej Ewangelii są słabsze, gdyż trudniej tu wskazać źródła.

Jan skądś jednak musiał czerpać swoje tradycje o Jezusie (inaczej musielibyśmy założyć, że wszystkie je wymyślił). Ciągle trwa dyskusja, czy Jan miał dostęp do Ewangelii synoptycznych, a jeśli tak, to czy z nich korzystał. To trudne zagadnienie i z braku miejsca nie mogę obecnie wnikać w szczegóły.

Zasygnalizuję może tylko, dlaczego wielu badaczy jest przekonanych, że Jan nie znał Ewangelii synoptycznych. Dowiedzieliśmy się, że zasadniczym argumentem na rzecz przyjęcia, że jeden dokument był źródłem innego, jest znaczące podobieństwo między tekstami — jeżeli znajdujemy w dwóch tekstach fragmenty, które brzmią niemal identycznie, to muszą one być ze sobą jakoś powiązane.

Wynika z tego, że Mateusz, Marek i Łukasz mieli wspólne źródła, ponieważ w kilku przypadkach opisują te same zdarzenia, często dokładnie tymi samymi słowami. W przypadku czwartej Ewangelii mamy jednak inną sytuację.

Większość tradycji z Ewangelii Jana — poza opisem męki — znaleźć można tylko w jego tekście, a większości tradycji z Ewangelii synoptycznych w nim nie ma. Jeżeli Jan korzystał z Ewangelii synoptycznych, to dlaczego pominął tyle ich treści? Lub — w tym przypadku odwracamy argumentację — dlaczego zakładać, że Jan korzystał z Ewangelii synoptycznych, skoro nawet w przypadku wspólnych opowieści nie występuje między nimi  zgodność leksykalna?

Gdy porównujemy ze sobą księgi Nowego Testamentu, musimy: pamiętać, że o w starożytności książek nie wydawano  tak jak dzisiaj. Współcześnie książki są produkowane masowo i sprzedawane na całym świecie, a cały proces dystrybucji  zajmuje co najwyżej kilka tygodni. W starożytności literatura powstająca w obrębie konkretnych wspólnot nie była reklamowana i nie wchodziła do powszechnego obiegu. Przypuśćmy, że Ewangelia Łukasza została napisana w Azji Mniejszej.

Chrześcijanie z Aleksandrii mogli  o niej nie słyszeć przez dobrych kilkanaście lat, a jeżeli Ewangelia Mateusza powstała w Syrii, to chrześcijanie z Koryntu mogli o niej nie wiedzieć przez dekady.

Nie ma zatem gwarancji, że jeśli, jak się przyjmuje, Ewangelia Jana powstała dziesięć do piętnastu lat po Ewangeliach synoptycznych, to jej autor mógł je znać. Biorąc zaś pod uwagę istniejące między nimi różnice, można być wręcz pewnym, że tak nie było.

W jaki sposób w takim razie możemy wyjaśnić podobieństwa między Ewangelią Jana i Ewangeliami synoptycznymi?

Najprostsze wyjaśnienie brzmi, że wspólne im tradycje o Jezusie były przekazywane drogą ustną. W różnych regionach — tam, gdzie znano, i tam, gdzie nie znano pisemnych opowieści o Jezusie — krążyły o nim różne historie.

Opis męki Jezusa to zapewne jedna z nich. Wydaje się, że chrześcijanie z różnych regionów opowiadali sobie, jak Jezus został zdradzony przez swojego ucznia, jak zaparł się go inny uczeń i jak porzuciła go cała reszta, a także o tym, że przesłuchiwali go przywódcy żydowscy i przekazali w ręce Piłata, który skazał go na śmierć, gdyż Jezus miał jakoby ogłosić się królem żydowskim. W przypadku tych tradycji podobieństwa między Ewangelią Jana i Ewangeliami synoptycznymi mogą mieć swoje źródło w podaniach ustnych, które krążyły w niektórych wspólnotach wiernych.

Dowody na rzecz źródeł Ewangelii Jana

 To, że Jan prawdopodobnie nie korzystał z Ewangelii synoptycznych, nie wyklucza, że mógł posłużyć się innymi tekstami, Badacze zazwyczaj wskazują trzy dowody na rzecz tej tezy.

Różnice w stylu pisarskim. Każdy autor ma unikalny styl pisarski. Gdy dobrze poznamy czyjś styl, to potrafimy rozpoznać jego dzieło. Jeżeli ktoś wkleiłby stronę z Jamesa Joycea do utworu Marka Twaina, to nawet niezbyt uważny czytelnik natychmiast dostrzegłby różnicę. Dowodem byłaby nie tylko zmiana tematu, ale również stylu. Tego rodzaju gwałtownych zmian nie ma w czwartej Ewangelii, choć znajdujemy w niej fragmenty, które zdają się pochodzić od innych autorów.

Przyjrzeliśmy się już pobieżnie prologowi. Badacze dawno temu dostrzegli, że jego poetycki charakter wyróżnia go na tle reszty narracji. Prawdopodobnie jest to hymn stworzony na cześć Chrystusa.

Zauważmy, że kolejne wersety o „Słowie” są połączone ze słowami kluczami w taki sposób, że ostatnie słowo poprzedniego stanowi początek kolejnego. Łatwiej dostrzec ten wzór, gdy prolog czyta się w grece. Dosłowny przekład brzmi tak: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo [...] w nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeciła i ciemność jej nie ogarnęła”. Ciekawe, że ten poetycki wzór zanika w dwóch miejscach, -gdy tematem przestaje być Słowo, a staje się Jan Chrzciciel (w. 6-8, 15). Możliwe, że hymn pierwotnie nie zawierał tych wersetów. Łatwo dostrzec, że jeżeli wytnie się je z prologu, to nie ulegnie on zasadniczej zmianie.

Czy możliwe, że autor czwartej Ewangelii wziął hymn od innego autora, aby rozpocząć od niego swoją biografię Jezusa?

Większość badaczy uważa, że to całkiem sensowna hipoteza. Przypomnijmy, że główny temat prologu — Jezus jako Słowo, które stało się ciałem — nie pojawia się w dalszych partiach Ewangelii. Świadczy to prawdopodobnie o tym, że autor który napisał pierwsze wersety Ewangelii, nie stworzył jej dalszego ciągu. Możliwe zatem, że mamy do czynienia z tekstami dwóch różnych autorów.

Powtórzenia. W Ewangelii jest kilka fragmentów które sprawiają wrażenie nadmiarowych, kiedy to dwa opisy odnoszą się do tych samych zdarzeń, co sugerowałoby, że pochodzą z różnych źródeł.

Rozdziały 14 i 16 (części mowy pożegnalnej) są tematycznie bardzo zbliżone. Jezus w obu zapowiada, że opuszcza ten świat, ale uczniowie nie powinni się smucić, bo na jego miejsce przyjdzie Duch Święty; oni zostaną znienawidzeni przez świat, ale Duch, który będzie pośród nich, da im pouczenie i pokrzepienie. Dlaczego Jan powtórzył tę zapowiedź dwukrotnie w jednej mowie? Może chciał jeszcze mocniej ją zaakcentować, ale w tym wypadku takie wzmocnienie wydaje się zbędne. Innym wyjaśnieniem może być to, że autor miał dostęp do dwóch opisów ostatnich słów Jezusa do uczniów; ich sens był zbliżony, ale sformułowania się różniły, on zatem zdecydował się wykorzystać oba.

Obecność „szwów literackich”. Ostatni argument na rzecz istnienia źródeł Ewangelii Jana może nie dla wszystkich jest przekonujący, powinien jednak dać do myślenia. Niespójności w narracji Jana — zwane niekiedy „szwami literackimi” — stanowią wbrew pozorom jeden z najmocniejszych dowodów tego, że autor Ewangelii podczas tworzenia swojego dzieła korzystał z kilku źródeł pisemnych. Jeżeli autor przy pisaniu tekstu korzysta ze źródeł, to czasami pozostawia w nim tzw. szwy literackie, Czwarty Ewangelista nie był niechlujnym krawcem, ale pozostawił w niej parę śladów, które stają się widoczne przy bliższej analizie. Oto kilka przykładów.

1. Jezus w rozdziale 2 Ewangelii Jana czyni pierwszy „znak” (2,11) w Kanie Galilejskiej, gdy przemienia wodę w wino. W rozdziale 4 pojawia się „drugi znak” (4,54), kiedy to po powrocie z Galilei do Judei leczy syna urzędnika z Kafarnaum.

Problem powstaje, gdy czytamy o tym, co wydarzyło się między pierwszym a drugim znakiem, ponieważ werset 2,23 mówi, że gdy Jezus był w Jerozolimie, wielu ludzi w niego uwierzyło, „widząc znaki, które czynił”. Jak to możliwe? Jak mógł uczynić pierwszy znak, później następny, a następnie... drugi? Oto przykład szwu literackiego. Za moment wyjaśnię,  dlaczego jego obecność świadczy o tym, że autor korzystał z jakichś zewnętrznych —   źródeł podczas pisania.

2. Jezus w wersecie 2,23 przebywa w Jerozolimie, stolicy Judei. Tam prowadzi dyskusję z Nikodemem, która trwa do fragmentu 3,21. Następnie czytamy: „Potem Jezus i uczniowie Jego udali się do ziemi judzkiej” (3,22), a przecież przed chwilą dowiedzieliśmy się, że są w Judei, a nawet wjej stolicy. Oto kolejny szew literacki. (Część współczesnych przekładów radzi sobie z tym problemem, błędnie przekładając werset 3,21, tak aby mowa tam była o „ziemi judzkiej”, choć nie jest to właściwe tłumaczenie greckiego słowa użytego w tym miejscu).

3. Jezus w wersecie 5,1 udaje się do Jerozolimy, gdzie leczy i naucza, co jest opisywane do końca rozdziału 5. Komentarz autora następujący po mowie Jezusa jest jednak zagadkowy: „Potem Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego” (6,1). Jak mógł udać się na drugi brzeg, skoro w ogóle nie był nad jeziorem ani nawet w jego pobliżu, bo znajdował się w Jerozolimie, w Judei.

4. Piotr podczas ostatniej wieczerzy” z Jezusem pyta: „Panie, dokąd idziesz?” (13,36). Kilka wersetów później Tomasz też pyta Jezusa: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz” (14,5). Dziwne, że kilka wersetów dalej Jezus mówi: „Teraz zaś idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta - Mnie: «Dokąd idziesz?»” (16,5).

5. Jezus na końcu rozdziału 14, po wygłoszeniu mowy zajmującej półtora rozdziału, mówi swoim uczniom: „Wstańcie, „ idźmy stąd!” (14,31). Czytelnik oczekuje, że teraz wszyscy wstaną i pójdą, ale zamiast tego Jezus zaczyna wygłaszać kolejną mowę: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, o który [go] uprawia” (15,1). Ta mowa to nie kilka słów rzuconych na odchodne. Zajmuje ona dwa rozdziały (15-16) i kończy się modlitwą, która zajmuje cały rozdział  17 Jezus i uczniowie nie wychodzą aż do wersetu 18,1. Dlaczego Jezus mówi: „Wstańcie, idźmy stąd!”, a potem nie rusza się jeszcze przez trzy rozdziały?

Pojawiło się już oczywiście wiele wyjaśnień tego typu zagadek tekstowych, najprościej jednak wytłumaczyć je tym, że autor złożył swoją narrację z różnych Źródeł pisemnych. W celu zweryfikowania tej hipotezy zastanówmy się nad mową pożegnalną Jezusa. Przypomnijmy na wszelki wypadek, jakie problemy z tekstem wiążą się z tym fragmentem Ewangelii: (1) w rozdziałach 14 i 16 powtarza się materiał i (2) istnieją w nim co najmniej dwa „szwy” — jeden przy pytaniu, dokąd udaje się Jezus (13,36; 14,5; 16,6), drugi wiąże się z wyjściem razem z uczniami (14,31; 18,1).

Tego typu problemy może wyjaśniać hipoteza źródeł. Załóżmy, że autor miał do dyspozycji dwa źródła (A i B) mówiące o tym, co wydarzyło się podczas ostatniej wieczerzy Jezusa z uczniami.

Przypuśćmy dalej, że źródło A zawierało tradycje umieszczone w rozdziałach 13, 14 i 18 Ewangelii Jana, a źródło B te, które znajdujemy w rozdziałach. 15, 16 i 17. Jeżeli autor czwartej Ewangelii skorzystał z obu i połączył je, wkładając materiał ze źródła B do źródła A — między to, co teraz jest końcem rozdziału 14, a początek rozdziału 18 — wyjaśniałoby to wszystkie wątpliwości.

Materiał w rozdziałach 14 a 16 zostaje powtórzony, ponieważ autor „połączył ze sobą dwa opisy tego samego zdarzenia. Jezus zaś dziwi się: „|...] nikt z was nie pyta Mnie: «Dokąd idziesz?»”, ponieważ w źródle B (rozdz. 15-17) istotnie nikt go się o to nie pytał, gdyż pytania Piotra i Tomasza pierwotnie znajdowały się w źródle A. I dalej — Jezus w tym źródle mówi: „Wstańcie, idźmy stąd”, po czym wszyscy wstają i wychodzą, w wersji Jana zaś nie wstają i nie wychodzą przez następne trzy rozdziały, ponieważ między dwa wersety, które znajdowały się obok siebie w źródle A, autor włożył tekst zaczerpnięty ze źródła B (14,31 do 18,1).

Charakter źródeł Ewangelii Jana

Hipoteza źródeł pisemnych wykorzystanych przez autora czwartej Ewangelii wyjaśnia wiele związanych z nią problemów. Oczywiście nie przetrwały one do naszych czasów, ale możemy snuć na ich temat różne domysły.

Źródło znaków. Część szwów, które odkryliśmy, wskazuje, że autor Ewangelii włączył do swojej narracji źródło, które opisywało znaki Jezusa. i mogło zostać napisane, aby przekonać ludzi, że był on mesjaszem — Synem Bożym. W Ewangelii Jana znajdujemy opisy siedmiu takich znaków.

Możliwe, że pierwotnie zawierał je jakiś tekst źródłowy. Przypomnijmy, że siódemka była uznawana za liczbę doskonałą, liczbę Boga — czy to przypadek, że w Ewangelii Jana pojawia się dokładnie siedem; znaków? Hipotetyczne źródło mogło opisywać po kolei znaki Jezusa („Oto pierwszy znak, który uczynił Jezus”, „Oto drugi...” itd.). Jeżeli tak było, to ewangelista zachował porządek w przypadku pierwszych dwóch znaków (2,11 i 4,54), ale z nieznanych. przyczyn nie ponumerował pozostałych. To stworzyło szew literacki, ponieważ u niego Jezus czynił także inne znaki (2,23).

Źródło znaków mogło kończyć się najbardziej imponującym ze znaków — wskrzeszeniem Łazarza — po czym prawdopodobnie następowały słowa z fragmentu 20,30-31: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”. Źródło znaków było zatem pewnego rodzaju traktatem misyjnym mającym przekonać Żydów o tożsamości Jezusa poprzez opis jego cudownych czynów, którym towarzyszyły komentarze. Jezus w Ewangelii Jana nie tylko karmi pięciotysięczny tłum, ale twierdzi, że jest chlebem Życia nie tylko leczy ślepych, ale twierdzi, że jest światłością świata; nie tylko wskrzesza zmarłych, ale twierdzi, że jest zmartwychwstaniem i życiem.

Źródło mów. Długie mowy Jezusa w Ewangelii Jana też zdają się pochodzić z jakiegoś źródła. Faktycznie musiało być ich kilka. Tak najlepiej można wytłumaczyć problemy tekstowe związane z mową pożegnalną Jezusa (rozdz. 13—17). Inne mowy mogły pochodzić z tego samego lub podobnych źródeł.

Źródło męki. Większość badaczy uważa, że opis męki Jezusa z Ewangelii Jana (rozdz. 18-20) pochodzi ze źródła, które przypominało pod wieloma względami opiś tego wydarzenia z Ewangelii Marka. Trudno powiedzieć, czy było to źródło pisemne, czy ustne.

Inne źródła. Wiemy, że prolog Ewangelii Jana mógł pochodzić ze źródła, które prawdopodobnie było. wczesnochrześcijańskim hymnem na cześć Chrystusa.

To samo można powiedzieć o ostatnim rozdziale Ewangelii Jana, w którym Jezus po raz ostatni ukazuje się uczniom po zmartwychwstaniu (objawił się im już w rozdziale 20). Wczesna wersja Ewangelii Jana mogła kończyć się słowami z fragmentu 20,30-31, które brzmią jak zakończenie księgi. Ostatni rozdział zapewne został dodany później, aby poświadczyć inne zdarzenia mające istotne znaczenie dla ewangelisty (patrz: Tabela 11.4). To tutaj Jezus mówi, że Piotr będzie męczennikiem za wiarę, a nienazwany „umiłowany uczeń” nie umrze, zanim Jezus nie powróci.

METODA SOCJO-HISTORYCZNA

Zaprezentowawszy tę skrótową analizę czwartej Ewangelii za pomocą znanych nam metod, możemy wreszcie zająć się kolejną metodą wykorzystywaną do badania Nowego Testamentu.

Metoda socjo-historyczna zajmuje się innymi pytaniami niż metody poznane dotychczas, jakkolwiek bazuje na wynikach wcześniej uzyskanych przy ich użyciu. Wiemy, że autor. Czwartej Ewangelii napisał biografię Jezusa na podstawie źródeł pisemnych i ustnych.

Doszukaliśmy się w tym dziele ważnych dla niego wątków i zobaczyliśmy, w jaki sposób różnią się one od motywów z Ewangelii synoptycznych.

Jak wskazałem, kluczowe wątki czwartej Ewangelii nie są wewnętrznie spójne, co oznacza, że reprezentują różne perspektywy. Nie powinno nas to dziwić, jeśli pamiętamy, co powiedzieliśmy o źródłach Ewangelii Jana. Jej autor wykorzystał teksty innych chrześcijan, z których każdy we właściwy sobie sposób rozumiał postać Jezusa, jego słowa i czyny. Korzystanie z wielu źródeł pociągało za sobą włączenie w narrację wielu punktów widzenia.

Ludzie w różny sposób patrzą na otaczający ich Świat i odmiennie interpretują zachodzące w nim zdarzenia. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że różnią się osobowością i zdolnościami umysłowymi. Dzielą ich też doświadczenia. Przeciętny nowojorczyk i moskwiczanin w bardzo odmienny sposób postrzegali zimną wojnę, bo całkowicie różnie ją przeżyli. Opisy II wojny światowej sporządzone przez amerykańskiego, niemieckiego i rosyjskiego żołnierza mogą zawierać identyczne informacje, ale i tak każda z tych relacji będzie odbiciem specyficznej perspektywy autora i jego impresji.

Badacze wykorzystujący metodę socjo-historyczną do interpretacji tekstu są zainteresowani tym, jak doświadczenia historyczne autora oraz jego grupy społecznej (np. rodziny, kościoła, armii, narodu lub innej wspólnoty ludzi zjednoczonych w jakichś warunkach) wpływają na sposób konstrukcji materiału literackiego, co w praktyce oznacza, że szczególny nacisk kładą na relacje  między tekstem a dziejami społecznymi autora i jego wspólnoty.

Podstawowe założenie leżące u podstaw metody socjo-historycznej można najprościej streścić, mówiąc, że dzieje społeczne wspólnoty wpływają na sposób, w jaki przechowuje ona swoje tradycje.

Zanim wykorzystam tę metodę do analizy podań o Jezusie z Ewangelii Jana, zilustruję ją, odwołując się do współczesnego przykładu. W każdą niedzielę — w wielu denominacjach chrześcijańskich dzięki lekcjonarzowi mszalnemu — wspólnoty kościelne na całym świecie czytają te same fragmenty Pisma Świętego i wysłuchują kazań na ich temat.

W tym samym mieście w różnych kościołach wierni słyszą różne kazania, mimo że stanowią one, komentarz do tych samych fragmentów Biblii. Te różnice są związane nie tylko z osobowością i wykształceniem kaznodziei, ale także z doświadczeniem życiowym jego publiczności. Przykład najprostszy: parafianin w „czarnym kościele” w Soweto w Republice Południowej Afryki w latach osiemdziesiątych XX wieku, gdy oficjalnie panował jeszcze apartheid, słyszał inne kazania niż zamożny biały mieszkaniec któregoś z bogatych amerykańskich podmiejskich osiedli. Kaznodzieje próbują połączyć tekst biblijny z doświadczeniami swojej wspólnoty, by pokazać, że nadal zawiera on treści ważne w zmaganiach z rzeczywistością.

Teoretycznie można wysłuchać kilku kazań z nieznanych kościołów i na ich podstawie nakreślić społeczny charakter wspólnot, które do nich uczęszczają. Jeżeli kazanie obiecuje boskie pocieszenie tym, którzy cierpią pod jarzmem opresyjnej polityki potężnej mniejszości, to można rozsądnie przypuszczać, że dana wspólnota doświadcza tego typu prześladowań i oczekuje kresu swego cierpienia.

Jeżeli kazanie oparte na tym samym fragmencie biblijnym podważa pozycję tych, którzy czują się bezpiecznie i nie troszczą się o uciskanych, to można założyć — w zależności od innych treści — że zostało ono wygłoszone do zamożnej wspólnoty w celu zachęcenia jej do realizowania zasady chrześcijańskiego miłosierdzia. Istnieje Ścisły związek między społecznymi doświadczeniami autora i tekstem (w tym przypadku kazaniem), który tworzy.

Jednakże co robić, jeśli dostęp do podobnych doświadczeń mamy tylko za pośrednictwem tekstu? Wtedy, jeśli chcemy poznać kryjące się za nimi dzieje społeczne, musimy na jego podstawie wnioskować o doświadczeniach społecznych, które dały mu początek. To trudne wyzwanie, ale warto je podjąć. Tak jak przy każdej z dotychczas omówionych metod łatwiej pokazać, jak ona funkcjonuje w praktyce, niż wyjaśnić ją w teorii.

W przypadku czwartej Ewangelii sprawa wygląda następująco: mamy powody, aby sądzić, że jej autor korzystał z kilku źródeł. Pochodziły one zapewne z różnych okresów dziejów jego wspólnoty i przedstawiały odmienne punkty widzenia.

Możliwe, że to odczucia społeczne ich autorów znalazły wyraz w tym ich niepowtarzalnym charakterze. Gdyby tak było, to teoretycznie moglibyśmy zbadać źródła czwartej Ewangelii pod kątem dziejów społecznych wspólnoty, z której wywodzili się jej autorzy.

EWANGELIA JANA Z PERSPEKTYWY SOCJO-HISTORYCZNEJ

Powinniśmy rozpocząć naszą analizę od przyjrzenia się wątkom tematycznym z Ewangelii Jana, które swoje korzenie mogą mieć w źródłach, z których korzystał jej autor. Już wiemy, że jedną z jej cech dystynktywnych jest wzniosły obraz Jezusa, który pojawia się niemal  w każdym wersecie. Czytając Jana, zauważyliście zapewne, że nie wszystkie zawarte u niego tradycje przedstawiają Jezusa w podobny sposób, kilka z nich bowiem nie ukazuje go jako istoty boskiej, ale jako człowieka. Mówiąc żargonem historyków chrześcijaństwa, jedna część tekstu Ewangelii zawiera „wysoką” chrystologię, gdzie Jeżus jest Bogiem, a inna wyraża „niską” chrystologię, zgodnie z którą jest tylko człowiekiem.

Współcześnie wielu chrześcijan wierzy w obie chrystologie, ponieważ uważa, że Jezus był zarówno Bogiem, jak i człowiekiem.

Czy te poglądy powstały w tym samym czasie? Czy wcześni chrześcijanie uważali Jezusa jednocześnie za Boga i człowieka? W Ewangeliach synoptycznych Jezus został przedstawiony jako hellenistyczny boski mąż — jak Apoloniusz z Tiany — choć nie ma w nich mowy o tym, że istniał odwiecznie, stworzył świat i był równy jedynemu i prawdziwemu Bogu. Badacze już dawno zauważyli, że koncepcja boskości Jezusa rozwijała się stopniowo od momentu, gdy chrześcijanie zaczęli zastanawiać się nad tym, kim był Jezus, i przypisywać mu coraz bardziej doniosłą rolę.

Czytając czwartą Ewangelię, możemy prześledzić rozwój pewnej chrystologii w obrębie jednej wspólnoty — od pierwotnej refleksji nad Jezusem jako człowiekiem wybranym przez Boga, który przynosi nowinę o zbawieniu, aż do poglądu głoszącego, że jest Bogiem. Ten  rozwój ideowy był ściśle związany ze społecznymi doświadczeniami wspólnoty, która przechowała te opowieści o Jezusie.

Różne chrystologie w gminie Jana

Interesującym przykładem opowieści wyrażającej niską chrystologię jest historia powołania pierwszego ucznia z fragmentu 1,35-42. Można przypuszczać, że krążyła ona wśród chrześcijan przed napisaniem czwartej Ewangelii, a sam ewangelista usłyszał ją gdzieś lub przeczytał i zamieścił po prologu, który zaczerpnął z innego źródła. W jakim jednakże kontekście społecznym ją opowiadano?

W interesującym nas fragmencie Jezus określany jest różnie: Jan Chrzciciel nazywa go „Barankiem Bożym” (w. 36), uczniowie „rabbim” (w. 38), a jeden z nich — Andrzej — „Mesjaszem” (w. 41). Każdy z tych tytułów miał w świecie żydowskim określone znaczenie.

Wiemy, że określenie „Baranek Boży” odnosiło się do baranka paschalnego, który był składany w ofierze na pamiątkę wyjścia z Egiptu. Jan uważał, że Jezus był Barankiem Bożym, ponieważ jego śmierć przyniosła zbawienie świętowane w czasie wieczerzy paschalnej (por.: Rozdział 4.). Słowo „rabbi” było popularnym określeniem żydowskiego nauczyciela, natomiast tytuł „mesjasza” odnosił się do przyszłego wyzwoliciela Izraela. Żaden z tych tytułów nie wskazuje, że autor analizowanego fragmentu uważał Jezusa za Boga. Baranek Boży i rabbi nie byli istotami boskimi, mesjasz też był człowiekiem — wybranym przez Boga, lecz nie Bogiem.

Tego rodzaju tytuły miały ponadto sens dla Żydów, ale nie dla gojów. Co nam to mówi o kontekście społecznym, w jakim opowiadano tę tradycję? W Ewangelii Jana znajduje się opowieść o dwóch Żydach, którzy przychodzą do Jezusa i odkrywają, że jest on długo. wyczekiwanym mesjaszem. Wydaje się, że tego rodzaju opowieści pierwotnie krążyły wśród Żydów i miały ich przekonać, że Jezus był ich mesjaszem (rabbim i Barankiem Bożym).

 Warto wskazać na inną cechę tej opowieści. Autor przy trzech różnych okazjach wyjaśnia użyte przez siebie tytuły: słowo „rabbi” tłumaczy jako „nauczyciel” (w. 38), „mesjasz” jako „Chrystus” (w. 41), a „Kefas” jako „Piotr” (w. 42). Tego rodzaju wyjaśnienia były konieczne, ponieważ te słowa nie pochodziły z greki, ale z aramejskiego.

Dlaczego kluczowe słowa tego fragmentu wywodziły się z tego języka i dlaczego autor musiał je przełożyć? Najlepszym wyjaśnieniem jest to, że pierwotnie opowieść istniała w języku aramejskim, ale po przełożeniu na grekę kilka  słów pozostawiono w języku oryginału,  tak jak to bywa w anegdotach opowiadanych dwujęzycznej publiczności. Autor czwartej Ewangelii zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jego czytelnicy (lub część z nich) nie znają aramejskiego. Jeżeli powyższa rekonstrukcja jest trafna, to omawiane treści musiały liczyć już wiele lat, gdy autor czwartej Ewangelii poznał je po raz pierwszy. Zapewne na początku opowiadali je po aramejsku Żydzi nawróceni na chrześcijaństwo i żyjący w Palestynie w czasach bliskich Jezusowi. Miały one uzmysłowić słuchaczom, w jaki sposób Jezus spełnił nadzieje Żydów, i dowieść, że był mesjaszem. Nic w tej opowieści nie sugeruje, by jej bohater miał być bogiem.

Istnieją jednak inne historie, w których Jezus jest przedstawiony jako istota boska.

Prolog — jak wiele tradycji z Ewangelii Jana — zapewne nie został pierwotnie napisany w języku aramejskim. Prawdopodobnie nie jest tak stary jak tradycja o powołaniu pierwszego ucznia. Świadczy o tym chociażby fakt, że prolog i większość innych opowieści są bardzo nieprzychylne Żydom, czego nie można powiedzieć o fragmencie o powołaniu pierwszego ucznia (patrz: 1,41).

Jak wyjaśnić te rozbieżności między tradycjami z Ewangelii Jana? Historycy społeczni mogą twierdzić, że dzieje wspólnoty wpłynęły na to, w jaki sposób jej członkowie opowiadali sobie historie o Jezusie, a z kolei krytyczne momenty  w  jej dziejach zmieniły ich sposób rozumienia tak jego samego, jak i ludzi, do których przybył. Zwolennicy takiego poglądu dzielą historię wspólnoty Janowej na trzy okresy.

Historia wspólnoty Janowej

Okres pierwszy — w synagodze. Najstarsze tradycje czwartej Ewangelii każą nam przypuszczać, że na początku gmina Jana składała się z Żydów, którzy uwierzyli, że Jezus jest mesjaszem, ale zachowali żydowską obyczajowość i pozostali wiernymi członkami synagogi.

Niestety nie wiemy, gdzie żyła ta gmina, ale mogła ona zamieszkiwać obszar Palestyny, na którym mówiono po aramejsku. Racje przemawiające za tym odnajdujemy w jedynym dostępnym nam źródle historycznym, które o tym mówi, czyli w samej Ewangelii Jana. Jego tekst podkreśla żydowskość Jezusa i pokazuje, że część Żydów uznała go za mesjasza.

Takie informacje (że mesjasz miał być wyzwolicielem Izraela) nie interesowałyby pogan, zatem tego rodzaju opowieści prawdopodobnie opowiadano w żydowskich wspólnotach. Podobne historie były zapewne tworzone w języku aramejskim, więc mogą być najstarszymi opowieściami z Ewangelii Jana.

Składającą się z Żydów gminę Jana mógł założyć jeden z uczniów Jezusa, nazwany w Ewangelii „umiłowanym uczniem”. Ta tajemnicza postać kilkakrotnie pojawia się u Jana i pełni u niego szczególną funkcję (patrz: J 13,23; 19,26-27; 20,2-8).

Prawdopodobnie chrześcijanie pochodzenia żydowskiego z gminy Jana.chcieli do swoich poglądów przekonać lokalną synagogę. Świadectwa na rzecz tej hipotezy odnajdujemy nie tylko w tradycji o powołaniu pierwszego ucznia — co miało pokazać, że niektórzy Żydzi widzieli w Jezusie mesjasza — ale również w źródle znaków.

Przypomnijmy, że według przedstawionej przez nas hipotezy wspomniane źródło kończyło się słowami, które znajdujemy we fragmencie 20,30-31 Ewangelii Jana: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”. Źródło znaków miało cel misyjny. Opisano w nim cudowne czyny Jezusa, które miały przekonać Żydów o tym, że był om mesjaszem. Tego rodzaju znaki nie miały jednak dowodzić boskości Jezusa, ale tego, że został wybrany przez Boga.

Gmina Jana na pewnym etapie rozwoju uważała Jezusa za postać wyjątkową, lecz na pewno nie za Boga.

Okres drugi — wykluczenie z synagogi. Nie sposób stwierdzić, jak długo Żydzi z gminy Jana byli członkami synagogi, nie wzbudzając w niej większych sporów.

Z kilku tradycji zawartych w czwartej Ewangelii jasno wynika, że zawirowania tego rodzaju miały miejsce i zakończyły się wykluczeniem z synagogi tych, którzy uwierzyli w Jezusa. Nie dowiadujemy się o przyczynach wykluczenia, ale nietrudno wyobrazić sobie, jak mogło do niego dojść. Żydzi w I wieku n.e. odrzucali pogląd mówiący, że Jezus był mesjaszem.

Większość z nich sądziła, że mesjasz ma być kimś wielkim i potężnym, na przykład istotą boską zesłaną z nieba, by rządzić światem, lub królem wojownikiem, który obali opresyjne rządy Rzymu i odnowi królestwo Dawida w Jerozolimie.

Jezus nie był nikim takim — był tylko - wędrownym nauczycielem skazanym za spiskowanie przeciwko państwu. Dopóki Żydzi wierzący w Jezusa milczeli, dopóty mogli modlić się w synagodze. Chrześcijaństwo było jednak od samego początku religią misyjną, która miała nawracać ludzi na wiarę w Jezusa.

Chrześcijanie z gminy Jana, tak jak ich współwyznawcy w innych społecznościach żydowskich, byli odrzucani — może również wyśmiewani i marginalizowani — przez większość Żydów. Mogło to prowadzić do narastania wrogości ze strony wyznawców judaizmu i jednocześnie do. wzmożonej działalności ewangelizacyjnej Żydów nawróconych na chrześcijaństwo. W pewnym momencie jednak Żydzi wierzący w Jezusa stali się czymś więcej niż nieistotnym marginesem.

Prawdopodobnie ze względu na narastające wątpliwości i niechęć do utrzymywania w tajemnicy własnych poglądów, a może jeszcze z jakichś innych, nieznanych nam powodów, grupa  wyznawców Jezusa została zmuszona do opuszczenia wspólnoty żydowskiej.

W Ewangelii Jana znajdujemy potwierdzenie tezy, że judeochrześcijanie po prostu zostali wykluczeni z synagogi. Badacze za najbardziej przekonujący argument na rzecz tej hipotezy uznają tradycję o uzdrowieniu z rozdziału 9.

Czytamy w nim, że Jezus uleczył niewidomego, co uraziło starszyznę żydowską, ponieważ  dokonał tego w szabat. Przesłuchali więc uleczonego, próbując dowiedzieć się, jak to się stało, że zaczął widzieć. Gdy powiedział, że to Jezus przywrócił mu wzrok, nie uwierzyli i wezwali jego rodziców, aby ci wyznali prawdę. Jego rodzice jednak nie chcieli odpowiedzieć na ich pytania, twierdząc, że syn jest w tym wieku,  że powinni jego spytać. Autor następnie  tłumaczy, dlaczego rodzice odmówili  współpracy, i jest to jeden z ciekawszych wersetów całej Ewangelii: „Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi” (9,22).

Powyższy werset jest istotny z perspektywy socjo-historycznej, ponieważ wiemy, że nigdy za życia Jezusa nie istniała oficjalna wykładnia zakazująca uznawania go (lub kogokolwiek innego) za mesjasza. Z drugiej strony niewykluczone, że część synagog już pod koniec I wieku n.e. wykluczała swoich członków za  wiarę w Jezusa mesjasza. Opowieść o uleczeniu niewidomego mogła odzwierciedlać późniejsze doświadczenia gminy, która stworzyła czwartą Ewangelię.

Wyznawcy Jezusa zostali wyrzuceni ze  wspólnoty żydowskiej, wspólnoty, którą tworzyły ich rodziny, przyjaciele i sąsiedzi i w której wcześniej żyli i czcili Boga.  Wykluczenie z synagogi. miało poważne  konsekwencje społeczne dla życia gminy  Jana i sposobu, w jaki zaczęła pojmować świat, a co za tym idzie, również dla opowieści o mesjaszu Jezusie.

Okres trzeci — przeciwko synagodze.

Dziś znamy już socjologiczne badania nad wspólnotami religijnymi, które zostały wykluczone z większych grup społecznych i zmuszone do samodzielnego funkcjonowania. Wnioski z tych badań mogą pomóc nam zrozumieć, w jaki sposób ewoluowały poglądy gminy Jana.

Grupy religijne (niekiedy nazywane „sektami”), które oderwały się od większych wspólnot, często czują się prześladowane — nierzadko jest to odczucie w pełni uzasadnione — i wznoszą wokół siebie ideologiczny mur, za którym znajdują schronienie. Rozwija się w nich mentalność oblężonej twierdzy. Grupka odszczepieńców zaczyna myśleć, że została wykluczona, ponieważ ich dawna wspólnota celowo ignoruje prawdę, jest zła lub opętana przez siły zła. Tak rozwija się spolaryzowane myślenie w kategoriach „my-oni” — członkowie grupy wykluczonych „wiedzą” i są „oświeceni”, a wspólnota, która ich odrzuciła, żyje w fałszu i błędzie i pozostawanie w niej to skazanie się na życie w ciemnościach.

Późniejsze opowieści zawarte w Ewangelii Jana zdają się zakorzenione właśnie w takim dualizmie prawdy i fałszu, światła i ciemności, w przeciwstawieniu dzieci Boga dzieciom diabła, a wyznawców Jezusa — „Żydom?”. To ostatnie słowo przez lata wprawiało w zakłopotanie czytelników Ewangelii Jana. Jak można wrogów Jezusa nazywać „Żydami”? Czyż sam Jezus i jego uczniowie nie byli Żydami? Jak to możliwe, że wszyscy Żydzi są źli?

Odpowiedzią na te pytania szukać należy w doświadczeniach gminy, do której należał autor Ewangelii Jana. Chociaż jej członkowie wywodzili się ze środowiska żydowskiego, to większość Żydów z lokalnej synagogi odrzuciła ich przesłanie.

Tym samym synagoga zaczęła być postrzegana jako wróg i sojusznik szatana, bo w końcu dlaczego jej członkowie z taką żarliwością odrzucali nowinę Jezusa. Chrześcijanie z gminy Jana musieli sądzić, że dzieje się tak dlatego, że synagoga odeszła od prawdy i nie jest już zdolna do jej pojęcia, nawet gdy ją słyszy. Jezus był wysłannikiem Boga, lecz wrogowie Boga nie chcą tego dostrzec. Nowina, jaką przyniósł Jezus, miała być tak boska, tak oderwana od ziemskich spraw, że ludzie, których umysły były skierowane ku rzeczom tego świata, nie mogli jej ujrzeć. Jezus przyszedł z góry, a ci, którzy dostrzegali tylko ziemskie sprawy, nie mogli go ujrzeć (3,31--36).

Wiele wskazuje, że po wykluczeniu z synagogi chrystologia gminy Jana uległa radykalnej przemianie. Jezus nadal był dla tych ludzi nauczycielem, Barankiem Bożym i mesjaszem, ale stał się też kimś więcej. Wykluczeni chrześcijanie uznali, że Jezus posiadł wiedzę o Bogu i jako jedyny przyniósł prawdę o Nim swojemu ludowi. Skąd ją znał? Otóż od Boga, bo sam od niego pochodził. Był człowiekiem przysłanym z niebios, który przybył, aby przynieść ludowi nowinę Bożą, zanim powróci do Ojca. Dlatego głosił, że tylko ludzie wierni Bogu mogą otrzymać prawdę i tylko powtórnie narodzeni mogą wejść do królestwa Bożego (3,3).

Sytuacja społeczna powstała po wykluczeniu z synagogi doprowadziła tych chrześcijan do postrzegania Jezusa jako kogoś więcej niż człowieka reprezentującego Boga lub przysłanego, aby głosić nowinę Bożą. Zaczęli uważać go za wcielenie tej nowiny: Jezus był Słowem Bożym. Jako słowo Boga istniał z Bogiem i sam był Bogiem. Był równy Bogu, istniał odwiecznie i stał się człowiekiem, aby głosić prawdę Boga. Ludzie, którzy go widzieli, widzieli Ojca, a ci, którzy go odrzucali, odrzucali Ojca. Z czasem szczególną popularność w gminie zyskały te  tradycje, w których Jezus mówił o sobie takie rzeczy jak: „Zanim Abraham stał się, ja jestem” (8,58), „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (10,30). W pewnym momencie dziejów gminy Jana któryś z jej członków skomponował hymn na cześć Chrystusa — Słowa Bożego, które stało się ciałem:

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga — Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [został posłanym], aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi; tym, którzy wierzą w imię Jego — którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę,  jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. (1,1--14)

Autor czwartej Ewangelii włączył ten poruszający hymn do swojego tekstu. To właśnie prolog, na którego podstawie możemy odtworzyć, jak rozumiał postać Jezusa, którego obraz przejął z opowieści wykorzystanych przy pisaniu swego dzieła.

AUTOR CZWARTEJ EWANGELII

Ewangelia Jana — tak jak Ewangelie Marka, Mateusza, Łukasza i Dzieje Apostolskie — jest dziełem anonimowym. Od II wieku n.e. przypisywano ją Janowi, synowi Zebedeusza, którego uważano za tajemniczego „umiłowanego ucznia”. Koncepcja, że to jeden  z uczniów Jezusa napisał Ewangelię, opierała się na kilku obecnych w niej  komentarzach: a) przywołaniu naocznego Świadectwa kogoś, kto widział „wodę i krew” wypływające z boku Jezusa na krzyżu (19,35), b) aluzji do umiłowanego ucznia, który był świadkiem tego zdarzenia i jak je opisał (21,24).

Większość współczesnych badaczy nie uważa, aby te fragmenty świadczyły, że to ów „umiłowany uczeń” napisał Ewangelię. Werset 19,35 nie mówi, kto przekazał świadectwo, głosi jedynie, że uczeń, który widział śmierć Jezusa, mówił prawdę („Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe”). Ponadto w wersecie 21,24 czytamy, że kimkolwiek był ten uczeń, nie był autorem  Ewangelii. Zauważmy różnicę między zdaniem: „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach, i on je opisał”, a komentarzem odautorskim: „A wiemy [czyli wie to ktoś inny niż sam uczeń — B.E.], że świadectwo jego jest prawdziwe”.

Część tradycji z Ewangelii Jana może sięgać nauk pierwszych uczniów Jezusa, ale to nie oznacza, że to jeden z nich napisał Ewangelię. Czy nienazwanym  uczniem mógł istotnie być Jan, syn Zebedeusza? Jedną z problematycznych cech Ewangelii Jana jest to, że w tekście ani  razu nie pojawia się imię autora. Badacze,  którzy twierdzą, że napisał Ewangelię,  uważają, że nie wspominał o sobie przez  skromność. Nie dziwi fakt, że ci, którzy autorstwo syna Zebedeusza kwestionują, uznają, że jego imię się nie pojawia, ponieważ dla gminy Jana był on tylko nieistotną postacią z opowieści o Jezusie.

Świadectwa zwykle można odczytywać  na wiele sposobów. Ponadto Dzieje Apostolskie mówią, że Jan, syn Zebedeusza, był niewykształcony i niepiśmienny (dosłowne znaczenie greckiego wyrażenia „nieuczeni i prości”, Dz 4,13).

Z naszej analizy czwartej Ewangelii w zasadzie jasno wynika, że nie była ona dziełem jednego autora. Bez wątpienia ktoś był odpowiedzialny za jej ostateczny kształt, ale w swojej pracy korzystał z kilku źródeł, które krążyły w jego wspólnocie. Autor był zapewne greckojęzyczny i żył poza Palestyną.

Część tradycji Ewangelii Jana ma korzenie palestyńskie (aramejskie słownictwo), więc możliwe, że jego wspólnota przeniosła się na obszar greckojęzyczny i tam zdobyła  sobie grono współwyznawców. Czy autor Ewangelii należał do niej od samego początku, czy dołączył w później? Takie pytania już na zawsze pozostaną bez odpowiedzi.

*

Fragment książki: Barth Ehrman - Nowy Testament


Data utworzenia: 06/09/2022 @ 19:03
Ostatnie zmiany: 07/09/2022 @ 07:06
Kategoria : Biblistyka
Strona czytana 12972 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-hebrew.jpg62-tefilimTallit.jpg62-hanuka.jpg62-talit.jpg62-torah.jpg62-menora-2.jpg62-menora.jpg62-hasyd.jpg62-szofar.jpg62-shofar.JPG62-tora.jpg62-chalka.jpg62-korona.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-skull-cap.jpg62-tanah.jpg62-gwiazda.jpg62-judaizm.jpg62-tallit-prayer.jpg62-mezuzah.jpg62-Hanukkah.jpgtorah-verse.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8985354 odwiedzający

 206 odwiedzających online