Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Buddyzm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania
Religie Synkretyczne

- Ameryka Północna - Biały bizon

Biały bizon
Ludzie chyba zawsze mitologizowali swoje otoczenie, nadawali ży­ciu znaczenie przez uświęcanie i tradycję oraz przypisywali kon­kretnym zdarzeniom symboliczne sensy, i robią tak nadal. Mimo sukcesów nauki w fizycznym poznawaniu tego, co dzieje się we wszechświecie, gazety wciąż pełne są wiadomości o domniema­nych cudach lub oznakach nadprzyrodzonej interwencji. Dla wielu ludzi zdarzenia takie oznaczają kontakt z sacrum i transcendental­ną rzeczywistością, nie powinno więc nas dziwić, że towarzyszą im stare i sprawdzone wyobrażenia nadnaturalnej mocy. 

Na przykład 22 września 1994 roku (zbiegiem okoliczności tego dnia przypadała równonoc jesienna, czyli jeden z kluczowych momentów sezonowej zmiany) gazeta „Los Angeles Times” doniosła o narodzinach na far­mie w południowej części stanu Wisconsin białego cielęcia bizona płci żeńskiej. Otóż zgodnie z tradycją Siuksów, polujących niegdyś na bizony na północnych preriach, takie białe cielę jest posłannikiem ze świata duchów, symbolizuje ono bowiem Kobietę Białą Krowę Bizona. Dawno temu ukazała się ona Siuksom i podarowała im Świętą Fajkę, którą odtąd palą w ofierze dla Ducha Świata. 

Kobieta Biała Krowa Bizona Kobieta Biała Krowa Bizona
autor: Frithjof Schuon (1959)
Życie Siuksów na preriach koncentrowało się wokół bizonów. Ja­ko czworonogie stworzenia były one sym-bolami czterostronnego ko­smosu, dostarczały żywno-ści, skór na namioty i odzież oraz innych niezbędnych surowców. W tym sensie wszystko, co wiązało się z bi­zonami, było darem, a Święta Fajka podarowana przez Kobietę Białą Krowę Bizona wzmacniała więź między Siuksami a stwórcą. 

Sławny szaman Siuksów, Czarny Łoś z plemienia O-glala, rozpo­czyna historię swego życia w książce Bla-ck Elk speaks od opowieści o Kobiecie Białej Krowie Bizona. Po przybyciu do Siuksów ze Świę­tą Fajką po-została wśród nich przez cztery dni, by uczyć ich życia. Wytłumaczyła im, że 12 orlich piór na Świętej Fajce oznacza 12 księżyców i że są one związane źdźbłem trawy, które nigdy się nie zerwie. 

Według Czarnego Łosia, cztery wstążki, zwisające z jego własnej fajki, oznaczały cztery ćwiartki świata. Każda z nich była innego koloru, dodał on jednak, że „te cztery duchy i tak są na­ prawdę tylko jednym Du-chem”. Orle pióro przy jego fajce było „Tym, który jest jak ojciec”. Otóż ojcem jest niebo, ziemia matką, a wszystko, co żyje, to ich dzieci. 

W 1947 roku, trzy lata przed śmiercią Czarnego Łosia, odwiedził go historyk religii, Joseph Epes Brown, który spisał dalsze szczegó­ły opowieści o Kobiecie Białej Krowie Bizona i opublikował je w książce Sacred Pipe. Kobieta Biała Krowa Bizona nauczała, że główka Fajki jest ziemią. Przedstawione na niej były symbolicznie wszystkie rośliny, czworonożne stworzenia i ptaki. „Kiedy modlicie się za pomocą tej fajki - mówiła im - modlicie się za wszystkich i ze wszystkimi”. 

Oś świata, biegnąca w kierunku północ-południe jest „czerwoną drogą” czystości i życia. „Każdy wstający świt jest świę­tym wydarzeniem i każdy dzień jest święty...”. Gdy zakończyła na­uczanie Siuksów świętej wiedzy Fajki, napomniała ich, że świat bę­dzie musiał trwać jeszcze cztery epoki, a u ich końca ona powróci. Następnie wyszła z ceremonialnego szałasu i zaczęła okrążać go zgodnie z ruchem Słońca. Po chwili zatrzymała się, a Siuksowie uj­rzeli, że zamieniła się w bizona. Ruszała jeszcze dwukrotnie, zmie­niając kolor za każdym przystankiem, na koniec zaś, gdy stanęła po raz ostatni, pokłoniła się czterem stronom świata i zniknęła. 

Pierwsze ukazanie się Kobiety Białej Krowy Bizona było przeło­mowym momentem w duchowym życiu Siuksów, nic więc dziwne­go, że obecnie witali pojawienie się białego bizona z wielkim zainte­resowaniem i czcią, Kiedy rozeszła się wieść o narodzinach cielęcia, wielu Indian udało się do Wisconsin, aby je zobaczyć. 

Amerykanie spod znaku New Age, na swój sposób starając się odbudować utraconą duchowość, są rozmiłowani w wierzeniach kultur tradycyjnych i chętnie przywłaszczają je sobie, toteż wielu ludzi nie będących Indianami również podjęło pielgrzymkę do bia­łego bizona. Między innymi o możliwość odbycia wizyty dopytywała się znana aktorka Shirley MacLaine, autorka kilku książek o du­chowości New Age. 

Dave Heider, właściciel farmy i białego bizona, nadał cielęciu imię Miracle (Cud). Okazał on szacunek dla indiańskich wierzeń, odrzucając oferty kupna zwierzęcia i zwracając się do Arvola Pa­trzącego Konia, duchowego przywódcy Siuksów i opiekuna Świętej Fajki, o radę, co począć z ofiarami, składanymi przez ludzi u jego bramy, kiedy ten przybył z Green Grass w Dakocie Południowej, aby również zobaczyć małego białego bizona. Patrzący Koń doradził mu wówczas, by co cztery dni zbierał wszystkie dary i palił je na stosie, a „dym zaniesie je duchom”. 

Łatwo zauważyć, że rada ta opiera się na prastarym kosmolo­gicznym sensie liczby cztery. Według wyobrażeń Siuksów, liczba ta zasila życie mocą kosmicznego porządku dzięki jej kierunkowej symbolice. Pogląd ten podziela wiele innych plemion, wcale nie spokrewnionych z Siuksami, należy on bowiem prawdopodobnie do pierwotnej tradycji północnoamerykańskich Indian. Jednakże w dzisiejszych czasach nawet najbardziej lokalne tradycje z łatwo­ścią przekraczają granice międzyplemienne, bo na przykład „Los Angeles Times” zacytował opowieść o Kobiecie Białej Krowie Bizona w wersji Indian Winnebago, w której mówi ona jednemu z dwóch pierwszych napotkanych mężczyzn, że po czterech dniach powróci z darem od stwórcy. Wprawdzie oryginalna opowieść pochodzi od Siuksów, ale, jak widać, znaczenie liczby cztery jest powszechne. 

Czwórka to nie jedyna liczba, uważana przez ludzi za podstawę porządku kosmicznego, ale rzeczywiście występuje ona na całym świecie i jest obecna również w europejskich wierzeniach i trady­cjach. Co prawda nie ma ona nic wspólnego z naukowym poglądem na Wszechświat, odnaleźć ją jednak można w kulturze popularnej, tym rezerwacie mitologii w naszych czasach. 

Nie wiadomo na przy­kład, czy L. Frank Baum, pisząc Czarodzieja z krainy Oz (wydane­ go po raz pierwszy w 1900 roku), sięgał po informacje dotyczące sakralnej kosmografii, niemniej opis krainy nad tęczą, do której cy­klon przeniósł Dorothy Gale, pasuje doskonale do zasad mitycznej geografii i kosmicznego porządku, rządzących licznymi tradycyjny­mi wizjami świata. Była to kraina o kształcie prostokąta, odizolo­wana od reszty świata pustynią o nazwie Wielkie Piaszczyste Pust­kowie. Kraina Oz wraz ze Szmaragdowym Grodem znajdowała się dokładnie w środku, granicząc z każdej strony z czterema odrębny­mi krajami. Na północy zamieszkiwali Gilikinowie, których ulubio­nym kolorem była purpura, południe zajmowali Kwadlingowie, wielbiciele czerwieni, na wschodzie leżał kraj Manczkinów, zwolen­ników błękitu, a kolorem Winków z zachodu był żółty. 

Okazuje się, że również Walt Disney, opracowując topografię „najszczęśliwszego miejsca na ziemi”, dziwnym trafem posłużył się zasadami tradycyjnej kosmologii. Ulica Główna, serce Ameryki, prowadzi gości jak pępowina od bramy Disneylandu aż do „pępka” parku, gdzie stykają się granice jego czterech terytoriów: krainy Pogranicza, Przygód, Fantazji i Jutra. Dzielą one razem na ćwiartki kosmos wyobraźni Disneya, wiążąc teraźniejszość z przyszłością przez marzenia i poszukiwania. 

Archaiczne struktury myślenia wciąż przejawiają się w naszym życiu, jeśli nawet nie potrafimy ich rozpoznać.

(...)

Szamani Czejenów i niebiańskie wilki

Prawdziwymi renegatami wiedzy ezoterycznej są ci, którzy działają poza systemem wierzeniowym, któremu owa wiedza służy. Tacy niepobożni oszuści, oferujący towar o wątpliwej wartości, pojawiają się oczywiście w każdej kulturze i w dowolnym momencie, jednakże sa­mo posiadanie ezoterycznej wiedzy nie musi zawsze pociągać za sobą nadużywania związanych z nią przywilejów i władzy, wbrew temu, co można by wywnioskować z oglądania całonocnych programów informacyjno-reklamowych. 

Kiedy szamani za pomocą rytuałów i mitów mobilizują swe społeczności, ich wyróżniona rola uzasadnia i wzmacnia wierzenia i zachowania służące utrzymaniu spójności i etnicznej tożsamości grupy. Dlatego też, choć ich wyjątkowe umie­jętności i wiedza przysparzają im z reguły dobrej reputacji i korzyści materialnych, szamani działają przede wszystkim dla dobra ogółu, a nie w prywatnym interesie. Dobroczynne skutki obeznania z ko­smicznymi mocami przyrody, z wiedzą astronomiczną włącznie, od­czuwają oni jedynie dzięki służbie dla swych współplemieńców. 

Właśnie taka szamanistyczna wiedza o niebie i wynikająca z niej koncepcja porządku kosmicznego była zaprzęgnięta do pracy na rzecz utrzymania jedności plemiennej w dorocznych obrzędach Czejenów z Dakoty. Znawca tego plemienia, antropolog Karl Schlesier, przebadał funkcje owego składnika ich obrzędowości w powią­zaniu z teoriami o przybyciu proto-Czejenów na północne równiny w czasach prehistorycznych. W swojej książce The Wolves o f Heaven - Cheyenne Shamanism, Ceremonies, and Prehistorie Origins tropił dzieje czejeńskich tradycji - a w szczególności rytuału dawania ziemi, który symbolicznie odtwarza stworzenie świata - aż do czasów około 500 roku p.n.e., kiedy to miało dojść do wyodrębnienia się ich kultury.

Przeprowadzona przez Schlesiera rekonstrukcja początków for­mowania się Czejenów, czy też Tsistsistów, jak sami siebie nazywa­ją, odbiega od konwencjonalnych relacji historyków i archeologów o dziejach Wielkich Równin. Według dotychczasowych poglądów Czejenowie stosunkowo późno przybyli do tej krainy, ponieważ jesz­cze w XVIII wieku mieszkali na wschód od rzeki Missouri, Oni sami wszakże uważają prerie Dakoty i Montany za swą najprawdziwszą ojczyznę, a o swoich przodkach powiadają, że przebywali w krainie położonej daleko na północ od terenów, na których stali się Tsistsistami. 

Otóż Schlesier stara się dowieść, że ów wcześniejszy lud, któ­ry dopiero miał przemienić się w Tsistsistów, tworzyły grupy algonkińskich myśliwych, wędrujące po tajdze prehistorycznej Kanady. Badacz ten jest głęboko przekonany, że ów lud przechował liczne tradycje religijne i wyobrażenia kosmograficzne, które jego odlegli przodkowie przynieśli wraz z sobą z Syberii w czasach około 8000 ro­ku p.n.e. Kiedy następnie owe algonkińskie grupy przesunęły się z Saskatchewan na południe, na terytorium Dakoty, zaczęły stop­niowo łączyć się w jedno plemię, którego wierzenia i obrzędowość, odziedziczone po północnosyberyjskim szamanizmie, odróżniały je od innych mieszkańców Wielkich Równin i pozwoliły mu wyodrębnić się już jako Czejenowie. 

W bliżej nie określonym czasie po­między połową pierwszego tysiąclecia p.n.e. a wiekiem XVIII musie­li oni wprawdzie wyemigrować do środkowo-zachodniej Minnesoty, ale Schlesier jest głęboko przekonany, że badania archeologiczne mogą ujawnić ślady ich wcześniejszego pobytu na preriach. 

Budowa wszechświata według Czejenów pokrywa się z tym, co spotykaliśmy już w wielu tradycyjnych kulturach na całym świecie. My, tak samo jak oni, zamieszkujemy świat pośredni, którym jest powierzchnia ziemi, stanowiąca przejście pomiędzy niebem a światem dolnym. Ów dolny poziom zaczyna się pod trawiastymi równinami, „w głębi ziemi", gdzie kończą się korzenie drzew, nato­miast Maheo, czyli Stwórca, zamieszkuje najwyższą strefę, zwaną „chatą błękitnego nieba". Stamtąd jego moc, która ożywia świat, promieniuje przez dziedziny Słońca, Księżyca i gwiazd, a następnie przez „przestrzeń bliskiego nieba” , gdzie znajdują się chmury, grzmoty i deszcze oraz fruwają wędrowne ptaki, by wreszcie do­trzeć do stałego gruntu, miejsca pobytu roślin, zwierząt i ludzi. 

Szczyty gór sięgają do najwyższej strefy bliskiego nieba, stanowią­cej królestwo powietrza, wiatru i tchnienia życia, a ponieważ ułatwiają one głębiom ziemi kontakt z bliskim niebem, są szczególnie uświęconymi miejscami na drodze mocy kosmicznej. W głąb ziemi sięgają natomiast jaskinie, na przykład takie, jakie służą za schro­nienie duchom zwierzęcym, oraz inne, w których szamani mogą nawiązywać kontakty z opiekuńczym i duchami-przewodnikam i wszystkich żywych stworzeń. 

Terminologia tej sakralnej geografii wchodzi w skład tajemnego języka, znanego tylko szamanom i in­nym osobom zajmującym się odprawianiem rytuałów, i stanowi część szamańskiej wiedzy, umożliwiającej nadanie obrzędowo-magicznego charakteru polowaniu na bizony czy też rytuałom ko­smicznej solidarności. 

Według Schlesiera, z genezą Czejenów najściślej wiąże się Massaum, szamanistyczny rytuał plemienny, w którego ramach odgry­wano akty stworzenia świata oraz powstania Tsistsistów jako od­rębnego i niepodległego ludu. Uroczystość ta była w gruncie rzeczy podstawą do ukonstytuowania instytucji społecznych Czejenów, a jako symboliczne wyliczanie „artykułów plemiennej umowy zjed­noczeniowej” była zarówno środkiem zapewnienia trwania ich społeczności, jak i jej uczczeniem. 

W książce Schlesiera zrekonstruowany przebieg uroczystości Massaum został przedstawiony bardzo szczegółowo, tu jednak skupimy się wyłącznie na jej astronomicznych aspektach oraz obo­wiązkach, które spadały na szamanów. Pięciodniowe obchody roz­poczynały się po zwołaniu wszystkich grup Czejenów z obozowisk rozproszonych po całym ich łowieckim terytorium. Najpierw ścina­no wysoką topolę, usuwano gałęzie, poza siedmioma u samego szczytu, i ustawiano ją pionowo pośrodku ceremonialnego obozu. Słup ten, symboliczna oś świata Czejenów, stanowił łącznik pomię­dzy jego siedmioma strefami - głębią ziemi, czterema strefami świata pośredniego oraz dwoma poziomami niebios. 
Słup Stawianie słupa - zdjęcie z ok. 1900 roku

Schlesier do­daje, iż liczba siedem nawiązywała również do Siedmiu Braci z czejeńskiego mitu kosmologicznego, których identyfikuje z Plejadami. Jest to o tyle zastanawiające, że inne algonkińskie ludy Wielkich Równin także znają mit o siedmiu niebiańskich braciach, ale w ich roli występuje siedem gwiazd Wielkiego Wozu; Wielki Wóz jako konstelacja północnego nieba zazwyczaj wiązany jest z osią świata i północnym biegunem nieba, krąży bowiem wokół niego w stosun­kowo niewielkiej odległości. 

Po wzniesieniu centralnego słupa ustawiano wokół niego cztery dalsze na kierunkach pośrednich między kardynalnymi i przyginano je do środka, tworząc coś w rodzaju szkieletu tipi, o którego szczyt opierano 24 żerdzie, a następnie całą konstrukcję przykrywano, po­ zostawiając odsłonięty tylko dymnik, przez który wystawał centralny słup, czyli oś kosmiczna. Wokół niego we wnętrzu zdejmowano darń na tyle głęboko, by odsłonić dostęp do górnej powierzchni głębin zie­mi, a dokładnie na wschód od słupa rozpalano małe ognisko. 

Schlesier twierdzi, że budowla ta była chatą wilka. Wilk jest blisko związany z duchem rządzącym światem podziemnym, a także z du­chem bliskiego nieba, i oczywiście jest on też drapieżnikiem, podob­nie jak łowcy Czejenów. Potwierdzeniem sensu jego roli w obrzędzie Massaum może być mit o początkach Czejenów. 

Wedle tej opowieści Mężczyzna Wilk i Stara Kobieta uratowali niegdyś życie szamanowi Motseyoef (Słodkie Lekarstwo) i jego towarzyszowi podróży. Wyruszy­li oni bowiem na sakralne poszukiwania dla dobra swego ludu i w trakcie wędrówki dotarli do krain bardzo odległych od ich rodzin­nych stron. Ponieważ zwierzęta w tym obcym kraju nie dawały się upolować, obaj młodzi mężczyźni cierpieli straszny głód, kiedy zaś skierowali się ku górskiemu szczytowi, by tam umrzeć, towarzysza szamana pochwycił ogromny wodny wąż z rogami. Na szczęście poja­wili się właśnie Mężczyzna Wilk i Stara Kobieta i pomogli szamanowi wydostać przyjaciela z wężowych wód oraz zabić potwora. 

Następnie wszyscy czworo udali się do chaty Mężczyzny Wilka, gdzie ofiara na­paści wielkiego węża została uleczona dzięki rytualnej parówce w łaź­ni. Opiekuńcze duchy odkarmiły obu wędrowców, a następnie poka­zały im zwierzęta w czterech świętych kierunkach i odprawiły w drogę powrotną w towarzystwie córki Mężczyzny Wilka, pięknej młodej kobiety, która została później żoną młodzieńca, pochwycone­go przez węża. Ta żółtowłosa kobieta była ludzkim wcieleniem ducha bizona, prawdopodobnie więc stanowi prototyp Kobiety Białej Krowy Bizona, którą spotkaliśmy już wcześniej, w rozdziale pierwszym, pod­czas naszej podróży do centrum świata. 

Bizon Kiedy stwórca Maheo podarował Tsistsistom, czyli Czejenom, przestwory pół­nocnoamerykańskich prerii, jego dar obejmował również zwierzynę łowną, która zgodziła się służyć im za pożywienie. Bizon, jedno z najważniejszych zwierząt w kulturze Czejenów, był potężnym duchem i głównym symbolem ich szamanistycznych rytuałów. Czaszka bizona w chacie, wznoszonej na święto Massaum, symbolizowała wnętrze ziemi, które było wielkim rezerwuarem po­tencji życiowej. W darze od duchów-opiekunów zwierzyny na pół-nocnych równi­nach Żółtowłosa Kobieta przyniosła Tsistsistom-Czejenom prawo do życia na prerii i polowania na bizony. Dzięki swemu pochodze­niu od Mężczyzny Wilka, który był zarazem duchem gromu, i Starej Kobiety, będącej duchem ziemi, nadała ona Czejenom tożsamość kulturową, gdyż przez jej małżeństwo stali się oni krewniakami du­chów i weszli w bliski związek z ziemią i zwie-rzętami. Niestety, Żół­towłosa Kobieta nie zdołała dostatecznie znieczulić swego serca, by nie współczuć każdemu bizoniemu cielęciu, przyno-szonemu przez Czejenów do obozowiska, toteż zgodnie z umową zawartą ze swymi nadnatural-nymi rodzicami musiała po ośmiu latach powrócić do Mężczyzny Wilka i Starej Kobiety. 

Długość jej pobytu wśród Czeje­nów jest bardzo in-teresująca, albowiem z prostego zliczenia miesię­cy synodycznych wynika, że właśnie po ośmiu la-tach uzyskuje się stosunkowo dobrą zgodność fa-zy Księżyca z porą roku słoneczne­go; osiem lat trwa również cykl konfiguracji Wenus. Nie mamy wprawdzie żadnych dowodów zainteresowania Czejenów takim i zbieżnościami zjawisk niebies-kich, ale znaczące jest samo wzmian­kowanie ośmiu lat.

Odejście Żółtowłosej Kobiety postawiło porozumienie Czejenów z duchami pod znakiem zapytania i dlatego też szaman, który po­mógł ją do nich sprowadzić, zdecydował się powrócić na Niedźwie­dzi Pagórek u północno-wschodniego krańca Czarnych Wzgórz w południowej Dakocie, gdzie według czejeńskiej sakralnej geogra­fii miała znajdować się chata Mężczyzny Wilka i Starej Kobiety i gdzie Żółtowłosa Kobieta została oddana swemu ludzkiemu małżonkowi. 

Tam właśnie, w towarzystwie kilku członków swego ple­mienia, szaman odprawił obrzęd Massaum, stanowiący uroczyste odtworzenie i upamiętnienie czasów, gdy świat po raz pierwszy zo­stał podarowany Czejenom. Aby móc zawrzeć jakąkolwiek umowę z duchami, niezbędne jest poczucie tożsamości i kulturowej jedno­ści, a zatem uroczystość Massaum była swego rodzaju podpisem pod tekstem kontraktu. Odprawiając ją, Czejenowie za każdym razem dokonywali samookreślenia siebie i własnych aspiracji, a po­nieważ sam obrzęd był wyrazem ich kulturowej tożsamości, służył on wzmocnieniu więzów społecznych i trwałości kultury. To zresztą w istocie jest podstawową funkcją każdego sakralnego rytuału, który jako odzwierciedlenie wspólnego światopoglądu przyczynia się do wzmocnienia spójności społeczeństwa. 

Pod koniec pierwszego dnia obrzędu Massaum struktura chaty wilka stanowiła więc obraz porządku kosmicznego, był to jednak kosmos w stanie oczekiwania, albowiem nadal pozostawał pusty i musiał go dopiero ożywić sam Stwórca Maheo. Drugiego dnia za­tem do chaty wchodził samotnie szaman, siadał po zachodniej stronie drzewa-osi świata i rozpoczynał symboliczne czynności, pozwalające mu wcielić się w Maheo. Najpierw odciskał w odsło­niętej ziemi ślad prawego kciuka, dając tym samym własną ręką początek światu przez uczynienie znaku środka, po czym w podobny sposób oznaczał cztery kierunki pośrednie, znacząc kciukiem cztery dołki w odległości równej mniej więcej szerokości dłoni od dołka centralnego. Następnie przesypywał ziemię, wyciś­niętą ze środka, do czterech dołków kierunkowych, a na powierzchni gruntu kreślił białym pyłem gipsowym ramiona krzyża, przecinające się w środkowym dołku i wskazujące kierunki kardy­nalne. 

Małe kopczyki, które utworzyły się na kierunkach pośred­nich, szaman posypywał sproszkowanym i pigmentami - czerwo­nym leżące na południowym wschodzie i południowym zachodzie, a czarnym te północne - każdy z nich bowiem symbolizował świę­tą górę jednego z czterech opiekuńczych duchów naroży świata. Po wyjściu na zewnątrz szaman, w dalszym ciągu występujący w roli Stwórcy, malował na pokryciu chaty czerwone koło i niebie­sko-czarny półksiężyc Jako symbole duchów Słońca i Księżyca, a następnie wykonywał jeszcze wiele innych rysunków, wieszając ponadto w istotnych punktach pęczki bylicy. Dokonując tych i jeszcze innych rytualnych czynności, szaman symbolicznie stwa­rzał na nowo cały wszechświat. W tym czasie przygotowywał on również czaszkę bizona, zatykając jej oczodoły i nozdrza pęczkami związanej trawy i malując na niej różne linie i barwne plamy, oznaczające dzień, noc, ziemię, Słońce, Księżyc oraz „niebieską gwiazdę". 

Odprawiający Massaum szaman naśladował w tych czynno­ściach Motseyoefa - mitycznego pierwszego szamana, który zainaugurował ten obyczaj - i odtwarzał postać Stworzyciela Maheo. Rzeczywista odpowiedzialność za organizację całego obrzędu spa­ dała jednak na barki odtwórczyni roli Żółtowłosej Kobiety. To ona pomagała wybrać i wyszkolić uczestników rytuału, naradzała się z mistrzami ceremonii i ustalała miejsce całej uroczystości; ona też na drugi dzień w nosiła do chaty pomalowaną bizonią czaszkę i układała ją na ziemi po zachodniej stronie. 

W dalszym ciągu uroczystości do chały wkraczały trzy osoby od­ grywające role duchów. Pierwsza z nich przybrana była w skórę ru­dego samca wilka, druga nosiła skórę białej wilczycy, przyozdobio­ną czubkami bizonich rogów i naszytym z tyłu pasem bizoniej skóry z włosami, trzecia zaś miała na sobie skórę preriowego lisa, częściowo pomalowaną na żółto. Każdy z tych duchów był niebiań­skim strażnikiem zwierzyny i każdy miał przydzieloną sobie gwiaz­dę. Rudy wilk reprezentował zatem zarówno Mężczyznę Wilka, jak i czerwoną gwiazdę Aldebaran, Stara Kobieta, występująca tu pod postacią białej wilczycy, była zarazem białą gwiazdą Syriuszem, natomiast Źółtowłosa Kobieta, która zjawiała się jako lis, na niebie występowała pod postacią Rigela, zwanego przez Czejenów gwiazdą niebieską. Widoczność niebieskiej gwiazdy decydowała o wyborze term inu obrzędu Massaum przez biegłych w astronom ii szam a­ nów, ponieważ piątego, ostatniego dnia tego święta, tuż przed świ­tem wypatrywali oni na niebie je j ponownego pojawienia się nad horyzontem. Aktorzy, grający role duchów-gwiazd, odtwarzali sce­nę polowania z udziałem większej liczby statystów, przebranych za zwierzęta, które były przepędzane rytualnym korytarzem do świętej zagrody, gdzie je symbolicznie zabijano. 

Podczas każdej ceremonii Massaum świat wraz ze zwierzętami był ponownie dawany Czejenom; by jednak go dać, należało naj­pierw stworzyć, co osiągano za pomocą charakterystycznych składników architektury kosmicznej, takich jak oś świata, miejsce początku oraz kierunki kardynalne i pośrednie. Dopiero wtedy wszechświat ożywał i był również w stanie zapewnić przeżycie ludz­kim Istotom dzięki usankcjonowanym dorocznym łowom, których terminem i przebiegiem kierowały gwiazdy. 

Schlesier uważa, iż rytualnym sezonem łowieckim starożytnych Tslstsistów rządziły te same trzy gwiazdy, które grają główne role w micie o kulturowych początkach Czejenów i rekapitulującym je obrzędzie. Sezon ten zaczynał się w czerwcu, w czasie letniego przesilenia, w momencie pierwszej porannej widoczności Aldebarana, a kończył się mniej więcej po 56 dniach, w połowie sierpnia, wraz z takim samym wschodem Syriusza. Co więcej, 28 dni po powrocie Aldebarana na nocne niebo, a zarazem 28 dni przed powro­tem Syriusza, w trzecim tygodniu czerwca, następuje heliakalny wschód Rigela, wyznaczający termin zakończenia obrzędu Massaum, a symbolika tej niebieskiej gwiazdy rzeczywiście odgrywa w nim ważną rolę, przejawiając się w malowidłach na czaszce bi­zona, na twarzach dziewięciu uczestników uroczystości oraz w niebieskich liniach, wymalowanych na twarzy aktora w lisiej skórze. 

Karl Schlesier nie pominął również wyników astronomicznych badań kamiennych konstrukcji, zwanych magicznymi kręgami (medicine wheels). Badania takie robił w siedemdziesiątych latach XX wieku John A. Eddy, który wykrył orientację na wschód Słońca w dniu letniego przesilenia w kręgu Bighorn, położonym wysoko ponad granicą lasu na Magicznej Górze (Medicine Mt.) w pobliżu miejscowości Sheridan w stanie Wyoming, a następnie stwierdził, że linie przeprowadzone między kopcem na zachodnim skraju krę­gu a trzema innymi kopcami, leżącymi po jego północnej, wschod­niej i południowo-wschodniej stronie, wskazują wschody odpo­wiednio: Aldebarana, Rigela i Syriusza. 

Big Horn Mountains Położony około 2893 m n.p.m. magiczny krąg Bighorn jest wolny od śniegu tylko przez mniej więcej dwa miesiące lata, którego początek, środek i koniec wyznaczają hellakalne wschody Aldebarana, Rigela i Syriusza. Te same trzy gwiazdy odgrywały ważną rolę w święcie Massaum u Czejenów, toteż niektó­rzy badacze sądzą, że w kręgu Bighorn szamani przywoływali na ziemię nie­biańskie duchy.

Podobny zestaw orientacji gwiezdnych łącznie z linią solstycyjną stwierdzono również w kręgu na Moose Mountain (Łosiowa Góra), leżącym w południowej części kanadyjskiej prowincji Saskatchewan. Wiek kręgu Bighorn nie został ustalony, ale prawdopodobnie nie ma on więcej niż paręset lat, natomiast krąg z Moose Mountain datowany jest na V wiek p.n.e. 

Wiedząc o istnieniu jeszcze ponad 130 podobnych magicznych kręgów, w większości na obszarze Wielkich Równin, Eddy i inni uczeni postanowili przebadać ich możliwe związki z obrzędowością Indian prerii. W rezultacie otrzymano wiele rozma­itych interpretacji, wśród których jednak często powtarzało się do­mniemanie, iż krąg Bighorn, z jego solstycyjną orientacją i 28 „szprychami” (prawdopodobnie z początku było ich 27), może być symbolicznym obrazem chaty.

Wiele z tych plemion wznosi ta­kie chaty w celu odprawienia obrzędu Tańca Słońca, związanego z pełnią Księżyca w okresie letniego przesilenia. Czejenowie nazy­wają go Oxheheom, czyli uroczystość Nowego Życia, gdyż wiąże się ona z odnową świata. 

Na podstawie danych, uzyskanych do 1990 roku z badań wszystkich 135 znanych magicznych kręgów, kanadyjski astronom David Vogt stwierdził, że nie stanowią one spójnego zbioru obiek­tów wykazujących wspólne cechy strukturalne, które pozwalałyby na wyciąganie jakichkolwiek sensownych wniosków. Być może nie­które konstrukcje kamienne, takie jak kręgi z Moose Mountain i Bighorn, rzeczywiście odzwierciedlają astronomiczne zainteresowania ich twórców, nie da się jednak tego powiedzieć z całkowitą pewnością. Mimo to Vogt uznał, że większość kręgów była świado­mie orientowana w celach ceremonialnych lub symbolicznych. Zdecydowanie jednak odrzucił hipotezę, by mogły one służyć do obserwacji astronomicznych w celach kalendarzowych. 

Z całego katalogu magicznych kręgów Schlesier do swych celów ostrożnie wybrał tylko kręgi Bighorn i Moose Mountain, włączając je w obręb obrzędu Massaum, gdyż według niego są one tym, co Czejenowie nazywają oxzemeo, czyli kręgami duchów wykonanymi z kamieni. Co więcej, jako obiekty położone na górskich szczytach są one skierowane ku niebu, szamani mogli więc poprzez nie spro­wadzać na ziemię opiekuńcze duchy niebiańskie. 

Kręgi te, jako dzieło rąk ludzkich, mogły być też dobitnym potwierdzeniem praw ich budowniczych do danego terytorium, czyli pełnić funkcję po­dobną do obrzędu Massaum - dla Schlesiera zatem jest to argu­ment, oprócz orientacji gwiezdnych, aby łączyć je z pojawieniem się Tsistsistów na tych ziemiach. Jednocześnie jednak odrzuca on orientację solstycyjną, ponieważ uważa, iż wiąże się ona z obrzę­dem Oxheheom i jako taka nie ma nic wspólnego z formowaniem się kultury Tsistsistów. 

Rzeczywiście, orientacje prehistorycznych obiektów są z natury rzeczy tylko przybliżone, a ich interpretacja zazwyczaj bywa dość problematyczna, nic więc dziwnego, że i realność linii solstycyjnej w kręgu na Moose Mountain była przedmiotem poważnej krytyki. Chodzi o to, że linia ta, przebiegająca pomiędzy południowo-za­chodnim kopcem (domniemanym punktem obserwacyjnym) a kop­cem centralnym (celownikiem), jest wprawdzie prawidłowo zorientowana, jednakże obserwator z powodu wysokości centralnego kopca oraz nachylenia stoku nie mógłby dostrzec w tym kierunku pierwszych promieni Słońca, które staje się dla niego widoczne do­piero na prawo od centrum, a więc znacznie w bok od linii. 

Oczywi­ście, nie musi to mieć większego znaczenia, jeżeli linia ta spełniała jedynie symboliczną, a nie obserwacyjną funkcję. Niezależnie jednak od tego, czy Słońce nad Moose Mountain wschodzi w dniu let­niego przesilenia na wyznaczonym kierunku, czy też nie, sytuacja w kręgu Bighorn przedstawia się zupełnie inaczej. Konstrukcja tego kręgu podkreśla szczególnie mocno orientację solstycyjną, ponieważ rozpoczynający tę linię kopczyk jako jedyny leży na zewnątrz jego obwodu, a wybiegająca z niego linia („szpry­cha”) kieruje wzrok ku północno-wschodniem u horyzontowi. Po­nadto krąg Bighorn ma kształt spłaszczonego koła, którego oś sy­metrii dokładnie pokrywa się z przebiegiem linii solstycyjnej. 

Oczywiście, nic nam nie wiadomo, by jakikolwiek magiczny krąg był dziełem przodków historycznych Czejenów. Jeżeli jednak przyj­miemy punkt widzenia Schlesiera i uznamy je za dowody pobytu Tsistsistów na preriach - co jest bardziej prawdopodobne w wypad­ ku kręgu z Moose Mountain, jako położonego w pobliżu terenów zamieszkiwanych przez prehistorycznych Algonkinów - to nie wi­dać powodów do odrzucania orientacji solstycyjnych. Bądź co bądź, w obiekcie, którego przeznaczeniem była ochrona interesów plemiennych, mogło się znaleźć więcej niż jedno odniesienie do nie­biańskich mocy. 

Nie można wykluczyć, że przodkowie Czejenów istotnie sprowa­dzali niebiańską moc na ziemię w magicznych kręgach i że naprawdę traktowali Niedźwiedzie Wzgórze jako duchowe centrum swego kosmosu, skąd ich plemię wzięło początek. Niemniej, jako koczowniczy myśliwi, wędrujący w ślad za stadami bizonów i Innej zwierzyny, Czejenowie środek świata zabierali ze swym dobytkiem, by odpakować go za każdym razem, gdy należało odprawić Mas­saum. Czynili to dla nich szamani, którzy od najdawniejszych cza­sów oddawali specyficzne umiejętności oraz ezoteryczną wiedzę o kosmosie i gwiazdach na służbę swojemu ludowi.


*



Fragment książki:  Edwin C. Krupp  - Obserwatorzy nieba, szamani i królowie


Data utworzenia: 02/10/2025 @ 21:37
Ostatnie zmiany: 08/10/2025 @ 06:04
Kategoria : - Ameryka Północna
Strona czytana 50 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
deq-renk.pngalaska-face-tattoos-headdress.jpgindian-tribes.jpgbaby.jpg0-beduin2.jpgKandep tribesman.jpgainu-woman.jpg0-native2.jpg0-apatani.jpgeskimo.jpginuit-tattoo.jpg0-amazonia-2.jpg0-Native_American_PowWow.jpgindia-australia-1.jpg0-african-tribes4.jpgamazon.jpg0-myanmar-tattoo.jpg0-amazonia.jpg0-amazonia3.jpg0-scar3.jpg0-african-tribes3.jpgta-moko.jpgkurdistan.jpg0-native-america.jpgmaori-woman.jpg0-arunachal.jpgalaska-headdress.jpgNiimuuhiikan.jpg0-beduin.jpg0-african-tribes2.jpgeskimo-inuit-yupik.jpg0-scar6.jpeg0-amazonia4.jpgmaori-face.jpg0-america2.jpg0-aboriginal-culture.jpgMyanmar3.jpg0-american-cherokee.jpg0-scar2.jpg0--scar-body.jpg0-maori.jpg0-himba2.jpg0-scar7.jpeg0-aboriginal-culture2.jpgdeq-kurd-tattoo.jpg0-masai.jpg0-america.jpg0-scar1.jpg0-amazonia5.jpg-native-american2.jpg0-scar8.jpegtattoos-deq.jpg0-scar5.jpegface-1.jpg0-native.jpg0-african-tribes.jpg0-america3.jpg0-alaska.jpgainu-tatoo.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 14503154 odwiedzający

 507 odwiedzających online