Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

Judaizm II Świątyni - Upadek II Świątyni

Upadek II Świątyni
Ósmego dnia żydowskiego miesiąca aw, pod koniec lipca 70 roku naszej ery, Tytus, syn cesarza rzymskiego Wespazjana, dowodzący czteromiesięcznym oblężeniem Jerozolimy, rozkazał całej swojej armii przygotować się do szturmu na Świątynię o świcie. Nazajutrz wypadał ten sam dzień, w którym pięćset lat wcześniej Babilończycy zniszczyli Jerozolimę. Tytus dowodził armią składającą się z czterech legionów – łącznie 60 000 rzymskich legionistów i żołnierzy miejscowych oddziałów posiłkowych, którzy aż się rwali, żeby zadać decydujący cios krnąbrnemu, lecz złamanemu miastu. W obrębie jego murów żyło w strasznych warunkach około pół miliona głodujących Żydów.

Niektórzy z nich byli fanatycznymi zelotami, niektórzy zwyczajnymi rozbójnikami, lecz większość stanowili niewinni ludzie, którzy nie zdołali uciec ze śmiertelnej pułapki. Wielu Żydów mieszkało poza Judeą – można ich było spotkać na całym obszarze śródziemnomorskim i Bliskim Wschodzie – a ta ostatnia rozpaczliwa walka miała zadecydować o losie nie tylko miasta i jego mieszkańców, lecz także o przyszłości judaizmu i niewielkiego żydowskiego kultu chrześcijańskiego – a nawet, patrząc sześć stuleci wprzód, o kształcie islamu.

Tytus Cesarz Tytus Flawiusz (39 n.e. 81 n.e.) Rzymianie wybudowali wały przy murach Świątyni. Ale szturm z wałów na warownię spełzł na niczym. Wcześniej tego dnia Tytus powiedział swoim dowódcom, że jego starania, aby zachować tę „obcą świątynię”, kosztowały go zbyt wielu żołnierzy, i rozkazał podpalić bramy Przybytku. Srebro bram stopiło się, ogień przerzucił się na drewniane odrzwia i okna, a stamtąd na drewno w samej Świątyni. Tytus rozkazał ugasić ogień. Rzymianie, oświadczył, nie powinni „mścić się na martwych przedmiotach miast ludzi”. Potem udał się na spoczynek do swojej kwatery w na wpół zrujnowanej Wieży Antoniusza, górującej nad imponującym kompleksem świątynnym.

Wokół murów rozgrywały się straszliwe sceny, które musiały przypominać piekło na ziemi. Tysiące zwłok rozkładały się na słońcu. Zaduch był nie do zniesienia. Sfory psów i szakali pasły się ludzkim mięsem. W poprzednich miesiącach Tytus rozkazał krzyżować wszystkich jeńców i zbiegów. Codziennie krzyżowano pięciuset Żydów. Góra Oliwna i skaliste wzgórza wokół miasta były tak zatłoczone krzyżami, że brakowało miejsca do stawiania nowych i drewna do ich robienia.

Żołnierze Tytusa zabawiali się, przybijając swoje ofiary do krzyży w różnych absurdalnych pozycjach. Wielu mieszkańców tak rozpaczliwie pragnęło wydostać się z miasta, że przed ucieczką połykali złote monety, aby ukryć przed rabusiami swój majątek, który mieli nadzieję odzyskać, kiedy znajdą się bezpieczni u Rzymian. Przychodzili „obrzękli z głodu, jakby cierpiący na puchlinę wodną”, a kiedy zaczynali jeść, „pękały im wnętrzności”. Kiedy rozerwały im się żołądki, żołnierze odkryli połknięte wcześniej kosztowności, zaczęli więc patroszyć wszystkich jeńców, rozpruwać im brzuchy i grzebać we wnętrznościach, choć tamci jeszcze żyli. Ale Tytus był tym oburzony i próbował położyć kres anatomicznym grabieżom. Na próżno, syryjscy sprzymierzeńcy Tytusa, którzy nienawidzili Żydów i byli przez nich znienawidzeni, lubowali się w tych makabrycznych zabawach.

Okrucieństwa popełniane przez Rzymian i powstańców w obrębie murów można porównać z najgorszymi zbrodniami XX wieku. Wojna zaczęła się w momencie, kiedy nieudolność i chciwość rzymskich namiestników skłoniła nawet judejską arystokrację, żydowskich sprzymierzeńców Rzymu, do udzielenia poparcia ludowej rewolcie religijnej. Powstańcy stanowili mieszaninę religijnych Żydów i pospolitych bandytów, którzy wykorzystali kres rządów szalonego imperatora, Nerona, i chaos, jaki zapanował po jego samobójstwie, aby wygnać Rzymian i odtworzyć niezależne państwo żydowskie zbudowane wokół Świątyni. Ale żydowska rewolta natychmiast zaczęła pożerać samą siebie w krwawych czystkach i walkach wewnętrznych.

Jerozolima Rekonstrukcja świątyni - Jerozolima
Po Neronie nastąpili w szybkiej i chaotycznej sukcesji trzej rzymscy cesarze. Zanim Wespazjan wyłonił się jako imperator i wysłał Tytusa, aby zajął Jerozolimę, miasto było podzielone pomiędzy trzech wodzów walczących ze sobą nawzajem. Żydowscy wodzowie najpierw toczyli zacięte walki na dziedzińcach Świątyni, które spłynęły krwią, a później splądrowali miasto. Ich wojownicy wdzierali się do bogatszych dzielnic, ograbiając domy, zabijając mężczyzn i hańbiąc kobiety – „to była dla nich zwyczajna igraszka”. Upojeni władzą i „nienasyconą żądzą łupów”, prawdopodobnie odurzeni zrabowanym winem, „bez skrupułów z samego przesytu naśladowali zwyczaje kobiece, trefiąc sobie włosy, przywdziewając szaty niewieście, nakrapiając się wonnościami i podmalowując oczy dla upiększenia”. Ci prowincjonalni zbóje, paradując w pięknie barwionych chlamidach, zabijali każdego, „kto się nawinął”. W swojej rozwiązłej pomysłowości „wymyślali nawet zakazane miłostki”. Jerozolima, cała „skalana nieczystymi czynami”, stała się „domem nierządu” i izbą tortur – a mimo to pozostała świętym miejscem.

W jakiś sposób Świątynia nadal funkcjonowała.Jeszcze w kwietniu, tuż przed zamknięciem miasta przez Rzymian, przybyli na Pesach pielgrzymi. Liczba ludności wynosiła zwykle kilkadziesiąt tysięcy, ale teraz Rzymianie odcięli drogę pielgrzymom i licznym uchodźcom przed działaniami wojennymi, w mieście znalazły się więc setki tysięcy ludzi. Dopiero kiedy Tytus otoczył miasto, wodzowie rebeliantów zaprzestali bratobójczych walk, aby zjednoczyć przeciwko Rzymianom łącznie 21 000 swoich wojowników.

Miasto, które Tytus ujrzał po raz pierwszy z góry Skopus, nazwanej od greckiego słowa skopeo oznaczającego „patrzeć na”, było, mówiąc słowami Pliniusza, „najsławniejszym miastem Wschodu”, gwarną, kwitnącą metropolią wybudowaną wokół jednej z najwspanialszych świątyń starożytnego świata, niezwykłego dzieła sztuki na ogromną skalę. Jerozolima istniała już tysiące lat, ale to miasto wielu murów i licznych wież, wznoszące się na dwóch górach wśród jałowych skał Judei, nigdy nie było tak gęsto zaludnione ani tak majestatyczne jak w pierwszym stuleciu naszej ery: w istocie Jerozolima nigdy nie miała być tak wielka aż do XX stulecia. Ta Jerozolima była dziełem Heroda Wielkiego, błyskotliwego, psychotycznego króla judejskiego, którego pałace i fortece zostały wybudowane na skalę tak monumentalną i odznaczały się takim przepychem, że ich opisanie „przekraczało zdolności” żydowskiego historyka Józefa Flawiusza.

Sama Świątynia przyćmiewała wszystko inne swoim wzniosłym splendorem. Gdy tylko „wschód zajaśniał blaskiem”, jej połyskujące krużganki i złocone bramy odbijały „tak oślepiające światło, że jeśli ktoś chciał koniecznie na nie spojrzeć, odwracał oczy jak od promieni słońca”. Kiedy obcy przybysze – tacy jak Tytus i jego legioniści – widzieli Świątynię po raz pierwszy, wydawała im się podobna do „góry zasypanej śniegiem”. Pobożni Żydzi wiedzieli, że pośrodku krużganków tego miasta w mieście na szczycie góry Moria jest maleńki pokoik najwyższej świętości, który nie zawiera dosłownie nic. Ta przestrzeń była ośrodkiem żydowskiego kultu: Miejscem Najświętszym, Świętym Świętych, mieszkaniem samego Boga.

Świątynia Heroda była budowlą sakralną, lecz również niezdobytą fortecą w obrębie otoczonego murami miasta. Żydzi, ośmieleni rzymską słabością w roku czterech cesarzy, i ufni w przewagę, jaką zapewniało im wysokie położenie Jerozolimy, jej fortyfikacje i labirynt Świątyni, stawili czoło Tytusowi z niezmierną pewnością siebie. Bądź co bądź, opierali się Rzymowi przez niemal pięć lat. Tytus jednak miał władzę, ambicję, środki i zdolności niezbędne do tego zadania.

Postanowił złamać Jerozolimę skutecznością działań i przewagą liczebną. W tunelach nieopodal zachodniego muru Świątyni znaleziono kamienie, którymi oblegający ostrzeliwali miasto z balist – świadectwo intensywności rzymskiego ostrzału. Żydzi walczyli o każdą piędź ziemi z samobójczą wręcz desperacją. Ale Tytus, dysponujący całym arsenałem machin oblężniczych, katapult i pomysłowością rzymskiej inżynierii, sforsował pierwszy mur w ciągu piętnastu dni. Poprowadził tysiące legionistów w labirynt placów targowych Jerozolimy i przypuścił szturm na drugi mur. Żydzi jednak urządzili wypad i odbili mur, który trzeba było zdobywać jeszcze raz.

Następnie Tytus spróbował zastraszyć miasto demonstracją potęgi swojej armii – pancerzy, hełmów, połyskujących ostrzy, powiewających sztandarów, lśniących orłów, „koni wspaniale zdobionych”. Tysiące jerozolimczyków zgromadziły się na blankach, by oglądać ten spektakl, podziwiając „wspaniałą zbroję i karne szeregi mężów”. Ale Żydzi byli niezłomni albo zbyt obawiali się swoich wodzów, aby sprzeciwić się ich rozkazom: żadnej kapitulacji.

W końcu Tytus postanowił okrążyć i zamknąć miasto, budując wokół niego wał. Pod koniec czerwca Rzymianie uderzyli na potężną twierdzę Antonię i zburzyli ją, z wyjątkiem jednej wieży, w której Tytus założył swoje stanowisko dowodzenia.

W połowie lata, kiedy urwiste i poszarpane wzgórza porosły lasem czarnych od much, ukrzyżowanych trupów, otoczone miasto nękało widmo nadchodzącej zagłady, zajadły fanatyzm, wymyślny sadyzm i przeraźliwy głód. Zbrojne bandy grasowały po mieście w poszukiwaniu żywności.

Dzieci wyrywały resztki pożywienia ojcom, matki zabierały ostatnie kęsy niemowlętom. Zamknięte drzwi nasuwały podejrzenia o ukrytych zapasach, więc wojownicy wyłamywali je, wbijając „ostre kołki w tylne części ciała” ofiar, aby zmusić je do ujawnienia zapasów zboża. Jeśli nic nie znaleźli, „o wiele srożej się z nimi obchodzili, jakby mścili się za wyrządzone im krzywdy”. Nawet jeśli wojownicy sami mieli żywność, zabijali i torturowali z nawyku, „szaleństwo swoje tak traktowali, jakby uprawiali zwykłe ćwiczenia gimnastyczne”. Jerozolimę ogarnęło polowanie na czarownice, ponieważ ludzie denuncjowali się nawzajem jako defetyści i zdrajcy. Żadne inne miasto, napisał świadek naoczny Józef Flawiusz, „nie przeszło przez piekło takiego cierpienia ani jak świat światem nie było bardziej zbrodniczego pokolenia”.

Młodzi chłopcy, „opuchnięci z głodu”, snuli się „jak widma po placach i padali, gdzie kogo śmierć zastała”. Ludzie próbowali grzebać swoich bliskich, natomiast innych grzebano bez sprawdzania, czy jeszcze żyją. Głód pochłaniał całe rodziny. Jerozolimczycy patrzyli, jak ich najbliżsi umierają „z suchymi oczyma i z wykrzywionymi z bólu ustami”.

„Miasto zaległo głębokie milczenie, w nocy królowała śmierć” – a mimo to konający kierowali „wzrok swój na Przybytek”. Ulice były usłane trupami. Niebawem, wbrew żydowskiemu prawu, nikt już nie grzebał umarłych w tej ogromnej kostnicy. Być może Jezus Chrystus przewidział to, kiedy przepowiadał nadchodzącą Apokalipsę, mówiąc: „Niechaj umarli grzebią swych umarłych”. Czasami powstańcy po prostu strącali ciała z murów. Rzymianie pozostawiali je tam, by gniły na cuchnących stertach. A mimo to powstańcy nadal walczyli.

Jerozolima Davide Roberts - Zburzenie Jerozolimy w roku 70 n.e.
Tytus, przywykły do widoku śmierci rzymski żołnierz, który w swojej pierwszej potyczce zabił z kuszy dwunastu Żydów, był zdumiony i przerażony: mógł tylko westchnąć do bogów, że to nie jego dzieło. Tytus, „umiłowanie i słodycz rodzaju ludzkiego”, słynął z hojności. „Przyjaciele, straciłem dzień” – mawiał, kiedy nie znalazł czasu, żeby dać prezenty swoim towarzyszom. Śmiały i stanowczy, z dołkiem w podbródku, wydatnymi ustami i okrągłą twarzą, okazał się utalentowanym wodzem i powszechnie lubianym synem nowego cesarza Wespazjana: niepewny los ich dynastii zależał od zwycięstwa Tytusa nad żydowskimi buntownikami. W otoczeniu Tytusa było wielu żydowskich renegatów, w tym trzech jerozolimczyków – historyk, król i (jak się zdaje) podwójna królowa, która dzieliła łoże cezara. Historykiem był doradca Tytusa, Józef Flawiusz, powstańczy dowódca żydowski, który przeszedł na stronę Rzymian i który jest podstawowym źródłem dla tej relacji. Królem był Herod Agryppa II, zromanizowany Żyd, wychowany na dworze cesarza Klaudiusza; sprawował nadzór nad żydowską Świątynią, wybudowaną przez jego pradziadka Heroda Wielkiego i często rezydował w swoim jerozolimskim pałacu, chociaż rządził różnymi terytoriami na obszarze dzisiejszego północnego Izraela, Syrii i Libanu.

Królowi niemal na pewno towarzyszyła jego siostra, Berenika, córka żydowskiego monarchy i dwukrotna królowa poprzez małżeństwo, która niedawno została kochanką Tytusa. Jej rzymscy wrogowie nazwali ją później „żydowską Kleopatrą”. Miała około czterdziestu lat, ale była „w swoich najlepszych latach i w pełni swojej urody”, jak zanotował Józef Flawiusz. Na początku rebelii ona i jej brat, żyjący razem (w związku kazirodczym, jak utrzymywali ich wrogowie), próbowali zwrócić się do buntowników z ostatnim wezwaniem do opamiętania. Teraz ta trójka Żydów przyglądała się bezradnie „śmiertelnej agonii sławnego miasta” – Berenika z łoża jego niszczyciela.

Jeńcy i zbiegowie przynosili z miasta wieści, które szczególnie niepokoiły Józefa, ponieważ wewnątrz byli uwięzieni jego rodzice. Nawet wojownikom zaczęło brakować żywności, obszukiwali więc i bezcześcili konających i martwych, szukając złota, okruchów pożywienia, pojedynczych ziaren, „z rozdziawionymi z głodu ustami jak u wściekłych psów błąkali się jak pijani i dobijali do drzwi”.

Jedli krowie łajno, garbowaną skórę,popręgi, buty i stare siano. Pewna bogata kobieta imieniem Maria, straciwszy wszystkie pieniądze i całą żywność, popadła w obłęd, zabiła własnego syna i upiekła go, zjadając połowę i przechowując resztę na później. Apetyczny zapach rozszedł się po mieście. Powstańcy poczuli go, odkryli jego źródło i wdarli się do domu, ale na widok na wpół zjedzonego ciała dziecka nawet tych szalonych oprawców „przeszedł dreszcz zgrozy”.

Szpiegomania i paranoja opanowała świętą Jerozolimę – jak nazywano ją na żydowskich monetach. Majaczący szarlatani i moralizujący hierofanci wylegli na ulice, obiecując odkupienie i zbawienie. Jerozolima, zauważył Józef, była „jak oszalała dzika bestia, która, z głodu, pada, pożerając własne ciało”.

Nocą 8 aw, kiedy Tytus udał się na spoczynek, jego legioniści próbowali gasić ogień rozniecany przez stopione srebro, tak jak rozkazał. Ale buntownicy zaatakowali walczących z ogniem legionistów. Rzymianie stawili opór i zepchnęli Żydów do samej Świątyni. Jeden z legionistów, ogarnięty „nieziemską podnietą”, chwycił kawałek płonącego bierwiona i podsadzony przez innego żołnierza, podpalił zasłony i framugę „złotych drzwiczek”, prowadzących do pomieszczeń otaczających Świątynię. Do rana ogień rozprzestrzenił się i dotarł do samego serca Przybytku. Żydzi, widząc płomienie liżące Święte Świętych i grożące jego zniszczeniem, „podnieśli krzyk godny takiego nieszczęścia i rzucili się na ratunek”. Ale było już za późno. Zabarykadowali się na Dziedzińcu Wewnętrznym i przyglądali się z niemą zgrozą.

Zaledwie kilka metrów dalej, wśród ruin twierdzy Antonii, obudzono Tytusa; zerwał się i pobiegł, „w takim stanie, w jakim się znajdował, do Przybytku, aby powstrzymać pożar”. Za nim pospieszyło jego otoczenie, w tym Józef, prawdopodobnie król Agryppa i Berenika, a za nimi pobiegły tysiące rzymskich żołnierzy – wszyscy „porwani szałem”. Wywiązała się zażarta walka. Józef twierdzi, że Tytus znowu rozkazał ugasić ogień, ale ten rzymski sprzymierzeniec miał wszelkie powody, aby usprawiedliwiać swojego patrona. Tak czy inaczej, wszyscy krzyczeli, ogień się rozprzestrzeniał, a rzymscy żołnierze mieli świadomość, że zgodnie z prawami wojny miasto, które tak uparcie stawiało opór, powinno zostać wydane na ich łup.

Udawali, że nie słyszą Tytusa, i nawet krzyczeli do swoich towarzyszy, aby wrzucali do Świątyni więcej płonących głowni. Legioniści byli tak zapalczywi, że wielu zostało stratowanych lub zginęło w płomieniach, zaślepionych żądzą krwi i złota, którego zrabowali tyle, że jego cena spadła niebawem na całym Wschodzie.

Tytus, nie mogąc powstrzymać pożaru i z pewnością uradowany perspektywą ostatecznego zwycięstwa, wkroczył do płonącej Świątyni, aż dotarł do Świętego Świętych. Nawet arcykapłan mógł tam wchodzić tylko raz w roku. Żaden cudzoziemiec nie splamił jego czystości od czasu rzymskiego wodza i męża stanu Pompejusza w 63 roku p.n.e. Ale Tytus zajrzał do środka i „oglądał święte miejsce Przybytku i to, co się w nim znajdowało, a wszystko o wiele przechodziło rozgłos, jaki miało między obcymi”, napisał Józef Flawiusz, „i nie ustępowało tej wspaniałości, jaką chełpili się tubylcy”. Następnie rozkazał centurionom okładać kijami żołnierzy podkładających ogień, lecz ich „wściekłość i nienawiść” były zbyt silne. Kiedy ogień ogarnął Święte Świętych, Tytus wycofał się wraz ze swoimi oficerami – „i nikt już nie czynił przeszkód żołnierzom po zewnętrznej stronie w rozniecaniu pożaru”.

Wśród płomieni toczyła się walka: oszołomieni, wygłodzeni jerozolimczycy wchodzili, porażeni i zrozpaczeni, przez płonące bramy. Tysiące mieszkańców i powstańców zebrały się na stopniach ołtarza, aby walczyć do ostatka albo po prostu zginąć. Rozjuszeni Rzymianie poderżnęli im wszystkim gardła, aż „wokół ołtarza zgromadziły się stosy trupów”, a krew spływała po stopniach. W płonącej Świątyni zginęło dziesięć tysięcy Żydów. Łoskot ogromnych kamieni i drewnianych belek brzmiał jak grzmot. Józef obserwował zagładę Świątyni:

Trzask ognia rozprzestrzeniającego się daleko i szeroko mieszał się z jękami tych, którzy padali. Wskutek wysokości wzgórza i rozmiarów płonącej budowli wydawało się, że pożar ogarnął całe miasto, a od panującej wrzawy trudno byłoby wyobrazić sobie coś bardziej ogłuszającego i przerażającego. Z jednej strony bowiem wznosiły okrzyki bojowe atakujące legiony rzymskie, z drugiej rozlegał się wrzask powstańców otoczonych zewsząd ogniem i żelazem. Lud odcięty powyżej w przerażeniu rzucał się do ucieczki, wpadając wprost na nieprzyjaciół i dodając do tej tragicznej sceny jeszcze jęki. Krzykowi ludzi na wzgórzu wtórował nadto tłum w mieście i nawet wielu z tych, którzy omdlewali z głodu i nie byli zdolni wydać z siebie głosu, jeszcze znajdowało w sobie tyle siły, żeby podnieść lament i głośno wołać, patrząc, jak płonie Przybytek. Echo odbijało się od Perei i okolicznych gór, czyniąc wrzask jeszcze potężniejszym. Lecz straszniejsze od tego tumultu były cierpienia. Można by myśleć, że całe wzgórze, na którym stała Świątynia, od samego podnóża stanowi jedną wrzącą masę płomieni...

Góra Moria, jedna z dwóch gór Jerozolimy, gdzie król Dawid umieścił Arkę Przymierza i gdzie jego syn Salomon wybudował pierwszą Świątynię, była ze wszystkich stron otoczona ogniem, a podłogi wewnątrz Świątyni zasłane trupami. Ale triumfujący żołnierze wspinali się na stosy ciał. Kapłani stawiali opór, a niektórzy rzucali się w płomienie. Owładnięci szałem Rzymianie, widząc, że wewnętrzna Świątynia została zniszczona, pochwycili złoto i kosztowne sprzęty, a zanim uszli z łupem, podpalili resztę zabudowań świątynnych.

Kiedy wewnętrzny dziedziniec spłonął i wstał świt następnego dnia, pozostali przy życiu powstańcy przebili się przez rzymskie linie do labiryntu dziedzińców zewnętrznych, a część z nich uciekła z miasta. Rzymianie kontratakowali konnicą, odpierając powstańców, następnie podpalając skarbiec świątynny, wypełniony bogactwami z całego żydowskiego świata, od Aleksandrii do Babilonu. Znaleźli tam około sześciu tysięcy kobiet i dzieci, które ukryły się, ponieważ „fałszywy prorok” obwieścił im, że w Świątyni mogą oczekiwać „znaków ocalenia”. Legioniści po prostu podłożyli ogień pod krużganek, paląc wszystkich tych ludzi żywcem.

Rzymianie wnieśli swoje orły na Świętą Górę, złożyli ofiary swoim bogom i obwołali Tytusa imperatorem – najwyższym wodzem. Kapłani wciąż ukrywali się wokół Świętego Świętych. Dwaj skoczyli w płomienie, a jednemu udało się wynieść ze świątyni część skarbów – szaty arcykapłana, dwa złote świeczniki oraz cynamon i kasję, przyprawy palone codziennie w Przybytku. Kiedy reszta się poddała, Tytus rozkazał ich stracić, mówiąc, że „godzi się, aby kapłani ginęli razem z Przybytkiem”.

Jerozolima była – i nadal jest – miastem tuneli. Teraz powstańcy zniknęli pod ziemią, zachowując kontrolę nad Cytadelą i Górnym Miastem na zachodzie. Zdobycie reszty Jerozolimy zajęło Tytusowi następny miesiąc. Kiedy padła, Rzymianie oraz ich syryjscy i greccy sprzymierzeńcy „rozbiegli się po wąskich uliczkach z dobytymi mieczami i zabijali bez różnicy każdego, kogo napotkali, a domy, w których chroniono się, podpalali razem z ludźmi”. Nocą, kiedy skończyło się zabijanie, „szalał pożar” i świt następnego dnia „zastał Jerozolimę pogrążoną w ogniu”.

Tytus pertraktował z dwoma żydowskimi wodzami na moście, który łączył Świątynię z miastem, oferując im życie w zamian za kapitulację. Ale oni odmówili. Rozkazał więc podpalić i splądrować Dolne Miasto, gdzie niemal wszystkie domy były wypełnione ciałami zmarłych z głodu. Kiedy jerozolimscy wodzowie wycofali się do pałacu Heroda i Cytadeli, Tytus zbudował wały, aby złamać ich opór, i 7 dnia miesiąca elul, w połowie sierpnia, Rzymianie przypuścili szturm na fortyfikacje. Powstańcy walczyli w tunelach, dopóki jeden z ich wodzów, Jan z Giskali, nie poddał się (został oszczędzony, chociaż miał spędzić resztę życia w więzieniu). Drugi wódz, Szymon ben Gioras, wyszedł w białej szacie z tunelu pod Świątynią i wyznaczono mu pierwszoplanową rolę w triumfie Tytusa, urządzonym w Rzymie na cześć jego zwycięstwa.

W następstwie rzezi i metodycznego niszczenia, które nastąpiło później, zniknął świat i pozostało tylko kilka zastygłych w czasie momentów. Rzymianie mordowali starców i chorych: ręka kobiety znaleziona w drzwiach jej spalonego domu świadczy o panice i przerażeniu; popioły budynków w dzielnicy żydowskiej mówią o piekle. W sklepie przy ulicy, która biegnie pod monumentalnymi schodami do Świątyni, znaleziono dwieście brązowych monet, ukrytych prawdopodobnie w ostatnich godzinach upadku miasta. Wkrótce nawet Rzymianie zmęczyli się zabijaniem. Jerozolimczyków zapędzono na Dziedziniec Kobiecy Świątyni, gdzie odbyła się selekcja: wojowników zabito, zdrowych i silnych wysłano do pracy w egipskich kopalniach, młodych i przystojnych sprzedano jako niewolników, przeznaczonych na śmierć na arenie lub do udziału w triumfie.

*

 

Fragment książki: Simon Montefiore: Jerozolima


Data utworzenia: 17/10/2023 @ 05:09
Ostatnie zmiany: 17/10/2023 @ 06:07
Kategoria : Judaizm II Świątyni
Strona czytana 10991 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-mezuzah.jpg62-tora.jpg62-Hanukkah.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-skull-cap.jpg62-tallit-prayer.jpg62-tanah.jpg62-torah.jpg62-tefilimTallit.jpg62-menora-2.jpg62-shofar.JPG62-korona.jpg62-hanuka.jpg62-hebrew.jpg62-judaizm.jpg62-szofar.jpg62-hasyd.jpgtorah-verse.jpg62-talit.jpg62-chalka.jpg62-menora.jpg62-gwiazda.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8958975 odwiedzający

 240 odwiedzających online