Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Krucjaty - Wezwanie do I Krucjaty

Wezwanie do świętej wojny
Lud [...] rasy nieznanej, zupełnie obcej Bogu [...], zajął ziemię chrześcijan, doświadczając ich mieczem, grabieżą i ogniem. Ludzie ci zniszczyli ołtarze i skalali je swym obrzydliwym obyczajem. Wyrzynali chrześcijan, a ich krwią mazali ołtarze albo napełniali nią chrzcielnice. A tym, którym śmierć postanowili zgotować w męczarniach, rozpruwali brzuchy, wywlekali trzewia i przywiązywali je do słupa, i ciągali ich potem dokoła, chłoszcząc, i zabijali ich, gdy padali na ziemię z wszystkimi wnętrznościami na wierzchu. A cóż mam rzec o odrażającym traktowaniu niewiast, o którym gorszą rzeczą jest mówić niźli je przemilczeć?
Któż więc ma nieść pomstę, kto ratunek, jeśli nie wy, których ponad wszystkie narody obdarzył Bóg chwałą oręża, wielkością serca, gibkością ciała i siłą, byście upokorzyli każdego, kto wam się przeciwstawi?
Takie oto przerażające wyobrażenia i przekonujące nawoływania zapoczątkowały pierwszą krucjatę. W ostatni wtorek listopada 1095 roku papież Urban II wygłosił elektryzującą mowę do tłumów zgromadzonych na błoniach południowofrancuskiego miasta Clermont. Chrześcijanie mieszkający na Wschodzie, utrzymywał, cierpią wielki ucisk i znoszą krzywdy z rąk swych „dzikich” muzułmańskich panów, a i centrum chrześcijańskiej tradycji, Święte Miasto Jeruzalem, znajduje się we władaniu islamu. Papież wezwał zatem katolicką Europę, by chwyciwszy za broń, pomściła te krzywdy i odbiła Ziemię Świętą, a udział w tej wyprawie obmyje jej uczestników z grzechu. Kiedy Urban II ogłosił, że „Chrystusowi żołnierze” zostaną oczyszczeni w ogniu bitwy, jego słowa rozpaliły świat chrześcijański.

W następnych tygodniach i miesiącach żarliwe nawoływania papieża obiegły Europę, a na wezwanie odpowiedziało około stu tysięcy mężczyzn i kobiet, od rycerza po nędzarza. Była to największa mobilizacja ludności od upadku cesarstwa rzymskiego.

Jednym z ochotników był wielki normański wódz Boemund z Tarentu. W zaciekle oblegającym zbuntowane Amalfi Boemundzie na wieść o zbliżającej się krucjacie najwyraźniej zaszła gwałtowna przemiana. Kazał sobie przynieść swój najzdobniejszy płaszcz i na oczach zdumionych zebranych pociął go na kawałki. Ułożył z nich krzyże i jeden z nich dumnie umieścił na rękawie, jako widomą oznakę oddania się sprawie, a pozostałe rozdał oczarowanej publice. Razem wycofali się z oblężenia, by ruszyć do nowej walki, a powietrze aż huczało od ich bojowego okrzyku „Bóg tak chce! Bóg tak chce!”

Owa tytaniczna wyprawa zwana pierwszą krucjatą stanowi punkt zwrotny w stosunkach między islamem a Zachodem. Nie była to pierwsza wojna między chrześcijanami i muzułmanami, lecz to w jej wyniku te dwie wielkie religie nabrały do siebie głęboko zakorzenionej urazy i trwałej wrogości.

Urban II Urban II w Clemont wzywa do krucjaty
miniatura z XIV wieku
Między XI a XIII wiekiem katolicka Europa i islam ze ścierających się sporadycznie przeciwników przedzierzgnęli się w zaprzysięgłych i nieprzejednanych wrogów, a bolesne wstrząsy wtórne tamtego potężnego trzęsienia ziemi odczuwane są do dziś.

Pierwsza krucjata tkwi u podstaw tego przeobrażenia, ponieważ doprowadziła ona do zmian na dwóch powiązanych ze sobą płaszczyznach: „rzeczywistości” i „historii mitycznej”. Faktyczny przebieg krucjaty przyniósł gwałtowne, fizyczne starcie islamu z Zachodem, lecz nie musiał wcale doprowadzić do nieodwracalnego podziału między nimi. Jednakże, zanim jeszcze wyprawa dobiegła końca, zaczęła obrastać mitem, gdy współcześni zapragnęli odnotować i wyjaśnić zdumiewający rozwój wypadków, zastanawiając się, dlaczego do wyprawy doszło, kto brał w niej udział i z jakiego powodu oraz jaki wywarła ona wpływ na świat. Od samego bowiem początku dzieje krucjaty były zniekształcane.

Wyobrażenie muzułmanów jako okrutnych ciemiężycieli odmalowane przez papieża Urbana było propagandą - w poprzednich wiekach islam miał więcej tolerancji dla innych religii niż katolickie chrześcijaństwo.

Podobnie z pozoru żarliwe i spontaniczne postanowienie Boemunda, by wziąć krzyż, sumiennie odnotowane przez jednego z jego towarzyszy, niemal na pewno było fasadą, za którą kryła się wyrachowana ambicja.
(...)


Zagrożenie dla chrześcijaństwa łacińskiego?

Najpierw należy sobie uświadomić, że clermonckie wezwanie do broni nie było bezpośrednią reakcją na jakąś niedawną katastrofę ani szczególne okrucieństwa na Wschodzie. Urbana mogła do tego skłonić, przynajmniej częściowo, prośba o zbrojną pomoc, którą mniej więcej osiem miesięcy wcześniej przekazało bizantyjskie poselstwo w Piacenzy, jednak ona również nie była sama w sobie związana z żadną najnowszą porażką Greków, jak nazywano wschodnich chrześcijan, wynikała natomiast z dziesięcioleci narastającego muzułmańskiego naporu w Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja).

I chociaż Święte Miasto, Jeruzalem - cel wyprawy - rzeczywiście znajdowało się w rękach muzułmanów, zajęli je oni ponad 400 lat temu, nie była to więc dla chrześcijaństwa żadna świeża rana. Na początku XI wieku bazylika Grobu Świętego, postawiona w miejscu zmartwychwstania Chrystusa, została częściowo zniszczona przez niezrównoważonego przywódcę religijnego, kalifa Al-Hakima, który do historii przeszedł jako Szalony. Jego późniejsze prześladowania miejscowej ludności chrześcijańskiej trwały nieco ponad dziesięć lat, lecz ustały, gdy Al-Hakim ogłosił się bogiem i zwrócił się przeciwko swoim dotychczasowym współwyznawcom.

Napięcie wzrosło także w roku 1027, kiedy muzułmanie podobno zbezcześcili Grób Święty. Jeszcze później łacińscy chrześcijanie, którzy pragnęli odbyć pielgrzymkę do Lewantu, a których zawsze było wielu, donosili, że podczas pobytu w Ziemi Świętej czyniono im różne trudności, jednak ich skargi nie były ani nazbyt liczne, ani szczególnie poważne.

W rzeczywistości, gdy Urban II głosił w Clermont pierwszą krucjatę, islam i chrześcijaństwo od wieków współżyły we względnym pokoju. Chrześcijańscy i muzułmańscy sąsiedzi nie darzyli się zbytnią sympatią, jednak w owych czasach powszechnych politycznych i zbrojnych waśni nie było między nimi szczególnej wrogości.

Gdy w VII wieku Mahomet objawił nauki Allacha, a islam rozprzestrzenił się poza Półwysep Arabski, cesarstwo bizantyjskie stanęło w obliczu na pozór niepowstrzymanej fali ekspansji. Siły arabskie przetoczyły się przez Palestynę, Syrię i Azję Mniejszą, docierając na koniec do murów Konstantynopola. Z upływem lat islam i Bizancjum mimo licznych napięć, a czasem i zatargów, nabrały do siebie szacunku, ich stosunki zaś nie były bardziej konfliktowe niż między Grekami a ich słowiańskimi czy łacińskimi sąsiadami.

Po drugiej stronie Morza Śródziemnego w 711 roku muzułmanie zajęli Półwysep Iberyjski. Ich pochód był niezwykle dynamiczny, lecz Karol Młot, dziad Karola Wielkiego, zdołał ich zatrzymać u granic Francji. Odgrodzeni od reszty Europy masywem Pirenejów, osiedlili się na terenach dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii, pozostawiając chrześcijanom jedynie pas ziemi na północy.

Muzułmanie panowali tam przez pokolenia, kultura, nauka i handel kwitły, a Półwysep Iberyjski stał się jednym z największych ośrodków cywilizacji basenu Morza Śródziemnego. Kiedy w XI wieku pojawiły się w końcu objawy upadku władzy muzułmanów i politycznych podziałów, chrześcijańskie państewka na północy, które zdołały przetrwać, szybko wykorzystały sytuację. W dziesięcioleciach poprzedzających pierwszą krucjatę natura stosunków między światem łacińskim a muzułmańskim uległa zmianie: wzmogła się wzajemna wrogość, chrześcijanie rośli w siłę, a granica pomiędzy obiema religiami stopniowo zaczęła przesuwać się na południe. Jednakże nawet wówczas łacinników o wiele bardziej interesowały legendarne bogactwa muzułmańskiego południa niż prowadzenie wojny religijnej. Jeśli obficiej lała się krew, to zwykle wskutek wewnętrznych walk między chrześcijanami handryczącymi się o łupy.

Pod koniec XI wieku w pewnym sensie świat chrześcijański częściowo otoczony był przez islam, który na wschodzie dotarł do azjatyckich granic Bizancjum, a na południu zawładnął Półwyspem Iberyjskim. Jednak bardzo wiele brakowało, by Europa musiała stanąć do jakiejś tytanicznej batalii o przetrwanie. Nie groził jej żaden zorganizowany panśródziemnomorski atak, bo choć iberyjskich Maurów i Turków z Azji Mniejszej łączyło religijne dziedzictwo, nigdy nie jednoczył ich wspólny cel. Tam, gdzie przez wieki chrześcijanie i muzułmanie sąsiadowali ze sobą, ich kontakty nie wyróżniały się niczym szczególnym: jak to bywa z niezbyt zawziętymi rywalami, okresy wzmożonych konfliktów przeplatały się z latami pokojowego współistnienia. Nic nie wskazuje na to, by któraś ze stron żywiła przemożną religijną lub rasową nienawiść do drugiej.

Co znamienne, przez cały ten czas chrześcijanie, którzy żyli pod prawem islamskim, czy to na Półwyspie Iberyjskim, czy w Ziemi Świętej, traktowani byli ogólnie z łaskawością. Muzułmanie darzyli szacunkiem judaizm i chrześcijaństwo, a więc religie, z którymi łączyła ich wspólna tradycja i zaufanie do autorytatywnego Pisma. Chrześcijanie nie mogli dzielić władzy ze swymi muzułmańskimi panami, cieszyli się jednak wolnością wyznania. Wokół całego basenu Morza Śródziemnego chrześcijańskie społeczności żyły, a nawet dobrze się miały, pod bacznym, lecz tolerancyjnym okiem islamu. Chrześcijanie na Wschodzie żyli pod panowaniem muzułmanów, jednak nie groziło im unicestwienie ani nie padali ofiarą żadnych systematycznych prześladowań.

Jest faktem, że na dziesięć lat przed synodem clermonckim na Półwyspie Iberyjskim zapanowała atmosfera nietolerancji religijnej. W roku 1086 najechała go fanatyczna islamska sekta z północnej Afryki i wyparła dotychczasowych muzułmańskich władców. Nowy reżim przeciwstawił się zachłannej chrześcijańskiej Północy i odniósł kilka znaczących militarnych zwycięstw, które przechyliły szalę na stronę islamu. Wywołało to reakcję łacińskiego Zachodu. W roku 1087 król Francji wezwał poddanych, żeby wsparli zbrojnie swych iberyjskich braci, i pewna liczba francuskich wielmożów, z których kilku miało później wyruszyć na pierwszą krucjatę, poprowadziła swe wojska przez Pireneje.

W roku 1089 papież Urban II zainteresował się iberyjskimi sprawami. Uwagę swą skupił na Tarragonie, starożytnym rzymskim mieście portowym w północnowschodniej Hiszpanii, które od wieków leżało w gruzach na ziemi niczyjej pomiędzy terytoriami chrześcijańskimi i muzułmańskimi. Urban opłacił odbudowę Tarragony, zamierzając uczynić z niej papieski protektorat, jednak choć utworzył tam nowe arcybiskupstwo, a wznoszenie miasta najwyraźniej rozpoczęto, nie jest jasne, czy zostało ono zamieszkane. Przedsięwzięcie to było w istocie poligonem doświadczalnym ideologii wypraw krzyżowych, jako że Urban obiecał odpuszczenie grzechów wszystkim biorącym udział w odbudowie Tarragony, jednak jego zaangażowanie na półwyspie było bardzo ograniczone i nie sposób się doszukać bezpośrednich związków między potrzebami tego teatru działań a jego decyzją o rozpoczęciu kampanii w Lewancie.

Pobudki Urbana II w roku 1095

Problemy, z jakimi miała się zmierzyć pierwsza krucjata - muzułmańska okupacja Jerozolimy i zagrożenie islamskimi atakami na Wschodzie - majaczyły na politycznym horyzoncie od dziesięcioleci, a nawet wieków, nie wywołując wszakże szczególnego zainteresowania w Rzymie. Decyzja Urbana II, by w Clermont zająć się tą sprawą, była więc podjęciem inicjatywy, a nie reakcją, krucjata zaś miała przede wszystkim służyć potrzebom papieża. W tej kampanii, rozpoczętej, gdy tylko Urban zaczął ugruntowywać swoją władzę w środkowej Italii, dostrzec należy próbę rozszerzenia strefy wpływów Rzymu. Nieprzypadkowo Urban postanowił ogłosić krucjatę we Francji - pochodził z niej, miał tam koneksje i znał tamtejsze sprawy, a papiestwo od dawna pragnęło umocnić kontrolę nad tym krajem. W gruncie rzeczy krucjatę uważał tylko za jedną z broni, które mógłby wykorzystać do realizacji tych zamierzeń - jego wielka pielgrzymka po Francji w latach 1095-1096 była ewidentną próbą zamanifestowania papieskiej władzy.

Dla Urbana krucjata była kuszącym przedsięwzięciem głównie dlatego, że spodziewał się dzięki niej zrealizować wiele innych papieskich ambicji. Od początku swego pontyfikatu starał się ocieplić  stosunki z Kościołem greckim, które bardzo ochłodły na skutek schizmy 1054 roku, wynikłej z zaciętego sporu teologicznego. Pozytywna reakcja na bizantyjski apel o pomoc wojskową mogła przynieść trwałe odprężenie w stosunkach z Konstantynopolem, a zarazem stwarzała okazję rozszerzenia wpływów łacińskich na  Kościół w Azji Mniejszej, Syrii i Palestynie, co byłoby znaczącym krokiem ku rzeczywistej papieskiej supremacji w całym świecie chrześcijańskim.

Do pierwszej krucjaty pchały też Urbana pobudki altruistyczne. Całkiem możliwe, że naprawdę szczerze pragnął przyjść w sukurs swym bizantyjskim braciom oraz tym chrześcijanom na Wschodzie, którzy żyli pod panowaniem islamu. Jakkolwiek zapewne wiedział, że ci ostatni nie cierpią okrutnych prześladowań, pragnął oswobodzić cały chrześcijański świat, kładąc kres wszelkiej groźbie ucisku. I choć muzułmańscy władcy chętnie dopuszczali pątników do świętych miejsc Jeruzalem, w opinii Urbana byłoby nieskończenie lepiej, gdyby to czcigodne miasto znalazło się w rękach chrześcijan. Zdawał też sobie sprawę, że niosąc wojnę na Wschód, mógłby zaprowadzić ład na Zachodzie.

Wychowany wśród frankijskiego rycerstwa bardzo dobrze wiedział, z jakim duchowym dylematem się ono boryka. Nieustannie ostrzegani przed potwornym niebezpieczeństwem grzechu, a jednocześnie zmuszeni  uciekać się do kalającej duszę przemocy, żeby wypełnić swoje obowiązki i bronić swych racji w epoce bezprawia, szlachetnie urodzeni w większości wikłali się w błędne koło winy, powinności i konieczności. Jako głowa Kościoła łacińskiego Urban był osobiście odpowiedzialny za duszę każdego chrześcijanina mieszkającego na Zachodzie. Miał obowiązek doprowadzić do zbawienia jak najwięcej owieczek ze swej owczarni. Zapoczątkowana w Clermont kampania była więc w pewnym sensie odpowiedzią na modły wewnętrznie rozdartego  rycerstwa, ponieważ wskazywała mu nową drogę do odkupienia. Oto w 1095 roku rycerze dowiedzieli się, że będą teraz mogli walczyć w imię Boga, biorąc udział w świętej wojnie.
(...)

ORĘDZIE CLERMONCKIE

Pierwsza krucjata ogłoszona została w listopadzie 1095 roku podczas doniosłej wizyty Urbana II we Francji. Podróż ta była pierwszą pielgrzymką papieża poza Italię niemal od półwiecza. Z uwagi na toczący się spór o inwestyturę i niedawne osłabienie papiestwa wyprawa na północ od Alp miała potwierdzić prawowitość władzy Urbana i zaznaczyć obecność Rzymu w jego ojczyźnie. Mimo zszarganej przez lata chaotycznych konfliktów reputacji papiestwa ów uroczysty objazd nie mógł nie robić wrażenia.

Od dziesięcioleci w większości miast i wiosek, przez które przeciągał jego wystawny orszak, nie postawił nogi żaden biskup albo książę, nie mówiąc już o samym papieżu w towarzystwie zastępów wysokich rangą duchownych. Dla wielu był to spektakl ich życia.

By zmobilizować Kościół łaciński dla swej sprawy, Urban zawezwał duchowieństwo na wielki synod. Pod koniec listopada do Clermont w Owernii, w południowej Francji, zjechało nań około dwunastu arcybiskupów, osiemdziesięciu biskupów i dziewięćdziesięciu opatów - jak na owe czasy nie było to szczególnie liczne zgromadzenie tego rodzaju, lecz i tak największe za dotychczasowego pontyfikatu Urbana. Ponad tydzień zajmowano się na nim rozmaitymi kościelnymi sprawami, gdyż Urban starał się propagować swoje plany kontynuowania reformy Kościoła.

27 listopada, kiedy synod miał się już ku końcowi, papież oznajmił, że pragnie wygłosić nadzwyczajne orędzie do zebranych na błoniach za murami Clermont. Urban zaaranżował to publiczne wystąpienie, licząc, że przyciągnie wielkie rzesze, a według późniejszej tradycji zgromadzenie trzeba było przenieść za miasto właśnie dlatego, że przybyło tak wielu ludzi, w rzeczywistości jednak ledwie 300 czy 400 osób odważyło się stawić tego dnia czoło rześkiemu listopadowemu powietrzu. Owa garstka wybranych miała wysłuchać porywającej homilii.

Przesłanie Urbana II

O ile nie ujrzą światła dziennego jakieś nowe dokumenty, nigdy się nie dowiemy, co dokładnie papież Urban II wtedy powiedział. Mimo że jego orędzie zainicjowało kampanię, która miała odmienić dzieje Europy, nie zachował się z niego żaden wierny przekaz.

Kilku ludzi, w tym trzech naocznych świadków, spisało wprawdzie relacje z jego przemowy, jednak było to już po pierwszej krucjacie. Do ich świadectw należy więc podchodzić z dystansem, jako że wiedzieli już dobrze, jak potężne emocje wzbudziło w zachodnim chrześcijaństwie clermonckie wystąpienie Urbana, jak wielkie rzesze odpowiedziały na jego apel i jak straszliwy przebieg miała krucjata. Tylko ostrożnie porównując ich zapiski z listami Urbana, które powstały w okresie synodu w Clermont, możemy przybliżyć się do zrozumienia jego przesłania i intencji.

Wiemy, że Urban wezwał zachodnie chrześcijaństwo do realizacji wzajemnie zazębiających się celów: wyswobodzenia Kościołów wschodnich i udzielenia zbrojnego wsparcia zagrożonemu cesarstwu bizantyjskiemu oraz odzyskania Ziemi Świętej, zwłaszcza zaś Jerozolimy. Od początku więc wyobrażał sobie tę kampanię jako obronną i zmierzającą do odebrania utraconej własności. Krucjata nie była zatem pomyślana jako ewangeliczne przedsięwzięcie, które przyniesie wymuszone lub dobrowolne nawrócenie muzułmanów, lecz miała służyć ochronie i odzyskaniu chrześcijańskich terytoriów.

Miała to być wojna religijna, ale skoncentrowana na sile fizycznej, a nie ulotnej teologii. Zamiast odwoływać się do złożonych kwestii dotyczących dogmatów i wyznania wiary, Urban wzywał do wojny, jaką jego słuchacze mogli pojąć, kładąc nacisk na ideę chrześcijańskiego braterstwa i podkreślając, że wszyscy łacińscy rycerze mają obowiązek bronić Chrystusowego dziedzictwa, żarliwie walcząc o odzyskanie Ziemi Świętej.

Wydaje się, że jego orędzie było luźno skomponowane wokół trzech Augustynowych zasad wojny sprawiedliwej - legalnej władzy, sprawiedliwej przyczyny oraz powściągania się od okrucieństwa - osadzonych w przeformułowanych ideach Grzegorza VII. Na główny wątek clermonckiej przemowy Urban wybrał „słuszną przyczynę” i dodał do tego bulwersujące wizje muzułmańskich okrucieństw.
Chcemy, byście wiedzieli, jaka ważka przyczyna przywodzi nas w wasze strony, jaka potrzeba wasza i wszystkich wiernych sprowadza nas tutaj. Z Jeruzalem i miasta Konstantynopola doszły nas smutne wieści, że oto lud z królestwa Persów, rasy nieznanej, zupełnie obcej Bogu [...], zajął ziemię chrześcijan, doświadczając ich mieczem, grabieżą i ogniem.
Dominującą cechą wojennej doktryny Urbana było oczernianie i dehumanizacja islamu. Od samego początku zamierzał poprowadzić świętą wojnę przeciwko, jak się wyrażał, „bestialstwu Saracenów”, „barbarzyńskiego” ludu zdolnego do niepojętego okrucieństwa i brutalności. Wschodni chrześcijanie, zwłaszcza mieszkańcy Bizancjum, zostali przez nich „zepchnięci aż po Morze Śródziemne”. Urban opisywał, jak muzułmanie, „zajmując coraz więcej i więcej ziem przygranicznych [Bizancjum], mordują i biorą do niewoli wielu, niszcząc świątynie i pustosząc królestwo Boże. Jeśli więc pozostawi się ich samym sobie jeszcze dłużej, dalej miażdżyć będą wiernych Bogu piętami stóp swoich”.

Papież twierdził ponadto, że krzywd i wyzysku doznają też pątnicy zmierzający do Ziemi Świętej. Zamożnych zwykle biją i pozbawiają majątku, pobierając od nich nielegalne podatki, biedotę zaś spotyka jeszcze okropniejszy los:
Pieniądze, których przecie nie posiadają, odbiera się im, poddając ich nie- wysłowionym męczarniom, zdzierając im skórę z pięt, by odciągnąwszy ją, sprawdzić, czy czegoś pod nią nie ukryli. Okrucieństwo tych bezbożników sięga jeszcze dalej: otóż sądząc, że owi nieszczęśnicy połknęli złoto lub srebro, albo do ich napojów wrzucają powój, żeby zmusić ich do wymiotów i opróżnienia ich trzewi, albo - rzecz nie do opisania - rozdzierają na strzępy wnętrzności, otwarłszy brzuchy ich ostrzem miecza, odsłaniając ziejącą raną, co natura chciała ukryć.
Oskarżenia te miały niewiele wspólnego z rzeczywistością, jednak spełniły swoje zadanie. Przedstawiając domniemane zbrodnie islamu, Urban pragnął rozpalić w słuchaczach ogień zemsty, natomiast jego próby zdegradowania muzułmanów do roli „podludzi” otwarły drogę skrajnie bestialskiemu odwetowi. Nie ma to być, dowodził papież, haniebna wojna równych sobie dzieci Boga, ale „sprawiedliwa” i „święta” walka, w której „obcy” mogą zostać ukarani bez skrupułów i z całą bezwzględnością.

Urban poruszył jeden z najpotężniejszych społecznych impulsów - wrogość wobec „innych”. Od nieprzeliczonych pokoleń w dziejach ludzkości plemiona, miasta, narody i ludy usiłowały określić swoją tożsamość przez odniesienie do swych sąsiadów albo nieprzyjaciół. Nakazując łacińskiej Europie postrzegać muzułmanów jako odrębną rasę, papież mógł nie tylko zyskać poparcie dla kampanii, do której nawoływał, lecz także pchnąć Zachód do zjednoczenia.

Miał jednak Urban w Clermont jeden duży problem. Brakowało mu jakiejś niedawnej poważnej klęski czy zbrodni, która by jak iskra wznieciła świętą pożogę. Aby orędzie przyniosło żywiołowy odzew, papież usilnie starał się wykazać, że chodzi o palącą, niecierpiącą zwłoki sprawę. Od dziesięcioleci Rzym i Konstantynopol głęboko dzieliła schizma, mimo to Urban podkreślał, że te dwa światy łączy wspólna chrześcijańska spuścizna, i dowodził, że łaciński Zachód ma braterski obowiązek pójść na pomoc greckiemu Wschodowi.

Według jednej z relacji nakazał on słuchaczom „tak szybko, jak to możliwe, ruszyć z pomocą waszym braciom zamieszkującym wschodnie brzegi”; według innej zaś ponoć ich zachęcał, żeby o chrześcijanach ze Wschodu myśleli jak o „rodzonych braciach, waszych towarzyszach broni, zrodzonych z tego samego łona, z którego i wyście wyszli, boście są synami tego samego Chrystusa i tego samego Kościoła”. Wykorzystał również oczywiste religijne skojarzenia, jakie budzi Jerozolima, nazywając Święte Miasto „pępkiem świata”, miejscem narodzin chrześcijańskiej wiary i świadkiem życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Urban II liczył na to, że wizja zniewolonej Jerozolimy będzie tak bolesna, że wywoła natychmiastową reakcję, toteż nawoływał zgromadzonych, by „wzruszyli się szczególnie [losem] Świętego Grobu Naszego Pana i Zbawiciela, znajdującym się w rękach nieczystego ludu”. Być może wykorzystał też użyty swego czasu przez Grzegorza VII wątek „Królestwa Bożego” i przedstawił Ziemię świętą jako „królestwo” albo „dziedzictwo” Chrystusa, przypominając łacinnikom o ich obowiązku obrony włości swego pana.

Papież przestawiał krucjatę jako odmienny rodzaj wojny, bardzo daleki od powszechnych na Zachodzie „brudnych” walk między chrześcijanami. Według jednego ze źródeł oświadczył:
Niechaj ci, którzy w przeszłości zwykli byli tak nikczemnie szerzyć prywatne wojny wśród wiernych, wyruszą teraz przeciw niewiernym [...]. Niechaj ci, co dawniej byli bandytami, staną się teraz żołnierzami Chrystusa; ci, co niegdyś wydawali wojnę swym braciom i krewnym, niech teraz walczą, zgodnie z prawem, przeciw barbarzyńcom; a ci, co dotąd dla kilku monet najmowali się do zaciężnej służby, niechaj sięgną po wieczną nagrodę.
Podejście to miało źródło w Augustynowej zasadzie mówiącej, że wojnę sprawiedliwą należy toczyć powściągliwie i z umiarem. Urban uważał, że „normalna” przemoc jest zarówno bezprawna, jak i demoralizująca, że jedynie wojna toczona pod określonymi warunkami może być prawnie dopuszczalna albo święta. Ogłosił jednak, że o sprawiedliwości w tej kampanii nie tyle będzie decydować umiarkowanie w okrucieństwie, ile status „obcych”, przeciwko którym przyjdzie walczyć krzyżowcom.

Wcześniej w XI wieku papiestwo zachęcało świeckich do przestrzegania Pokoju i Rozejmu Bożego, które ograniczały miejsce i czas stosowania przemocy. Fundamentalnym założeniem było tu przekonanie, że w oczach Boga nie wszystkie rodzaje przemocy są równe. W wypadku Pokoju i Rozejmu Bożego różnica zasadzała się na „stopniu grzeszności”: przemoc w dzień święty wobec duchownego była większym grzechem niż atak na osobę świecką przypuszczony w dzień powszedni. Urban II przeformułował tę koncepcję i oznajmił, że krucjata zalicza się do oddzielnej kategorii działań wojennych. Wyprawa ta będzie sprawiedliwa - dowodził - gdyż skierowana jest przeciwko „nieludzkim” muzułmanom, nie zaś ze względu na powściągliwość w przemocy. Do pewnego stopnia może to tłumaczyć, dlaczego biorący udział w pierwszej krucjacie okazali się zdolni do skrajnego okrucieństwa.

Nowa forma świętej wojny

Być może najbardziej znaczącym elementem clermonckiego orędzia Urbana II była formuła świętej wojny, którą powiązał z planowaną kampanią. Jego poprzednicy, na przykład Grzegorz VII, już tego próbowali, usiłując wylansować przekonanie, że służba wojskowa w imię Boga może przynieść duchową nagrodę.

Jednak rzucane przez nich wezwania do broni najczęściej miały ograniczony oddźwięk. Mimo to Urban poszedł za ich przykładem: tym, którzy staną w obronie braci ze Wschodu i odzyskają Jerozolimę, obiecał odpuszczenie grzechów. Poszedł jednak o krok dalej - dopracowawszy ideologiczne założenia uświęconej przemocy, stworzył model świętej wojny, który po raz pierwszy naprawdę odpowiadał potrzebom i oczekiwaniom średniowiecznej Europy. Właśnie ta nowa recepta na zbawienie tak zelektryzowała jego słuchaczy.

Urban uciekł się do prostej sztuczki. Nadał idei świętej wojny zrozumiałą i możliwą do przyjęcia formę. Wcześniej papieże dowodzili oczywiście, że święta wojna oczyszcza duszę, lecz zdaje się, że łacińskich wojowników nękały wątpliwości, czy aby na pewno tym sposobem można się pozbyć grzechów. Urban sprzedał im ten sam pomysł, przedstawiając go w kategoriach, które były znajome, przekonywające i atrakcyjne.

Chrześcijanie z Zachodu nauczeni byli myśleć o sobie jak o ludziach do cna skalanych grzechem i desperacko starali się z niego obmyć poprzez spowiedź i pokutę. Jedną z cieszących się największym uznaniem i najmodniejszych praktyk pokutnych XI wieku były pielgrzymki, zbożne wędrówki do miejsc kultowych, wyczerpujące i niebezpieczne. W clermonckim orędziu Urbana wątek świętej wojny przeplatał się z wątkiem pielgrzymowania, składając się w rezultacie na krucjatę. Oczyszczające właściwości walki dla Chrystusa łączyły się w niej z pokutnym rygorem pątniczej wędrówki, tworząc idealne warunki do zmazania grzechów.

Biorąc udział w pierwszej krucjacie, docelowi adresaci przesłania Urbana, rycerze zachodniej Europy, mogli więc jednocześnie poświęcić się dwóm ze swoich ulubionych rozrywek - wojnie i pielgrzymowaniu - angażując się w pobożne poczynania, które wydawały się im naturalnym rozszerzeniem dotychczasowych praktyk religijnych. Powab tej zbrojnej pielgrzymki był tym większy, że jej celem był centralny punkt w chrześcijańskiej kosmologii, najczcigodniejsze miejsce na ziemi: Święte Miasto Jeruzalem.

*

Fragment książki: Thomas Asbridge  - Pierwsza krucjata. Nowe spojrzenie


Data utworzenia: 20/09/2022 @ 04:22
Ostatnie zmiany: 22/09/2022 @ 07:20
Kategoria : Krucjaty
Strona czytana 11282 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-korona.jpg62-hasyd.jpg62-shofar.JPG62-skull-cap.jpg62-tefilimTallit.jpg62-hanuka.jpg62-tallit-prayer.jpg62-Hanukkah.jpg62-menora.jpg62-gwiazda.jpgtorah-verse.jpg62-mezuzah.jpg62-tora.jpg62-talit.jpg62-chalka.jpg62-szofar.jpg62-menora-2.jpg62-hebrew.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-torah.jpg62-tanah.jpg62-judaizm.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8941547 odwiedzający

 233 odwiedzających online